środa, 28 sierpnia 2013

ZARAZ WRACAM

Korzystając z ostatnich dni wakacji , ruszamy o świcie ,  aż na trzydniowy  ekspresowy wypoczynek , uf , ale wypocznę .

Z racji tego , że w sobotę dosłownie połamało mnie w kręgosłupie , chodzę gorzej niż własna babka , to mężuś , już zaklepał u naszej Hanusi pokój i co robić , trzeba jechać, w planach ma jakiś bliżej niesprecyzowany szlak, zwiedzanie , i Kasprowy , w lipcu niestety pogoda nam nie dopisała , wszystko pięknie tylko mam problem przyjąć wyprostowaną sylwetkę .
Ale co tam góry czekają , najwyżej sobie ciupagi do podpory kupię , będzie  rewelacyjnie, ale za nim dojedziemy do Hanki to jeszcze jutro w Nowym Targu dzień targowy , więc musowo trzeba tam być , a  potem na Pieniny się kierujemy .

Pamiętam jak nieraz przy kawce z Hanką boki zrywaliśmy jak nas raczyła opowiadaniami o turystach ich pytaniach , kiedyś miała pewną panią z wielkiego miasta , jako że Hanka ma dom drewniany , kiedyś dawniej pamiętam , okna też miała dość nietypowe , (to ważne) i ta pani (wielka) na miejscu zaczęła wybrzydzać , że daleko od CYWILIZACJI , wszystko jej się nie podobało , chciała jeszcze zobaczyć widok z okna , jakimś trafem przy otwieraniu okna  środkowa cześć  wpadła do Hankowego ogródka i wiadomo szyba w mak , nadęta dotąd pani , spuściła z tonu , i od tej pory wszystko jej się podobało .

Jeszcze trafili jej się wczasowicze , co najbardziej ubolewali nad brakiem garażu , lamentowali strasznie , bo deszcz , bo ptaki nasrają , u Hanki jaskółek dużo, czy baran pożre , na to Hanka że auto kołdrą nakryje , państwo tę propozycję  przyjęło z entuzjazmem , jednak po chwili zrozumieli że to sarkazm z Hanki wyszedł i ani myślała na kawałek ich blachy własną kołdrę przynosić.

Jako że jeździmy jak kiedyś wspominałam do Hanki całe 12 lat nieraz po kilka razy w roku ,też wielokrotnie mieliśmy okazję napatrzeć się na różnych cudaków , po tylu latach niejedni mi zapadli w pamięć i to niekoniecznie  pozytywnie.

Często  my  turyści przybywając  do czyjegoś domu nie myślimy że ci ludzie tam mieszkają , żyją , miewają swoje gorsze dni , wiele osób jest roszczeniowych , bo płacą to wymagają , hotele rządzą się innymi prawami , a kwatery prywatne też innymi .
Sama wielokrotnie byłam świadkiem jak turyści , przyszli zwiedzać prywatne mieszkanie Hanki , zaglądając do garów, dziwiąc się że automat stoi ,  czy wyłudzając przetwory które dopiero co w słoiki zawekowała , czy zjadając jej ciasto , które dla rodziny upiekła , a im tak pachniało , że za zapachem przyszli .

Mi się jakoś poszczęściło od pierwszego dnia przeszliśmy z Hanką na Ty , przegadałyśmy wiele godzin , znamy się bardzo dobrze , to jest ten mój zmysł do ludzi , a pisałam że mam nosa , w wirtualnym świecie instynkt nieraz mnie zawiódł , ale w realu rzadko się pomylę i zawsze mi szkoda czasu na zbędne bawienie się w konwenanse i tworzyć niepotrzebne bariery , jak czuję że z kimś mi po drodze , bo jeśli  widzę że z kimś się nie dogadam  to wtedy chętnie pobawię się w kurtuazję pilnując by nie przekroczyć odpowiednich norm .

Macie trochę oddechu od mojej pisaniny , a ja idę  podładować ten mój akumulator w górski klimat :)

Jak ktoś będzie miał ochotę może się odnieść do poprzednich postów a szczególnie do  Podsumowanie  i O co tu Rywalizować.

Wszystkiego dobrego Wam życzę :)  I DO POCZYTANIA :)
Ilona

JAK DOBRZE MIEĆ SĄSIADA


Dziś dla odmiany , zupełnie z innej beczki temat , pamiętacie jak pisałam o mojej ulicy, wiec wczoraj będąc u Iwonki , nakręciłam się znów tym tematem , i dzisiaj właśnie o nim ten post będzie , do tego zobaczycie jak przez to muszę zamieniać się w wredną  babę .

Wyobraźcie sobie,że mieszkacie w spokojnej dzielnicy , gdzie od lat wszyscy się znają , sąsiedzi od lat ci sami , mało konfliktowi, znają nas nawet okoliczne psy , wyobraziliście to sobie ?   lecz lata mijają , wielu sąsiadów już nie ma , kilka domów stoi pustych , nie mają swoich właścicieli , nikt ich nie chce , my sąsiedzi, patrzymy w swej niemocy jak niegdyś piękne domy , rozsypują się na naszych oczach , mamy coraz mniejsze nadzieje , że ktokolwiek w nich kiedyś zamieszka .

Jednak pewnej wiosny kilka lat temu, przed domem naprzeciwko pojawiły się  samochody , jednak nie z tatusiem i mamusią oraz dziećmi w środku , lecz z łysymi facetami , których na początku trudno było zaliczyć do biznesmenów .
Chodzili oglądali , mierzyli , już szło się domyślić że dom znalazł właścicieli , pytanie tylko czego, z sąsiadami gorączkowo dyskutowaliśmy , przy płocie , doszli jeszcze inni sąsiedzi , każdy miał obawy co tu się szykuje , bo że ktoś tu zamieszka raczej w to nikt nie wierzył.

Sklep odpadał bo to peryferie, obstawialiśmy bar z piwem w wyobraźni widząc wałęsające się po ulicy podejrzane towarzystwo , obsikane płoty, awantury .....potem jeszcze obstawiany był dom schadzek , tu już byłaby otwarta wojna , pikiety z pewnością by były , jeszcze była wersja z domem   pogrzebowym gdyż weszła nowa firma do naszego miasta i szukała takiego miejsca , a że samochody tych łysych panów były czarne to było oczywiste , że to ta firma pogrzebowa .

Jednak aby dowiedzieć się co tu faktycznie będzie musieliśmy poczekać pół roku , do jesieni , ta niepewność nas sąsiadów zżerała , gdyż tyle trwał remont , ze starego domu zostały tylko ściany , drzewa które rosły w ogrodzie wszystko to zostało wycięte , koparka wszystko potem zrównała z ziemią , przykro nawet było na to patrzeć.

Więc w końcu nasza niezdrowa ciekawość została zaspokojona , mogliśmy chwilowo odetchnąć z ulgą , żaden czarny scenariusz się nie sprawdził , otóż mamy pod nosem centrum elektroniki , i na tym  by mogło się skończyć , gdyby nie pewne ale ...

Otóż , wprawdzie owe centrum nie mieści się na naszej ulicy lecz można powiedzieć jest  naprzeciw nas , to jednak to na naszej dotąd spokojnej ulicy pracownicy tego przybytku urządzili sobie parking.

Na początku bardzo grzecznie zwracaliśmy uwagę , że nam to przeszkadza , właściciele prosili nas o cierpliwość , bo jak wybrukują swój plac to tam będą samochody ich pracowników parkować , więc znosiliśmy to kolejne pół roku , bo zimą się nie brukuje , lecz i przyszła wiosna , firma im pięknie plac wybrukowała a samochody w liczbie  15 sztuk lub więcej zagracają ulicę nadal.

Więc znając swoje słabe nerwy co potrafią mnie do niekontrolowanego słowotoku doprowadzić , wysłałam męża z wizytą na przeciw w, celu rozwiązania tej sytuacji , właściciel oczywiście nadal grzecznie stwierdził że przekaże pracownikom , że mają nam nie blokować  miejsca na nasze samochody .
Ale niestety nic to nie dało , pracownicy nadal  stawali swoje samochody  pod naszym domem , utrudniając nawet nam wjazd na podwórze ,  a wiedzieć musicie że ci pracownicy to we większości jeszcze dwudziestu lat nie mają , ale samochód i owszem , wtedy do akcji wkroczyłam ja , praktycznie codziennie tłumaczyłam grzecznie , żeby nas nie zastawiali , bo nie mieszamy w getcie , też do nas samochody przyjeżdżają i nie mają gdzie stanąć , zwłaszcza zimą to uciążliwe , jak odśnieży się miejsce pod samochód , zawiezie się dziecko do szkoły a tu zonk zastawione.

Jeszcze bym to zniosła , jednak najbardziej mnie ta bezczelność tych młodych ludzi wkurza , dobra dziś tu nie stanę , ale jutro znów postawie swoje auto , więc po czterech latach , jak mi coś tu stanie , to  nie potrafię nie raz furii opanować , sąsiadka ma to samo , obie interweniujemy jak się da i gdzie , a tak naprawdę niewiele się da , bo stać mogą , no chyba że jak już tu mi tiry stawały to była szansa na interwencję .

Pamiętam jak dwa lata temu ocieplaliśmy nasz dom , firma co nam to robiła przyjeżdżała dwoma samochodami , ja przezornie już z rana wiadra przy poboczu z cegłami powynosiłam , aby nam nie zablokowali znów wjazdu , chyba tak po paru dniach , centrum elektroniki nasłało na mnie straż miejską , wcześniej jednak swoje auta poprzestawiali tak aby stały zgodnie z przepisami , czyli 10m od skrzyżowania , pan strażnik jednak żadnego mandatu mi nie wlepił , jednak nie mogłam już stawiać na drugi dzień wiader , a ekipa bawiła u nas miesiąc , i była na początku roboty , więc myślałam , myślałam , i na drugi dzień przed  domem wystawiłam wszystkie rowery jakie miałam w garażu , w takiej odległości że nikt mi nie mógł między nie wjechać  małżonek chciał mnie powstrzymać ale nie dał rady nad wściekłą babą trudno zapanować , dodatkowo przez pierwszy dzień z rana trzymałam zerkając przez okno wartę , aby nikt się nie ważył mi tknąć rowerów, zwłaszcza zbieracze złomu .

Sytuacja komiczna wiem, ale postawiłam na swoim , jednak tak beznadziejna sytuacja będzie lata trwała , jestem z tego powodu zła na nich i  na siebie , że  na takie coś tracę nerwy.
No chyba że będę kiedyś miała zięcia za burmistrza lub na jakim innym ważnym stołku to wtedy się da załatwić .

Prawdopodobnie jeszcze dziś pojawi się drugi post .....ale za to potem będziecie mieć  trochę spokoju .


wtorek, 27 sierpnia 2013

PODSUMOWANIE

Nie mogę zakończyć , wczorajszego tematu i  pisać o czymś innym , same komentarze Wasze, przemawiają za tym że jest coś na rzeczy, że jednak to nie jest tylko moje odczucie , lecz wiele osób też podobnie to odbiera.
Rozumiem też zdanie tych osób , które tego zjawiska nie dostrzegają , w sumie można dostrzec wiele jak się człowiek lepiej przypatrzy , pytanie tylko co to zmieni , czy my jesteśmy w stanie coś zmienić.
Byłam dziś w księgarni , chciałam dorwać książkę , którą polecała Beatka , jednak nie udało mi się jej dostać , może innym razem , to jednak nasunęło mi się takie porównanie , gdyby tak wszystkich tych autorów książek , które były dostępne w księgarni , umieścić na bezludnej wyspie, i tylko połowa z nich miałaby szansę powrotu na ląd , ta która będzie miała siłę przebicia , ta która najlepiej zareklamuje swoją książkę, rywalizacja byłaby z pewnością  na maksa .

Pisząc swoje blogi , wiele z nas myśli jak będziemy odbierani, komentowani ,czy mieścimy się w standardowych ramach blogowych, czy jesteśmy odbierani jako kontrowersyjne osoby, a przede wszystkim czy kogoś obchodzi to o czym piszemy czy nie , ja śmiem twierdzić , że mnie to bardzo obchodzi , a Wasze komentarze same mi wystawiają ocenę  tematu czy był potrzebny , czy nie i nie warto sobie nim głowy zawracać .

Tu jednak nie bezludna wyspa , o nic z założenia nie musimy walczyć ,jednak  takie wojenki podjazdowe się  ok, każdy lubi być lubiany , pozytywnie odbierany , nic w tym złego , lubiany blog to niekoniecznie popularny , sztucznie nadmuchany , tu mam na myśli blogi tematyczne , gdzie możemy coś się nauczyć , wnętrzarskie ,kulinarne , z poradami i te blogi na swój sposób lubimy, choć o piszących mało co wiemy.

Jednak są blogi , gdzie temat różny za to my identyfikujemy się z osobą która go prowadzi, sama tak mam że zaglądam nie z powodu tematyki , lecz z sympatii do danej osoby, jednak sama się o tym przekonałam , sodówka często nawiedza nieraz tych ludzi, jedni się opamiętają a drudzy stają się ekspertami od wszystkiego , z kosmosem włącznie .

Pamiętam swoje początki bloga , gdzie do wielu drzwi pukałam , lecz nie każdy chciał mnie wpuścić , moje komentarze pozostawały bez odpowiedzi , byłam niewidzialna , jednak są dziś u mnie na blogu osoby , które przyjęły mnie jak swojego , nie patrząc na moją dziwną tematykę wtedy bloga ( nieraz od kotów można dostać kota , a co dopiero od ptaków )

Przełom nastąpił od postu Teren Prywatny , gdzie już przestałam zasłaniać się ptactwem , jednak takie totalne pisanie  od siebie , nastąpiło od Rozmów Nocą , które z czasem przekształciło się z Blogownice , potem forum , ta różnorodność porszanych  tematów , nadała sens mojemu byciu tutaj .

Był czas gdzie miałam potrzebę złapania oddechu od bloga , a teraz  pisząc znów, jestem w innym miejscu , niż rok temu , ta droga którą przeszłam dała mi tą siłę.

Więc mając w pamięci swoje początki , mam zamiar od czasu do czasu , pomóż wciągnąć w ten blogowy świat , tych co dopiero zaczynają przygodę z blogiem , jako że nie mam rodzeństwa rola chwilowej starszej siostry mi odpowiada , więc jak ktoś ma taki świeży blog , to postaram się aby usłyszało o nim trochę osób ,namiary można zostawić w komentarzu lub jak co to na poczcie , oczywiście mojej.

W blogowym świecie jest miejsce dla WSZYSTKICH

 Miłego wieczoru życzę .

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

O CO TU RYWALIZOWAĆ ?

Wywołałam temat wyścigu szczurów , rywalizacji na blogu, choć miał być na inny czas , to będzie dzisiaj , gdyż z tych komentarzy pod ostatnim postem , wiem że to nie moje tylko odczucia, inne osoby również tak uważają .

Jak chodziłam do szkoły , owszem ścigałam się z innymi lecz na zawodach , czysto sportowe podejście , tzw. zdrowa rywalizacja , jednakże kłamstwem by było z mojej strony , jakbym  powiedziała, że poza sportem nigdy o nic nie rywalizowałam , oczywiście że bywały takie sytuacje, ale nigdy to nie wiązało się z czyjąś krzywdą , nie były to ciosy poniżej pasa , raczej bardziej ambicja miała w tym udział , w szkole wiadomo stopnie, a w życiu chciałam lepiej gotować niż moja teściowa ...udało się , chciałam być Zosią samosią , do pewnego etapu w życiu tak było , wiele rywalizacji miałam sama ze sobą, pokonując własne słabości .

Jednak wspominając wczoraj z Panterką nasze początki bloga, nie sposób było mi potem, uwolnić się od tej myśli , która  jest sprawcą tego dzisiejszego posta a na imię ma  RYWALIZACJA .
Jeśli jest zdrowa i pozytywna niech i będzie , ale  jeśli nas zaślepia , dołączają do niej inne siostry , chciwość , zawiść, złość , to wtedy być może wychodzi nasze prawdziwe oblicze ?

Pisanie bloga tak czy siak , wiąże się z kontaktem z ludźmi, różnymi osobowościami , nieraz piszemy o emocjach , nie wiemy kto ma jaki humor , nie wiemy czy osoba, która cudownie maluje kwiatuszki , nie okaże się złośliwą francą , nie wiemy nic .

Wiadomo jest , że apetyt rośnie w miarę jedzenia , że cieszymy się z komentarzy , z odwiedzin , jednak ważne jest to, aby pozostać , sobą aby te nasze ego nie urosło do rozmiaru balona bo pęknie,
ta rywalizacja nie jest widoczna ,na pierwszy rzut oka , lecz każdy wnikliwy obserwator ją wychwyci , wiele osób ma aspiracje, aby być blogowym celebrytą , gdzie ich zdanie , blog, zdjęcie, konkurs, musi być najlepsze, ja to nazywam efekt trójki klasowej , bo zawsze u trójki moich dzieci , były mamy w takiej trójce , właśnie z takiego typu lizusowego, przywódczego , z rozdętym ego, robiłam wszystko aby mieć z nimi jak najmniejszy kontakt, choć z jedną całą podstawówkę walczyłam , lub raczej jej zapędy zwalczałam .

Oczywiście mam świadomość , że te moje pisanie guzik zmieni , nie ważne jest do końca tematyka bloga , ważny jest człowiek co za nim stoi i pisze, lub tylko pokazuje swoje prace , bo nie każdy ma ochotę i chęć pisać i dla niego blog jest witryną , gdzie może pokazać swoje rękodzieło.

My piszemy dzisiaj blogi , jutro po nas przyjdą inni , młodsi , lepsi , a o nas mało kto będzie pamiętać ,o tym co napisaliśmy , zrobiliśmy .... więc lepiej budować relację z drugim człowiekiem , nawet na blogu , bo być może ta jedna osoba nas zapamięta , niż całe rzesze innych .

Wiem co piszę , jak wiosną miałam blogowy kryzys , to te telefony o których pisałam wcześniej przypominały mi , że za blogiem stoją ludzie , którzy o mnie pamiętali i tylko dzięki nim tutaj dziś mogę pisać , to są wartości , a nie cała reszta zwana statystykami , która daje nam złudne poczucie popularności , bo jak słupki polecą w dół to kto, wtedy będzie koło nas, oczywiście na blogu, bo najważniejsi są ludzie którymi się otaczamy w naszym codziennym życiu , a blog niech jest niezobowiązującą przygodą a nie naszym życiem .

Koniec .

Jakby któraś kobitka miała ochotę na taki kursik pod okiem WŁOSZKI  niech zajrzy pod ten link, miałam tam pojechać , ale jakoś się w tym nie widzę .





A CO TAM NA BLOGACH SŁYCHAĆ ?

 

KONKURS U PANTERY.!! (KLIK) 

Dziś  właśnie mija rok, jak poznałam JĄ, wyjątkową osobę, choć wiele nas różni, od różnych spojrzeń na świat,poglądów, to jednak ona mi całkiem nieświadomie dała do zrozumienia, że nawet na tym bezdusznym wydawać by się mogło ustrojstwu zwanym internetem , można znaleźć bratnią duszę, tą osobą jest właśnie Panterka .

Ona sama tego nie wie , ale to dzięki niej dalej prowadzę bloga , którego nie raz już chciałam zamknąć na trzy spusty , przez ten rok znajomości , przegadałyśmy wiele godzin przez telefon, dostałam od niej wiele cennych porad, wskazówek , tym bardziej  jest dla mnie wartościowe , gdyż na blogach panuje też wyścig szczurów , wielu zaprzeczy , ale tak jest , rywalizacja jest wszędzie , na ten temat zrobię kiedyś osobny post.

Wiecie co, nie bójmy się wychodzić , poza schemat bloga, zdawkowe komentarze , ble ble , czyli jedno i to samo,  jeśli  czujemy, że spotykamy na blogu  bratnią duszę , szukajmy innego kontaktu z tą osobą  , choćby telefonicznego , dzięki temu możemy wiele zyskać , nawet jak nas by to  rozczarowało, nie szkodzi  ja dzięki temu , że jesienią chciałam mieć takowy kontakt to mogłam z kilkoma dziewczynami  pogadać , z Halszką ,Olgą , Gabrysią, Panterką ,co prawda jeszcze z Asią też  chciałam , ale nie mogłam się dodzwonić.

Ale po co te zgromadzenie ? ano po to że Panterka obchodzi trzecią rocznicę pisania bloga , z tej okazji jest u niej na blogu konkurs , z pytaniami  , ale też z nagrodą , więc kto się jeszcze nie zapisał , proszę kliknąć na powyższego linka i tam bezpośrednio traficie wprost do  PANTERKI , bo przecież ŚWIAT TO DŻUNGLA .

 

Ps. tradycyjnie posta oczekujcie dziś wieczorem .

A poniżej pierwszy komentarz od Panterki.

 

 


Pierwszy komentarz od Pantery:) 

 

niedziela, 25 sierpnia 2013

ZAWÓD WYSOKIEGO ZAUFANIA



Często bywa , że nabieramy,  specjalnego zaufania , do ludzi wykonujących określony zawód , zdarza się że, nieznany nam człowiek potrafi , nas  tak podejść , że staje się powiernikiem naszych tajemnic.

Bywa też , że z racji swojego zawodu , musi ktoś poznać nasze tajemnice , problemy , które  na co dzień, próbujemy ukryć  przed obcymi, jednak plusem tego jest że, te osoby obowiązuje tajemnica  zawodowa .
 Jednak dziś , chcę napisać , o takiej grupie zawodowej , gdzie sami się otwieramy i zwierzamy się ze swoich spraw , z mojego doświadczenia  to jest to fryzjerka i kosmetyczka , z dentystką jest problem , aby cośkolwiek powiedzieć , zaś ksiądz,  nie jestem z tego pokolenia co babcia , abym uważała że to koniecznie, aby cokolwiek musiał o mnie wiedzieć .

Jak wiecie ,bo o tym już pisałam pochodzę z rodziny fryzjerskiej , zresztą sama nią miałam kiedyś  zostać, nasłuchałam się  w dzieciństwie, przeróżnych historii babcinych klientek , wiedziałam jak babcia i mama porrafiły sprawnie takie relacje zbudować , było to takie naturalne 
.
Jak miałam kiedyś, dawno , w tym fachu fryzjerskim  kursy w Katowicach , też miałam swoje stałe klientki i klientów , którzy cierpliwie czekali na swoją kolej , choć koleżanki obok miały wolne stanowiska  jednak oni czekali na mnie , nie dlatego  , że byłam w tym taka świetna , lecz dlatego , że potrafiłam z nimi rozmawiać , oni mieli potrzebę zwierzenia się , a ja potrafiłam wysłuchać , doradzić, zaś moje koleżanki od razu stawiały mur, nieraz taki , że bez kija nie podchodź. 

 Dziś co prawda , fryzjerką nie jestem , ale ta umiejętność przydaje mi się w życiu , i niech tak zostanie .

Sama pamiętam jak poszłam dawno temu do najlepszego zakładu fryzjerskiego w naszym mieście , to fryzjerka przez dwie godziny , robiła mi przy włosach , ale nie miała nic do powiedzenia poza oklepaną formułką co robimy ? , dobrze że chociaż prasa do czytania była .

Od ponad czterech lat , mam swój sprawdzony zakład kosmetyczno-fryzjerski który prowadzą dwie siostry  , co prawda u fryzjerki byłam z rok temu , robię co mogę sama w domu , czyli  farbuję swoje siwe włosy , wychodzi taniej , a poza tym włosy zapuszczam .

Ale  do kosmetyczki , aby reanimować  swoją twarz , chodzę raz na kwartał , wiosną i latem trochę częściej  , nie są to jakieś drastyczne zabiegi , ot mikrodermabrazja   , mezoterapia  , choć po tej ostatniej przez kilka dni wyglądałam jakby mnie stado kotów podrapało , efektu po tym zabiegu specjalnego nie zauważyłam , poza wymienionym wcześniej podrapanym ryjkiem , jedynie  finansowy  do dziś pamiętam, i póki co nigdy więcej .

No więc moja  kosmetyczka , też  ma ten dar , że wszystko klepię jej jak na spowiedzi , nie są to sprawy ciężkiego kalibru , ale nawet z tych drobnostek jak się zwierzę, to jest mi lżej , po tych czterech latach znajomości , już  jestem innym rodzajem klienta , ma mój telefon , wiec jak coś pilnie potrzebuję to zawsze mnie gdzieś upcha , bo  dzięki temu że ma dobrze podejście do człowieka i jest dobrym fachowcem , na brak klientów narzekać nie może.

Kto pamięta film Stalowe Magnolie , większość akcji toczy się właśnie w zakładzie fryzjerskim , jak ostatnio poszłam z Kingą , gdyż koniecznie chciała wyregulować brwi ,była dzielna ,  kosmetyczka wcisnęła nas na 21-szą , tak nieraz pracuje i do północy , atmosfera była świetna , Kinga poczuła się już prawie jak dorosła , zwłaszcza jak kawę jej podano , choć sam zabieg trwał niezbyt długo  , ach jeszcze henna musiała być , to widziałam po niej jak się dobrze czuje w tym babskim świece , wtedy dotarło to już  ostatecznie do mnie , że nie jest już dzieckiem , jest młodą kobietą .

Za niedługo będzie  chadzała sama , ale cieszy mnie to , że to ja mogę ją wprowadzić w ten , inny kobiecy świat .

Zdjęcia są z netu .

A ja Wam życzę , jak zwykle dobrego wieczoru .

Ps. Myślę i myślę , aby powołać grupę ŚLĄZACZKI   TWORZĄ , jednak pojęcia nie mam czy by było jakieś zainteresowanie , mam na myśli kiedyś spotkania w mojej przyszłej pracowni , choć to może zostać tylko w internecie , czekam na pomysły .

 

sobota, 24 sierpnia 2013

SKĄD JESTEŚ ???


 Wracając do wczorajszego postu , Bożenko dla Ciebie mój skalnik , gdzie to ja muszę wystawiać
tyłek , aby go odchwaścić , jak widać jest  z górki , na pomoc dzieci nie mam co liczyć , gdyż oprócz najmłodszej każde zaliczyło oczko , czyli miało nieplanowaną kąpiel .

Małżonek , też ręce  umywa , podpierając się  argumentem , że trzeba było zrobić normalnie jak wszyscy , no właśnie tylko , że ja nie lubię jak wszyscy , miał  się  skalniak wyróżniać no to mam , i teraz zawsze dylemat , któremu sąsiadowi pokazać zadek (tyłek ) a który ma mi zaglądać w dekolt , wybór niełatwy , bo z trzeciej strony jest chodnik i ludziska też kukają , jak na tej mojej górce pracuję , lecz zamiast skupić się na zielsku to się skupiam , jak wyglądam .

Co roku obiecuję sobie , że tą górę zlikwiduję , widać kawałek  schodków gdzie miała płynąć po nich  woda tworząc mini wodospad  , ale od trzynastu lat nie mogę się doczekać na niego .




 A teraz  temat właściwy , ale pozwolicie że pojęczę gdyż  , od rana nawala mi kręgosłup , nie umiem sobie miejsca znaleźć , jak nie urok to sraczka , na jutro mam plany wyjazdowe , babcia załatwiona , znaczy to, że wie i jest OK, a mnie poskręcało , sypię się , chyba wiek wychodzi ...

Zaglądając na różne blogi , często spotykam się z  tym jak dziewczyny potrafią się zjednoczyć i tak Pomorzanki , Małopolanki , Wielkopolanki ,Podlasianki , tworzą , z reguły taki jest ten drugi człon nazwy , zwłaszcza Podlasie  jest  na czołowy miejscu , w tym jednoczeniu , a gdzie dziołchy ze Śląska , no pytam się gdzie ?

Nie jestem jakąś śląską , czy regionalną maniaczką , ale fajnie byłoby , aby Ślązaczki coś tworzyły a tu posucha , no chyba że na takie blogi jeszcze nie trafiłam .
A z drugiej strony czy to ważne skąd się jest ? gdzie człowiek dostał adres  wraz z narodzinami , lub własnymi wyborami , czy los nas zagonił  w nieznane  miejsca, gdzie, trzeba było stworzyć swój świat od nowa .

Jestem rada z tego , że dzięki internetowi , możemy mieć blogowych znajomych niemal z całego świata , barierą może być tylko język , a  ja nie chwaląc się znam...... tylko polski , ale wstyd , co prawda rosyjski miałam w szkole przez tyle lat , i  no właśnie , zaglądam do Ani z Rosji ona do mnie , ale musiałam ją poprosić aby  założyła  na blogu tłumacza , bo nic nie kumałam , o czym jest tekst , wiem że to, żenada , obciach itp, powinnam  złożyć zażalenie do szkoły , z zapytaniem czego mnie tam uczyli tyle lat ?

Miałam krótki epizod z językiem niemieckim , babunia wysłała mnie na takowe nauki , broniłam się przed tym bo nie lubię tego języka (sorry Panterko)  , ale poszłam może na pięć chyba lekcji , i do dziś więcej z tego pamiętam , niż rosyjski wałkowany , przez tyle lat w szkole .

Dziś jest niezbędne to aby znać języki obce , chociaż angielski , dobrze że jest jak dzieci mają świadomość tego jakie to ważne , moje niestety tej świadomości nie chcą przyswoić , z trzy lata temu zapisałam Kingę do  szkoły językowej , aby właśnie angielski lepiej przyswoiła , koszty były niemałe , ale co tam ....a ona zadania domowe , odrabiała  ściągając  z internetu , nie miała woli , aby lepiej ten język przyswoić , mam nadzieję że kiedyś naprawdę uzna , że chce się nauczyć poznać dobrze  ten język to się do nauki przyłoży.

Nieważne , SKĄD , się jest , z dużego miasta czy  małej wioski lub domku na kurzej łapce , ważne że znajdujemy w sieci pokrewne dusze , rodzi się nic sympatii , choć bywa że i rozczarowania , ale jesteśmy , miejscowość nam może nic nie mówić , ale ADRES BLOGA , TAK .








 SCHODY  NA WODOSPAD ....TU OD 13 LAT MIAŁA PŁYNĄĆ WODA , I GDZIE ONA ?

Najmłodsza poszła na urodziny dziś do koleżanki ,mam nadzieję że nie zabaluje mi tam za długo i kolegów tam nie będzie :)


Miłego wieczoru Wam życzę .

piątek, 23 sierpnia 2013

CO LUDZIE POWIEDZĄ ?????


Ile w życiu takich sytuacji mamy, że boimy się ludzkich  języków , plotek  , pomówień , ileż to z nas padło ofiarą  tej  człowieczej natury , lub sami stawaliśmy się inicjatorami takich rzeczy , świadomie lub też byliśmy wciągnięci w jakieś intrygi .

 Często zadaję sobie pytanie , czy naprawdę mnie to obchodzi co inni o mnie myślą , ludzie z mojego otoczenia  , więc  chciałabym napisać , że nie obchodzi mnie to co inni myślą , sądzą , ale do końca tak nie jest , więc choć z oporem to muszę się liczyć z opinią innych.

Jest takie przysłowie , jeśli wszedłeś między wrony to krakaj  tak jak  one , więc krakam , kiedy trzeba , bo tak wypada, muszę dostosowywać się do schematów jakie niesie życie, za chwilę szkoła ,  cyrk z powitaniem roku szkolnego , białe bluzeczki , wywiadówki  mój istny koszmar , gdzie nie raz musiałam się powstrzymywać , aby nauczycielce (syna ) nie powiedzieć co myślę o jej nauczaniu , gdyż  ego miała większe niż staż nauczycielski, co fatalnie się przekładało na relacje uczeń -nauczyciel .

Moja rodzina , sąsiedzi wiedzą że mam tak zwany niewyparzony język , wbrew pozorom nie jest to dobra cecha , bo najpierw, nieraz powiem a potem pomyślę , a potem się okazuje , że powinnam się w ozór ugryźć , bo ino kłopot sobie zrobiłam , lub wstyd.

Przykład  .....parę lat temu mój syn został ministrantem jakoś tak, zaraz po komunii  , niedługo po tym czasie , idąc z psem na spacer , na końcu naszej ulicy dostrzegłam syna , jak rozmawia z jakimś  młodym mężczyzną , doszłam do nich i bez pardonu , zagaiłam do tego faceta , co on chce od mego syna , ani mu nie dałam dojść do słowa , już słowotok mnie opanował , dopiero dalszy sąsiad do mnie doszedł , który jest mechanikiem samochodowym i powiedział mi , że to ksiądz  , a on mu właśnie samochód naprawia ....wtedy zapomniałam języka w gębie .

Oczywiście , wszystko dobrze się skończyło a , ksiądz  mi wybaczył ten nietakt , wtedy go nie znałam , bo był od niedawna w naszej parafii , za to sąsiad wiadomości posłał dalej i  incydent w stylu jak to ja, biednego  księdza ochrzaniłam , był na topowej liście tematów międzysąsiedzkich i długo się na niej utrzymywał.

Mój małżonek   często , mnie porównuje , do tej serialowej postaci ze zdjęcia , że niby jak posunę się dalej w latach to będę taka sama, czyli co z wyglądu czy charakteru ? muszę go dopytać  , choć fakt jak jedziemy samochodem , to też go kieruję jestem taki zrzędliwy GPS , również  wśród  różnego rodzaju zieleniny zdarzało też, nam się podróżować .

Tak naprawdę , na dziś wiem jedno , że za dużo spraw mi działa na nerwy , mam nieraz ochotę  trzasnąć w stół i  żyć po swojemu , a nie w gorsecie ściśnięta , przez konwenanse , bo coś wypada , bo to modne , bo wszyscy tak robią  , bo wszyscy się godzą , tylko zawsze mnie coś przeszkadza , a kto powiedział , że mam być jak wszyscy ? 

Nawet na blogu panują określone reguły , każdy o tym wie , a jak jeszcze, nie wie to się z czasem przekona .
Bo i na blogu można być jak wszyscy , pisać co wypada , wszystko cacy, i ja. tak kiedyś też robiłam , aby nie urazić kogoś kto do mnie zagląda , podporządkowałam się temu , że internet to sztuczny twór, nic tu prawdziwego nie jest , a jakiekolwiek znajomości to banialuki, więc starałam się dostosować do innych , aż w końcu , podążać zaczęłam według siebie , co niektórzy zauważyli , szablon też jest początkiem zmiany, bo chyba autor ma się czuć najlepiej , wszak jest u siebie .

Więc  co ludzie powiedzą ? a czy to ważne  po co się przejmować , zawsze  czy tego chcemy czy też, nie gadać będą , jeśli dobrze to się cieszmy , a jeśli zaś źle , weźmy przykład z kaczki i nich to po nas spłynie .

czwartek, 22 sierpnia 2013

PRZESYŁKA OD... I , NA CZYM POWINEEN ZNAĆ SIĘ BLOGER

 Dziś przyszła do mnie przesyłka od Beatki , a w niej była moja zamówiona torba , oczywiście z motywem pawia, uszyta jest z skóry , jestem zachwycona , do tego  Beatka podarowała mi  kota , którego do tej pory nie miałam  (teraz mam ) , gdyż jako naczelna  czarownica, muszę takiego mieć, do tego piękne etui , oraz śliczniutkie serduszka.
A najwięcej wzruszeń dostarczył mi list  dla mnie osobisty , oczywiście treść jest tylko dla mnie , ale Was też Beatka  pozdrawia .






 Jak pisałam niedawno mam szczęście do ludzi , swoją intuicją staram się  też  kierować  w życiu  , wierzę także w to, że twórca, artysta , wykonując jakąś pracę , powołując jakiś przedmiot , rzecz do życia , daje mu część swojej energii , do roślin powiadają trzeba mieć dobrą rękę , to lepiej  wtedy rosną .

Zaglądając  często na inne blogi , jak wszyscy wieloma pięknymi rzeczami się zachwycam , podobają mi się jakieś prace , na niektóre sobie nie pozwolę wiadomo finanse, a jeszcze inne nawet jeśli bym mogła je mieć to nie chcę , bo twórca do mnie nie przemawia .

Pamiętam jak zamawiałam anioły u Jagody , taki nasz portret , pisałyśmy maile co do tego jak mają wyglądać , jaki  kolor  mieć,i ustalałyśmy   wiele innych szczegółów ,ujęło  mnie to, z jaką Ona troską , o nich pisała , należną Aniołom  , wiem że tworząc je daje im  część siebie , Małgosia  tak samo pisze o swoich Aniołach z miłością , i ja  to czuję, jak patrzę na nie codziennie .

 Podsumowując,  to mam Anioły od Jagody zamówione w ubiegłym roku na rocznicę ślubu , jajko od Brydzi, słonecznego Anioła od Małgosi z Toskanii , od Janeczki pawia , od Aliny tomik poezji , a od Beaty torbę , kota , serca , etui , dlaczego o tym piszę , bo to dziewczyny poznane na blogu , które polubiłam , poznałam na tyle , że otaczając się tymi przedmiotami , często myślę o tych osobach , od których  te przedmioty  mam .

Chyba to tak z wiekiem się dzieje , bo kiedyś do takich spraw nie przywiązałam, aż takiej wagi , jak teraz , jeszcze  ponad rok temu po śmierci mojej matki , wyrzuciłam wszystko , zostawiłam tylko zdjęcia i kilka dokumentów , mama miała pokaźną kolekcję starych młynków do kawy , totalnie  wszystko poszło do kontenera  , łącznie z meblami , tak że zostały puste pomieszczenia ,  i  to w parę dni po pogrzebie .
Wierzyłam że ta zła energia , którą ona rozsiewała ,jest w tych rzeczach co do niej należały , dziś  jak emocje opadły , bym się zastanowiła, i być może część rzeczy by ocalała, no ale już po ptakach.



 Wszystko ładnie opatrzone firmowymi naszywkami , nazwą Beatki bloga.
 Jak ktoś ma ochotę na swoją niepowtarzalną torbę , lubi się wyróżniać , to zapraszam do Beatki , na  bloga , tam  możecie wypatrzyć różne przykładowe modele , bo niestety Beatka , jakoś nie chce się zareklamować .
Moja torba zostanie ze mną na zawsze , strasznie sentymentalna jestem , a  z pewnością jeszcze o nie jedną torbę się pokuszę .
Poniżej link do Beatki , koniecznie proszę zajrzeć , do tego zorganizowała u siebie świetny KONKURS  , gdzie do wygrania jest TORBA  z motywem irysów , szukajcie,  namiarów u niej na poście z 19 sierpnia .


A na koniec trochę o czymś innym ....
Każdy kto prowadzi bloga , po jakimś czasie staje się SPECJALISTĄ , w takich dziedzinach o jakich mu się nie  śniło , oczywiście inni zaglądający  o tym wiedzą , tyle że blogujący, sam  pojęcia,  nie raz o tym nie ma.

Co to za bloger , którego nie obchodzą własne statystyki , kto przychodzi? , skąd jest ? , po co , lub co go interesuje , jakich mądrości u nas poszukuje ?
  Ja zaś , co bardzo mnie cieszy , ponoć, jestem specjalistką  od wiedzy tajemnej , kuchennej , artystycznej , zwierzęcej , gdyż najczęściej ludziska u mnie szukają 
-JAK ODCZAROWAĆ UROK posty z listopada wychodzą .
-JAK POMALOWAĆ STARY BYFYJ 
-JAK ZROBIĆ ROLADĘ ŚLĄSKĄ 
-ILE ROŚNIE KURA ARUKANA
-ZMOKŁA KURA

Wszystko byłoby dobrze , ale ja też nie mam pojęcia jak odczarować urok ?, ile rośnie kura ?
Mam nadzieję że się kiedyś dowiem , a jak u Was , od czego Wy jesteście specjalistami ?

Dobrego popołudnie i wieczoru życzę :)

środa, 21 sierpnia 2013

A PO MNIE ...

Odkąd, sięgam pamięcią lubiłam literaturę faktu, zaczytywałam się biografiami , historia też była mi bliska , zresztą to do dziś mi pozostało , choć miałam pewien epizod , gdzie romansidła też czytałam , jednak nie była to moja bajka.
Moje wcześniejsze pisanie było jak te romansidło , sama taki temat o ptakach wybrałam , ale nie dawało mi to satysfakcji , treść , jedna i ta sama , jak brazylijski serial.
Dopiero  od niedawna świadomie , obrałam  sobie tutaj na blogu ścieżkę jaką chcę podążać i pisanie  , sprawia mi teraz przyjemność , a że chcąc  pisać bez ściemy , sama też muszę być prawdziwa , nie raz do bólu, tak to pojmuję .
Wiem , że te zmiany nie wszystkim przypadają do gustu , zwłaszcza tym wcześniejszym czytaczom , którzy zwijają swoje ikonki z obserwatorów i bez słowa znikają , mam tu na myśli zwłaszcza  poniedziałkowy post , no cóż księżniczką się nie urodziłam .

A z drugiej strony , widzę napływ  nowych osób , którym nie straszne te teksty, i tym samym dla mnie jest to znak , że i takie posty , blogi są potrzebne.
 Wielu z Was pomyśli , co mi to dało że napisałam o babci , czy o innych sprawach , i tu się może ktoś zdziwi , mnie dało dużo , choćby namacalną świadomość , że wiele osób ma podobnie , dostałam wiele cennych rad , które dziś udało mi  się wdrożyć do życia .
Tak , rano odbyłam z babcią długą rozmowę , taką od serca , bez oskarżeń , żalów , pretensji , najlepiej , najmądrzej , wszystko co leżało mi na sercu jej powiedziałam , i Wiecie co  po raz PIERWSZY w życiu babcia mnie przeprosiła.
Te jedno słowo jest kluczem , do wszystkiego , choćby do tego , aby  kiedyś dało mi siłę , bo nie łudzę się że wszystko radykalnie ulegnie zmianie , ale tak babcia dziś na obiad obrała ziemniaki , po latach , choćby tym mnie odciąży a sama będzie miała zajęcie , po drugie zgodziła się na wyjazd do sanatorium , raz w roku , a po trzecie mam nadzieję że wszystko, będzie dobrze.

Te wiadro bez dna,  skojarzyło mi się z przemijaniem , w życiu , na blogu po nas przyjdą inni , choć 
dziś mogę zostawić tutaj namacalną cząstkę mojego życia , to  przecież i tak z czasem , jak stąd odejdę, lecz zostanie może tekst , ale nie ja .

Miłego wieczoru życzę , może jeszcze dziś się spotkamy , a teraz zmykam .



 


Wiadro przeleżało w ziemi wiele lat , kasztany najmłodsza  zebrała







wtorek, 20 sierpnia 2013

NIE MA TEGO ZŁEGO CO .....

 Rok temu pisząc bloga , szukałam inspiracji w kurniku , opisując ptasie życie , przygody , perypetie , potem nieśmiało wprowadzałam siebie , moją codzienność do bloga , były sobotnie rozmowy nocą , ale żaden mój wcześniejszy post nie cieszył się takim powodzeniem jak te dwa ostatnie , mam tu na myśli statystyki ponad tysiąc wejść , komentarze  i to niektóre , od ukrytych  czytaczy .

Wczoraj po raz pierwszy , byłam bliska skasowania posta , pomyślałam , że za bardzo się otwarłam , że , ludzie nie chcą czytać takich  historii , jakich wiele , ale jak widać post został , i dobrze , bo jednak wiele osób, co można przeczytać w komentarzach , ma podobne sytuacje , lub miało wcześniej , są poradniki  o macierzyństwie, o dorastaniu , a gdzie takich szukać  jak opiekować się starszą osobą i siebie nie zatracić  i swojej rodziny nie zniszczyć ?
Myślę , że dlatego ten temat tak wiele osób zainteresował , a poza tym starość wszystkich nas czeka , nie ma przed tym ucieczki , kto wie czy za ileś tam lat , ja będę taka sama jak babcia ? i moje dzieci będą miały ze mną urwanie głowy ?

 Dziś  jeszcze nie wiem jak to się skończy , czy wyjdę z tego obronną ręką , czy babcia zdominuje całkowicie nasze życie , ten proces zbyt długo trwał , aby to w jeden dzień zmienić, łatwo z pewnością nie będzie , a jak jakieś zmiany nastąpią z pewnością dam znać .

Kiedyś spotkałam się z takim zdaniem , że o piszącym  bloga  świadczą  ludzie,  którzy go czytają i których wokół siebie skupia   , komentarze jakie się pojawiają  , czy  mają jakiś przekaz , czy tylko ładne , śliczne itp.
Więc wedle tego , jestem Wam moi jawni i ukryci czytelnicy , wdzięczna  że jesteście , gdyż ani nie  marzyłam że kiedykolwiek  będę miała, takich wspaniałych  czytelników   , wasze komentarze, a zwłaszcza z ostatnich okresów świadczą , że potraficie dać wielkie wsparcie , inspirację do dalszych działań i podnosicie mi poprzeczkę , spokojnie , żadnych naukowych postów nie będzie .


Jeszcze moja pierwsza dynia , mikra ale moja , na kurzym g....e , wyhodowana.

A na koniec aby post  inaczej zakończyć , Kinga mi podsunęła filmik , nowego znajomego , ach ta młodzież , zobaczcie .


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

SYTUACJA PATOWA

 W realnym , życiu nie można  z dnia na dzień dokonywać radykalnych zmian , zaś na blogu co pewno widać jest to możliwe , mam nadzieję że  stali bywalcy przyzwyczają się do nowego układu , skargi i zażalenia i psioczenie , jest możliwe , jednakże nie wiem , czy odniesie zamierzony skutek .

Nie myślałam , pisząc wczorajszego posta , że  będę dziś do niego wracała , a jednak Wasze komentarze sprawiły ,że w nocy próżno czekałam na sen , za to gonitwa myśli była wielka , co zrobić , trwać jak kołek na posterunku  i być na każde zawołanie babci , czy porozmawiać z nią , i najlepiej jak potrafię nakreślić to w jakim jestem punkcie , że jeszcze chwila i się rozsypię .

Cały dzień czekałam na odpowiedni moment , aż nadszedł , okazja była taka , ze babcia postanowiła jutro udać się na zakupy , już umówiła się telefonicznie z koleżanką , a  mąż ma je zawieźć i przywieźć , oraz towarzyszyć , jednak jutro z rana ma wyjazd, i to był ten mój czas , na który od wczoraj czekałam .

Rozmowa wpierw,  przebiegła spokojnie , babcia jak zwykle pokiwała głową , potem stwierdziła że ostatnie obiady jej nie smakowały (co ma piernik do wiatraka ) , ona potrzebuje opieki ,  a ja zbyt mało jej czasu poświęcam , a wyjeżdżać możemy w tygodniu .

Potem były oskarżenia , , wyrzuty , pretensje , i jestem znów w punkcie wyjścia , niestety .

Dziecko przyjmuje wiele prawd od dorosłych , to ich słuchamy ich słowa i poglądy są dla nas ważne , w swojej dziecięcej naiwności  bardzo w nie wierzymy , jednak kiedy stajemy się dorośli , prawdy te okazują się kłamstwami , choć już o tym wiemy , głośno o tym nie mówimy bo po co .

U mnie zawsze na piedestale , byli babcia i dziadek , to oni mnie wychowali , ukształtowali , na swoją modłę , spytacie się rodzice ? no cóż takowi byli , już nie żyją , nie tęsknię za nimi bo dzięki nim miałam i poznałam piekło na ziemi .

Piekło jakie może doświadczyć dziecko , mające rodziców , którzy wybrali wódkę , jak sięgam pamięcią doświadczałam poczucia winy , lęku , najgorsze to chyba było to , że nie wzbudzałam w moich rodzicach nawet na trzeźwo , jakichkolwiek odruchów rodzicielskich , byłam zawsze ta najgorsza , byłam nikim .

Teraz tu mamy babcię i dziadka , oni dbali o to o co powinni zadbać rodzice , miałam też ich miłość , jednak nie miałam poczucia bezpieczeństwa , byłam jak karta przetargowa , nie dali dziadkowie im na używki , musiałam znów iść do ich mieszkania , daleko nie było , piętro wyżej .

Każdy kto kiedykolwiek się z alkoholizmem spotkał , wie jakie jest życie przerąbane z takim człowiekiem  tu miałam podwójnie , jednakże choć los wiele mi na starcie pozabierał , to dał mi w prezencie , siłę , która pozwoliła mi tyle przetrwać , pewien pierwiastek szczęścia , dzięki któremu potrafiłam zjednywać sobie ludzi , najlepsze jest to , że prócz nauczycieli nikt w szkole nie wiedział , co przeżywam w domu ,  moje koleżanki dopiero jako dorosłe osoby poznały ten sekret, kiedyś jakże wstydliwy , a dziś , skoro o tym piszę to już dawno się z nim uporałam .
Prawie cztery dekady swojego życia , musiałam wiele znosić , zaciskać usta , by nie krzyczeć z żalu złości , że mój mąż też musiał w tym koszmarze tkwić , doszły dzieci , które widziały rzeczy  , które ja musiałam oglądać , lecz one miały mnie, ja byłam ich tarczą .

Moja matka rok temu zmarła , w jakich okolicznościach można się domyślić , od tego czasu miało być inaczej , myślałam że już będzie tylko słońce , jednak  tak się nie stało , z naszą poczciwą babunią zaczęło się coś dziać , pamiętam jak już  jakiś czas po pogrzebie , rozmawiałam z sąsiadką , że teraz będzie spokój , a ona , uważaj bo babcia wam jeszcze pokaże , wtedy pacząc na babcię , która  siedziała na krześle i odprawiała kolejny różaniec , uśmiechnęłam się pod nosem , i powiedziałam , że się myli , a dziś powinnam  dać jej inną odpowiedz.

Dziś zobaczyłam  inne oblicze babci , nieraz je oglądałam , lecz szybko wyrzucałam ze swojej głowy , jak mi znajomych wybierała , szkołę  której nienawidziłam i przekreśliła szansę na mój ukochany zawód, i co najważniejsze mogłam od dwudziestu lat mieć inny adres zamieszania , ale przez wzgląd na babcię  tkwiłam w tym chorym układzie i nadal będę tkwiła , gdyż sytuacja jest patowa .

Kto zniesmaczony moim postem , trudno , mój blog moje prawo, już pisałam kiedyś , że bez lukru będzie.

niedziela, 18 sierpnia 2013

PSIE LATA ....


 Dzisiejszy post nawet nie był w planach , nawet dziś miało mnie tu nie być , w planach był wyjazd w bliżej nieokreślone miejsce , czyli , przed siebie , byle urwać się na trochę z domu .

Rano już wyszykowana  w moją ulubioną sukienkę granatową w białe grochy , ala lata 50 -te , poszłam do ogrodu , znaleźć jeszcze coś na stół , aby było z czego zrobić mikro bukiet , na który ostatecznie  złożyło się bazylia , oregano (widziałam u Dorotki ) kwitnące , mięta i stokrotka , jakiś żółty chwast , i już zmierzałam do domu , ale konik polny wskoczył mi na rękę , pogadaliśmy trochę o pogodzie  , a na pamiątkę córa nam zrobiła zdjęcie i każde poszło w swoją stronę .

Wszytko już pod wyjazd naszykowane , zapas wody , przegryzki a tu  nasza babunia  też wyszykowana , nie na wyjazd , lecz do kościoła .
W tej sytuacji , nie mogliśmy ruszyć tyłka z domu , raz że babcię trzeba zawieźć , przywieźć , i musielibyśmy wyjechać około 13 -tej , to za późno .






 I wtedy poczułam się jak ten ogórek  co dopiero jest w trakcie kiszenia , że ja  kiszę się , za młodu , choć jeszcze nie czas.
Młody nie zrozumie starego a stary młodego , różnica pokoleń , jest , była i zawsze będzie , babcia ma swój rytm życia , my mamy swój , choć jestem wygadana , wyszczekana , nie wiem jak sprawić by babcia dostosowała się do nas a nie my do niej .
Zabrakło i coraz bardziej to widzę , tego jednego pokolenia , szukam w sobie tych pokładów cierpliwości , troski , aby jej nie zranić , ale boję się że  może mi tego zabraknąć , tym bardziej że  życie którego doświadczyłam , wiele mnie już kosztowało, mojej energii życiowej .

Mam końskie lata , a wychodzi na to że już psie mi przypadły ( co mam na myśli będzie na końcu )  , nie mogę tak  najzwyklej pojechać choć , na parę godzin , jestem uwiązana to mnie najbardziej przeraża  , jestem dorosłą kobietą a czują się jak dziecko .

Pamiętam nasz wiosenny wyjazd do Krakowa , też w niedzielny dzień , już wszystko naszykowane , babcia już obiad też miała poszykowany , ptaki zaopatrzone , a tu babcia dostała histerii , że sama w domu nie będzie , i co robić , pojechaliśmy po panią Klarę aby z babcia siedziała , choć też miała swoje plany to się zgodziła .
My pojechaliśmy , ale cały czas tą sytuację miałam w głowie , dręczyło mnie to , raz poczucie winy że pojechaliśmy, a dwa to złość, że stajemy się zakładnikami babci, to ona rozdaje karty i kręci nami jak chce .

Podejmowałam różne próby, tłumaczę , babcia pokiwa głową że rozumie , a za chwilę sytuacja wraca do punktu wyjścia .

W takich sytuacjach , żałuję że nie mam rodzeństwa , że wszystko zostało na moich barkach , gdy już mam dość , ganię siebie w myślach , ze nie wiem ile babcia ma jeszcze życia przed sobą , i muszę dać radę , ale znowu przychodzi do głowy taka myśl , a kto powiedział , że ja dożyję starości ? czy będę potrafiła to udźwignąć wszystko .

Mam dom na głowie , trójkę dzieci , zwierzęta , a plan dnia babci jest następujący
- około 8 śniadanie , my jadamy latem ok 10
- 12 -13 obiad , my jadamy 14-15
- 15-16 kawa  dla babci
-17- 18 kolacja my jadamy  dużo później
niby nic ale to wszystko muszę szykować w takich porach praktycznie podwójnie  , jak ja, nie mogę to dzieci , lecz za niedługo szkoła , więc znów wszystko na mojej głowie .
Do tego babcia ma samodzielne mieszkanie , pokój z kuchnią , a że musi mieć czyściutko też muszę na to czas poświęcić , a babunia,  lubi  porządzić  , a tu jeszcze , a jakiś paproch na oknie , już myjemy okna , dalej babunia ma koleżanki , więc robię kawę , nieraz i na obiad się załapią , pochwalą jaką jestem dobrą  gospodynią  , a ja mam dość , nie raz , wyć , płakać , nie wiem .
Jedynie mamy wolną niedzielę , ale w niedzielę babunia musi być koniecznie w kościele , sama nie zajdzie , więc musimy pełnić  wartę.

 Każdy mój dzień jest taki sam , nawet nie wiem już , czy pracownia odmieni mi choć trochę życie ?

Może też ktoś ma podobnie , musiałam to napisać , może mi ulży , czuję się w matni , nie  być jak ten ogórek, od razu zaznaczam ,że babci oddawać nigdzie nie zamierzam , dzisiaj dopadł mnie kres tej beznadziejnej sytuacji , gdzie na zmianę nie mam co liczyć .

Po niżej jest o tych latach , to jest tylko przypowiastka mojego dziadka :))
Była już w ubiegłym roku na blogu .

Gdy Pan Bóg tworzył świat to każdemu dawał 30 lat życia.
Człowiekowi dał 30 lat życia i człowiek je przyjął. Po człowieku przyszła kolej na konia. Gdy Bóg dawał koniowi 30 lat koń stwierdził, że to za dużo i 15 lat mu starczy. Człowiek jak to usłyszał to on poprosił o te 15 lat których koń nie chciał. I dostał. Następnie w kolejce stała krowa, która również dostała 30 lat lecz wzięła tylko 15. I znów człowiek przyjął 15 lat. Po krowie był pies. Dla psa 30 lat również było za dużo. też chciał 15. I człowiek znowu wziął te 15 lat. Po psie była małpa dla której 30 lat również było za dużo. I znów człowiek któremu było jeszcze mało wziął te 15 lat.
W sumie człowiek dostał 90 lat. Pierwsze 30 lat są "Boskie" czyli te lata są beztroskie..człowiek się bawi, używa życia.
Następne 15 lat czyli gdy człowiek ma od 30-45 lat Są latami KOŃSKIMI. Czyli człowiek haruje i dorabia się.
Kolejne 15 lat czyli 45-60 są latami KROWIMI. Ponieważ dzieci zaczynają doić..czyli wyciągają od rodziców pieniądze "na to, na tamto"
Kolejne lata są PSIMI. Czyli gdy człowiek ma 60-75 lat. Przeważnie nigdzie nie wyjeżdża, siedzi i pilnuje domu.
I ostatnie 15 lat MAŁPIE. Gdy człowiek jest w wieku 75-90 lat dostaje małpiego rozumu. Czyli dziecinnieje no a resztę dopowiedzcie sobie sami.

sobota, 17 sierpnia 2013

MOJA ULICA

Ulica mojego dzieciństwa  , trudno mi to nawet , zdefiniować bo moja z pewnością nie była , ani nie jest , choć będąc dzieckiem typowe było roszczenie sobie do niej prawa , w stylu ...bo Ty nie jesteś z naszej ulicy , dla dzieciaków całkiem jasny był to przekaz .
Kiedyś moja (umownie ) ulica , była jedną z najlepszych w dzielnicy , miała porządny  asfalt bez dziur, wzdłuż, niej rosły i rosną niewielkie drzewa , które w maju porywają się różowym kwieciem , sąsiedzi znają się od lat , pokoleń , większość domów powstała w okresie międzywojennym , czyli próżno szukać na niej super nowoczesnych zabudowań .
Gdy byłam dzieckiem , oj dawne to były czasy , na ulicy spędzało się nieraz całe dnie , latem urządzaliśmy zawody , gdzie wygraną była linijka , lub garść cukierków pewnie twardych landrynek , a grało się w grzybka , klasy , w szczura ze skakanką , dwa ognie , babingtona , po mojemu w paletki , itp.
Jednakże królową  w tamtych czasach była guma do skakania , jak nie było pogody i w domu się skakało , w szkole na przerwach ,prawie każda dziewczynka miała coś takiego przy sobie , choć to był okres komuny , gdzie zwykła guma też była towarem deficytowym i trudno ją było dostać , a wiadomo , że czym  była dłuższa tym lepsza .
Skąd ja te gumy pozyskiwałam , z ubrań które zawierały choć parę centymetrów takiej gumy , pozostawię Was w sferze domysłów , kombinujcie , więc moja guma do skakania miała masę supełków :))
Ale  patrząc z dzisiejszej perspektywy , żałuję że moje dzieciaki takich zabaw nie doświadczyły , chłopcy też w gumę skakali i żaden obciach to nie był , wtedy dzieciaki naprawdę potrafiły się zintegrować , nie był ważny status majątkowy , ciuchy , czy samochód stojący w garażu , w czasach gdzie w telewizji , królowały filmy z Muszkieterami , Janosikiem , chłopcy chcieli być szlachetni , jeden za wszystkich , wszyscy za jednego , a my dziewczyny Konstancjami , Marynami .

Czasy jednak się zmieniły , ja dorosłam , ulicy niegdyś  pustawa , stała się ruchliwa , nowe pokolenie jeździ na tenisa , piłkę kopać na orlik , na basen , każdy zamyka się w swoim domu opatrzonym alarmami , na podwórkach królują groźne psy , choć moja ulica jest niewielka kilkanaście domów , to wielu ludzi nie znam , dzieciaki mi się kłaniają , a ja nie mam pojęcia czyje one .

Najbardziej  boleję nad tym co się porobiło z moim pokoleniem , moimi sąsiadkami , z którymi dorastałam , kolana na wrotkach (kiedyś takie były ) zdzierałyśmy wspólnie , w zakamarkach naszych ogrodów mieliśmy nasze kryjówki , tajne miejsca , gdzie przechowywałyśmy różne skarby od kolorowych kamyków , po budzącą w nas strach kość , gdzie dziecięca wyobraźnia  podpowiadała że należała do nieboszczyka , i jakieś stare rupiecie poznoszone z naszych domów, ale robiące za skarby.
Teraz  prawie wszyscy , to tzw. wielkie państwa , cześć  cześć , dzień dobry , dzień dobry  i tyle mamy dziś do pogadania , spotykamy się przy okazji pogrzebów , kolędy , gdzie na ulicy wypatrujemy księdza , przy interwencjach straży miejskiej , czy policji (o tym w innym poście ), teraz nie trzeba wielkich płotów , aby powstał mur , taki między ludźmi.

Od kilku lat chodzi mi pogłowie , no tak ja mogę takie coś wymyślić , zrobić święto ulicy i dzień sąsiada w jednym , taka integracja , w tym roku z pewnością mi się nie uda , ale na drugi  chyba prędzej .
Dwa razy miałam taką sytuację , ze wypożyczam strój , pytam się o adres , a ktoś mi mówi , że mieszka cztery numery dalej , ja wielkie oczy bo człowieka nie znam , a tu z cztery lata już mieszkają..
Nie wiem czy tak jest w rzeczywistości , znam to tylko z filmów , ale  w Stanach , tam się wita sąsiadów nowych jakimś ciastem , sałatką , są wyprzedaże garażowe , też chętnie bym się pozbyła za parę groszy , wielu klamotów (rzeczy ), i integracja murowana .

Za rok będzie mi łatwiej , będę już miała pracownię, a przez to jeszcze większy kontakt z ludźmi , jak by mi się udało choć paru sąsiadów skrzyknąć , za rok może będzie ich jeszcze  więcej .

Przed domami stół długi utworzyć , każdy by coś przyniósł  , wspólny grill urządzić , w sobotnie popołudnie , najlepszy by to był czas , ulicę na ten czas może udałoby się  zamknąć , dzieciaki  mogły by na niej się bawić , rysować , byłby konkurs na najlepsze malowidło , bez nagród bo jeszcze złości by wynikły , może muzyka , tańce ....a potem i policja , a  na drugi tydzień w lokalnej gazecie artykuł , mieszkańcy z tej i tej ulicy , ulegli presji zwariowanej sąsiadki Ilony L. urządzili imprezę chodnikową , gdzie w ilości hurtowej grillowali , dzieci zniszczyły ulicę kredą , do tego było to nielegalne zgromadzenie , wpłynęło również zażalenie od mieszkańców sąsiednich ulic , że nie zostali zaproszeni, i tym samym , zmuszeni byli na tą imprezę , patrzeć (kukać ) za firanek w swoich domach, co skutkowało bólem karku , lub przypaloną kolacją :)

Kochani Wasze wczorajsze i dzisiejsze komentarze pod wczorajszym moim wpisem , były dla mnie prostej kobity wzruszające , są, jak tarcza , która będzie mi służyła do obrony przed takimi atakami , a i gdzieś tam w zakamarkach mojego serca , będę wiedziała że mogę liczyć na moich znajomych z bloga .

Miłego wieczoru życzę :))WAM 

wszystkie zamieszczone w tym poście zdjęcia pochodzą z internetu .