Brydzia: Ja uważam,ale nawiązałam też przyjaźnie ,które trwają już kilka
lat.Poznałam wspaniałe dziewczyny,a gdyby nie internet nie miała bym tej
możliwości.
Hana: Ostrożność nie zawadzi, na pewno. Jednak bez przesady, internet jest
taką samą formą nawiązywania znajomości, jak każda inna, a może nawet
lepsza. Taki czas nadszedł i tyle, nie ma się co buntować, trza do
wiadomości przyjąć. ZANIM spotkasz się z kimś, masz ten komfort, że
trochę już go/ją znasz. Wiesz, co i jak pisze, jakie wyznaje poglądy,
itd. Możesz się zawieść, to jasne. Ale czy w tzw. realu tak się nie
dzieje? Ludzie generalnie są zawodni. Jeśli ktoś jest nazbyt wylewny i
za dużo gada, to nic tego nie zmieni, ani w internecie, ani w życiu. Ja
poznałam fantastyczne dziewczyny, znajomość dawno wyszła poza net. Nie
sądzę, aby coś złego spotkało mnie z ich strony, a jeśli nawet, to
przecież nie dlatego, że poznałam je w internecie! To nie ma nic do
rzeczy. Bez internetu nigdy nie poznałabym ani ich, ani Was, ani Ciebie
Droga Ilonko. Bo gdzie i jak? Tu, na wsi? Miałabym zaczepić np.
Kretowatą na przystanku? Musiałabym jeszcze wiedzieć, na którym. Same
wiecie, że dzisiaj nawiązywanie znajomości (wszelkich) jest bardzo
trudne z różnych powodów. Czujnym trzeba być wszędzie, normalna rzecz.
Zagmatwałam trochę, ale mówiąc w skrócie - głoszę pochwałę internetu i
internetowych znajomości.
Powiem więcej, podobnie jak Tupaja, chciałoby się, ale czasem przeszkodą
jest zwyczajnie odległość, aczkolwiek nie zawsze. Jestem tego dowodem!
Ja w Wielkopolsce, Mika w Zakopanem. Równiutko 500 km. Widziałyśmy się
już 3 razy i na pewno będzie więcej! Maile latają w tę i nazad kilka
razy dziennie. Jak jest wspólna częstotliwość, to nie ma siły. Mika to
wspaniała, silna, ciepła osoba. Bez internetu nie wiedziałabym o jej
istnieniu. Ani Mnemo, ani Kretowatej, ani Owieczki Rogatej, ani Ciebie,
Ilonko i wielu, wielu innych! Nie boję się, bo i czego? Jakby co, nikt
mnie do niczego nie zmusza, a po łbie w życiu dostałam nie raz i nie
dwa, internet nie ma z tym nic wspólnego. Na razie spotykają mnie tu
same miłe rzeczy (tfu! na psa urok!). Nie myślcie, że jestem naiwnym
dziewczątkiem, ale z ewentualną złośliwością, plotką, czy czym tam
jeszcze, poradzę sobie. Tak samo, jak radzę sobie w prawdziwym życiu.
PS. Mam wrażenie, że większość fajnych ludzi mieszka w Górach Izerskich, albo innym pogórzu. I na Podlasiu.
Janeczkowo: Poznałam, przez internet wspaniałe osoby i mam nadzieję na poznanie
następnych. Wczoraj miałam w domu ważną dla mnie uroczystość. Zawiodła
siostra, zawiodła mama a przyjechała z rodziną przyjaciółka poznana
przez internet. Pozdrawiam:)
Memo: Ryzyko jest zawsze, ale tak było jest i będzie. Chłop kobitę zostawia ( i
odwrotnie) po 20-30 latach wspólnego spania w jednym łożku i nie zawsze
są to miłe rozstania, pełne kultury i wzajemnego poszanowania. I kto o
takim scenariuszu myśli mówiąc sobie sakramentalne TAK? Tak się składa,
że już poznałam w realu blogowe dziewczyny i raczej nie sądzę, aby były z
tego jakieś nieprzyjemności.Bo niby jakie? Tak sobie myślę, ze może to w
przypadku bardzo młodych ludzi jest większe ryzyko, bo my już dojrzałe i
nie takie znów dzierlatki raczej poważnie podchodzimy do kwestii
dyskrecji i zaufania. Ja się cieszę, że poznałam dziewczyny i mogłam z
nimi pogadać i pobyć w realu:))
Olga: Myślę, że im jesteśmy starsi, tym w ogóle trudniej nam nawiązywać
głębsze znajomości. Takie, które mogą przerodzić sie w prawdziwą
przyjaźń. Za dużo już w nas ostrożności, nieufności do ludzi ,za dużo
zranionych uczuć, ogromu historii życiowych i wynikających z nich
przeżyć,za dużo blasków i cieni, które stale nosimy w sobie i które
wyznaczają nasze "ja", by chcieć sie z kimś nimi tak do konca z kimś
podzielic.Kazdy ma swoje zycie i swoje zmęczenie oraz wypalenie co do
pewnych spraw. Czesto nie chce sie już niczego powaznego zaczynać od
nowa...Nie zaprzeczam jednak tej mozliwosci, że mozna spotkac na swojej
drodze prawdziwie bratnia dusze i doznać momentalnego, wzajemnego
zaiskrzenia. A to, czy pozna sie tego kogos przez internet czy tez
bezposrednio nie ma znaczenia. Najwazniejsza jest moim zdaniem ta
gotowosc do nawiazania więzi z kims nowopoznanym lub brak tej gotowości.
W pewnym wieku tak mało juz w człowieku entuzjazmu, świezości
spojrzenia, braku naznaczenia stereotypowym mysleniem. Zamykamy sie w
swoich twierdzach i ...zbyt dobrze nam w nich, zbyt bezpiecznie, by
ryzykować i otwierać szerzej głowną bramę czy boczną furtkę. Przez to
może przegapiamy cos waznego, unikalnego. Lecz spokój, poczucie
bezpieczeństwa i stabilizacji sa wartościami nadrzednymi, dla ktorych
wyrzekamy sie młodzieńczych porywów serc i poszukiwań bratnich
dusz.Myślimy, ze stanowczo pewne rzeczy juz za nami. Lecz czasem los
stawia przed nami nowe wyzwania, nowych ludzi, wobec których czy chcemy,
czy nie, po prostu nie umiemy pozostać obojętni!
Inkwizycja: Ilonko, najfajniejszych ludzi w ostatniej dekadzie poznałam dzięki
blogom! Bratnie dusze... i spotykamy się w realu, a wsparcie, jakie od
nich dostaję jest cudne!
Ściskam ;)
Iza: Złodzieja się nie okradnie, oszusta nie oszuka się . Najłatwiej zranić
wrażliwą , dobrą , serdeczną osobę. Na pewno powinniśmy być nieco
ostrożni ale i tu i w realu są źli i dobrzy. Wiele wspaniałych
osobowości tu spotkałam i pomocnych i chętnie doradzą uczciwie. Warto ,
mamy możliwość zawrzeć znajomości a nawet przyjaźnie, choćby porozmawiać
, czy popisać . Czas pokaże co dalej . Na pewno o wile sprawach w
realu nie powiedziałabym o sobie o których piszę tu szczerze, co myślę.
Często zdarza się , że bardziej możemy się wypłakać , wyżalić tutaj
niż komuś bliskiemu z rodziny. Pozdrawiam
Klara:nie wyobrażam sobie blogowania bez poznawania innych blogerów bo to po
prostu kolejny krok w zawieraniu znajomości. Najpierw czytam, potem
komentuję, potem nawiązuje się korespondencja mailowa, wymiana
telefonów, spotkanie. Nie mam tych znajomości wiele bo nie ogarniam tego
fizycznie. Jedno przypadkowe spotkanie na dworcu przy okazji przejazdu
jest bez sensu i z tego przyjaźni nie będzie, dlatego na takie
spotkania nie chodzę. Sprawa zaufania - jasne, że trzeba być ostrożną.
Ale wierzę ludziom bo skoro oni mi wierzą, chcą do mnie pisać, spotykać
się ze mną, wreszcie czytają komentują, powierzają mi swoje tajemnice to
jak mogłabym być podejrzliwą i węszyć złe intencje. To jasne, że nie
jesteśmy aniołami, ale brak zaufania działa w obie strony a
podejrzliwość jest jak robak w jabłku. Bardzo łączy wspólna pasja lub
akcja. Takie zaangażowanie ma sens.
Zamieściłam te powyższe komentarze gdyż są bliskie temu co myślę, nie planowałam tematu pociągnąć lecz trochę komentarzy na tak zwane NIE wybiło mnie z równowagi, zwłaszcza że piszą to osoby które blogują, bo jest różnica między cichym podczytwywaczem o którym nie mamy pojęcia a osobą która pisze bloga, i siłą rzeczy poprzez swoje teksty staje się nam bliższa.
Więc tak myślę sobie po co mi Was znać jak na starcie pokazujecie mi FUCKA, że owszem możemy się znać wiele czasu, na blogu pisać komentarze, jakieś listy na pocztę słać ba nawet rozmawiać telefonicznie ale tak na dystans bo są ludzie tacy i owacy, źli więc każdy po dtugiej stronie odpowiada temu typowi.
Z dziewięcioma osobami rozmawiałam telefonicznie, po każdej tej rozmowie odczuwałam radość że ten blog oprócz pożerania czasu,daje mi kontakt z człowiekiem, że jednak warto tu być, że można być nawet taką znajomą na odległość, pamiętam film Julia i Julia, zresztą jak czytałam książkę Moje życie we Francji Juli Child to też jest mowa o jej długoletniej przyjaźni z Awis Devoto, gdzie były przyjaciółkami korespondencyjnymi, czyż tak nie idzie ?
Jako nałogowy mol książkowy jakbym miała możliwość spotkać się z kilkoma autorami książek uczyniłabym to, dlatego że lubię historie oparte na faktach a więc o życiu, gdzie przeżywam radości i smutki tych ludzi , poprzez to stają się mi bliżsi, wiem że blog to inna historia ale o wiele można się o autorach tychże blogów wywnioskować, więc zaglądając do co niektórych blogów wiem mniej więcej czego mogę się spodziewać i jak poczuję tą więź dlaczego nie spróbować, po co z góry zakładać że cholera wie co mnie spotka że z kimś pogadam, nie myśląc co z plaga egipska mnie dopadnie jak kogoś spotkam znając go z internetu.
Wiem że myślenia wielu nie zmienię, RÓBCIE CO CHCECIE , ale napiszę co mi to przypomina ...Kinga opowiadała mi kiedyś jak jeszcze chodziła do starej szkoły że u niej w klasie są dziewczyny zwane PLASTIKAMI też chodzi o wygląd ale również o zachowanie, że jedna drugą chwali ale świetny ciuch, świetne okulary, fryzura, na co dzień sobie słodziły, dziennie achy i ochy, nie chciały się integrować z resztą klasy bo im to przez trzy lata nie było potrzebne.
Tak jest też na blogach jest grupa osób która poza odpowiednie konwenanse nigdy nie wyjdzie, sama się łapię na takich osobach że przez ponad rok nic o nich nie wiem, piszę te same komentarze i mam dość marnowania czasu, zostawiam te plastikowe blogi dla innych plastików, ja wolę integrację, z ludźmi podobnymi sobie, otwartymi, ciekawymi drugiego człowieka , lecz mam nadzieję że te wczorajsze tchórzliwe myszy spod tej miotły wylezą i też dają szansę choćby blogowej znajomości.
To jest moja ogólna odpowiedz na komentarze dotyczące ostatniego wpisu, przyznaję że dzięki paru osobą cycki mi opadły, gdyż .......ale dzięki powyższym komentarzom wróciły na swoje miejsce :)