Obiecałam wczoraj Beatce że nie będę smęcić, podkręcę się ciut bardziej na radośniejszy klimat, lecz zanim w niego wejdę muszę pobyć chwilę w smutnych sprawach, no tak Vigo jak na huśtawce po wczorajszym zastrzyku znów się pogorszyło na tyle że bałam się czy noc przeżyje i już z rana dostała kroplówkę dwa inne zastrzyki teraz cały czas śpi.
Jutro znów zastrzyk, dziwny ten koci katar dowiadywałam się u sąsiadów to jej rodzeństwo jest zdrowe, fakt było w lepszej kondycji niż to nasze nieszczęście, ale nie ma kociego kataru, mam nadzieję że leki w końcu zaczną działać.
Dziś będzie odrobinę egoistycznie, wczoraj zeszło nam na Pani M. dziewczyny dopisały, a dziś egoizm w czystej postaci czyli czy potrafimy zadbać o swoje potrzeby, czy potrafimy zamiast rozpieszczać i dbać o innych, myśleć choć na moment tylko o sobie, w dodatku bez wyrzutów sumienia.
Tak naprawdę nie chodzi tu o kąpiel w różowym szampanie i płatkach róż, choć nie miałabym nie przeciw lecz wolę frezje, ale te momenty wyłapane z codzienności.
Gdy jeszcze nie było dzieci na świecie o to miałam wiele czasu aby zająć się sobą, był czas na czytanie książek, na długie kąpiele aż się cała pomarszczyłam, w weekendy mogłam się wyspać, wiem nic wielkiego , ale to był luksus wolnego czasu.
Dziś książka jak już to po nocach, gdyż lubię do tego ciszę, kąpiel , zwykle jak zniknę dzieciom z oczu w łazience to kłótnia murowana więc na spokojną kąpiel nie ma co liczyć, no chyba że późnym wieczorem jak dzieci zmorzy sen, o długim spaniu nie ma mowy, zresztą, już nie mam potrzeby długiego snu chyba to już ten wiek.
Był bardzo długi okres że kompletnie na nic nie miałam czasu, dzieci były mniejsze wiecznie wymagały uwagi, dodatkowo bywały lata że męża po całych dniach nie było w domu, szedł do pracy dzieci jeszcze spały , wracał już spały i tak osiem lat , potem poszliśmy na swoje miało być lepiej czasowo było jeszcze gorzej.
Lecz każdy ma limit czasu na coś, więc mój też się wyczerpał, wraz ze zrozumieniem że pewnych spraw się nie da przeskoczyć, nie jestem maszyną też potrzebuję mieć chwile dla siebie.
Oczywiście łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, wraz z moją rewolucją sierpniową ( jak skończyłam 40 -tkę) sprawy zaczęły iść w tym kierunku.
Nawet pisząc bloga mogę liczyć na to że nikt mi tego czasu nie będzie zakłócał, kiedy jestem przy komputerze, tak chyba sobie wywalczyłam moja przestrzeń, jednak choć czasem pojawiają nieraz wyrzuty sumienia, to mam potrzebę pobycia sama ze sobą, czy egoistycznie wsiąść na rower czy w samochód i pojechać przed siebie , samemu.
Tym dopełnieniem będzie mój pokój, moja komnata tajemnic, nawet myślę o porządnym zamku, aby mieć poczucie że nikt nie będzie mi grzebał w moich rzeczach, fanaberia staje się faktem, pragnienie spokoju rzeczywistością.
Moje egoistyczne podejście dało owoce w postaci pracowni, to mój największy sukces, i mam nadzieję trwały dowód tego że można, zawsze i na każdym etapie swojego życia je zmienić, jeśli tylko się chce.
Słowa słowami widzę jak mąż z dumą tłumaczy ludziom którzy się gdzieś tu przewijają co tam się szykuje a to żona będzie robić to i to, potem nieraz przynosi moje różne wyroby bo nie każdy wie o co chodzi, lecz najlepsze jest to, że on sam się na to cieszy, gdyż jestem zupełnie inną osobą niż byłam wcześniej, gdzie o nic nie chciało mi się walczyć.
Dzieci to samo, choć jak zaczynałam to nieraz się nasłuchałam że im się ten pomysł aby z kury domowej stać się kobietą tworzącą nie podobał, teraz ta energia im się też udziela, ba nawet Kinga twierdzi że muszę zaopatrzyć się w artystyczne ciuchy, jak babka z którą ona ma zajęcia plastyczne, ponoć nosi jakieś wzorzyste tuniki, odlotową biżuterię, nie mój styl , ale może warto zmienić, pomyślę.
Mam nadzieję ze moi drodzy czytelnicy też od czasu do czasu bywacie egoistami i walczycie o swoją przestrzeń, kawałek świata, spokój lub może o chwilę czasu na zjedzenie czekoladki.....