Zrobiłam to , co to każdy widzi , nie ma już małej zagrody ,czułam się już jak bym nadawała z Domku na prerii , słodkie by było , jakbym miała naście lat .
Wymyślałam różne nazwy , ale stwierdziłam , że każda dotyczy zawsze czegoś , i znów po jakimś czasie zacznie mnie uwierać , wiec blog nosi moją nazwę ,czyli nazywa się tak jak ja , bo od tego uciekać nie będę i w końcu ja tu piszę, a nie jakieś śliwki w kompocie , czy dom na kurzej stopce :))
Może ktoś być zawiedziony tą zmianą , ale zawsze podpisywałam się imieniem prawdziwym ,
nazwisko też było widoczne więc ściemy nie było , ale czułam że wcześniejsza nazwa musi ulec zmianie , w jakiś sposób mnie ogranicza , to tak jakby ktoś miał bloga szydełko moja pasja , a pisałby o nurkowaniu .....zwierzaki też będą dalej lecz w ograniczonej częstotliwości występowania .
Najważniejsze że to ja się dobrze czuję z tą zmianą , goście są ważni , ale to gospodarz jest najważniejszy i tego się będę trzymała .
Bardzo się przywiązuję do ludzi których spotykam , miejsc , że zamiast pakować torby i jechać w góry na żywioł , przełożyliśmy wyjazd o tydzień , nie potrafię się przełamać w sobie i szukać kwatery w innym miejscu , oglądałam różne oferty w necie ,wszystko szykownie wygląda , ale cóż sentyment do Pienin , do Hanki jest mocno zakorzeniony .
Babcia z tej okazji , że zostajemy zrobiła kwaśnicę , choć po naszemu to jest kapuśniak , z naszej kapusty ukiszonej co w wielkim garncu stoi od października w piwnicy , przynajmniej dziś nie musiałam w garach mieszać :))
Dla tych jeszcze nie wtajemniczonych w bloga , babunia nasza nie lubi jak gdziekolwiek , wyjeżdżamy poza naszą miejscowość , i zawsze takie zdanie pada , bo jak coś Wam się stanie ??...wiem że to troska , ale ja nie będę niewolnikiem jej strachu o nas , bo co to za życie , tym bardziej że babinka nasza za młodu to się najeździła po Polsce i trochę świata tego zagranicznego też zobaczyła , a ja co , jeszcze noga poza granice kraju mi nie wyszła , nie licząc kładki na Dunajcu i przejścia po niej na Słowację, taka jestem światowa :)))
Ale poczekajcie wkrótce to się zmieni , i mam nadzieję że te zakładki w nagłówku będą miały się czym zapełniać , jak już pisałam skupię się na jednym blogu , Ilonowo likwiduję , agroturystyka , jak co to tam tylko daję namiary na ciekawe miejsca , klub dyskusyjny blogownice , mamy razem z Panterką a że jeść jak stwierdziła Panterka nie woła to też zostaje , może na jesieni coś tam się ruszy .
A parę innych zmian na ten blog się szykuje są na razie w mojej głowie , ale mam nadzieję że wkrótce tu je przeniosę .
Na zdjęciach , widać małżonka , i jaki rów wykopał wzdłuż domu , chodzi głównie o głębokość , aby odizolować fundamenty , sąsiad mu towarzyszył , ale nie jako pomoc , lecz z obawy czy nam się dom nie zawali i przy okazji jego domu nie uszkodzi .
Jak widać przedwojenny dom nie takie rzeczy przetrwa , parę lat temu w ogrodzie jakiś niewybuch wykopaliśmy i sensacja była na całą ulicę bo saperzy przyjechali po niego , ale za nim przyjechali przez dwa dni ogród zdobiły stosowne taśmy , które już wabiły ciekawych ludzi , i nasuwały przeróżne teorie co tam wykopali ? skarby ? nieboszczyka ? , bo najpierw przyjechała policja , zobaczyć co to za żelastwo jest w ziemi , a dopiero potem sprawę do wojska skierowali .
Ale według babcinych podań , na skraju , ogrodu , gdzieś pod moją mini szklarnią , jest bomba , co samolot zrzucił jakkolwiek to brzmi ponoć jest , nie ma komu sprawdzić choć , kusiło mnie kiedyś ,tylko nie mam odwagi , myślę że ziarno prawdy w tym jest , gdyż nic tam nie chce rosnąć , była kiedyś jabłonka , kilka lat miała i gabaryty od posadzenia jej się nie zmieniły , potem była wiśnia też nie rosła , a teraz tam mam szklarnię , mąż przezornie nic tam nie kopał tylko mi jeszcze więcej ziemi nawiózł .
I co w tej szklarni , zioła rosną super , sałaty było dużo , ale w drugiej części szklarni , gdzie niby jakiś złom tkwi , nic nie rośnie , są tam ogórki , jeden lichy maluch , krzaki pomidorów różnych odmian , tylko koktajlowe obrodziły , bawole serce, malinówki , i moja nowość czarny książę nie.
Musiałabym mieć wykrywacz metalu , wtedy mogę zrobić halo , aby mi to zabrali , ale tak bez dowodu rzeczowego , tylko babci przekaz że coś tam spadło ?
Zobaczymy , może kiedyś się to sprawdzi :))
Miłego wieczoru życzę , Wszystkim , i bez obawy , jak wklepiecie , do komputera moja mała zagroda i ja...... i tak tu traficie :)))
Ilona
Wspomniany ogórek ...
Ilona - jest super. Zmieniasz się Ty - zmienia się i Twój blog:-)))
OdpowiedzUsuńA.
Cieszę się że podzielasz moje zdanie :))
UsuńPatrz, Ilonus, zaczynalas o ptakach, zalaczajac licznik i zapewniajac, ze to tylko na rok. Kiedy patrze na Twoj blog dzisiaj, nie moge uwierzyc, jak bardzo inna droge obralas, jak inaczej potoczyly sie losy tego wirtualnego pamietnika, jak dojrzalas w swojej wirtualnej karierze i w realu. Twoja metamorfoza z szarej myszki, niesmialej mamuski w swiadoma swoich celow kobiete, jest zadziwiajaca i godna podziwu.
OdpowiedzUsuńMusisz jeszcze pozmieniac nazwe blogu na fb, bloglovin i innych takich.
Teraz mozesz sobie glosno podspiewywac: Ooops, I did it!
Zaraz zmienie nazwe w swojej czytelni, zeby juz wszystko sie zgadzalo :)
Buziaki
Nie od razu ten licznik dałam , lecz po paru tygodniach blogowania , bo wiedziałam , że za chwilę dojdę do ściany z tym tematem , tym bardziej że decyzja o pisaniu bloga nastąpiła w jedno popołudnie , i nie była do końca przemyślana , Kinga mi tytuł wymyśliła i bęc ....możesz mamo pisać , i mama po trzy godziny kleciła posta o życiu ptactwa , jakby ekspertem od tego była .
UsuńPodoba mi się ta szara myszka , dla mnie to znak tego jak pozory mylą ....i tego jak mi te domowe życie stępiło pazurki , choć takowych nie posiadam , ale to zasługa tego że postanowiłam zrealizować swoje marzenia , to chyba mnie najbardziej napędza do działania i jest tą siłą sprawczą :))))
Kamień z serca, dziękuje Ci za tą zmianę :) Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, w adresie wpisując swoje imię i nazwisko. Skoro już bloga nazwałam sobie " po ichniemu " to niech chociaż adres będzie po naszemu, a że się nazywam, jak każdy widzi, to tak jest, koniec i kropka, ale niepewność była ... Z drugiej strony, jak ktoś zechce sobie " gębę utrzeć " moim imieniem i nazwiskiem to i tak to zrobi, czy chcę, czy nie, smutne, ale prawdziwe. A co do tego czegoś, co to zalega ( ? ) w Twojej ziemi, lepiej to sprawdź,czym szybciej, bo jak czasem dla jaj, mawiają moje córki, sentymentalnie nazywane przeze mnie @@@, jak pierdyknie to " ino roz " . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie sprytnie to połączyłaś , ale jest z imienia i nazwiska ,też uważam że dobrze zrobiłam , to piszę ja osoba , a nie wiecheć trawy , czy letnia bryza :) każdy może pisać i nazywać się jak lubi :))
UsuńA w ziemi może pogrzebiemy a jak coś znajdziemy to stosowną notkę napiszę :)
Gratuluję zmian :) W sumie są potrzebne, te na lepsze, oczywiście, ale patrząc na Twojego bloga, nie ma wątpliwości, że takowe zachodzą :)
OdpowiedzUsuńZ tym żelastwem, to ciekawa sprawa, moze faktycznie dobrze byłoby sprawdzić, co tam jest?
Z wyjazdem w Pieniny masz podobnie jak ja nad morze. W to jedno miejsce i już :)
Lideczko dzięki za gratulacje :))
UsuńA sprawdzę jak mi to spokoju nie da , a babcia jak co to będzie miała temat do ploteczek z koleżankami , na ten temat ....a nie mówiłam że tam coś było :)
Jest pięknie!
OdpowiedzUsuńI oby każda zmiana satysfakcjonowała Ciebie! :)
Ilona
Cieszę się że tak myślisz :)
UsuńŚwietnie się Ciebie czyta:) A tego żelastwa w ogródku to ja bym się odrobinę obawiała:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu , no nie wiem , jak tak czytam to nabieram sama obaw jak i ciekawości :))
UsuńOei dat is een hele grote klus.succes ermee.
OdpowiedzUsuńEch, Ty to masz w sobie moc Ilona...
OdpowiedzUsuń...bo to Lwica przecie :)
UsuńI dobre akumulatory :) póki co :)
UsuńSprawdź lepiej tę bombkę :-)))
OdpowiedzUsuńPomyślę o tym :)
UsuńJesli tego potrzebujesz, to zmieniaj. Rob to co lubisz, kazda(y) z nas szuka, wiec szukaj i odkrywaj - usciski:)
OdpowiedzUsuńWidac, ze dom ma porzadna konstrukcje, jakie fundamenty, lalll! Tylko pozazdroscic, to chyba solidna niemiecka robota, czy sie myle?!
Ataner , jaka niemiecka robota , toż dom w Polsce stoi , i moje pradziadki go stawiali :))) choć pochodzili z Opolskiego :)
UsuńDla mnie nie ma różnicy jak się blog nazywa, są blogi z szumną nazwą wchodzę z zainteresowaniem i szybko wychodzę bo to nie to.Nie nazwa a zawartość przyciąga podglądaczy.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Twój blog żyje i ma się ok. Pozdrawiam z samego ranka.
Marysiu , coś z Ciebie taki ranny ptaszek :)) ja jestem zadowolona ze zmiany , muszę napisać do Ciebie na pocztę , tyle że już nie myślę o zazdroskach lecz serweta mi się marzy ? i nie wiem co Ty na to ?
UsuńJeżeli chodzi o jakąś dużą to odpadam, nie robię bardzo dużych form , najlepiej obserwuj bloga i może coś wpadnie w oko.Jak masz ochotę to napisz.Pozdrawiam cieplutko.
UsuńMnie się ta zmiana bardzo podoba! Człowiek potrzebuje zmian. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńDorotko no właśnie o to chodzi :)
UsuńBardzo fajnie to wymyśliłaś .Najważniejsze ze Tobie się podoba .Dla mnie zawsze pozostaniesz Ilonką = dziewczyną z wielkimi pasjami która uparcie realizuje swoje marzenia.Tak trzymaj.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalszko jesteś kochana :))
UsuńA może to blog o Twoim mężu???;)))) Wciąż się pojawia na zdjęciach;)))
OdpowiedzUsuńA tym żelastwem się zajmij lepiej... I atrakcja będzie, i zacznie rosnąć lepiej wszystko;)))
Blog jest o tym co jest mi bliskie , a z małżonkiem jestem już większość swojego życia ...a o żelastwie coraz bardziej myślę , czy tam faktycznie jest ?
UsuńTeraz Twój blog prezentuje się bardzo nowocześnie, zgodnie z nowymi trendami - jak to się modnie mówi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHaniu , tu nie chodzi o trendy , musiałam dokonać zmiany bo sama nazwa mocno mnie ograniczała .
Usuńno fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńmoje pomidorki są , choc troszke ucierpiały , bo przez tydzień nie były podlane moja metoda z butelkami sie nie sprawdziła :(
ale już zajadaliśmy sie :)
pozdarwiam
Miałam zapytać o Twoje pomidorki , a metody z butelkami nie znam :)
Usuń