Brydzia: Ja uważam,ale nawiązałam też przyjaźnie ,które trwają już kilka
lat.Poznałam wspaniałe dziewczyny,a gdyby nie internet nie miała bym tej
możliwości.
Hana: Ostrożność nie zawadzi, na pewno. Jednak bez przesady, internet jest taką samą formą nawiązywania znajomości, jak każda inna, a może nawet lepsza. Taki czas nadszedł i tyle, nie ma się co buntować, trza do wiadomości przyjąć. ZANIM spotkasz się z kimś, masz ten komfort, że trochę już go/ją znasz. Wiesz, co i jak pisze, jakie wyznaje poglądy, itd. Możesz się zawieść, to jasne. Ale czy w tzw. realu tak się nie dzieje? Ludzie generalnie są zawodni. Jeśli ktoś jest nazbyt wylewny i za dużo gada, to nic tego nie zmieni, ani w internecie, ani w życiu. Ja poznałam fantastyczne dziewczyny, znajomość dawno wyszła poza net. Nie sądzę, aby coś złego spotkało mnie z ich strony, a jeśli nawet, to przecież nie dlatego, że poznałam je w internecie! To nie ma nic do rzeczy. Bez internetu nigdy nie poznałabym ani ich, ani Was, ani Ciebie Droga Ilonko. Bo gdzie i jak? Tu, na wsi? Miałabym zaczepić np. Kretowatą na przystanku? Musiałabym jeszcze wiedzieć, na którym. Same wiecie, że dzisiaj nawiązywanie znajomości (wszelkich) jest bardzo trudne z różnych powodów. Czujnym trzeba być wszędzie, normalna rzecz. Zagmatwałam trochę, ale mówiąc w skrócie - głoszę pochwałę internetu i internetowych znajomości.
Powiem więcej, podobnie jak Tupaja, chciałoby się, ale czasem przeszkodą jest zwyczajnie odległość, aczkolwiek nie zawsze. Jestem tego dowodem! Ja w Wielkopolsce, Mika w Zakopanem. Równiutko 500 km. Widziałyśmy się już 3 razy i na pewno będzie więcej! Maile latają w tę i nazad kilka razy dziennie. Jak jest wspólna częstotliwość, to nie ma siły. Mika to wspaniała, silna, ciepła osoba. Bez internetu nie wiedziałabym o jej istnieniu. Ani Mnemo, ani Kretowatej, ani Owieczki Rogatej, ani Ciebie, Ilonko i wielu, wielu innych! Nie boję się, bo i czego? Jakby co, nikt mnie do niczego nie zmusza, a po łbie w życiu dostałam nie raz i nie dwa, internet nie ma z tym nic wspólnego. Na razie spotykają mnie tu same miłe rzeczy (tfu! na psa urok!). Nie myślcie, że jestem naiwnym dziewczątkiem, ale z ewentualną złośliwością, plotką, czy czym tam jeszcze, poradzę sobie. Tak samo, jak radzę sobie w prawdziwym życiu.
PS. Mam wrażenie, że większość fajnych ludzi mieszka w Górach Izerskich, albo innym pogórzu. I na Podlasiu.
Janeczkowo: Poznałam, przez internet wspaniałe osoby i mam nadzieję na poznanie następnych. Wczoraj miałam w domu ważną dla mnie uroczystość. Zawiodła siostra, zawiodła mama a przyjechała z rodziną przyjaciółka poznana przez internet. Pozdrawiam:)
Memo: Ryzyko jest zawsze, ale tak było jest i będzie. Chłop kobitę zostawia ( i odwrotnie) po 20-30 latach wspólnego spania w jednym łożku i nie zawsze są to miłe rozstania, pełne kultury i wzajemnego poszanowania. I kto o takim scenariuszu myśli mówiąc sobie sakramentalne TAK? Tak się składa, że już poznałam w realu blogowe dziewczyny i raczej nie sądzę, aby były z tego jakieś nieprzyjemności.Bo niby jakie? Tak sobie myślę, ze może to w przypadku bardzo młodych ludzi jest większe ryzyko, bo my już dojrzałe i nie takie znów dzierlatki raczej poważnie podchodzimy do kwestii dyskrecji i zaufania. Ja się cieszę, że poznałam dziewczyny i mogłam z nimi pogadać i pobyć w realu:))
Olga: Myślę, że im jesteśmy starsi, tym w ogóle trudniej nam nawiązywać głębsze znajomości. Takie, które mogą przerodzić sie w prawdziwą przyjaźń. Za dużo już w nas ostrożności, nieufności do ludzi ,za dużo zranionych uczuć, ogromu historii życiowych i wynikających z nich przeżyć,za dużo blasków i cieni, które stale nosimy w sobie i które wyznaczają nasze "ja", by chcieć sie z kimś nimi tak do konca z kimś podzielic.Kazdy ma swoje zycie i swoje zmęczenie oraz wypalenie co do pewnych spraw. Czesto nie chce sie już niczego powaznego zaczynać od nowa...Nie zaprzeczam jednak tej mozliwosci, że mozna spotkac na swojej drodze prawdziwie bratnia dusze i doznać momentalnego, wzajemnego zaiskrzenia. A to, czy pozna sie tego kogos przez internet czy tez bezposrednio nie ma znaczenia. Najwazniejsza jest moim zdaniem ta gotowosc do nawiazania więzi z kims nowopoznanym lub brak tej gotowości. W pewnym wieku tak mało juz w człowieku entuzjazmu, świezości spojrzenia, braku naznaczenia stereotypowym mysleniem. Zamykamy sie w swoich twierdzach i ...zbyt dobrze nam w nich, zbyt bezpiecznie, by ryzykować i otwierać szerzej głowną bramę czy boczną furtkę. Przez to może przegapiamy cos waznego, unikalnego. Lecz spokój, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji sa wartościami nadrzednymi, dla ktorych wyrzekamy sie młodzieńczych porywów serc i poszukiwań bratnich dusz.Myślimy, ze stanowczo pewne rzeczy juz za nami. Lecz czasem los stawia przed nami nowe wyzwania, nowych ludzi, wobec których czy chcemy, czy nie, po prostu nie umiemy pozostać obojętni!
Inkwizycja: Ilonko, najfajniejszych ludzi w ostatniej dekadzie poznałam dzięki blogom! Bratnie dusze... i spotykamy się w realu, a wsparcie, jakie od nich dostaję jest cudne!
Ściskam ;)
Iza: Złodzieja się nie okradnie, oszusta nie oszuka się . Najłatwiej zranić wrażliwą , dobrą , serdeczną osobę. Na pewno powinniśmy być nieco ostrożni ale i tu i w realu są źli i dobrzy. Wiele wspaniałych osobowości tu spotkałam i pomocnych i chętnie doradzą uczciwie. Warto , mamy możliwość zawrzeć znajomości a nawet przyjaźnie, choćby porozmawiać , czy popisać . Czas pokaże co dalej . Na pewno o wile sprawach w realu nie powiedziałabym o sobie o których piszę tu szczerze, co myślę. Często zdarza się , że bardziej możemy się wypłakać , wyżalić tutaj niż komuś bliskiemu z rodziny. Pozdrawiam
Klara:nie wyobrażam sobie blogowania bez poznawania innych blogerów bo to po prostu kolejny krok w zawieraniu znajomości. Najpierw czytam, potem komentuję, potem nawiązuje się korespondencja mailowa, wymiana telefonów, spotkanie. Nie mam tych znajomości wiele bo nie ogarniam tego fizycznie. Jedno przypadkowe spotkanie na dworcu przy okazji przejazdu jest bez sensu i z tego przyjaźni nie będzie, dlatego na takie spotkania nie chodzę. Sprawa zaufania - jasne, że trzeba być ostrożną. Ale wierzę ludziom bo skoro oni mi wierzą, chcą do mnie pisać, spotykać się ze mną, wreszcie czytają komentują, powierzają mi swoje tajemnice to jak mogłabym być podejrzliwą i węszyć złe intencje. To jasne, że nie jesteśmy aniołami, ale brak zaufania działa w obie strony a podejrzliwość jest jak robak w jabłku. Bardzo łączy wspólna pasja lub akcja. Takie zaangażowanie ma sens.
Zamieściłam te powyższe komentarze gdyż są bliskie temu co myślę, nie planowałam tematu pociągnąć lecz trochę komentarzy na tak zwane NIE wybiło mnie z równowagi, zwłaszcza że piszą to osoby które blogują, bo jest różnica między cichym podczytwywaczem o którym nie mamy pojęcia a osobą która pisze bloga, i siłą rzeczy poprzez swoje teksty staje się nam bliższa.
Więc tak myślę sobie po co mi Was znać jak na starcie pokazujecie mi FUCKA, że owszem możemy się znać wiele czasu, na blogu pisać komentarze, jakieś listy na pocztę słać ba nawet rozmawiać telefonicznie ale tak na dystans bo są ludzie tacy i owacy, źli więc każdy po dtugiej stronie odpowiada temu typowi.
Z dziewięcioma osobami rozmawiałam telefonicznie, po każdej tej rozmowie odczuwałam radość że ten blog oprócz pożerania czasu,daje mi kontakt z człowiekiem, że jednak warto tu być, że można być nawet taką znajomą na odległość, pamiętam film Julia i Julia, zresztą jak czytałam książkę Moje życie we Francji Juli Child to też jest mowa o jej długoletniej przyjaźni z Awis Devoto, gdzie były przyjaciółkami korespondencyjnymi, czyż tak nie idzie ?
Jako nałogowy mol książkowy jakbym miała możliwość spotkać się z kilkoma autorami książek uczyniłabym to, dlatego że lubię historie oparte na faktach a więc o życiu, gdzie przeżywam radości i smutki tych ludzi , poprzez to stają się mi bliżsi, wiem że blog to inna historia ale o wiele można się o autorach tychże blogów wywnioskować, więc zaglądając do co niektórych blogów wiem mniej więcej czego mogę się spodziewać i jak poczuję tą więź dlaczego nie spróbować, po co z góry zakładać że cholera wie co mnie spotka że z kimś pogadam, nie myśląc co z plaga egipska mnie dopadnie jak kogoś spotkam znając go z internetu.
Wiem że myślenia wielu nie zmienię, RÓBCIE CO CHCECIE , ale napiszę co mi to przypomina ...Kinga opowiadała mi kiedyś jak jeszcze chodziła do starej szkoły że u niej w klasie są dziewczyny zwane PLASTIKAMI też chodzi o wygląd ale również o zachowanie, że jedna drugą chwali ale świetny ciuch, świetne okulary, fryzura, na co dzień sobie słodziły, dziennie achy i ochy, nie chciały się integrować z resztą klasy bo im to przez trzy lata nie było potrzebne.
Tak jest też na blogach jest grupa osób która poza odpowiednie konwenanse nigdy nie wyjdzie, sama się łapię na takich osobach że przez ponad rok nic o nich nie wiem, piszę te same komentarze i mam dość marnowania czasu, zostawiam te plastikowe blogi dla innych plastików, ja wolę integrację, z ludźmi podobnymi sobie, otwartymi, ciekawymi drugiego człowieka , lecz mam nadzieję że te wczorajsze tchórzliwe myszy spod tej miotły wylezą i też dają szansę choćby blogowej znajomości.
To jest moja ogólna odpowiedz na komentarze dotyczące ostatniego wpisu, przyznaję że dzięki paru osobą cycki mi opadły, gdyż .......ale dzięki powyższym komentarzom wróciły na swoje miejsce :)
Hana: Ostrożność nie zawadzi, na pewno. Jednak bez przesady, internet jest taką samą formą nawiązywania znajomości, jak każda inna, a może nawet lepsza. Taki czas nadszedł i tyle, nie ma się co buntować, trza do wiadomości przyjąć. ZANIM spotkasz się z kimś, masz ten komfort, że trochę już go/ją znasz. Wiesz, co i jak pisze, jakie wyznaje poglądy, itd. Możesz się zawieść, to jasne. Ale czy w tzw. realu tak się nie dzieje? Ludzie generalnie są zawodni. Jeśli ktoś jest nazbyt wylewny i za dużo gada, to nic tego nie zmieni, ani w internecie, ani w życiu. Ja poznałam fantastyczne dziewczyny, znajomość dawno wyszła poza net. Nie sądzę, aby coś złego spotkało mnie z ich strony, a jeśli nawet, to przecież nie dlatego, że poznałam je w internecie! To nie ma nic do rzeczy. Bez internetu nigdy nie poznałabym ani ich, ani Was, ani Ciebie Droga Ilonko. Bo gdzie i jak? Tu, na wsi? Miałabym zaczepić np. Kretowatą na przystanku? Musiałabym jeszcze wiedzieć, na którym. Same wiecie, że dzisiaj nawiązywanie znajomości (wszelkich) jest bardzo trudne z różnych powodów. Czujnym trzeba być wszędzie, normalna rzecz. Zagmatwałam trochę, ale mówiąc w skrócie - głoszę pochwałę internetu i internetowych znajomości.
Powiem więcej, podobnie jak Tupaja, chciałoby się, ale czasem przeszkodą jest zwyczajnie odległość, aczkolwiek nie zawsze. Jestem tego dowodem! Ja w Wielkopolsce, Mika w Zakopanem. Równiutko 500 km. Widziałyśmy się już 3 razy i na pewno będzie więcej! Maile latają w tę i nazad kilka razy dziennie. Jak jest wspólna częstotliwość, to nie ma siły. Mika to wspaniała, silna, ciepła osoba. Bez internetu nie wiedziałabym o jej istnieniu. Ani Mnemo, ani Kretowatej, ani Owieczki Rogatej, ani Ciebie, Ilonko i wielu, wielu innych! Nie boję się, bo i czego? Jakby co, nikt mnie do niczego nie zmusza, a po łbie w życiu dostałam nie raz i nie dwa, internet nie ma z tym nic wspólnego. Na razie spotykają mnie tu same miłe rzeczy (tfu! na psa urok!). Nie myślcie, że jestem naiwnym dziewczątkiem, ale z ewentualną złośliwością, plotką, czy czym tam jeszcze, poradzę sobie. Tak samo, jak radzę sobie w prawdziwym życiu.
PS. Mam wrażenie, że większość fajnych ludzi mieszka w Górach Izerskich, albo innym pogórzu. I na Podlasiu.
Janeczkowo: Poznałam, przez internet wspaniałe osoby i mam nadzieję na poznanie następnych. Wczoraj miałam w domu ważną dla mnie uroczystość. Zawiodła siostra, zawiodła mama a przyjechała z rodziną przyjaciółka poznana przez internet. Pozdrawiam:)
Memo: Ryzyko jest zawsze, ale tak było jest i będzie. Chłop kobitę zostawia ( i odwrotnie) po 20-30 latach wspólnego spania w jednym łożku i nie zawsze są to miłe rozstania, pełne kultury i wzajemnego poszanowania. I kto o takim scenariuszu myśli mówiąc sobie sakramentalne TAK? Tak się składa, że już poznałam w realu blogowe dziewczyny i raczej nie sądzę, aby były z tego jakieś nieprzyjemności.Bo niby jakie? Tak sobie myślę, ze może to w przypadku bardzo młodych ludzi jest większe ryzyko, bo my już dojrzałe i nie takie znów dzierlatki raczej poważnie podchodzimy do kwestii dyskrecji i zaufania. Ja się cieszę, że poznałam dziewczyny i mogłam z nimi pogadać i pobyć w realu:))
Olga: Myślę, że im jesteśmy starsi, tym w ogóle trudniej nam nawiązywać głębsze znajomości. Takie, które mogą przerodzić sie w prawdziwą przyjaźń. Za dużo już w nas ostrożności, nieufności do ludzi ,za dużo zranionych uczuć, ogromu historii życiowych i wynikających z nich przeżyć,za dużo blasków i cieni, które stale nosimy w sobie i które wyznaczają nasze "ja", by chcieć sie z kimś nimi tak do konca z kimś podzielic.Kazdy ma swoje zycie i swoje zmęczenie oraz wypalenie co do pewnych spraw. Czesto nie chce sie już niczego powaznego zaczynać od nowa...Nie zaprzeczam jednak tej mozliwosci, że mozna spotkac na swojej drodze prawdziwie bratnia dusze i doznać momentalnego, wzajemnego zaiskrzenia. A to, czy pozna sie tego kogos przez internet czy tez bezposrednio nie ma znaczenia. Najwazniejsza jest moim zdaniem ta gotowosc do nawiazania więzi z kims nowopoznanym lub brak tej gotowości. W pewnym wieku tak mało juz w człowieku entuzjazmu, świezości spojrzenia, braku naznaczenia stereotypowym mysleniem. Zamykamy sie w swoich twierdzach i ...zbyt dobrze nam w nich, zbyt bezpiecznie, by ryzykować i otwierać szerzej głowną bramę czy boczną furtkę. Przez to może przegapiamy cos waznego, unikalnego. Lecz spokój, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji sa wartościami nadrzednymi, dla ktorych wyrzekamy sie młodzieńczych porywów serc i poszukiwań bratnich dusz.Myślimy, ze stanowczo pewne rzeczy juz za nami. Lecz czasem los stawia przed nami nowe wyzwania, nowych ludzi, wobec których czy chcemy, czy nie, po prostu nie umiemy pozostać obojętni!
Inkwizycja: Ilonko, najfajniejszych ludzi w ostatniej dekadzie poznałam dzięki blogom! Bratnie dusze... i spotykamy się w realu, a wsparcie, jakie od nich dostaję jest cudne!
Ściskam ;)
Iza: Złodzieja się nie okradnie, oszusta nie oszuka się . Najłatwiej zranić wrażliwą , dobrą , serdeczną osobę. Na pewno powinniśmy być nieco ostrożni ale i tu i w realu są źli i dobrzy. Wiele wspaniałych osobowości tu spotkałam i pomocnych i chętnie doradzą uczciwie. Warto , mamy możliwość zawrzeć znajomości a nawet przyjaźnie, choćby porozmawiać , czy popisać . Czas pokaże co dalej . Na pewno o wile sprawach w realu nie powiedziałabym o sobie o których piszę tu szczerze, co myślę. Często zdarza się , że bardziej możemy się wypłakać , wyżalić tutaj niż komuś bliskiemu z rodziny. Pozdrawiam
Klara:nie wyobrażam sobie blogowania bez poznawania innych blogerów bo to po prostu kolejny krok w zawieraniu znajomości. Najpierw czytam, potem komentuję, potem nawiązuje się korespondencja mailowa, wymiana telefonów, spotkanie. Nie mam tych znajomości wiele bo nie ogarniam tego fizycznie. Jedno przypadkowe spotkanie na dworcu przy okazji przejazdu jest bez sensu i z tego przyjaźni nie będzie, dlatego na takie spotkania nie chodzę. Sprawa zaufania - jasne, że trzeba być ostrożną. Ale wierzę ludziom bo skoro oni mi wierzą, chcą do mnie pisać, spotykać się ze mną, wreszcie czytają komentują, powierzają mi swoje tajemnice to jak mogłabym być podejrzliwą i węszyć złe intencje. To jasne, że nie jesteśmy aniołami, ale brak zaufania działa w obie strony a podejrzliwość jest jak robak w jabłku. Bardzo łączy wspólna pasja lub akcja. Takie zaangażowanie ma sens.
Zamieściłam te powyższe komentarze gdyż są bliskie temu co myślę, nie planowałam tematu pociągnąć lecz trochę komentarzy na tak zwane NIE wybiło mnie z równowagi, zwłaszcza że piszą to osoby które blogują, bo jest różnica między cichym podczytwywaczem o którym nie mamy pojęcia a osobą która pisze bloga, i siłą rzeczy poprzez swoje teksty staje się nam bliższa.
Więc tak myślę sobie po co mi Was znać jak na starcie pokazujecie mi FUCKA, że owszem możemy się znać wiele czasu, na blogu pisać komentarze, jakieś listy na pocztę słać ba nawet rozmawiać telefonicznie ale tak na dystans bo są ludzie tacy i owacy, źli więc każdy po dtugiej stronie odpowiada temu typowi.
Z dziewięcioma osobami rozmawiałam telefonicznie, po każdej tej rozmowie odczuwałam radość że ten blog oprócz pożerania czasu,daje mi kontakt z człowiekiem, że jednak warto tu być, że można być nawet taką znajomą na odległość, pamiętam film Julia i Julia, zresztą jak czytałam książkę Moje życie we Francji Juli Child to też jest mowa o jej długoletniej przyjaźni z Awis Devoto, gdzie były przyjaciółkami korespondencyjnymi, czyż tak nie idzie ?
Jako nałogowy mol książkowy jakbym miała możliwość spotkać się z kilkoma autorami książek uczyniłabym to, dlatego że lubię historie oparte na faktach a więc o życiu, gdzie przeżywam radości i smutki tych ludzi , poprzez to stają się mi bliżsi, wiem że blog to inna historia ale o wiele można się o autorach tychże blogów wywnioskować, więc zaglądając do co niektórych blogów wiem mniej więcej czego mogę się spodziewać i jak poczuję tą więź dlaczego nie spróbować, po co z góry zakładać że cholera wie co mnie spotka że z kimś pogadam, nie myśląc co z plaga egipska mnie dopadnie jak kogoś spotkam znając go z internetu.
Wiem że myślenia wielu nie zmienię, RÓBCIE CO CHCECIE , ale napiszę co mi to przypomina ...Kinga opowiadała mi kiedyś jak jeszcze chodziła do starej szkoły że u niej w klasie są dziewczyny zwane PLASTIKAMI też chodzi o wygląd ale również o zachowanie, że jedna drugą chwali ale świetny ciuch, świetne okulary, fryzura, na co dzień sobie słodziły, dziennie achy i ochy, nie chciały się integrować z resztą klasy bo im to przez trzy lata nie było potrzebne.
Tak jest też na blogach jest grupa osób która poza odpowiednie konwenanse nigdy nie wyjdzie, sama się łapię na takich osobach że przez ponad rok nic o nich nie wiem, piszę te same komentarze i mam dość marnowania czasu, zostawiam te plastikowe blogi dla innych plastików, ja wolę integrację, z ludźmi podobnymi sobie, otwartymi, ciekawymi drugiego człowieka , lecz mam nadzieję że te wczorajsze tchórzliwe myszy spod tej miotły wylezą i też dają szansę choćby blogowej znajomości.
To jest moja ogólna odpowiedz na komentarze dotyczące ostatniego wpisu, przyznaję że dzięki paru osobą cycki mi opadły, gdyż .......ale dzięki powyższym komentarzom wróciły na swoje miejsce :)
No to mnie skwitowalas.
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam :)
UsuńZrobilas mi tym wpisem wielka przykrosc, zaszufladkowalas do jakichs plastikow, choc przyjemnie nam sie rozmawialo przez telefon. Szczerze mowiac, nie bardzo wiem, jak to wszystko skomentowac. Mam takie, a nie inne poglady na spontaniczne przyjaznie, zwlaszcza blogowe, to moje prawo. Chetnie poznaje ludzi, chetnie rozmawiam przez telefon, jednak nadal zawsze pozostaje nieufna i to dotyczy zarowno realu, jak i wirtualu. Tego ostatniego szczegolnie, bo panuje w nim wieksza anonimowosc. Dla mnie pojecie przyjazni jest czyms wznioslym, nie szafuje nim po proznicy. Lubie ludzi i nikogo na starcie nie skreslam. Tymczasem sama poczulam sie skreslona przez Ciebie, bo nie przyklaskuje z entuzjazmem temu, co piszesz. Mam na ten temat swoje spojrzenie.
UsuńJeszcze raz podkreslam, ze swoim spontanicznym, a nie do konca chyba przemyslanym postem, zrobilas mi ogromna przykrosc.
Panterko to w takim razie zaczynamy sobie wzajemnie robić przykrość, może popatrzyłaś byś z tej strony, ja pisząc WCZORAJSZY wpis zachwalałam te rozmowy telefoniczne a Ty swoim komentarzem zupełnie się od tego odcięłaś, a teraz pisząc to w komentarzach sprawiłaś że mam deja wu, z Twoim postem z 28 kwietnia, a raczej z pewnym komentarzem, a szło to inaczej załatwić, a co do przyklaskiwania to juz podobny dziś czytałam nigdy nie każę się ze mną zgadzać nie mam problemu z tym że ktoś ma inne zdanie, to powinnaś wiedzieć najlepiej,w ilu rzeczach ja Tobie nie przyklaskuje bo mam inne poglądy i jest dobrze, bo szanujemy swoje zdanie.
UsuńA plastiki ....ja bym na Twoim miejscu wiedziała że to z pewnością nie o Tobie, bo pewne rzeczy po takim czasie znajomości się wie.
Myślę że trochę osób czekało aby mi dowalić, już to czułam od dłuższego czasu że byle pretekst się znajdzie, bo wystarczy poszukać dziury w całym, zresztą ostatnio często się łapię że tekst jest czytany bez zrozumienia a wszyscy piszą czytając wcześniejsze komentarze.
Ja na pewno Tobie nie dowalilam, raczej wprost przeciwnie, to ja czuje sie jak po dowaleniu. Moze i nie ja mialam byc odbiorca Twojego posta, ale niestety trafil on rowniez mnie i to bolesnie. Nie wiem i nie chce wiedziec, kto czekal na dziure w calym, na pewno nie bylam to ja. Znasz mnie na tyle dlugo, jeszcze z blogownic i wiesz doskonale, co mysle o hura-optymistycznych znajomosciach internetowych. Zdania nie zmienilam. Jestem introwertyczka, zawsze bylam, wiec pewne procesy trwaja u mnie na pewno dluzej niz u innych. Wiedzialas o tym, jednak odpowiedzialas ogolnie, wrzucajac mnie (byc moze niechcacy) do jednego worka wraz z innymi sceptykami internetowych znajomosci. Zabolalo.
UsuńCycki opadają, Ilonko wystarczy dobry biustonosz i utrzyma...Wielu osobom w internecie wcale nie zależy na poznaniu się, tylko na komentarzach. Ja na takie blogi nie wchodzę. Mnie interesuje osoba, którą lubię czytać i która jest mi duchowo bliska.Sama czasami mam przerwy w blogowaniu, czasami z przyczyn zdrowotnych, wyjazdu ale piszę na blogu o tym. Kiedy wracam nadrabiam zaległości choć nie pod każdym postem zostawiam wtedy komentarz.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAlinko ilekroć zostawiasz komentarz jest mi wstyd że ja do Ciebie nie mogę zajrzeć, wyświetla mi się niedostępny, i juz rok nie wiem jak to obejść.
UsuńMoje zwisają do pasa, ale z pewnością, nie z powodu blogowych znajomości :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zawiedzie rodzina, zawiedzie miejscowy " przyjaciel " a pomoże ktoś, kogo tak na prawdę moglibyśmy w życiu nie poznać, gdyby nie internet i to jest w tym wszystkim zachwycające :)
Po też tu jesteśmy .....niech coś po nas tu zostanie.
UsuńDzięki blogom poznałam wirtualnie wiele interesujących osób. Mówiąc szczerze, nie zawsze ciągnie mnie, żeby poznać ich wszystkich w realu. Człowiek ma jakąś swoją emocjonalną pojemność, i wydaje mi się niemożliwe by mieć coraz więcej przyjaciół. Przyjaźnie się buduje, latami, i tego nie da się przeskoczyć. Ale internetowe znajomości są fajowe. Można się pośmiać, można popytać, czy ktoś wie, jak podejść do jakiegoś konkretnego problemu, można komuś pomóc radą. Jak przyjdzie czas właściwy, to spotkam tą osobę w rzeczywistości. I to się szykuje, w przyszły weekend. Trochę chaotycznie się wypowiedziałam. Ale mam nadzieję, że da się zrozumieć. Pozdrawiam. Agniecha
OdpowiedzUsuńAgniecho dzięki za ten jakże optymistyczny wpis :)
UsuńDobry biustonosz, zimny prysznic, może do tego ściskanie piłeczki dłońmi i cycki podniosą się chociaż co nieco.
OdpowiedzUsuńJedna wypowiedź , też nie świadczy o charakterze i dobrym czy gorszym sercu:) Czasami pogoda lub inne czynniki wpływają pesymistycznie:) :)
Na pewno z Tobą Ilonko każda z czytających chciałaby się spotkać i pogadać , Jesteś szczera , otwartą osobą i ODWAŻNĄ!!! Każdy ma swoje życie i czasami trzeba kombinować żeby znaleźć trochę czasu by tu poczytać pobiegać po blogach, a komputer to koszmarny zjadacz czasu, co wiem i, i tak mnie zaskakuje:) :) A spotkanie w realu nie zawsze jest proste . Fajnie tu spotkać się i pogadać , dzięki Ilonko :)
Izko to nie chodzi o moją osobę, ale raczej o to aby nie bać się drugiego człowieka,wyjść trochę z tego okienka, myślę że to nie odwaga lecz głupota jest z mojej strony że o tym piszę, gdyż lepiej krakać jak wrony wtedy jest ok.
Usuńtak, jakaś masz rację, ja jeszcze obserwuje wklejanie tych samych komentarzy przez jednego blogowicz na strony innych, ( oczywiście to robi nie jedna osoba) i co to nam mówi, zostawia mi komentarz,żebym zaglądała do niej, zostawiła w podzięce od siebie, moje prace,życie nic jej nie obchodzi. I ja w nosie mam tak jak ty te komentarze, choćby najpiękniejsze prace robiła na świecie, jak zaglądam na takiego bloga mam wewnętrzny dystans. A jak ktoś chce zebrać kilkanaście komentarzy pod postem, to niech je sobie sam wpisuje a nie wysyła do innych komentarz poprzez kopiuj-wklej. To tak na marginesie. JA sie internetu nie bronbię, poznałam kilka wspaniałych osób i kilka nie, czyli normalka jak w życiu.Ale w życiu przecież nie zamykam się w domu z tego powodu i nie wychodzę do ludzi, nie?
OdpowiedzUsuńKingo, z tymi komentarzami chodziło mi raczej że się powtarzają, że dany blogowicz pisze jakby od kalki, miesiące mijają a ja o nim wiem tyle co na początku, ale wiem o czym piszesz i to jest irytujące, właśnie z internetem bywa tak jak w życiu, albo zaskoczy znajomość, albo było miło i do widzenia.
UsuńJa swoje cycki zarzucam sobie na plecy;))) od niektórych opinii i wypowiedzi - i to niekoniecznie na blogach, tu w sumie najrzadziej;))) Życie, kochana - życie, wszędzie są skurwiele i wszędzie anioły, trzeba odsiewać, czy to real czy wirtual;)
OdpowiedzUsuńTe cycki to przenośnia :) wiadomo ale myślałam że napiszesz że świetnych ludzi idzie poznać dzięki internetowi bo Ty to wiesz Kretko najlepiej :)
UsuńDziwnie się czuję po tym wpisie. Zwłaszcza, że nigdy nikomu na jakimkolwiek blogu nie pokazałam "faka".
OdpowiedzUsuńTo jest Lidko trochę uogólnienie,fakiem ale tak to odbieram czytając wczorajsze komentarze, że obojętnie jakby nie było tych skorup nie da się otworzyć, trochę mi mina zrzedła ot tyle.
Usuń:)
UsuńUśmiech był dla Lidki, ale wskoczyła pierwej odp. Ilonki.
UsuńIlonko, zaczynasz się zagalopowywać, najpierw policz do 10, zanim użyjesz podobnych epitetów. Ja wiem, że u Ciebie to duże emocje na blogu, czasem pioruny lecą, ale szacun czytelnikowi się należy.
Buziaki
Jolando nie chciałabym aby tu powstawały jakieś obozy przeciwników i zwolenników, czegokolwiek, może powinnam wszystko ładnie w słówka ubrać aby było grzeczniej, ale też nie uważam że co napisałam wczoraj czy dziś było powodem do obrażania się kogokolwiek,gdyż dzisiejszy wpis jest kontynuacją wczorajszego z komentarzami włącznie.
UsuńBo jeszcze chwila i wyjdzie nie wiem jaka afera zupełnie nie na temat, każdy piszą bloga pisze o SWOICH odczuciach nie każę tu się z moimi zgadzać, za to swoje zdanie można wyrazić.
Nigdy tego nie ukrywałam że marzy mi się aby jak już nie będę prowadziła bloga, zostały po nim ludzie których tu poznałam, czy to głupie...
Ja się nie obrażam, tylko może za mocno wzięłam niektóre słowa do siebie, a niekoniecznie były do mnie skierowane.
UsuńNie jestem zainteresowana żadnymi internetowymi kłótniami, przepychankami, dosyć ich wokół nas. A inaczej się coś czyta, niż kogoś słucha i rozmawia i stąd potem kwasy na blogach.
Ilonko, wpadam często do Ciebie, rzadko komentuję, bo jakoś nie bardzo czuję potrzebę. Jesteś zwariowaną osobą, rozpiera Cię energia i może dobrze, że bloga piszesz, bo tu się wyżywasz, tak myślę.
OdpowiedzUsuńJesteś b. otwartą osobą, ufną, prawdziwą, ale świat wirtualny jest inny niż rzeczywistość, ludziska na blogach piszą, co chcą, nie jesteś w stanie zweryfikować prawdy, ale właściwie po co. Wpadam na różne blogi, na jednym uwielbiam styl pisania, na innym poczucie humoru czy fajne kadry, na jeszcze inny zaglądam, bo poznaję świat, miejsca, opinie, osobowość. I naprawdę nie mam potrzeby wymieniać z nimi telefonów, maili, bo wystarcza mi tylko tyle. Internet to wspaniała sprawa, ale pożera strasznie dużo czasu, a praca, rodzina, dla której i tak za mało mam czasu? Dystans trzeba zachować, bo to zdrowo. I żeby nie było, że jestem anty - mam naprawdę dużo znajomych, ba, przyjaciół, z którymi poznałam się najpierw w necie. Ale przede wszystkim mam męża, rodzinę, przyjaciółki, kochane sąsiadki, z nimi spędzam czas i nie szukam przyjaźni wirtualnych, a jak się trafiają, to super, choć często trudno znaleźć na to czas.
Zgadzam się z Marysią i Panterą - nie odsłaniaj wszystkich kart, aż się boję, że kiedyś na blogu podasz pinkody od kart kredytowych.
Ściskam Cię serdecznie
Jolando ale jak napiszesz to napiszesz ....pinów nie podam bo ich nie znam tym zajmuje się małżonek, esencją tego co napisałaś jest że MAM NAPRAWDĘ DUŻO ZNAJOMYCH BA PRZYJACIÓŁ Z KTÓRYMI POZNAŁAM SIĘ NAJPIERW W NECIE ....to mi wystarczy.
UsuńOch nie o to mi chodzi że ja chcę z każdym mieć znajomości ...to nie tak, bo wiadomo co za dużo to...ale wczorajszy post był raczej dziękczynny za to że kilka osób poznałam tutaj, jednak zdziwiłam się bardzo że ta druga strona tak nie myśli, póki co to wszystko jest na etapie znajomości, bardzo miłej dla mnie, a jednak potoczyły się komentarze w odwrotną stronę,więc wkleiłam te które popierają idee że z bloga może wyniknąć coś fajnego.
Priorytetem na moim blogu są moje prace , przeczesując sieć i blogi wyszukuję to co mnie interesuje najbardziej czyli robótki , ogród ,życie miastowych na wsiach i siedliskach, remonty starych chat na to patrzę a to kto prowadzi blog i jaki ma charakter to mnie nie obchodzi. Może to być drań ale jak pokazuje to co mnie interesuje to i tak będę tam zaglądać. Nie mam czasu na znajomości blogowe w realu, nie czekam na maile i rozmowy bo to co mam to tak jak Jolandzie mi wystarczy. Ledwo ogarniam spotkania z przyjaciółmi w realu i z rodziną ale wiem że wiele dziewczyn spotyka się bo potrzebują i tak chcą. Uważam że nie jestem cykorem aby wyjść z bloga ale najzwyczajniej na świecie mi się nie chce. Taka jestem ale są tacy co chcą wyjść poza ramy swojego bloga i ja to rozumiem. Każdy jest inny i czego innego oczekuje . Buziaki zasyłam , dobrze Ilonko że wsadzasz kij w mrowisko bo dzięki temu dużo osób do Ciebie zagląda i jest fajna dyskusja.
UsuńA wiesz Marysiu że mam dość tego kija, chcę być grzeczna po takich wpisach obiecuję sobie że ten był taki ostatni a potem znów piszę to co myślę, i to jest źle, założę się że może i z dwie osoby podobnie myślą ale nikt tego głośno nie powie.
UsuńMarysiu żadnym moim zamiarem nie było wciskać wszystkich do jednego worka rozumiem co napisałaś że nie masz ochoty i to jest jasna i klarowna sytuacja, niż takie chcę ale się boję bo to i tamto.
Buziaki korokowa dziewczyno :)
A ja nie wiem o co chodzi, ale ostatnio przytyłam w cyckach też ,
OdpowiedzUsuńale to pewnie się nie liczy w tej dyskusji :-)))
Moje zdanie jest takie ,żę na blogach jak w życiu ludzie są różni
i szukamy podobnych do siebie , takich co nadają na tej samej częstotliwości.
Otóż to! Jeśli uda nam się znaleźć kogoś, kto nadaje na tych samych falach, zapomnimy o wcześniejszych obawach.
UsuńHej Ilonko!
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam, że moja bytność w sieci jest dość spora.
Zacząła się od takiego popularnego portalu społecznościowego jak NK, potem były inne.... Miałam wtedy sporo otwartości do ludzi, ale potem zaczęły się i pierwsze rozczarowania... I to nie tylko od obcych osób, ale i rodziny. Cóż, sieć stwarza możliwości bycia anonimowym, wiele osób z tego korzysta i po co? Zeby komuś dokopać, zmieszać z błotem, wyrównać rachuni, ośmieszyć... I co z tego mają takie osoby? Zadowolenie, satysfakcję... Sama nie wiem.Ja się już z przykrościami zetknęłam, często były to błahe powody, że ktoś mnie ochrzanił, bo.... komuś komentarzy nie pisałam w postaci wierszyków, czy coś w ten deseń.... Ja nie jestem "wierszykowa"!!! Wolę normalnie popisać, bądź popaplać z osobami które czuję, że nadają na tej samej fali....Miałam okazję poznać już parę osób realnie z świata virtualnego, z niektórymi wręcz nie mogłam oderwać się od telefonu...hihi!
..ale i były też takie znajomości, przed którymi Panie Boże chroń!!! I chroń Ciebie Ilonko!!! Zebyś napradę nigdy nie doświadczyła ludzkiej podłości.... Chociaż czasami dobry jest taki kubeł zimnej wody na łep, żeby zacząć trzeźwiej myśleć...
Zeby Ci gorzej nie podpadać, jeżeli masz domowy telefon, to możemy pogadać "live", bo na stacionarne połączenia mam za darmo...
Napisz na pocztę
voncologne@gmail.com
A ja myślę, że wartościowych ludzi można spotkać wszędzie, i w realu, i w internecie. Przyjaciela można spotkać na ulicy i na blogu. Na wroga można trafić w internecie i "na klatce schodowej". Nie ważne gdzie poznajemy ludzi....
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę...
UsuńTeż mam czasem wrażenie, że większość fajnych ludzi mieszka w Izerach, czy na pogórzu, w każdym razie tam gdzie cieplej, ale u nas w tej zimniejszej części mapy też się trafiają ludzie piszący świetne blogi, albo tacy, którzy czytają mojego bloga. W ten sposób poznałam już kilka osób i spotykamy się regularnie. Nie mam nic do zawierania znajomości przez internet, miałam kiedyś nawet chłopaka, którego tak poznałam. W ten sposób poznali się też nasi sąsiedzi, którzy są świetną parą. Zawsze jednak przedkładam kontakt na żywo, nad tym przez internet czy telefon, zawsze również wybieram spotkanie z żywym człowiekiem, niż siedzenie w sieci.
OdpowiedzUsuńIlono, masz rację. Nie po drodze nam ze sobą. Tym razem otwarcie piszę (żeby uniknąć znowu aluzji co do wbijania ci noża w plecy, i innych takich głupot), że rezygnuję z bycia obserwatorem twojego bloga. Myślę, że nie pasuję do twojego świata. Ja chcę tylko w spokoju i SZACUNKU do innych pisać bloga. Nie potrzebuję blogowego samozwańczego guru, który będzie mi sugerować co jest dobre, a co złe.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci powodzenia.
Gosia.
O!
UsuńHi, hi.... pojechałaś, do bólu! I bardzo dobrze! Na miły bóg, życie nie po to jest by się bać! Buziaki. Pędzę sprzątać!
OdpowiedzUsuńA fajni ludzie są wszędzie, wystarczy się tylko rozejrzeć. Całuski!
mnie ten świat wciąga, fascynuje. jest zagadką
OdpowiedzUsuńIlona, nie przeczytałam wszystkich komentarzy - przyznaje sie bez bicia.
OdpowiedzUsuńja niestety mam jedna wadę - jestem szczera i jeśli ktoś mi zajdzie za pazur - to wale prosto z mostu.
dlatego w realnym świecie nie mam wielu psiapsiółek i dobrze
internet mnie trochę omotał - bo nie widzę twarzy rozmówcy, jego oczu, gestykulacji ( a to mówi wszystko o rozmówcy !!) - sparzyłam sie kilka razy na internetowych znajomościach.
A co do blogów to wiesz, ze nie znoszę tiutania, zachwycania się po raz setny tą samą karafką ( w innym miejscu), lub 3 raz w tym roku malowanym salonem - dla mnie to kicha i omijam je z daleka:///
Przyjaźń to wielkie słowo i rzekomo polega na wzajemnej życzliwości,serdeczności i wzajemnym zaufaniu.Niestety o takie cechy trudno i w realu i w "necie".Czy często nie mylimy przyjaźni z sympatią?Bo mi się tak wydaje.Znam wielu bardzo sympatycznych ludzi,ale nie nazwałabym ich mymi przyjaciółmi.Bo przyjaciel to taki ktoś kto nie wiedząc,że pomaga-pomaga ; nie wiedząc,że wspiera i dodaje otuchy-dodaje jej.Przyjaciel po prostu jest i ponadto się tym nie afiszuje,że jest czyimś przyjacielem.Nie miałam zbyt wielu przyjaciół,ale obecnie będę głosić chwałę przyjaźni internetowej.Ja jej doświadczyłam i doświadczam.Znajomość przeniesiona w real i pomiędzy nasze rodziny.Ponadto spotkań kilka też odbyłam z ludźmi poznanymi w necie i bardzo mnie te spotkania cieszą.Zawsze było bardzo sympatycznie,a nawet bardzo.Ponadto kilka razy się zawiodłam na poznanych .Czyli samo życie...
OdpowiedzUsuńCoś miałam jeszcze napisać,ale mi się zapomniało...