czwartek, 31 października 2013

PÓKI ŻYJEMY


Kiedy jutro zaczniemy wędrówkę po cmentarzach, będziemy wracać do wspomnień o tych których już między nami nie ma, będziemy  zastanawiać się nad ulotnością życia .......pomyślmy  o sobie....

Pomyślmy o tym, aby póki żyjemy żyć jak najlepiej, żyć tak aby po sobie zostawić jak najlepsze wspomnienia, w sercach naszych bliskich, aby to oni kiedyś, kiedy nas już zabraknie, w tym dniu który jutro jest  przed nami, choć na chwilę zagościlibyśmy w wspomnieniach bliskich kiedyś nam ludzi , i oby nas wspominali jak najcieplej, więc zasłużmy sobie  na to, póki jeszcze żyjemy, nawet jak popełniliśmy błędy zawsze można je naprawić, na to nigdy nie jest  za późno.

wtorek, 29 października 2013

Z BIEGU , NA SZYBKO


 Nawet nie ma gdzie zdjęcia zrobić, a cóż dopiero pomyśleć o aranżacji :)





 Kochani wiem że  ze mnie małpa jedna, gdyż ani nie odpowiedziałam na komentarze, ale mam mały młyn w domu raz że wypożyczalnia ma najazd bo halloween , to babulinka, to nieszczęsne remonty.

Fachmani dziś oznajmili że przyjdą za tydzień, jasny mnie trafił :(

No to siedzę dalej z moim kramem w kuchni , serwując rodzince półprodukty żywieniowe, no i dobrze.

 Dzięki za życzenia dla babci, przekazałam babcia zachwycona :)

Dziś do kolekcji następna dachówka :)

Wybaczcie że taki beznadziejny wpis, ale nie chciałam aby wyszło na to że ignoruję Wasze komentarze tak wyszło że nie mam chwilowo czasu , nawet do Was zaglądnąć, czwartek powinien być luźniejszy, wtedy nadrobię zaległości  u Was.






poniedziałek, 28 października 2013

ODCZAROWAĆ TYLKO JAK ?



Na ostatniej prostej, zamiast przyspieszyć, prace w pracowni utknęły, wpierw był problem z podłogą  a dziś z fachmanami , gdyż nie wiadomo czy jeszcze przyjdą, powód coś im wypadło ?????
Wczoraj pisałam o feniksie a dziś  pozbierać się nie mogę, zwłaszcza patrząc na te stosy papierów, farb, i wszystkich duperel potrzebnych do robienia czegokolwiek w dekupażu, jak mi to wszystko w kuchni stoi.

Dajcie mi moi drodzy jakąś fajną energię co bym nie zwariowała, centralnego do pracowni sama nie pociągnę przez podwórko, ani umywalki też i całych odprowadzeń typu rury też nie zamontuję, jak się knoci to po całej linii.

Muszę odczarować to wszystko, zna ktoś stosowne zaklęcie ?
Jeszcze jakby było mało babcia w ubiegłym tygodniu zaliczyła dwa upadki, i leży pobijana, już lepiej ale czekają ją badania gdyż ma zawroty głowy, boję się tylko jak  już całkiem  będzie zależna ode mnie.

niedziela, 27 października 2013

JAK FENIKS



 Jadąc dziś z dziećmi na wycieczkę  do Zoo mijaliśmy nowo powstałe osiedle domków jednorodzinnych, tak sobie pomyślałam jak to jest wprowadzać się do nowego, zostawić za sobą to co było by zacząć wszystko od nowa na nowym miejscu, gdzie nawet kawałek ściany nie przypomina nam o przeszłości, dobrej czy złej , jakiejkolwiek.

Te zaczynanie od nowa dla jednych jest to nowe mieszkanie, nowe miejsce do życia, nowy rozdział w życiu często poprzedzony nieudanym związkiem, chorobą, czy innymi sytuacjami jakie niesie życie.

Ileż to razy robimy w życiu grubą krechę i zaczynamy od nowa ?  u mnie już miało to miejsce dwa razy, były to przełomowe momenty, to z tych większych przełomów a tych mniejszych już były pewnie setki, lecz o niech się nie pamięta bo są zbyt prozaiczne, jak schudnięcie, inny kolor włosów,  może lekcje tańca, większa pewność siebie, czy choćby pierwsze nasze samodzielne przygotowanie potraw na świąteczny stół, nauczenie się jazdy na nartach?

Jak nasza skóra ponoć się odnawia co ileś tam dni, a czy my jesteśmy wciąż tacy sami? wątpię też się zmieniamy być może niezauważalnie, tak naprawdę to chyba nie idzie odciąć się zupełnie od przeszłości od tego co było, bo to też nasza historia, jaka by nie była, ale nasza.

Jednak jestem za tym jak coś nas uwiera w życiu jak za ciasne gacie, utknęliśmy gdzieś na mieliźnie, i jeśli wszyscy nam dają do zrozumienia że już za późno na zmiany, nie słuchajcie ich, słuchajcie siebie  bo nawet z najgorszej sytuacji można powstać jak feniks z popiołów i spalić za sobą most po to by zbudować drugi, i zacząć nowy rozdział naszego życia.

Akurat z tym nie potrzeba nowych ścian, gdyż ten proces rodzi się wpierw w naszym sercu a potem w głowie, to nasze serce nieraz pęka z bezsilności, w gardle staje gula gdy boimy się pozwolić na słabość  na łzy, na krzyk, na rozpacz, każdy z nas może być wiele razy feniksem jeśli tylko tego zechcemy.



sobota, 26 października 2013

BAJZEL WSZĘDZIE CO TO BĘDZIE ....









Kiedy wszyscy przygotowują się do zimy,my remontujemy w najlepsze, mąż jako naczelny okopywacz domu słyszy to non stop, od ludzi którzy przechodzą chodnikiem, z pewnością to fakt niezaprzeczalny, ale już mi się odechciewa tych remontów gdyż wszędzie bajzel.

Nie jestem nawiedzoną pedantką ale  już nie daję rady, zwłaszcza jak jeszcze na tymczasową pracownię obrałam kuchnie, i wolę tworzyć niż gotować,niestety nie mam wyboru gdyż w pracowni  płytki podłogowe a raczej klej pod nimi nie schnie tak jak powinien i  potrzeba czasu, ponoć w poniedziałek już będzie można wejść ...

Remonty mają w sobie coś pozytywnego, ale i  sprawiają przynajmniej w moim przypadku że już nie daję rady, w jaki kąt domu nie zajrzę tam rozkopane, za chwilę płot będzie robiony, zaraz klatka schodowa, kanalizacja, mój pokój, garderoba i to wszystko jeszcze w tym roku, a i jeszcze tynki w piwnicy.

Tak to jest ze starymi domami, skarbonka bez dna, nieraz zazdroszczę ludziom z bloków, obchodzi ich to co w mieszkaniu, nie trzeba przed domem odśnieżać, latem z kosiarką latać, plewić w rabatkach, więcej spokoju.

Dziś , dla poprawy humoru wyciągnęłam męża  na zakupy do ......wypasionego sklepu plastycznego , małżonek zapiał z uciechy (sarkazm) że małżonka postanowiła jeszcze dokupić farb specjalnych z efektem świetlika.
Mnie odskoczył obiad mąż poznawał smak specjałów z Mc coś tam a ja trochę się z domciu urwałam, i przewietrzyłam głowę, którą dziś a raczej włosy na niej ufarbuję bom już  strasznie osiwiała.

Pozdrawiam wszystkich a zwłaszcza siedzących w większych lub mniejszych remontach, łączę się z wami remontowo :)

Powyżej dachówka  następna .....


piątek, 25 października 2013

AKCEPTACJA

 Kochani  dzięki serdeczne za Wasze komentarze, za listy, naprawdę to wiele dla mnie znaczy,
czytam to i ładuję pomału akumulator, choć nie jest łatwo pozbierać wszystko do kupy.
Napiszę dziś tylko że każda osoba która prowadzi blog, hobbystyczny, pisany, kulinarny czy jaki tam szuka w tym co robi AKCEPTACJI, nawet na swoje przemyślenia, nikt chyba nie zakłada po to bloga  aby  ktoś nam podkopywał nasze morale, wręcz przeciwnie potrzebujemy choćby tego przysłowiowego dobrego słowa.

Nawet jak robimy kiepskie zdjęcia nie oczekujemy że ktoś nam to powie bo nie jesteśmy profesjonalistami w fotografii, bywam często na blogu pisarki Małgorzaty Kalicińskiej kto ciekaw niech poszuka sobie jej blog, od kilku wpisów zamiast pisać nowe wpisy, zmuszona jest wracać do poprzednich i się tłumaczyć anonimom ze swojego punktu widzenia, za to co u SIEBIE na blogu napisała.

To mi coś uświadomiło że każdy z piszących może być wzięty na cel, wiec jeśli  podładuję mój akumulator i wrócę do pisania , to najpierw będzie wpis który siedzi mi w głowie i nie chce wyjść .....będzie ostro ....

To moja pierwsza dachówka z kilku które czekają w kolejce  każda będzie inna, LECZ MA TO ZWIĄZEK Z KONKURSEM POZNAJMY SIĘ TO BĘDZIE  PREZENT DLA OSOBY KTÓRĄ WKRÓTCE WYLOSUJĘ , jeszcze się można dopisać , szukać w prawym górnym rogu :)

Dachówki  będą różne z odmienną tematyką, wiem że nie każdy chce sakralne postacie , więc będzie można wybrać, pisałam że to ciężka sprawa.

 Pomyślcie o tej akceptacji...ja temat pociągnę następnym razem.









środa, 23 października 2013

MYŚLI .....KAPCIOWATE


 Powinno być tak jak na powyższym obrazku OK :)

A jednak .....dopadła mnie inwazja  myśli których nie zapraszałam, jakie one by nie były są związane z blogiem, a raczej z dalszym kierunkiem  pisania tutaj  w jaki temat iść bezpieczną nijakość, czy  konsekwentnie pozostać sobą.

Po ubiegłotygodniowym  czepialstwie  które i mój blog czy moją osobę dosięgło, niezamierzenie emocje z bloga przeniosłam do mojego życia, i zamiast mieć zupełnie inne myśli, blog i blog siedział mi w głowie a tak być nie powinno.


Póki co kombinuję  w którą stronę pójść zrobić krok w tył, zostać w miejscu , czy pójść krok do przodu wszystko niby proste, choć nie oczywiste, tym bardziej  że  czuję że straciłam zapał do pisania  tego  prawdziwego z  różnych obaw, więc myślę że schowam pazury , założę kapcie  i będzie miło.

DOBREJ NOCY ŻYCZĘ :)





 Oczywiście ręce wszelakie to  prace Kingi


wtorek, 22 października 2013

Z DALEKA ......

 Doszła i w końcu do mnie pocieszajka  od Panterki ...która z racji swojego jubileuszu zorganizowała u siebie konkurs  nagrody głównej nie wygrałam ale nikt przegrany nie był.
Oto moje trofea ....piękna kartka , co napisane nie pokażę :)  piękne zdjęcie  w ramce , które ozdobi .....moje osobiste wkrótce biurko lub...będzie stało w pokoju głównym  i przypominało mi moją znajomą  z dalekiej Getyngi z którą już niejedną godzinę przegadałam, oczywiście tradycyjna czekoladka ...którą  zabroniłam zjadać zostanie na pamiątkę ....dla potomnych.

Tak więc droga Panterko  ....dziękuję z całego serducha ....za to że JESTEŚ :)

Ps. szkło jak widać trudów podróży nie zniosło ....ale dam nowe :)



A dziś znów byłam w moim raju czyli w hurtowni gdzie każda osoba parająca się twórczością wszelaką coś dla siebie by znalazła, no ale jak mam myśleć pod kątem pracowni to muszę mieć to i owo.
Do czasu aż pojawią się regały w pracowni wszystkie towary będą rezydować w kartonach ....oby niedługo.
Prawie za miesiąc jadę na kurs instruktorski .....który będzie trwał cały dzień, gdzie będę robiła trzy różne prace , więc intensywnie ćwiczę, robię zapiski co z czym ma być....a jeszcze rok temu ani mi się nie śniło że będę się takim czyś parać.

Tak się może wydawać że hop siup wszystko takie proste tak łatwo przychodzi nic bardziej mylnego, są sprawy które poszły gładko a  wiele spraw szło opornie, rodziło się w złości , bezsilności jak i łzach, rozpatrując od strony domowej - rodzina , technicznej - gdzie zrobić na to miejsce, finansowej- wiadomo, skąd na to forsę wytrzasnąć.

Ale patrząc z drugiej strony , jakby mi to wszystko los na tacy podał, czy równie by mnie to cieszyło ? czy satysfakcja by była taka sama ? że  to ja czterdziestka z hakiem, postanowiła zostać ....twórcą, nie dań obiadowych, lecz przedmiotów cieszących oko....jednak  sama  o to zawalczyłam i jestem z tego powodu cholernie z siebie zadowolona.

Ci którzy mój blog czytają od niedawna, niech w wolnej chwili poczytają posty DEMONY PRZESZŁOŚCI LUB W POGONI ZA MARZENIAMI  zobaczą wtedy z którego miejsca trafiłam na dzisiejsze, chyba to ja tylko wiem najlepiej.

Więc nie liczcie lat własnych, nie bójcie się mieć marzenia, bo mogą być tą kroplą która zacznie drążyć skałę i pewnego dnia ....coś co wydawało się nierealne, będzie aż nadto oczywiste i realne.

Miłego wieczoru Wam życzę, zapraszam jeszcze Tych co nie czytali poprzedniego wpisu do zajrzenia i zagłosowania, gdyż w GRUPIE SIŁA :)

W GRUPIE SIŁA :)



Gdzieś w tym blogowisku jest blog o wyjątkowej nazwie  MECH NA SŁOMIANYM DACHU, w dodatku  pod świetnym nickiem  BABA ZE WSI :)prowadzi go niezwykła dziewczyna, kobieta, matka wszystko w jednym, mogłam ją lepiej poznać dzięki naszym blogownicą gdyż to Ona w rzeczy samej była matką założycielką forum, ja jedynie chrzestną .....oczywiście jako że forum mieliśmy zamknięte nie będę zdradzać naszych sekretów, jednak na jej bloga serdecznie zapraszam.

Jednak  ten post jest z tego powodu że nasza BABA  bierze udział w  konkursie na najlepszego Gdańskiego blogera, i WAS moi drodzy czytelnicy usilnie PROSZĘ O GŁOSY WYSTARCZY KLIKNĄĆ W LINK I JUŻ BĘDZIECIE NA WŁAŚCIWEJ STRONIE.
Niech wygra, jest jedną z nas, kobietą z marzeniami, swoimi fascynacjami  zwłaszcza dotyczącymi Gdańska, dzięki jej blogowi można się dowiedzieć jak to dawniej bywało , jak i nauczyć się zachwycać codziennością , TO CO CZYTELNICY .....POMOŻECIE ?  
 

poniedziałek, 21 października 2013

LUDZIE MOJEGO ŻYCIA .......MATKA CHRZESTNA




 Ta dama to nie moja chrzestna :) lecz efekt pracy z pastami ....aby coś tam  ozdabiało pracownię
 Dość długo przymierzałam się do tego aby zrobić parę wpisów  o ludziach których spotkałam na drodze mojego życia, którzy swoją choćby chwilową obecnością, mądrymi wskazówkami, sprawili że coś się zmieniło dzięki temu na lepsze, co prawda wiele tych ludzi nie spotkałam ale ...jednak byli.

Ponoć tak jest że, coś udziela nam się od rodziców chrzestnych, mojego chrzestnego łaskawie przemilczę, ale miałam  cudowną matkę chrzestną, taką co nigdy nie robiła różnicy przy okazji wszelakiej między mną a własną rok młodszą ode mnie córką.

Była z tych kobiet co do tańca i do różańca, jako że blisko mieszkała  była siostrzenicą mojej babci, często ją widywałam, była moim piorunochronem  życiowym, to ona pamiętała o moich urodzinach, świętach, ważnych wydarzeniach w moim życiu, była wtedy dla mnie lekiem na całe zło które mi się przytrafiło w życiu.

Jednak pewnego kwietniowego dnia  po krótkiej chorobie  odeszła w wieku 44 lat , nie dane mi się było z nią pożegnać, nawet choć miałam wtedy 14 lat nie wiem czy wiedziała jaka jest dla mnie ważna.

Czym więcej lat od jej śmierci mija, tym więcej o niej myślę, zwłaszcza jak Ci co ją znali mówią że mam wiele z jaj charakteru, z pewnością to co w sercu to na języku, poczucie odpowiedzialności zwłaszcza za to co słabsze, nie mam tolerancji na czyjąś krzywdę, dzięki paru takim cechą wiem że podałam się w matkę chrzestną.

Dzięki niej wiem też jak ulotne i przewrotne jest życie, była w kwiecie wieku, pół roku cieszyła się nowym domem, miała szczęśliwą rodzinę, pracę a tu pac ....tętniak mózgu...i człowieka nie ma.


Znów pójdę na jej grób, popatrzę na zdjęcie jeszcze młodej kobiety, zapalę znicz, zmówię za jej duszę modlitwę, a potem pomyślę że gdzieś kiedyś ....się z pewnością spotkamy, a dziś  mogę dziękować losowi że ją choć na krótko na mej drodze postawił mi ją ciocię Krysię , moją matkę chrzestną.


Jak ktoś ma ochotę też może  jeśli nie ma bloga  wpisać się tu o tym kogo ważnego dla siebie spotkał w życiu lub zrobić post u siebie  na taki temat, lecz  mile by mnie połechtało aby wspomniał że ten mój wpis był inspiracją .....gdyż....nie lubię małpowania....zresztą a kto lubi ?

niedziela, 20 października 2013

MALOWANY .....



 Dziś nie będę Was zamęczać tekstami, muszę się otrząsnąć po  ostatnim zmasowanym nalocie, wszelkiej maści nauczycieli chętnych na udzielanie mi lekcji, tyle że ja z tych niepokornych....kurcze blade.
Z braku miejsca na moje wytwory przerzuciłam się na ozdabianie talerzy to jeden z pierwszych, postępuję z godnie z instrukcjami Oriany z Włoch gdzie w czerwcu  poznawałam tajniki cieniowania.
 To już ostatnie widoki z pracowni przed jej ostatecznym wykończeniem, jutro jeszcze fugowanie we wtorek, malowanie, i środa .....zacznę się urządzać, fajnie się pisze, gorzej to zrobić.
Ściany ....tu się waham między bielą , bitą śmietaną (taki kolor farby) lub delikatne toffi ...dziś upatrzyłam umywalkę stanie w rogu konieczna sprawa przy warsztatach, mycie pędzli, dostęp do wody.
Muszę tak to sprytnie urządzić aby pracownia ....nazwę podam wkrótce .....była przydatna na warsztaty i jednocześnie pełniła rolę galerii gdzie będę wystawić prace swoje jak i innych osób, wykorzystując w ten sposób potencjał ludzi którzy już za chwilę będą korzystać intensywniej z wypożyczalni.

Przypominam że już za kilka dni otwarcie pracowni ....MOŻNA SIĘ JESZCZE ZAPISAĆ NA KONKURS Z DEMOLKĄ  SZUKAĆ W ARCHIWUM  DO WYGRANIA JEST POKAŹNA KOLEKCJA SERWETEK , DLA WSZYSTKICH CO TWORZĄ SIĘ PRZYDA , JAK I   WRAZ Z OTWARCIEM PRACOWNI  BĘDZIE ROZSTRZYGNIĘCIE  KONKURSU POZNAJMY SIĘ SZUKAĆ W PRAWYM GÓRNYM ROGU , OCZYWIŚCIE NAJDELIKATNIEJ JAK MOGĘ SUGERUJĘ ABY KTO SIĘ JESZCZE NIE WPISAŁ A CZYTA OCZYWIŚCIE PRZYPADKOWO MÓJ BLOG ZROBIŁ MI PRZYJEMNOŚĆ I SIĘ TAM WPISAŁ , PRZEWIDZIANA JEST DOŚĆ CIĘŻKA NAGRODA.

Dziękuję również wszystkim którzy zajrzeli do BEATKI klik  pisałam wczoraj o jej konkursie Mikołajkowym .....mam nadzieję że to ja wygram fajną niepowtarzalną torbę po mojemu taśkę:) bo mało tam osób jest chętnych na prawdziwe oryginalne rękodzieło , do tego dość cenne są to przedmioty wiem bo sama jestem posiadaczką takiej torby ,a Wam się dziwię że takiej OKAZJI NIE ŁAPIECIE ....za darmo ...
Wystarczy spełnić  trzy warunki .....takie to proste....no ale ja nikogo namawiać nie będę , jedynie delikatnie sugerować ....że WARTO  ZAJRZEĆ NA WCZORAJSZY MÓJ WPIS.


 Jedna rybka 
 Julek  w promieniach słońca

sobota, 19 października 2013

KOT W WORKU , oraz ...



 na tym drzewie to iście koronkowa sprawa


 

Mam  przyjemność zaprosić Was do  wzięcia udziału i  zapisania się na te oto powyższe piękne torby na blogu u BEATY . 
Jako samozwańcze guru proszę abyście się do zabawy przyłączyli, otóż można zyskać jedną z tych TRZECH NIEPOWTARZALNYCH TOREB nie tam żadna masówka lecz prawdziwe rękodzieło, jako że sama posiadam takie cudo, ilekroć gdzieś tą swoją torbę zabieram widzę że przyciąga oko, dla przypomnienia moja jest z motywem pawia, idealne torby dla tych co lubią się wyróżniać.

Z Beatką wkrótce spotkam się w realu, już telefony chodzą w tą i wewte nigdy nie możemy się nagadać,jakby nie patrzeć wszystko to się dzieje dzięki blogowi.
Kto ma ochotę na zabawę wystarczy KLIKNĄĆ POWYŻEJ :)




DRUGI WOREK

Nie będę  ulegała zbiorowej presji na wytykanie mi tego co nie tak napisałam, według kogoś, nagle wszystkie anonimy zleciały się na mój blog aby dawać mi lekcje, co więcej ich życzeniem byłoby abym zamknęła bloga i byłby spokój, nawet moim znanym czytelnikom zaczęło się to udzielać, i to jest dla mnie niepojęte.

Nie będę zamykać bloga, dużo mnie czasu kosztował , emocji, jest to ponad rok mojego życia, jednak nie będę dawała się prowokować i grzebać w szambie bo ktoś ma taką ochotę, i będzie mnie z przeróżnych tematów wywoływał do tablicy, bo to czy tamto mu się nie spodoba.

Faktem jest że jak wróciłam po przerwie do blogowania powinnam zrobić posta o tym że zmieniam charakter tego bloga, co więcej z innym nastawieniem wróciłam, że będę  pisała o tym co  mam w sercu, co mnie boli i cieszy i nawet pojęcia nie macie ile mi to dało, posty o babci , Wasze rady, to że być może o tym napisałam zmieniły wiele,babcia trochę spraw zrozumiała, pomaga mi w gotowaniu, ona czuje się potrzebna i doceniona, a ja się stałam bardziej wyrozumiała na wiele spraw, z mieszkaniem pod jednym dachem ze starszą osobą.

 Myślę że autor bloga i Ci co czytają  oddziałują na siebie wzajemnie, ja rzucam nieraz niełatwe tematy i podejmujemy dyskusję, nieraz inni coś przy okazji dla siebie znajdują dzięki tym komentarzom.

Wiem że najwięcej te zmiany odczuły osoby co były ze mną od początku, gdyż blog pierwotnie był o ptakach, i ich wtedy ten temat zaciekawił, a potem musieli znosić tą moją transformację, nie mogąc się odnaleźć w teraźniejszej formie bloga, ale wiedzcie że doceniam to że jesteście, i nawet jak przez myśl Wam przejdzie że mam Was w nosie to nieprawda, wiedzcie że  jesteście jak pierwsza miłość a tego się nie zapomina.

Mam nadzieję że czasowo, wprowadziłam moderację na komentarze, nie mam ochoty się kopać zwłaszcza z anonimami, i odpowiadać na coraz to nowe zarzuty, mam również nadzieję że nikt nie poczuje się przymuszony aby zajrzeć do Beaty, gdyż też padały zarzuty że jak promowałam nowe blogi to stosowałam przymus, posty są można poczytać o tym terrorze, zresztą czymże są wszelakiego rodzaju konkursy na  różnego rodzaju zabawy blogowe, typu zdjęcie kota czy psa gdzie się prosi swoich czytelników aby poleźli tam i tam i zagłosowali , czy różnego rodzaju ankiety.

Jak w życiu dorastamy i rozwijamy się z blogiem jest tak samo, wybieramy temat jaki jest nam najbliższy, jedni mają podróże, inni pamiętnik codzienności, robótki, zdjęcia, autorzy mają wybór i czytający również  gdzie chcą zaglądać.

Wszystkim moim czytelnikom dziękuję że są i zapraszam na  jutro i najnowsze foty z prawie gotowej pracowni ....i jak mam ją urządzić ....pomocy :)

 

Poniżej jest link ....  ten człowiek zmienił pojęcie ludzi  na to czym jest blog, mam jego książkę, teraz czekam na drugą, a  nazywa się KOMINEK  
Tylko dla osób o mocnych nerwach 


http://www.youtube.com/watch?v=_Ph5SP-0-7A

piątek, 18 października 2013

NIEUNIKNIONE

Moje najmłodsze dziecię czesząc mi włosy zapytało się mamo a dlaczego masz tyle siwych włosów, niewiele myśląc odpowiedziałam że ze stresów i starości .....a moje dziecię rzekło

- mamo to co będzie jak umrzesz  zapytało

- na to jej odpowiedziałam że nikt nie wie kiedy umrze ...

Właśnie tak wpędziło mnie moje dziecię w myślenie o tym co nieuniknione....

Rozmawiając dziś z Lidką (buziaki ) poruszyłyśmy temat, spadków, domów, ileż to się trzeba nieraz namęczyć aby móc mieć komfort własnego dachu nad głową, ileż życie od nas wymaga zachodu, chcąc mieć jako taki byt musimy pracować, musimy wyglądać, musimy mieć podstawowe rzeczy w domu aby funkcjonować, człowiek istota próżna zbytkami też się chętnie otacza, i tak nam na tym  schodzi część życia.

Gdy osiągamy pewien wiek myślimy o zabezpieczeniu rodziny, dzieci, znów tyramy aby to osiągnąć, jeśli jest możliwość zwiedzamy inne kraje, słowem używamy życia.

Aż pewnego dnia w różnych okolicznościach czujemy ten nieunikniony oddech tej co po wszystkich przychodzi, wtedy patrzymy naprawiać krzywdy, myśleć co nam się udało a co nie, wszystko co było do tej pory ważne jest bez znaczenia, materialne rzeczy są dla nas bez wartości, oddalibyśmy je wszystkie za cenę życia, lecz niestety nasz czas dobiegł końca, zostawimy wiele śladów po sobie naszej bytności, a te najcenniejsze będą w wspomnieniach naszych bliskich.

Ten post oddaje też mój nastrój że od dwóch dni odpieram różnego rodzaju ataki, bo to czy tamto,  wiem że ludzie lubią igrzyska, słowne przepychanki , i tak sobie odpisując na kolejne zarzuty oczywiście anonimowe , myślę po kij tu tracę czas, czy blog jest taki ważny, czy licząc setki godzin co tu spędziłam jest coś warte ?  myślę że nie bardzo, może warto pomyśleć nieraz o tym nieuniknionym żeby życie nabrało innej wartości.

czwartek, 17 października 2013

TABU

Kto by pomyślał że pisząc wczorajszego posta będzie halo , dzisiejszego jeszcze większe Halo, czyli tak naprawdę trudno pisać co się naprawdę myśli, bo jeśli założyć że blog jest moją odskocznią to do czego zafałszowanego świata ? gdzie mam pudrować wszystko nawet to co myślę ?
A babcia zawsze powtarzała wchodzisz między wrony kracz jak one, widać kiepska ze mnie wrona, całe lata krakałam i mam dość.

Właśnie dzięki temu że miałam dość zmieniłam swoje życie, i za to swoim szaleńczym porywom jestem wdzięczna, jak sobie przypomnę jaki był ze mnie życiowy cykor , to aż mi siebie z przed trzech lat żal.

To nawet dzięki temu że dostałam życiową charyzmę, zaglądaliście na mój blog, gdybym tej odwagi nie miała, nie byłoby wiele tematów, dostawałam nie raz listy że wpisem coś u kogoś poruszyłam, były też zapytania skąd takie teksty, z życia ludzie, z własnych doświadczeń, którymi mogłabym z dwie osoby jeszcze tym dorobkiem  obdarować tudzież balastem.

Nieraz takie teksty odwalałam, że wydawało mi się że będzie wielkie halo a było całkiem przyzwoicie, zwłaszcza mam na myśli tekst o teściowej, nauka taka dla mnie z poprzednich wpisów, nie piszę o Religii, polityce, i blogerach, to temat TABU.

Do tego być może dojdą inne tematy, gdzie lepiej będzie trzymać buzię na kłódkę, aż w końcu, będę tydzień analizowała czy wrzucić tekst na bloga czy dać sobie spokój i pisać pod publikę, czyli banialuki na nieistotne dla mnie sprawy sprawy i znów będę wroną.

Babcia nieraz mówiła trzaśnij w stół to nożyce się odezwą, jako dziecko nie miałam pojęcia o znaczeniu tych słów, jednakże z czasem coraz dobitniej się o tym przekonywałam, co one oznaczają.

Ale jestem zwolenniczką teorii że co nas nie zabije to wzmocni i tego się trzymam i mam  nadzieję że Ci co zaglądali do mnie i znają moje wpisy, co więcej czytają ze zrozumieniem  powinni dobrze mnie znać  bo wiele idzie wyczytać, limit dowaleń dla mnie został wyczerpany, nie jestem chorągiewką co zmienia zdanie jak zawieje wiatr, i mam prawo do własnego zdania, nawet za taką cenę czy to się podoba czy nie.

 

CYCKI OPADAJĄ

Brydzia: Ja uważam,ale nawiązałam też przyjaźnie ,które trwają już kilka lat.Poznałam wspaniałe dziewczyny,a gdyby nie internet nie miała bym tej możliwości.

Hana:  Ostrożność nie zawadzi, na pewno. Jednak bez przesady, internet jest taką samą formą nawiązywania znajomości, jak każda inna, a może nawet lepsza. Taki czas nadszedł i tyle, nie ma się co buntować, trza do wiadomości przyjąć. ZANIM spotkasz się z kimś, masz ten komfort, że trochę już go/ją znasz. Wiesz, co i jak pisze, jakie wyznaje poglądy, itd. Możesz się zawieść, to jasne. Ale czy w tzw. realu tak się nie dzieje? Ludzie generalnie są zawodni. Jeśli ktoś jest nazbyt wylewny i za dużo gada, to nic tego nie zmieni, ani w internecie, ani w życiu. Ja poznałam fantastyczne dziewczyny, znajomość dawno wyszła poza net. Nie sądzę, aby coś złego spotkało mnie z ich strony, a jeśli nawet, to przecież nie dlatego, że poznałam je w internecie! To nie ma nic do rzeczy. Bez internetu nigdy nie poznałabym ani ich, ani Was, ani Ciebie Droga Ilonko. Bo gdzie i jak? Tu, na wsi? Miałabym zaczepić np. Kretowatą na przystanku? Musiałabym jeszcze wiedzieć, na którym. Same wiecie, że dzisiaj nawiązywanie znajomości (wszelkich) jest bardzo trudne z różnych powodów. Czujnym trzeba być wszędzie, normalna rzecz. Zagmatwałam trochę, ale mówiąc w skrócie - głoszę pochwałę internetu i internetowych znajomości.
 Powiem więcej, podobnie jak Tupaja, chciałoby się, ale czasem przeszkodą jest zwyczajnie odległość, aczkolwiek nie zawsze. Jestem tego dowodem! Ja w Wielkopolsce, Mika w Zakopanem. Równiutko 500 km. Widziałyśmy się już 3 razy i na pewno będzie więcej! Maile latają w tę i nazad kilka razy dziennie. Jak jest wspólna częstotliwość, to nie ma siły. Mika to wspaniała, silna, ciepła osoba. Bez internetu nie wiedziałabym o jej istnieniu. Ani Mnemo, ani Kretowatej, ani Owieczki Rogatej, ani Ciebie, Ilonko i wielu, wielu innych! Nie boję się, bo i czego? Jakby co, nikt mnie do niczego nie zmusza, a po łbie w życiu dostałam nie raz i nie dwa, internet nie ma z tym nic wspólnego. Na razie spotykają mnie tu same miłe rzeczy (tfu! na psa urok!). Nie myślcie, że jestem naiwnym dziewczątkiem, ale z ewentualną złośliwością, plotką, czy czym tam jeszcze, poradzę sobie. Tak samo, jak radzę sobie w prawdziwym życiu.
PS. Mam wrażenie, że większość fajnych ludzi mieszka w Górach Izerskich, albo innym pogórzu. I na Podlasiu.

Janeczkowo: Poznałam, przez internet wspaniałe osoby i mam nadzieję na poznanie następnych. Wczoraj miałam w domu ważną dla mnie uroczystość. Zawiodła siostra, zawiodła mama a przyjechała z rodziną przyjaciółka poznana przez internet. Pozdrawiam:)

Memo: Ryzyko jest zawsze, ale tak było jest i będzie. Chłop kobitę zostawia ( i odwrotnie) po 20-30 latach wspólnego spania w jednym łożku i nie zawsze są to miłe rozstania, pełne kultury i wzajemnego poszanowania. I kto o takim scenariuszu myśli mówiąc sobie sakramentalne TAK? Tak się składa, że już poznałam w realu blogowe dziewczyny i raczej nie sądzę, aby były z tego jakieś nieprzyjemności.Bo niby jakie? Tak sobie myślę, ze może to w przypadku bardzo młodych ludzi jest większe ryzyko, bo my już dojrzałe i nie takie znów dzierlatki raczej poważnie podchodzimy do kwestii dyskrecji i zaufania. Ja się cieszę, że poznałam dziewczyny i mogłam z nimi pogadać i pobyć w realu:))

Olga: Myślę, że im jesteśmy starsi, tym w ogóle trudniej nam nawiązywać głębsze znajomości. Takie, które mogą przerodzić sie w prawdziwą przyjaźń. Za dużo już w nas ostrożności, nieufności do ludzi ,za dużo zranionych uczuć, ogromu historii życiowych i wynikających z nich przeżyć,za dużo blasków i cieni, które stale nosimy w sobie i które wyznaczają nasze "ja", by chcieć sie z kimś nimi tak do konca z kimś podzielic.Kazdy ma swoje zycie i swoje zmęczenie oraz wypalenie co do pewnych spraw. Czesto nie chce sie już niczego powaznego zaczynać od nowa...Nie zaprzeczam jednak tej mozliwosci, że mozna spotkac na swojej drodze prawdziwie bratnia dusze i doznać momentalnego, wzajemnego zaiskrzenia. A to, czy pozna sie tego kogos przez internet czy tez bezposrednio nie ma znaczenia. Najwazniejsza jest moim zdaniem ta gotowosc do nawiazania więzi z kims nowopoznanym lub brak tej gotowości. W pewnym wieku tak mało juz w człowieku entuzjazmu, świezości spojrzenia, braku naznaczenia stereotypowym mysleniem. Zamykamy sie w swoich twierdzach i ...zbyt dobrze nam w nich, zbyt bezpiecznie, by ryzykować i otwierać szerzej głowną bramę czy boczną furtkę. Przez to może przegapiamy cos waznego, unikalnego. Lecz spokój, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji sa wartościami nadrzednymi, dla ktorych wyrzekamy sie młodzieńczych porywów serc i poszukiwań bratnich dusz.Myślimy, ze stanowczo pewne rzeczy juz za nami. Lecz czasem los stawia przed nami nowe wyzwania, nowych ludzi, wobec których czy chcemy, czy nie, po prostu nie umiemy pozostać obojętni!

Inkwizycja:  Ilonko, najfajniejszych ludzi w ostatniej dekadzie poznałam dzięki blogom! Bratnie dusze... i spotykamy się w realu, a wsparcie, jakie od nich dostaję jest cudne!
Ściskam ;)

Iza: Złodzieja się nie okradnie, oszusta nie oszuka się . Najłatwiej zranić wrażliwą , dobrą , serdeczną osobę. Na pewno powinniśmy być nieco ostrożni ale i tu i w realu są źli i dobrzy. Wiele wspaniałych osobowości tu spotkałam i pomocnych i chętnie doradzą uczciwie. Warto , mamy możliwość zawrzeć znajomości a nawet przyjaźnie, choćby porozmawiać , czy popisać . Czas pokaże co dalej . Na pewno o wile sprawach w realu nie powiedziałabym o sobie o których piszę tu szczerze, co myślę. Często zdarza się , że bardziej możemy się wypłakać , wyżalić tutaj niż komuś bliskiemu z rodziny. Pozdrawiam

 Klara:nie wyobrażam sobie blogowania bez poznawania innych blogerów bo to po prostu kolejny krok w zawieraniu znajomości. Najpierw czytam, potem komentuję, potem nawiązuje się korespondencja mailowa, wymiana telefonów, spotkanie. Nie mam tych znajomości wiele bo nie ogarniam tego fizycznie. Jedno przypadkowe spotkanie na dworcu przy okazji przejazdu jest bez sensu i z tego przyjaźni nie będzie, dlatego na takie spotkania nie chodzę. Sprawa zaufania - jasne, że trzeba być ostrożną. Ale wierzę ludziom bo skoro oni mi wierzą, chcą do mnie pisać, spotykać się ze mną, wreszcie czytają komentują, powierzają mi swoje tajemnice to jak mogłabym być podejrzliwą i węszyć złe intencje. To jasne, że nie jesteśmy aniołami, ale brak zaufania działa w obie strony a podejrzliwość jest jak robak w jabłku. Bardzo łączy wspólna pasja lub akcja. Takie zaangażowanie ma sens.

 Zamieściłam te powyższe komentarze gdyż są bliskie temu co myślę, nie planowałam tematu pociągnąć lecz  trochę komentarzy na tak zwane NIE wybiło mnie z równowagi, zwłaszcza że piszą to osoby które blogują, bo jest różnica między cichym podczytwywaczem o którym nie mamy pojęcia a osobą która pisze bloga, i  siłą rzeczy poprzez swoje teksty staje się nam bliższa.

Więc tak myślę sobie po co mi Was znać jak na starcie pokazujecie mi FUCKA, że owszem możemy się znać wiele czasu, na blogu pisać komentarze, jakieś listy na pocztę słać ba nawet rozmawiać telefonicznie ale tak na dystans bo są ludzie tacy i owacy, źli więc każdy po dtugiej stronie odpowiada temu typowi.

Z dziewięcioma osobami rozmawiałam telefonicznie, po każdej tej rozmowie odczuwałam radość że ten blog oprócz pożerania czasu,daje mi kontakt z człowiekiem, że jednak warto tu być, że można być nawet taką znajomą na odległość, pamiętam film Julia i Julia, zresztą jak czytałam książkę Moje życie we Francji Juli Child to też jest mowa o jej długoletniej przyjaźni z Awis Devoto, gdzie były przyjaciółkami korespondencyjnymi, czyż tak nie idzie ?

Jako nałogowy mol książkowy jakbym miała możliwość spotkać się z kilkoma autorami książek uczyniłabym to, dlatego że lubię historie oparte na faktach a więc o życiu, gdzie przeżywam radości i smutki tych ludzi , poprzez to stają się mi bliżsi, wiem że blog to inna historia ale o wiele można się o autorach tychże blogów wywnioskować, więc zaglądając do co niektórych blogów wiem mniej więcej czego mogę się spodziewać  i  jak poczuję tą więź dlaczego nie spróbować, po co z góry zakładać że cholera wie co mnie spotka że z kimś pogadam, nie myśląc co z plaga egipska mnie dopadnie jak kogoś spotkam znając go z internetu.

Wiem że myślenia wielu nie zmienię, RÓBCIE CO CHCECIE , ale napiszę co mi to przypomina ...Kinga  opowiadała  mi kiedyś jak jeszcze chodziła do starej szkoły że  u niej w klasie są dziewczyny zwane PLASTIKAMI też chodzi o wygląd ale również o zachowanie, że jedna drugą chwali ale świetny ciuch, świetne okulary, fryzura,  na co dzień sobie słodziły, dziennie achy i ochy, nie chciały się integrować z resztą klasy bo im to przez trzy lata nie było potrzebne.

Tak jest też na blogach jest grupa osób która poza odpowiednie konwenanse nigdy nie wyjdzie, sama się łapię na takich osobach że przez ponad rok nic o nich nie wiem, piszę te same komentarze i mam dość marnowania czasu, zostawiam te plastikowe blogi dla innych plastików, ja wolę integrację, z ludźmi podobnymi sobie, otwartymi, ciekawymi drugiego człowieka , lecz mam nadzieję że te  wczorajsze tchórzliwe myszy spod tej miotły wylezą i też dają szansę choćby blogowej znajomości.

To jest moja ogólna odpowiedz na komentarze dotyczące ostatniego wpisu, przyznaję że dzięki paru osobą cycki mi opadły, gdyż .......ale dzięki powyższym komentarzom wróciły na swoje miejsce :)

środa, 16 października 2013

BRATNIA DUSZA

Czymże jest blog ? robimy zapiski o ważnych i mniej ważnych sprawach , wiadomo o co chodzi w blogowaniu lecz tak naprawdę trudno to w jednym zdaniu sprecyzować, i dziś o tym nie będzie...

Mogę porównać bloga do łąki gdzie to ode mnie zależy czy pięknie rozkwitnie różnymi  gatunkami kwiatów i ziół czy zarośnie chwastami i trawą, śmiało mogę napisać że zbieram z niej wspaniałe kwiaty , co prawda każdy inny ale dają mi wiele radości.

O czym pisze pomyślicie, ano o tym aby nie bać się wystawić nosa ze swojego bloga, i nawiązać jakąś więź poza blogiem, jest chociażby telefon, świetna sprawa, ja przynajmniej  wiem że mam ten kontakt dzięki blogowi, i myślę że nawet jak blog będzie odległym wspomnieniem to te kontakty przetrwają, co więcej mam wielką nadzieję że również w real będzie to przeniesione.

Och ile się naczytałam że  to mrzonki aby z wirtualnego świata udało mi się nawiązać ciekawe znajomości, a cóż dopiero o jakieś bliskiej duszy pomyśleć, i wiecie co guzik prawda, bo da się, tylko to od nas zależy, jakie to świetne uczucie móc pogadać sobie z człowiekiem przez telefon, nawet jeśli go na oczy nie widziałam, pogadać o czymś istotnym i o duperelach, właśnie dzięki temu blogowi.

A więc otwórzcie się więcej na innych cykory, nikt Was po drugiej stronie nie ugryzie, a może to być początek fajnej znajomości, jak czujecie z kimś że Wam po drodze spróbujcie, jak nie traficie trudno, może z następną osobą, ale spróbujcie znaleźć taką bliźniaczą duszę :)

Poniżej róże od amanta Kingi pierwsze od chłopaka jakiegokolwiek  .....a o moim okropnym oczyszczeniu wkrótce .....



poniedziałek, 14 października 2013

OBECNA :)

Coraz bliżej  halloween więc dziś miałam trochę roboty w wypożyczalni wyciągnąć wszystkie co straszniejsze stroje a zwłaszcza je dobrze wyeksponować, bo choć to nie był zwyczaj moich czasów , to widzę z roku na rok większe zainteresowanie, zwłaszcza jeśli chodzi o przebieranki.

Poza tym wczoraj zaczęłam czytać powyższą książkę, jak siebie znam to dziś w nocy skończę, bardzo lubię panią Bakułę ten jej pazur w pisaniu, w mówieniu babka z charakterem  nie tam żadne lelum polelum czy ciepłe kluchy :)

Pewno wszyscy ciekawi czy jeszcze żyję... o wodzie .....
No nieźle żeście mnie nastraszyli,i tak dziś dzień przygotowań do właściwej głodówki , zjadłam z cztery jabłka, z trzy własne ukiszone ogórki, i trochę płatków owsianych na wodzie, i co Wam powiem że specjalnie głodu nie odczuwam,jest dobrze .

A teraz wracając do wody droga Hanno czemu nie napisałaś że ta woda Zuber smakuje jak  stare jajka zbuki jakieś  , fuj, fakt wymieszałam pół na pół z inną wodą ale ....a mam całe pięć litrów do wypicia.

Ale  coś mam problem dziś z koncentracją, łapałam się dziś na tym że zapominałam co chciałam powiedzieć , a to skleroza, mam jeszcze drugą wodę na stresy i nerwy ale aż się boję ją otworzyć z obawy przed jej zapachem i smakiem.
 
Mam nadzieję że umysł mi się nie zatnie i pojawią się posty takie jak lubię  w kategorii życiowe, sęk czy wy je też lubicie, ale sądząc po komentarzach chyba tak.







niedziela, 13 października 2013

OCZYSZCZENIE CZAS ZACZĄĆ


 MOJE ZAPASY NA  NAJBLIŻSZE DNI





Na ostatnim kursie moja mentorka  i guru od zdobień wszelakich, opowiadała o zbawczej mocy  głodówki, o oczyszczaniu organizmu z toksyn wszelakich, sama ma z tym wieloletnie doświadczenie, gdyż co jakiś czas sama stosuje takie głodówki.

Coś w tym jest , zawsze byłam przekonana że jesteśmy równolatkami a tu zonk gdyż moja mentorka ma skończoną pięćdziesiątkę, zero zmarszczek, cera świeża nie żadne fluidy ani botoksy , witalność, to ja zaczynam się przy niej czuć tą starszą i co gorsza wyglądać na taką.

Więc po psychicznym przygotowaniu od jutra i ja robię sobie post, tylko woda , woda na ciepło, zielona herbata, ile dni ile wlezie, ponoć najgorsze są pierwsze trzy dni a potem już z górki.

Myślę że wiele jest prawdy że jest się tym co się je, gdzie spojrzeć tam chemia w jedzeniu , chleb nie taki, wędliny, sery, warzywa wszystko na spulchniaczach, opryskach, wiadomo swojskie jedzenie jest inne, jak patrzę na te swoje sery u dziewczyn, to już bym kozę czy owce ściągnęła tylko ...gdzie ją trzymać, skrawek trawy z ogródka byłby na jedno posiedzenie a dalej?

Tak czy siak od jutra poszczę, nie wiem czy napiszę posta jutro, pojutrze czy umysł będzie mi się rozjaśniał czy myślał namiętnie o jedzeniu, rodzinka już poinformowana, małżonek na razie przejmuje dowodzenie kuchenne, a ja się obkupiłam w wody wszelakie, zobaczymy czy to działa.

Ps. Wielbiciel Kingi zabrał ją dziś do parku i przyniósł bukiet kolorowych róż dla niej ..aktualnie siedzą w jej pokoju , małżonek  zamienia się w Pawlaka .....

piątek, 11 października 2013

MIĘDZY PRAWDĄ A KŁAMSTWEM

Zastanawiające jest dla mnie to jak wiele osób które piszą bloga, się z tym kryje, nawet przed najbliższymi, a cóż dopiero przed znajomymi powiedzieć że się pisze bloga .

Mniej oporów jest aby cudzym ludziom pokazywać swoje kąty, garnki, dzieci, zwierzęta, pisać o tym przed obcymi co się myśli, robi , czuje a przed najbliższymi osobami to ukrywając, bo to co wstyd, obciach ?

Rozumiem wszelaką anonimowość, różne nicki, bo może nielubiana znajoma nas znajdzie i rozpowie po całej miejscowości że ta i ta osoba pisze sobie bloga, wielkie rzeczy, ale różnie to wygląda.

Nie  powiem gdzie, nie napiszę kto, ale tak z początkiem lata, spotkałam pewną panią na pewnym spotkaniu , gdzieś twarz kojarzyłam, i tak ni to z gruszki nie z pietruszki zapytałam czy pisze bloga, pani stwierdziła że nie .. i do tematu nie wracałam, jednak cały czas intensywnie myślałam, kurcze skąd ją znam , i doszukałam się jej bloga, trochę mi to zajęło czasu gdyż go nie obserwowałam lecz niekiedy z innego bloga tam zaglądałam i jakie było moje zdziwienie że osoba ta opisuje swoje podróże pięknie, lecz  to nie ma nic wspólnego z prawdą, z prostej przyczyny tą osobę po prostu nie stać, na wydatki związane z codziennym życiem, nie mówiąc o podróżach kilka razy w roku za granicę.
Piszę o tym bo od sierpnia jej blog zniknął, może ma innego pod inną nazwą ? nie wiem , lecz o co to chodzi że być może są takie blogi , gdzie jest jedna wielka ściema fotki idzie ściągnąć z internetu  i już można karmić czytelników kłamstwami , na wiele tematów.

Ja mogę pisać za siebie, że im blog zawiera  w sobie najwięcej elementów życia takim jakie ono jest, czyli  bez upiększeń , jakby napisała Anka  bez budyniu tym lepiej, mam tą świadomość że wiele osób lubi ten budyń w blogach, i to szanuję , ale ja nie mam potrzeby się oderwać od życia i czytać jakieś dyrdymały wyssane z palca, i  sprawiające że muszę  wysilać umysł aby dać komentarz dla nie zrozumiałego , głupiego tekstu, w stylu poszłam do sklepu i  złamałam obcas, do tego mam kiepski nastrój bo jesień za oknem....i co tu napisać, polecić dobrego szewca, ziółka na poprawę nastroju ?

Nie mam problemu z blogiem, w domu wszyscy wiedzą że go piszę , nawet ptaki, nie mam oporów aby innym ludziom też się do tego przyznać, z prostej przyczyny nie piszę tu niczego co nie byłoby prawdą, niczego za co bym się miała wstydzić, bez obaw mogę napisać że to jest mój blog, w którym się odbija część mojego życia, nie mam obaw przed żadną konfrontacją ....

Jestem ciekawa jak to z Wami jest .... i Waszym blogiem

A jutrzejszy post .....będzie  O  TYM  ŻE  NADSZEDŁ NOWY ETAP W MOIM  ŻYCIU , na który nie byłam gotowa, choć powinnam, czy dziś zasnę z emocji, nerwów  ...poczytacie jutro




czwartek, 10 października 2013

TRYPTYK


Tryptyk  został specjalnie postarzony, czyli jakieś lekkie przetarcia , rysy,




Po wczorajszym  szkoleniu, dziś muszę  nadrabiać zaległości domowe, ale co tam , powyżej moja wczorajsza praca,  możecie zobaczyć przed i po skończeniu.
Do domu zajechaliśmy po północy, ale było warto, atmosfera wspaniała, inne kursantki urocze kobitki, a  moja nauczycielka anioł nie człowiek, mogłabym jej słuchać godzinami, gdyż sprawia że chcę być lepszym człowiekiem, ona kocha to co robi, co więcej uwielbia innych ludzi a to bardzo rzadkie.

Dziś  niewiele napiszę, gdyż robię aktualnie następny tryptyk,aby utrwalić wiedzę, wiec  dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, odpiszę jak znajdę wolną chwilę, wpadłam tylko aby pokazać Wam co robiłam wczoraj.

Ale nie byłabym sobą gdybym dwóch groszy nie wtrąciła, cieszę się że kilku osobom ptaki się wczoraj podobały, jednak nie nalegajcie abym  do tego wracała, poczytajcie wczorajsze komentarze, właśnie dlatego od tego tematu ptaków uciekłam, ja potrzebuję rozmowy  w komentarzach to daje mi chęć i moc pisania , a takie piciu picu , śliczne , cacy ...no od czasu do czasu zniosę , ale o ptakach bloga już nie będzie.

Kurcze jeszcze z cegieł mapa Polski mi wyszła .....i co teraz ?