czwartek, 17 lipca 2014

EPILOG

Nadszedł czas pożegnania z tym miejscem, gdzie przez dwa lata mogłam tu bywać, co się zmieniło przez ten czas ....jestem starsza, ale nie na tyle aby dać się życiu zasuszyć i nic już od niego nie chcieć, wręcz przeciwnie zaczynam dosłownie nowy etap, totalne przemeblowanie życia mojej rodziny.
Z wielu przyczyn, nie chciałam ciągnąć czegoś nowego na starym blogu, to jakbym wychodziła drugi raz za mąż w tej samej sukience....zaczynając od nowa....nie bardzo ..co :)
To tak z grubsza....po pierwsze...wiele z Was mogłam poznać w tym wirtualnym świecie, pewno co niektóre nicki zostaną w mojej głowie na długo....lecz  wiem że wiele osób poczuło się rozczarowanymi moim nieraz intymnymi wpisami, prawda o  życiu,  nie zawsze jest piękna, nigdy nie było moim zamiarem stwarzanie kreacji na blogu, upiększania realnego życia, dla poprawienia sobie ...humoru ...samopoczucia.
Po drugie wiem że czeka mnie wiele wyzwań, pracy, zmian, moje nowe miejsce na blogu, będzie tylko swoistym pamiętnikiem, dla mnie czy też dla osób które lubią takie historie czytać, a wiem że nie każdy lubi, i to szanuję i nie oczekuję, że się w tym nowym miejscu zameldują wszystkie  osoby które poznałam na tym blogu, był moment że miałam wątpliwości czy podawać nowy adres, właśnie dlatego aby nie wzbudzać takiego uczucia, że coś się musi ..... tylko, kto ma ochotę niech zagląda.

Trochę się wzruszam, nie powiem, założyłam sobie totalnie inny wpis, taki wiecie statystyki, co gdzie ...ale po co kogo to obchodzi, co mi po tym ....szukać ...kopiować ...ważne że ten blog zostaje w przestworzach internetu, cóż mi pozostaje ...pięknie się pożegnać, podziękować za to że byliście, za komentarze budujące i rozwalające , za radość z wielu rozmów na blogu, telefonicznych z Panterką, Olgą i Cezarym, Lidką, Gabrysią, Alą, Halszką, czy non stop z Beatką :)  , oraz  realnych, Zosia, Beatka ..


Dla WAS drogie dziewczyny blogujące ....nie siedźcie tyle na blogach...życie jest w realu , blog ma być odskocznią, nie nałogiem :) statystyki  nieważne, nie dajcie się ogłupić :) 


Pozwolę sobie wkleić mój stary wpis z września ubiegłego roku  ....z posta TA CHWILA TEN DZIEŃ ...

Mogłabym dziś napisać o tym co robiłam, co planuję na jutro, na bliżej nieokreśloną przyszłość, ale STOP, dziś na chwilę się zatrzymam, dziś postaram się nie planować, co będę robić jutro, dziś , teraz skupię się na teraźniejszości , na tej chwili.

Tak to już jest w życiu, że od najmłodszych lat , uczymy się planować, myśleć o tym co będziemy robić w przyszłości tytułem wyboru odpowiedniej szkoły, planujemy wakacje, kiedyś każdy związek miał namiastkę jakiegoś planu, chwilowego, lub bardzo długiego, oczekując narodzin dzieci zawsze myślałam jak to będzie jak pojawią się na świcie, a ja już się pojawiły to myśli o ich dalszej przyszłości siłą rzeczy też  muszą być.

Każdy mijający rok , skłania nas do podsumowań, jak i planów, tych prozaicznych jak remonty, czy sprawy domowe, jak i do realizacji marzeń , wycieczka, nauka czegoś, znalezienie drugiej połówki, szczęścia...
Sama bardzo aktywnie w tym uczestniczę, jedne plany gonią następne, tu pracownia, tam szkolenia, remonty, to w tym roku się zrobi , a tamto  w następnym, bywa tak często że nie myślę o tym co TU I TERAZ lecz o tym co za miesiąc.

Miałam w dzieciństwie taki czas, że jak zachodziło słońce i nastawała noc, często płakałam , dorośli pytali się dlaczego płaczę, a ja bo nocka idzie, a ta nocka  napawała mnie strachem...kiedyś była taka kościelna pieśń z takim wątkiem , a ci którzy pójdą spać po raz ostatni , itp. to mnie strasznie przerażało, że jak pójdę spać , już się nie obudzę.

Nie mieściło mi się w tej dziecięcej głowie, że żyjemy tu tylko raz, że nigdy się to nie powtórzy, żadna chwila, żaden dzień.

Lecz na co dzień o tym zapominam, umyka mi to aby cieszyć się każdym dniem, nie wybiegać w przyszłość bo może nie jest ona mi pisana, po co myślę co będę robiła za jakiś czas ?

Życie od nas wymaga, wiele czy chcemy czy nie musimy myśleć o przyszłości, ale zatrzymajmy się nie raz na chwilę, na moment , uśmiechnijmy się do życia, do dzieci ,do drugiej osoby, tak aby jak nas  zabraknie inni nas tak zapamiętali.


Jeszcze w sierpniu miała tyle planów, za rok miała wydać najstarszą córkę za mąż, młodsza dostała się na studia, zbierała siły po latach nieudanego małżeństwa.

Jeszcze w sierpniu cieszyła się latem , narzekała na upały, jeszcze wtedy nie myślała że już ją upatrzyła podstępna choroba, kilka dni temu jeszcze jej się odgrażała...
.
Jeszcze wczoraj..... na cmentarzu żegnali ją wszyscy których kochała, których znała.

A dziś Grażynko, jesteś w mojej pamięci, miałaś tylko 47 lat, pięć lat więcej ode mnie, zatrzymam się, nie będę  gonić za wiatrem, którego  czuję  ale  nie widzę, więc  jak mogę zobaczyć swoją przyszłość ?

 Ps. Grażyna, była (jest ) moją daleką krewną, nie składajcie mi proszę kondolencji, lecz  zatrzymajcie się  trochę, gdyż ważny jest  DZISIEJSZY DZIEŃ ....a potem...

DZIEWCZYNY ŻYJCIE PEŁNIĄ  ŻYCIA  I SPEŁNIAJCIE WASZE MARZENIA .....BO WARTO ....NIEKTÓRE MARZENIA POTRZEBUJĄ DŁUŻSZYCH PLANÓW ...JAK MOJE ...
ALE  ŻYJĘ KAŻDYM DNIEM ...

Do zobaczenia ....lub do napisania .....

TU MNIE ZNAJDZIECIE  JAK MACIE OCHOTĘ  :)

piątek, 11 lipca 2014

KSIĘGA GOŚCI



Moi drodzy, to jest przedostatni wpis na tym blogu, ostatni i podsumowujący te dwa lata wkrótce,  jednak ten wpis właśnie, będzie inny... ale o tym za chwilę...

Z pewnością zastanawiacie się jakiż to będzie ten mój nowy blog, o czym będę pisać, o tym samym co tu ?....otóż nie, postaram się zabierać swoich czytelników do mojej krainy szczęśliwości, gdzie niemożliwe staje się możliwe, gdzie marzenia stają się rzeczywistością, jak mawia moja ulubiona  Urszula Dudziak, na czym się skupiamy, pielęgnujemy  to rośnie, wiec skupiam się na pozytywnych odcieniach życia, negatywne otchłanie ....zostawiam za sobą, niech pokryje je kurz czasu....i zapomnienia.

Przez te dwa lata... kawał czasu dostarczył mój blog myślę wielu emocji, mam nadzieję że nudno nie było, ciekawe osoby mogłam poznać, po drodze przewinęły się i blogownice, potem forum też się działo, oj działo :)

Dzisiejszy wpis potraktujcie proszę jak KSIĘGĘ GOŚCI ...to dla mnie ważne, miło by mi było wiedzieć kto do mnie zaglądał, z jakiej miejscowości, choć i samo imię też mnie ucieszy, tym bardziej że z pewnością nie z wszystkimi się spotkam w nowym miejscu, i chciałabym wiedzieć kogo gościłam w tym miejscu.


Ps.Ten portret .... ale to już w nowym miejscu....









czwartek, 10 lipca 2014

KTO PISZE ....


Korzystając z ostatnich dni na tym blogu, nasuwa mi się wiele tematów, o których kiedyś chciałam napisać.....a z wielu powodów czułam obawę, niezmiennie nie umiem zidentyfikować fenomenu blogów, z jakich powodów piszemy ....co sprawia że czujemy sympatię do danego bloga ? osoby ? którą nieraz osobiście nie znamy...

Piszemy ...myślę że większość ludzi pisze po to aby móc wyrazić poprzez bloga siebie, swoje zdanie , które ktoś usłyszy, wyrazić siebie poprzez swoje prace, blog pozwala na zaistnienie, bycie zauważonym, nawet daje możliwość udowodnienia  pewno wielu osobom , że się jest coś wartym....dobrze to może nie brzmi, ale tutaj możemy odbijać się poprzez monitor w oczach innych, co może nas mile połechtać bądź strącić w otchłań beznadziei własnej wartości.

Blog o tym dowiedziałam się z czasem (listy ) jest też lekiem na samotność, więc jeśli poprzez ten monitor na chwilę można uciec od swojej własnej samotności, smutku, pobyć w innym świcie, to dlaczego ten wirtualny świat nieraz nie wybrać, jak ten realny nas przerasta .....

Często pewno wiele z Was nawet się nie przyznaje że pisze bloga ....bo co mąż,rodzina  , sąsiadka powie ? jeszcze wyśmieje, rozgada ....dlatego wiele osób wybiera nicki, zmienia imiona , tak aby było bezpieczniej.
Sama nieraz widziałam u kilku osób zdziwienie, ironię czy wręcz oznakę głupoty, że piszę jakiegoś
bloga, więc teraz jak ktoś wie to wie, nie mam potrzeby informowania o tym.

Blogowy świat rządzi się swoimi prawami, jak wszystko, zaś pisanie bloga same w sobie może być formą terapii na dowartościowanie się, rozrywką, odskocznią, zachęcam tych co nie piszą bloga, aby spróbowali, wszak pisać każdy może....





środa, 9 lipca 2014

I PO OSCYPKU ...




 Po krótkim maratonie wypoczynkowym ...znów aklimatyzuję się w domowych pieleszach, próbując ogarnąć co było co jest i co będzie, póki co chaos,ale już pomału mozolnie się klaruje stabilizacja  i tego się trzymam.
Trochę moimi ostatnimi wpisami zaburzyłam swój własny spokój, nieraz co innego jest jak nam coś siedzi w głowie, nieraz jakaś niefajna myśl wspomnieniowa  przemknie, a co inne jest o tym napisać, przeczytać...to jest już historia ..każdy ma swoją mnie się trafiła taka , ot co.

Za dni kilka ....trzaśnie mi dwa lata blogowania, podsumowanie tego faktu planuję, ale w innym poście, miałam w planach zrobić candy, ale  podjęłam zgoła inną decyzję......

Kochani  zmiany które się szykują w naszym życiu, skutkować będą nowymi wyzwaniami, odmiennym życiem od tego które teraz prowadzę, nie można zaczynać czegoś nowego, tkwiąc w starym, więc  i mój czas na tym blogu  idzie ku końcowi .....oczywiście nie skasuję bloga, to część mojej historii, to wpisy różne ...to wreszcie ludzie których tu spotkałam, był i śmiech i łzy ...rozczarowanie również, słowem jak w życiu, ale, dzisiejszy wpis nie jest ostatni ....jeszcze nie.

Zresztą to nie koniec ....tyle żeście się tu o mnie, o tym co robię, czego nie robię, co myślę robić, co się uda a co  sknoci  ...naczytali ....że byłabym ostatnią francą :) Was tak zostawiając, każdego kto będzie miał, ochotę, chęci, czas ....zaproszę wkrótce do mojego nowego miejsca ...na razie w internecie ....

Trochę może Was rozczaruję, blog będzie różnił się formą, nie będzie tam oglądania się za siebie, co chciałam napisałam tu, nie będzie to codziennik, w krótkim wydaniu, raczej dla tych co lubią długie teksty i zdjęcia, bowiem to będzie pisany blog, nie pod czytelnika, lecz dla mojej rodziny, dzieci ...może wnuków, więc będzie autentycznie, prywatnie ....w granicach normy ...no co wnuki kiedyś poczytają :)

A z innej beczki o...

 Nie jest łatwo mieć znaną gębę, zwłaszcza w miejscach publicznych, raz na obleganych Krupówkach, i w restauracji z tym łosiem, mój ślubny był zaczepiony w związku z podobieństwem to pewnego polityka, dobrze że pomidorem nie dostał ...kto z Was trafi na to do kogóż mógłby być podobny, sytuacje były naprawdę komiczne ....a najmłodsza lata temu w telewizorze na tego polityka paluchem wskazała  wołając ....tata ???? ....
O takich podobieństwach pisała niedawno nasza zagraniczna blogerka ...Panti ...czytaliście ....









 To nie moje nowe miejsce ....z klimatem ...ale za duże :) ile sprzątania ...



 Ktoś kojarzy miejsce ? z żabami ... zgaduj zgadula ...

Już wkrótce takie widoki ........gdzieś tam w górach ...my ...










środa, 11 czerwca 2014

TO I OWO

Nie dziwię się Hanie że nie nie może za mną nadążyć, rodzinka a zwłaszcza małżonek główny wykonawca moich pomysłów też ledwie nadąża, zwłaszcza że gdzieś rok temu ruszyły pierwsze przymiarki jak przeistoczyć pomieszczenie gospodarcze a raczej rupieciarnię przeistoczyć w pracownię.
W wielkich  bólach powstała ona w końcu, owszem cieszyła mnie do czasu ....aż kolejne póki, były niewystarczające na pomieszczenie wszystkiego, stół  słusznych rozmiarów plus krzesła nie dawały już żadnej swobody jeśli chodzi o pomieszczenie kursantek, i w miarę płynne przemieszczanie się, po pracowni.

Kiedyś cieszyło mnie posiadanie tak dużego domu ...zwłaszcza jak dzieci były małe ...wiadomo mnie sprzątania ...brrr, lecz czym dziatwa większa tym mniej chętna na jakąkolwiek formę sprzątania, choćby za sobą, więc postanowiłam nie przyjmując żadnego sprzeciwu, samozwańczo zmniejszyć powierzchnię mieszkaniową, przerabiając ją na pracownię plus niewielki sklepik plastyczny.

Teraz  cały dół domu będzie pod biznes że tak to nazwę, wypożyczalnię i pracownię będę mieć na jednym poziomie, dla mnie wygodnie, a dzieciaki mogą sobie teraz bałaganić w swoich pokojach, tam  mniej będzie mi to przeszkadzać.

Ja wiem, że gnam, pędzę może za szybko, to co,  lubię tę adrenalinę, nawet nie wiem jak to nazwać, ale sprawia to że jestem ......nie chcę znowu się zatrzymać jak kiedyś na dwie dekady ....i usychać za życia, wiem że się powtarzam lecz wczoraj patrzałam na finał Hell's -kitchen gdzie finalistka która jednak nie wygrała,mama dwójki dzieci, przyszła do tego programu dla siebie, aby sobie i innym udowodnić że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno.
Nawet mi dziś , trudno idzie zmieniać te moje życie, pewnie nawyki domowników choćby kulinarne , jak ciężko uświadomić im, że robot kuchenno-domowy czyli ja ma dość, spierniczył się, baterie padły :)
Ale dzięki temu, że mogę uciec w swój świat, robić  coś co sprawia mi radość, zajmując głowę i ręce tworzeniem, potrafię tę nieznośną nieraz codzienność znieść, nieraz bardzo trudną i bolesną , dla mnie jako matki.....(tutaj się zatrzymam, żałując że nie ma już blogownic, gdzie mogłabym to poruszyć )

Chyba coś w tym jest, że wszelakie remonty to czas zmian, u mnie liczę na te pozytywne zmiany, myślę że będę już za miesiąc mogła wam pokazać to nad czym pracuję, są to trzy różne projekty, wszystko z innej wsi :)

Muszę się jeszcze pochwalić że codziennie zbieram cudowne, obślizgłe plony ze szklarni w postaci brązowych ślimaków, które mi już zeżarły kilka główek sałaty, poziomki, a dziś france przyłapałam w mojej mięcie ...fuj, zbieram to paskudztwo do doniczki...i wynoszę w drugą stronę ogrodu ....darując im żywot ...szkodniki ..ale wszystko chce żyć, i na drugi dzień znów stołują mi się na sałacie ....

Na zdjęciu wspomnienie po wolierze .....





wtorek, 10 czerwca 2014

HISTORIE REMONTOWE CZ.1 początek ....





Kochani towarzyszyliście mi na blogu w różnych okresach mojego życia, i będę rada jak mi dalej będziecie towarzyszyć, i wspierać bo choć lato się zaczyna, nie dla mnie letni wypoczynek, lecz szykuje się uwielbiany (tfu) przeze mnie czas remontowy, można rzec że zmieniam miejsce zamieszkania, jednocześnie oddając nijak walkowerem moje dotychczasowe mieszkanie na pracownię i sklepik ...
 Więc siłą rzeczy zapowiada się  remont na całe porty, jednocześnie łączę się z osobami które też mają przed sobą te wyzwanie, w grupie raźniej i jest jakaś siła.

Zamiast zdjęć z palcu boju, trochę dziś archiwum , Julek , Sally, sułtanki, mąż i córa w wydaniu epokowym ....

Trochę mi ulżyło jak to przelałam ...w eter ....może ktoś też remontuje , choć jedna osoba ? będzie mi miło :)

piątek, 6 czerwca 2014

JEDWABNE CANDY NA KURNIKU



 Zapraszam na  jedwabne Candy  DO...... KURNIKA SZTUKI   :) na dobry początek lata :)

Do wygrania jest jedwabna apaszka, ręcznie malowana lecz osoba wylosowana będzie mogła z pomiędzy dwóch apaszek wybrać kolor i motyw ( na zdjęciu to prototyp ), oraz ceramiczny zestaw do przechowywania  serwetek idealny w plenerze lub domu , gdzie ptaszek, pełni rolę ciężarku.

Zabawa będzie trwała do końca czerwca .....
Zasady udziału to
-być obserwatorem MOJEGO  bloga KURNIK SZTUKI  SZUKAĆ NA PASKU BOCZNYM

-wpisać się pod tym postem, najlepiej kolejno odliczając  np. NUMER 1 KASIA ....
-pobrać baner i umieścić u siebie na blogu,
-w poście mile widziane wspomnienie o tym Candy
-osoby bez blogowe mogą umieścić notkę na FB.
-a kto nie posiada bloga ani nie jest na Fb wystarczy że się zapisze i choć ciepło o tym Candy pomyśli

A JAKO  ŻE WSPOMNIAŁAM O DWÓCH APASZKACH DO WYBORU ...BĘDZIE TEŻ LOSOWANA DRUGA OSOBA , KTÓRĄ OBDARUJĘ RÓWNIEŻ JEDWABNĄ APASZKĄ ...














 Chętnych zapraszam do zabawy ....z pewnością nie ostatniej ....
DWIE OSOBY MAJĄ SZANSĘ .....



czwartek, 29 maja 2014

PAWIA INSPIRACJA


  Nie mogłam nie pokazać na tym blogu, tego manekina ....kolorystycznie jak widać inspirowany jest pawiem ....a pióra pochodzą od mojego Julka (pawia) myślę że wiele osób go pamięta.
Pomału spełniam się w artystycznych klimatach, choć wolę to nazywać rękodzielnictwem, brzmi bardziej swojsko, lecz nie mam za bardzo czasu skupiać się na artystycznych wizjach, technicznie zwanych projektami ....kurcze tak to bywa, że pewne rzeczy, działania wymuszają nijako następne i tak spirala co trzeba zrobić się nakręca....
Pomału przygotowuję się do projektu, o którym niedawno pisałam, materiały się już szykują, mam nadzieję że sprostam temu wyzwaniu, pamiętacie króliczy klej ? dziś dodam tylko ....laka ...za chwilę będzie wszystko jasne ....ale póki co jeszcze nie chcę tego nazywać ....

Dziś z racji deszczu, pewno na kilka godzin zaszyję się w pracowni, no będzie powstawał kolejny manekin, ten dzisiejszy robił się trzy dni....co prawda jest malowany lecz specjalnymi pastami, i nie pędzlem lecz palcem ...nie wiem co w te pasty dają lecz pachną ....pomarańczami :) jak ktoś ma ochotę zobaczyć zbliżenia manekina, oraz tył to zapraszam na kurnik sztuki ....kliknąć w prawy górny róg.



niedziela, 25 maja 2014

NIEZALEŻNOŚĆ .....W CENIE

 Po prawie dwóch latach blogowania ......wstyd się przyznać .....ale to są moje pierwsze samodzielnie zdjęcia które udało mi się wrzucić na posta ....niestety w techniczno-komputerowej materii jestem noga ...do tej pory córa mi tę czynność załatwiała, na zasadzie daj bo zepsujesz ...oj, mamo nie znasz się ....itp.

Lecz z czasem , usługa ta coraz bardziej drożała na zasadzie handlu wymiennego , wrzucę Ci zdjęcia, a Ty dasz mi to lub tamto ...moja cierpliwość się wyczerpywała, kiedyś już postawiłam sprawę na ostrzu noża i krok po kroku córa mi tłumaczyła ...a ja to skrzętnie odnotowywałam i na końcu zgłupiałam ....idź tam i tam , naciśnij to , potem tamto, ...uzmysłowiło mi to że celowo tak kluczy ....moje koleżanki blogowe nawet Panti za granicy telefonicznie  dawała mi  kurs ....ale wczoraj zamówiłam sobie fachowca od komputera ....i  pół godziny starczyło abym opanowała wrzucanie zdjęć, zakładanie folderów według potrzeb, pozmieniał mi wszystkie hasła i teraz mój laptop ....jest totalnie tylko mój PRYWATNY :)

A ja z moim starym aparatem będę w końcu mogła robić foty do woli, zwłaszcza moim pracom i zwierzętom, Sanszi  dawno nie było , Bogusław  (kot)...codziennie towarzyszy mi w pracowni ...śpiąc,za tydzień znów nauczę się czegoś nowego, bo fachowiec od komputera znów przyjdzie, i będę niezależna ....od dzieciaków co to teraz w szkole mają informatykę, mądrale  ...za moich czasów....

Jutro dzień mamy, wiec wszystkiego najlepszego życzę wszystkim mamusią blogującym,zwłaszcza cierpliwości i wytrwałości bo to niełatwa rola.....

  Ostatnie dzieło z pracowni rodem, po więcej zapraszam na kurnik sztuki ikonka w prawym górnym rogu....I PRZYPOMINAM O CANDY ...DO WYGRANIA KOMPLECIK SZYKOWNYCH FILIŻANEK ORAZ NIESPODZIANKA .....JESZCZE ZOSTAŁO TYLKO KILKA DNI....


DO NASTĘPNEGO ....MOŻE WKRÓTCE :)

sobota, 17 maja 2014

NIEŚMIAŁY ON



Pewien bardzo nieśmiały chłopak, całe 23 lata temu, bardzo chciał chodzić czyli tworzyć parę z bardzo śmiałą i szaloną dziewczyną, w ramach testu na cierpliwość dziewczę te zastanawiało się aż pięć dni, dla zasady jakiej ? do dziś nie wiadomo, po pięciu dniach dręczenia padła odpowiedź pozytywna.
I tak nieśmiały chłopak, w piękny majowy wieczór, po raz pierwszy o pannie śmiałej powiedział, moja dziewczyna....
Dziś pan nieśmiały, nie zapomniał o tym dniu, głównie dzięki pani śmiałej, która najważniejsze rocznice i daty skrzętnie przechowuje w zakamarkach pamięci... i choć minęło od tego czasu wiele lat, magia tego dnia wraz z piosenką Dalidy sprawia że choć na kilka chwil ja jestem tamtą dziewczyną a on tamtym chłopakiem.

Pielęgnujcie, choćby tylko w pamięci wszystkie dobre momenty jakie niesie wam życie, bo gdy przyjedzie ten zły moment, dobre chwile sprawiają, że  znów uśmiechamy się do życia

środa, 14 maja 2014

ZAPACH POMARAŃCZY




 Zobaczyliście wczoraj kawałek mojej pracowni, mojego azylu od wszystkich przyziemnych spraw, cokolwiek to znaczy, teoretycznie już a praktycznie za moment zostanie wszystko dopięte, na ostatni guzik, oczywiście cieszy mnie to bardzo, ale jednocześnie czuje fizycznie i psychicznie ten projekt związany z pracownią.

Myślę że los tak to wszystko układa, że jednym ludziom przychodzi coś łatwo, inni muszą o wszystko zawalczyć, więc mnie zawsze przypada to zawalczenie, choć akurat w tym projekcie małżonek mnie wspierał, to dzieci już mniej, choć w ich przypadku liczę na to że kiedyś mnie zrozumieją.
Bardzo trudno jest po wielu latach, wyjść z pewnej codziennej stagnacji, zaburzyć dotychczasowy rytm życia co niesie zawsze jakieś konsekwencje i zająć się czymś zupełnie innym, być może dla psychicznej równowagi lepiej by było mieć pracownie w innym miejscu, coś wynająć, lecz opieka nad babcią to wykluczała.
Nieraz czytałam poruszany temat względem opieki nad osobą starszą, było to nijako dla mnie pocieszeniem że nie tylko ja tak mam, ale są dni kiedy myślę, że nie dam rady, zwłaszcza jak pogoda nastraja do rodzinnych wypadów ....a tu puka odpowiedzialność z obowiązkiem i mówią stop.
Ostatnio zawitała nadzieja, babcia wyraziła chęć wyjazdu na turnus do sanatorium, uczepiłam się tego jak rzep psiego ogona, ze przez trzy tygodnie nic nie będę musiała, że ten wyjazd dobrze jej i nam zrobi, ale babcia po kilku dniach stwierdziła że ona jest za stara na sanatorium i nigdzie nie pojedzie bo w domu jej dobrze ....no tak takie przybytki są dla pięknych i młodych...

Dlatego z taką determinacją, walczyłam o pracownie, jeździłam po kursach aby mieć ucieczkę od tego impasu, potrzasku, tak uciekam do pracowni a gdybym jej nie miała to kto wie gdzie bym od tego uciekła ....

Ta niepozorna skrzynka, nie uwierzycie pachnie pomarańczami, bo pracownia to nie tylko przedmioty ale i zapachy, dzięki którym marzę ....że kiedyś zobaczę pomarańczowy gaj :)
Musiałam swój żal dziś tu przelać....życie poza blogiem nieraz jest trudne.


 


wtorek, 13 maja 2014

WTORKOWO




Mając chwilę, wpadłam trochę ponarzekać ....a co, że nie mam kiedy nacieszyć się wiosną, taka jestem zagoniona, zażalenia muszę sama do siebie składać, bo sama sobie taki młyn zgotowałam, ale co tam ważne że mam frajdę z tego co robię, że po nocach śni mi się już ta cała moja pracownia.
W piątek i niedzielę byłam na szkoleniu, będąc zaś w domu, całkowicie porzuciłam obowiązki domowe zatracając się w twórczym tworzeniu, ale już jutro czekająca mnie seria wywiadówek skutecznie zagoni mnie w realny żywot.

Od każdego poniedziałku obiecuję sobie, że uda mi się wszystko poukładać, znaleźć czas na rower, spacer z psem, a tu guzik ...

Choć nie mam czasu na towarzyskie blogowe życie, nie umknęło mi to że dawno GIGI ze swymi pięknymi zdjęciami nie widać,Panna Dziewanna też zniknęła, parę  się  blogów jednak odnalazło :)
Już nie wnikając jak to jest z tym całym blogowym światem, ja przynajmniej mam wiele sympatii i sentymentu, do wielu osób które są ze mną od początku mojego prowadzenia bloga, co nie oznacza że do tych nowych mam mniej sympatii, wręcz przeciwnie tak mam że lubię poznawać nowych ludzi, choćby poprzez blogi je czytając :)

Poniżej trochę zdjęć pracowni, najnowsza praca ....tak dachówka, a jak ktoś ciekaw zobaczyć inne moje prace to zapraszam do kurnika sztuki, kliknąć w baner prawy górny róg, na moje CANDY również zapraszam ....oczywiście klikając w prawy ....górny ...róg....baner ...z napisem ....CANDY.






DAMA Z RÓŻĄ ....I ŻYWICAMI ...WIĘCEJ W KURNIKU ....SZTUKI...











Oczywiście torby Beatki ...też  liczą po cichu na zainteresowanie , wszak są niepowtarzalne :)






Za chwilę , może na drugi tydzień będzie widok teraźniejszej pracowni z zewnątrz ....musi trawa jeszcze wzejść .....pamiętacie jej początki ....