Ciąg dalszy zwiedzania na wariackich papierach tym razem ...Kraków .
Jak zawsze w przypływie chwili zdecydowałam , że w kwietniową niedzielę , musimy pojechać koniecznie właśnie do Krakowa , bo co będziemy w domu siedzieć i tradycyjne do torebki trafił aparat z ledwie zipiącą baterią , i w drogę tym razem aby nam się nie nudziło pojechała cała trójka naszych dzieciaków .
Tu się na razie zatrzymam bo podróżowanie z dziećmi staje się coraz bardziej irytujące ..dlaczego ? taka moda nastała , że każde musi mieć koniecznie w czasie jazdy mp. 4, 5 , może i 6 już jest i każde oprócz najmłodszej słucha bum , bum , bum , najmłodsza siedzi pośrodku nich trzymając w pogotowiu kolekcję woreczków na pawia , ale nie naszego Julka tylko na skutek choroby lokomocyjnej , który prawie zawsze występuje w momencie dojazdu do celu .
No dobra dojechaliśmy bez tabletów uspokajających do celu , i oczywiście najpierw natknęliśmy się na sukiennice , jak zawsze tętniące życiem , choć ostatnio w grodzie Kraka byłam jak miałam 16 lat , czyli bardzo dawno temu , jeszcze musowo zakupiliśmy po obwarzanku i poszliśmy oglądnąć , różne dziwne postacie ulokowane na rynku , najwięcej postaliśmy przy kobiecie , która lewitowała opierając się jedną ręką kija , oczywiście musi tam być specjalna konstrukcja , coś tam na ten temat w necie poszukałam .
Kościół Mariacki też zwiedziliśmy , tylko zdjęć w środku nie można było robić , ale jest tam pięknie , wreszcie ruszyliśmy na Wawel , wiadomo ludzi dużo , a do zwiedzania została nam tylko godzina czasu , mało więc zwiedzanie było po łebkach .
I tak byliśmy w kaplicach , kryptach , na wieży z dzwonem Zygmunta , ale mam niedosyt i wkrótce tam wrócę , co więcej ponownie zafascynowana jestem Boną , tak że zrobiłam sobie maraton filmowy o niej , oczywiście w roli głównej z Aleksandrą Śląską .
Kiedyś zwiedzanie dla mnie było takim koniecznym obowiązkiem , a teraz mnie to strasznie kręci i fascynuje i to nie chodzi o zamki , muzea , ale o stare domy , stare drzewa , wszystko to co było przed nami i co po nas zostanie jeszcze ....
.
O jedzeniu pisać nie będę , ale na kawie i ciastku byliśmy w Lajkoniku , gdzie było pieczywo naturalne aż dziw , jak to teraz trudno o prawdziwy chleb na zakwasie , a na obiado - kolacji , wstyd w czymś na M co jest w każdym mieście .
I kto pomyślał że dziś agitacji na rzecz domu Tymianka nie będzie ten się pomylił , jako zodiakalna lwica , będę walczyła o jak najwięcej osób aby wstawiali banerek i licytowali obraz .
I tak moi drodzy czytacze , jak macie blogi to dajcie słowo zachęcające WASZYCH CZYTELNIKÓW , aby włączyli się w tą akcję , pod postem waszym krótka wzmianka , żeby zaglądnęli tam i tam , tyle :) bo wiele osób na banerki uwagi nie zwraca , ale jak zachęcicie to zwrócą :)
Na tą chwilę Lidia daje 50 zł. , przyłączcie się bo jak na razie to tylko dwie osoby licytują , za progiem wakacje , dopiero przybędzie niechcianych zwierząt , pomóżcie mi to lepiej nagłośnić , podajcie to dalej .
DZIĘKUJĘ WAM
Ilona
W Krakowie byłam w listopadzie. Zwiedzanie wawelu.
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora aby odświeżyć wrażenia z tego wyjątkowego miasta...
Świetna relacja i cudowne zdjęcia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Lusiu gdzie mi tam do Ciebie , z Twoimi wartościowymi relacjami , pięknymi fotografiami , ale dzięki :)
UsuńUściski :)
Tak bym chciala znow zobaczyc Krakow, nie bylam tam z 50 lat, pewnie bardzo wiele sie zmienilo od tego czasu. A teraz mam tak daleko i nie po drodze, jesli juz jestem w Polsce.
OdpowiedzUsuńApel o licytacji zamieszcze jutro.
Panterko na pewno jeszcze zobaczysz , ja mam niby blisko ze 100 kilometrów a prawie 30 lat tam nie byłam , za apel dziękuję , może będzie większy odzew , bo wiele osób może myśli że to candy .
UsuńZnam Kraków tak sobie, a najbardziej ryneczek. Jest to jak dla mnie najpiękniejsze miasto w Polsce. Nie znam lwic, nigdy mi za skórę nie zalazły. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa Kraków znam też bardziej z rynku ale liczę że jeszcze poznam tam to i owo :)
UsuńJa nie z tych lwic co za skórę załażą , no chyba że to konieczne :)
Do Krakowa mam słabość. Uwielbiam to miasto. Ile razy jesteśmy na południu, tyle razy musimy choć na chwilkę wdepnąć do grodu Kraka.
OdpowiedzUsuńW tym mieście naprawdę tętni życie , zwłaszcza studenckie :))
UsuńKraków piękny jest, ale ja wolę Wrocław :)
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu jeszcze nie byłam , ale cicho sza :)
UsuńW Krakowie pozostał tamten czas.
OdpowiedzUsuńJest magiczny...
Trudnooderwać oczy od Twoich fotek
Pozdrawiam
http://kadrowane.bloog.pl/
Kraków ma ten swój urok ...
UsuńSłoneczne, miłe zdjęcia. Tę lewitującą kobietę widziałam na Rynku w zeszłym roku. A pozujących mimów można tu spotkać właściwie przez cały rok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak cały rynek obsypany jest różnymi postaciami :)
Usuń