niedziela, 28 kwietnia 2013

Amor grasuje w wolierach :))














Wielkimi krokami zbliża się rocznica , jak  zostaliśmy posiadaczami licznego i cudacznego ptactwa ....które dało nam wiele radości jak i smutku , zwłaszcza historia Sammiego ...była dla nas szczególnie bolesna .
Na dzień dzisiejszy w wolierach grasuje amor , a raczej kilkanaście amorków , co skutkuje  jajami pieczołowicie znoszonymi  przez ptasie damy ....nawet nasza nowa pawica czyli Maja 2 zniosła już dwa jaja , jutro powinno być trzecie , u kaczuszek mandarynek i karolinek na razie posucha , ale  liczę jeszcze na jajka .

Długo się do tego przymierzałam ale ,  zacznę pomału się żegnać   z  tym blogiem , jednakże  chciałabym  jeszcze dotrwać do mojego roczku czyli do końca lipca , pokazując nowe narodziny , nowe historie ....
Jest to związane z nowym etapem mojego życia  ......mąż i dzieci zostają te same , ale  wszystko inne postanowiłam zmienić  i  to  będę opisywała na moim nowym blogu , nie będę podawała na niego namiarów bo  mogło by to być odebrane jako swoisty przymus aby tam zaglądać , jak mnie ktoś z Was znajdzie kiedyś w tym blogowisku  będzie mi niezmiernie miło , choć tym razem mam swój nick i  tematyka jest zupełnie inna, bardziej osobista jednakże nakierowana na pozytywne zmiany związane z moim .....wiekiem :)

Ale póki co jeszcze tu będę bywała ....

Jeszcze parę fotek z wolier , na piątkowym wypadzie w lesie spotkałam żmiję , ino nie wiem jaką :)
Życzę wszystkim miłego wieczoru niedzielnego



środa, 17 kwietnia 2013

MISZ MASZ :)))




 Dwa tygodnie mnie tu nie było a ileż spraw fajnych i nie fajnych się zdarzyło , ale po kolei , zmuszona byłam znaleźć nowy dom moim  kogutom , kurką , biegusom , gdyż sąsiedzi zaczęli  mieć uwagi co do piania , i  kwakania kaczek .
I tak dom im znalazłam na wsi , gdzie nikomu nie będą wadzić , poszły dwa koguty silki , dwa koguty białoczube choć były zakupione jako para ale kura okazała się kogutem , czubatkowy kogut wraz z kurką też poszli , i kogut feniksa wraz z dwoma kurami , oraz nasze biegusy ....
Do tych kogutów bez kurek postaram się wykombinować kurki , to jedyna szansa aby nie trafiły do garnka , wszystko dałam darmo ale z zastrzeżeniem że nie mogą być zjedzone , wszak to drób ozdobny , jedyna nadzieja to taka że nowi właściciele sami się przekonają że ze sprzedaży kury ozdobnej mogą mieć większy zysk , niż ze zwykłej i z tego powodu dałam im też kurki aby już były jajka , z tego co wiem biegusy już mają jajka więc jestem dobrej myśli .
Nie mogę mieć żalu do sąsiadów , tak się złożyło że to co miało być kurą okazało się kogutem i  liczyliśmy się z tym że zacznie to być uciążliwe ...pianie , już jest paw ..a on do cichych nie należy ale tylko wiosną i latem ....resztę roku jest cichutki jak mysz pod miotłą .

Kiedyś pisałam że na wiosnę będę jeździć na rolkach , ale nic z tego  za to zapisałam się w ten poniedziałek na fitness , jogę , pilates , zumbę , się zobaczy , a jutro salsa  oczywiście wszystko to dostępne jest na jeden karnet ...no limit , taki prezent sobie wymyśliłam .
Dzieci podrosły czas pomyśleć o sobie , zawsze jeździłam na rowerze po lesie ale z tzw. duszą na ramieniu , czyli myślałam jak dzik mi na drodze stanie , lub ktoś mnie napadnie , więc więcej stresu niż relaksu miałam .
Mąż dał mi do zrozumienia że robi się ze mnie rycząca czterdziestka , ok tylko co to do końca znaczy ?, w poniedziałek było godzinę fitnessu , potem półtorej godziny jogi , wczoraj wzięłam sobie podwójną zumbę a dziś ledwo z łózka wyszłam i chyba od babci laskę pożyczę , ale nie dam się i jutro idę znów , choć powinnam i dziś iść , ale nie dam rady .
Zbierałam się na takie zajęcia z trzy lata , wreszcie moja klientka co wypożyczała kostium dla siebie mnie przekonała , że można w każdym wieku , ona ma 55 lat  i daje radę , więc i ja postanowiłam spróbować , choć obawiałam się że będę najstarsza a tu okazało się że jestem pośrodku nawet babki po 60 -tce fikają , nie ma sztywności od razu każdy przechodzi na TY to wiele ułatwia , choć ciało obolałe to serce się raduje że robię coś dla siebie .

Jeszcze parę fotek desek kuchennych z którymi się ostatnio  pobawiłam, a na końcu ostatni obraz Kingi .
Miłego popołudnia , ....kurcze może jednak się skuszę i pójdę poćwiczyć ....






środa, 3 kwietnia 2013

Nic z tego .








Życie nie znosi próżni ..i wczoraj wieczorem zawitał do nas perkoz ....oczywiście wszystko odbyło się tak jak przy Bolusiu a więc dostaliśmy  telefon od weterynarza , i chwila zastanowienia oraz sprawdzenia czym żywi się ów perkoz i w drogę .
Rano znów powtórka z rozrywki czyli telefony do stosownych instytucji , że mamy takiego ptaka , tłumaczenia ....dlaczego , po co w jakim celu ...
Pomijając fakt że wczoraj zgłaszaliśmy fakt wypuszczenia Bolusia , co udokumentowaliśmy tym mini filmikiem ...
Już wczoraj wstępnie postanowiliśmy że zadzwonimy do Mikołowa gdzie jest taki właśnie azyl dla dzikich ptaków , gdyż perkoz jest ptakiem wodnym , żywi się rybami i to żywymi więc my takich możliwości nie mamy , zwłaszcza posiadać  zbiornik wodny w dodatku ogrodzony  .
Ptakowi raczej nic nie było , ale coś się stało że nie był ze stadem , nie wiemy czy był na tyle słaby ...można gdybać co się stało ..
Rano już byliśmy po rozmowach z  Mikołowem , i  zapakowaliśmy według wskazówek ptaka do kartonu i wyruszyliśmy w drogę ok. 80 kilometrów w jedną stronę , ale wszystko się sprzysięgło przeciwko nam zwłaszcza pogoda , pisząc to jestem już w domu , śnieg nie pada , ale gdy jechaliśmy z ptakiem no cóż sypało śniegiem  , widoczność kiepska , drogi nie znamy ....masakra .
Ale szczęśliwie dojechaliśmy , niestety nie mogliśmy przejść przez tą widoczną bramę i pokazać ,  gdzie ptak został ulokowany , gdyż są tam inne dzikie ptaki i chodzi o to by je niepotrzebnie nie stresować , serce moje się cieszy że ptak jest w dobrych rękach , gdyż bez odpowiednich warunków  pomału by  umierał .

Można rzecz druga historia znalazła pomyślny finał .....ale naprawdę z wielkim żalem , muszę porzucić myśli o takim tymczasowym pogotowiu , bądź azylu ... nasze to że chcemy , nasze serca do tego , nasze chęci pomagania ....nie znaczą nic ...jesteśmy  za  tzw. cienkie bolki .. najpierw musielibyśmy , zresztą co ja będę pisać na takie coś potrzeba zgodę ministerstwa wraz z masą różnych wymogów , przepisów , które nie przeskoczymy ...niestety  powiedziano nam że bez odpowiednich papierów możemy być potraktowani w imieniu prawa jak ...kłusownicy  ...
Więc  nie mamy wyjścia , gdy zadzwoni kiedykolwiek telefon  od weterynarza będziemy musieli odmówić ....pomyślicie to niech weterynarz u siebie trzyma ...niestety tak się nie da ....urząd odbierze kota , psa , ale ptaki ..... trzeba zawieźć samemu  do azylu , chyba żeby to było blisko azylu wtedy mogą sami odebrać .
Chociaż zawsze pisałam zachowawczo , takie pisanie lekko ładnie i przyjemnie , to dziś , jestem tak wkurzona w swej bezsilności ...chcę dobrze a mam związane ręce ...i  właśnie kończąc pisać posta , na niebie zobaczyłam CHYBA Bolusia , umknął mi zanim złapałam aparat , a jeśli to on ...







poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Bolusiu ...żegnaj ....











 Dziś  już nie było wątpliwości , że Boluś jest gotowy , aby pofrunąć w przestworza , od rana był w wolierze gdzie widać było że jest wszystko na dobrej drodze .
Oczywiście przed odlotem zjadł sporo kęsów mięsa ...niestety  zbliżała się chwila pożegnania , ale i radości , że się udało , również Wasze kciuki i pozytywne myśli też swoje zrobiły , a nam zostaną zdjęcia , wspomnienia ....i zastanowienie się jak to wszystko zorganizować w przyszłości ...czyli trudna decyzja .

Ostatnie chwile z Bolusiem..