wtorek, 26 lutego 2013

Pierwsze prace ....

Pierwsze koty za płoty , po dwóch dniach chyba coś zaczynam kumać o co w tym całym dekupażu biega , wiem że daleko mi do mistrzyń w tej dziedzinie , których prace mogę podziwiać na blogach , ale  to są początki więc mam nadzieję że z czasem będzie lepiej .

Najważniejsze jest to że , mam z tego niezłą satysfakcję , kiedy ostatnio coś wycinałam , kleiłam , malowałam farbami ....chyba w szkole , czyli wieki temu , fakt że teraz w sypialni , gdzie mam tymczasową bazę na te moje wytworki, mam totalny bajzel , nawet zdjęcia zrobiłam ale są zbyt drastyczne , aby je pokazywać na blogu , więc musicie mi uwierzyć na słowo , no i jeszcze te opary , lakierów , farb , terpentyny ....

Dziś jeszcze w ramach przewietrzenia głowy , wybrałam się do kosmetyczki , wiosna idzie ...więc ,  trzeba  zrobić porządek na twarzy ,spokojnie żadne botoksy w grę nie wchodzą , tylko niewinna mikrodembrazja  czy jakoś tak , i do jutra twarz moja będzie w kolorze piwonii , do tego algi ...
i witaj wiosno :)
Już się nie rozpisuję , życzę Wam miłego wieczoru :)















niedziela, 24 lutego 2013

Niedzielne zabieganie ...

  
Jak coś robię angażuję się na dobre , jeszcze tydzień temu ani mi się nie śniło że będę cokolwiek tworzyć , a  dziś  właśnie zakończyłam  zebranie potrzebnych materiałów  do  dekupażu ...zjeździłam  kawał drogi , znów dziś zaliczyłam , giełdę kwiatową i o dziwo kwiatków nie kupiłam ....za to zakupiłam porażającą ilość serwetek , oczywiście na paczki nie sztuki , i wyszło mi że w sklepie na sztuki przepłacałam 100 procent .
No cóż  poszalałam , ale  dla mnie to inwestycja , ok wszyscy są sceptycznie w domu do tego nastawieni ...ale ja wierzę w siebie , a to jest najważniejsze , bo kto za mnie uwierzy ?
Podpieram się póki co internetem książką , filmem , na razie nie będę pokazywała  moich prac , dopiero pokażę wtedy jak uznam że będą wystarczająco dobre aby je zaprezentować na blogu .

Dziś mija tydzień jak jajka są w inkubatorze , więc jeszcze dwa tygodnie plus minus i będą świąteczne kurczaczki ...
  Niedziela się kończy , dzieci skończyły ferie zimowe ...od jutra znów rusza codzienna karuzela życia  , a ja mam w planach zobaczyć  film którego dawno nie widziałam czyli Noce i Dnie :)

Życzę Wam moi mili spokojnego wieczoru :)



 

czwartek, 21 lutego 2013

Nabieram rozpędu :)


 Nasza nowa pawica w pełnej krasie , jeszcze bezimienna , ale wkrótce imię zostanie nadane .
To mój nowy twórczy kącik , gdzie pomału zagłębiam się w tajniki dekupażu , na razie błądzę po omacku , posiłkując się książką , dvd , i internetem , muszę zakupić jeszcze serwetek , niby mam ale nie takie jak trzeba , pędzle też muszą być porządniejsze , cóż muszę  jeszcze pobłądzić zanim obcykam co z czym .
Mąż  póki co  przygląda się  tym moim poczynaniom , pewnie po cichu licząc że ten kram co pojawił się w sypialni szybko zniknie , a mi się to znudzi bawienie w artystkę , ale nic z tego , nie po to wydałam pieniądze aby był to chwilowy kaprys , no i jeszcze na blogu piszę o tym fakcie a to działa motywująco .

Co więcej po dekupażu , mam zamiar  nauczyć się czegoś innego , myślę o świecach , ale to kiedyś i  wtedy , myślę połączyć siły z moją znajomą , która pisze ikony zrobić w kurnej chacie mini galerię , znaleźć może inne osoby do wstawienia swoich prac i wykorzystać potencjał bliskości centrum miasta , ptaków , wypożyczalni , takie plany a co wyjdzie ....życie pokaże .
Najpierw musi stanąć kurna chata pokryta strzechą , do tego drewniana weranda , w środku mini galeria , a co dwa, trzy tygodnie  warsztaty kreatywne .....

Na razie znikam , muszę się zaopatrzyć w pastę strukturalną i inne duperelki , a to wymaga dalszej jazdy .
Pozdrawiam Was wieczorowo , dziękuję za rady , wsparcie i te kciuki :)







środa, 20 lutego 2013

Zaskakujący pomysł :)





 Nie porzucam projektu Kurnej Chaty , wręcz przeciwnie  wczorajszy kubeł zimnej wody jaki na mnie spłynął podziałał dopingująco i to od czym ostatnio rozmyślałam jako o hobbistycznym zajęciu , nabiera ciut innej formy , że tak to nazwę zarobkowej .
Nie będę siedziała  z założonymi rękami więc zabieram się za dekupaż i nie tylko , być może porywam się z motyką na księżyc , gdyż nie mam o tym fioletowego ani zielonego pojęcia , ale postaram się być pilną uczennicą i z pewnością metodą prób i błędów  nauczę się tego i owego .
A jak powstanie kiedyś kurna chata to to może będę mogła i ja czegoś  nauczyć , gdyż zamierzeniem moim jest aby w tej chacie odbywały się przede wszystkim kreatywne spotkania , gdzie swoją wiedzą będziemy się dzielić z innymi , być może i powstanie galeria tych prac ...
A póki co na  moje prace jak powstaną , będę  pokazywała  moim klientom w wypożyczalni , ale najpierw niech powstaną potem będę myślała .
Zakupiłam również wyrzynarkę do drzewa , aby ze sklejki czy drewna sama wycinać motywy , najwyżej meble zacznę ciąć :) doświadczenie mam w krojeniu materiału , ale ...chyba sobie poradzę , warsztat tymczasowy zrobiłam sobie w ......sypialni ,żeby było romantycznie , a wycinać będę w piwnicznych czeluściach tam mniej romantycznie .


I teraz moi drodzy czytelnicy prośba , jakby ktoś miał  jakieś ciekawe namiary na drewniane czy sklejkowe figurki kogutów czy pawi to niech pośle mi linka , czy da znać , lub  namiary na jakich stronach szukać fajnych rzeczy do dekupażu , z góry dziękuję .

No i na dziś koniec zabieram się za studiowanie książki o dekupażu , jutro przyjdą chyba mi filmy na ten temat , trochę trzeba było finansowo w  to przedsięwzięcie wkład poczynić , mam nadzieję  że  będzie to dobra taka mini inwestycja , a w inkubatorze mam nadzieję że zaczyna się nowe życie i  jakby co to z pewnością pokaże co z tych jajek wyjdzie ...

Dobrego wieczoru życzę :)




wtorek, 19 lutego 2013

Kurna Chata co dalej ?

Są marzenia , które spełnić się nie mogą ....lecz te na które mam jakikolwiek wpływ chciałabym spełnić , wczoraj znalazłam to nagranie i tak mnie wzruszyło że słucham i oglądam je, po raz któryś , Susan chciała śpiewać i robi to cudownie , więc choć moje marzenia o Kurnej Chacie rozsypują się jak domek z kart , to nie tracę nadziei, że jednak ...kiedyś się spełnią .
Dziś  wstępne oszacowanie kosztów tego projektu sprawiło że , choć idea była piękna to musi poczekać na  długoterminową realizację , choć myślę że z wiosny jakieś wstępne prace ruszą to zakończenie takie szybkie jak myślałam nie będzie .

Ale bez obaw w kolejny dół nie wpadnę, może pomidory które wysiałam będą za złota to problem się rozwiąże sam , oczywiście żartuję :)

Miłego wieczoru Wszystkim życzę :)





poniedziałek, 18 lutego 2013

CO Z TYMI JAJKAMI ?

Wracając  do  wczorajszego  postu  zostawiłam  pytania bez odpowiedzi  więc ...... 
Tak jak pisałam wcześniej  w górach piątkowy dzień spędziliśmy podobnie jak czwartkowy , czyli  spędzając czas w korkach , włócząc się po  uliczkach , oraz jedząc więcej niż zazwyczaj w domu , i podobnie mieliśmy spędzić sobotę , ale wyskoczyła  pilna sprawa , z którą  do poniedziałku czekać nie mogliśmy , więc radzi nie radzi spakowaliśmy się migiem i  o 10 -tej wyjechaliśmy od Hanki , oczywiście zahaczając o targ w Nowym Targu , i po jedenastej wjechaliśmy na zakopiankę ....
Według przewidywań około 14-tej mieliśmy być w domu , ale o tej porze dalej byliśmy na .....zakopiance , i pożeraliśmy zapasy sera wszelakiego , zapijając jogurtem , który zawsze tam kupujemy i przegryzając chałką , która miała być na domową już kolację ...a w domu byliśmy cosik koło 17- tej .
Tak więc wyjazd rzeczywiście był ekspresowy .....a wieczorem jeszcze  zdążyłam dolecieć na nasze blogowe spotkanie ( wystarczy nacisnąć ikonę czarownicy w prawym górnym rogu) , gdzie do końca jednak nie wytrwałam , gdyż już o 4-tej rano pobudka i wyprawa po ....no wiadomo jajka lęgowe , sułtanów , zielononóżek i  araukanów , oraz nabyliśmy jedną czubatkę , bo kogut jest sam i adoruje nie te co trzeba , i wreszcie po naszą gwiazdę czyli małżonkę pawią dla naszego Julka .
Niestety choć żałość po stracie Mai mam , to nie mogliśmy dłużej zwlekać , gdyż z pawiem zaczęło  się źle dziać , już nie chciał wychodzić z woliery i baliśmy się że samotność mu nie służy, przed wyjazdem rozglądaliśmy się za samicą do niego , a to nie łatwe , gdyż  aby samica zniosła jaja musi mieć około trzech lat , więc aby nie zdać się na przypadek trzeba  zdać się na innego hodowcę .
Mam nadzieję że będzie z nich piękna para , Julek wyraźnie ożył , dziś również  cały dzień przebywali w wolierze obok siebie więc z tej pary może będzie jajko ..kto wie :)
Zdjęcia pawicy i czubatki  , przy następnej okazji :) a i jeszcze Sally dorzucę zobaczycie jak wyrosła .
Oczywiście  zamieściłam swoje pierdoły co bez namysłu zakupiłam , i teraz głowię się co tam w środek wstawię , coś zielonego tylko co ? , jeszcze kupiłam w ....promocji koszyczki te małe  do dekoracji którą powinnam sama wykonać , z tym sobie chyba  poradzę .

A dziś dzień mi minął na wiosennych porządkach ...oraz na  poczynieniu pierwszych kroków , w szklarni ...czyli wysiewanie do inspektów nasion sałaty masłowej , pomidorów malinowych i bawolego serca , koperku ale o tym znów w następnym ....odcinku :)
Paradoksalnie tak jest że czym więcej spraw mam na głowie , lepiej funkcjonuję , choć dawniej tak nie było , lubiłam poleniuchować jak miałam okazję , a teraz jakoś nie potrafię , choć  marzy mi się pobujać na hamaku .....


Moi drodzy kto jest jeszcze chętny , aby zapisać się do naszego dyskusyjnego klubu , jest proszony o jak najszybsze  zalogowanie się tam , gdyż z końcem lutego , będzie on zamknięty dla postronnych , czyli dla niezalogowanych .
Parę osób jeszcze chętnie bym tam widziała , więc jak ktoś chętny to serdecznie zapraszam :)






niedziela, 17 lutego 2013

EKSPRESOWY WYPOCZYNEK .....







Witajcie :)

Tajemnicą nie jest że dopadł mnie jakiś kryzys (byle nie wieku średniego brrr) i postanowiłam chwilowo zmienić klimat, na bardziej rześki więc padło na bardzo krótki wypad w góry.
Czyli w czwartek  z samego rana parę minut po piątej wyjazd, by przed 9 - tą , być już w Nowym Targu na targu , który uwielbiam za jego niepowtarzalny klimat , gdzie jest więcej nieraz Słowaków , ale co tam ważne że mogłam znów tam być , pogadać z niektórymi sprzedawcami z którymi znamy się od paru lat , do niektórych mam nawet telefon , oczywiście w interesach , ale i tak więcej nieraz prywaty niż interesu.
Zaopatrzeni w sery góralskie , ruszyliśmy dalej do Zakopanego , tradycyjnie od Poronina posuwając się naprzód w żółwim tempie ...jakby inaczej , i tak prawie po 12- zawitaliśmy po raz drugi do restauracji , która w swoim czasie przeszła znane kuchenne rewolucje , na obiad , choć wczesna pora  to już głód nam w brzuchu siedział , zamówiliśmy obiad , zdjęcia zrobiłam ale wybaczcie że nie pokażę gdyż pochwalić się wolę tym co zrobię sama , a nie tym co mi ktoś poda .
Po solidnym obiedzie , nieprzyzwoicie obżarci , ruszyliśmy w śnieżnej brei na Krupówki , aż pod Gubałówkę aby po drodze nakupić pierdół oczywiście tradycyjnych :)

Po około dwóch godzinach łażenia nie przymierzając jak muchy w smole , ruszyliśmy z powrotem ku Nowemu Targowi , by potem obrać kierunek w Pieniny , w nasze stare kąty , ale teraz oglądane z zimowej perspektywy a to co innego.
Po ulokowaniu się w naszych od lat tych samych pokojach , rozpakowaniu  rzeczy których nabrałam tyle jakbym na miesiąc jechała ( tak mam zawsze) , czas było pomyśleć o Walentynkach , które w tym dniu wypadły, więc mój mężuś w trosce o to abym nie schudła i nie zmizerniała ,wyciągnął mnie do Szczawnicy na pizzę do restauracji gdzie też odbywały się pewne kuchenne rewo.....e, a tam wszystkie stoliki były już zajęte , jedyne dwa wolne miały rezerwację , więc wykombinowaliśmy że zjemy tę mega pizzę raz dwa i zwolnimy  szybko stolik , no ale po jednej porcji pizzy mieliśmy dość , więc wiedząc że czasowo się nie wyrobimy , poprosiliśmy o zapakowanie reszty na wynos .
Aby się jeszcze dotlenić pojechaliśmy na polanę sosny na stok narciarski popodziwiać innych jak szusują na nartach , obiecaliśmy sobie że może za rok my tak będziemy sprawnie szusować , ale i tak w to nie wierzę , wizja połamanych kończyn , czy złamanego nosa mnie nie przekonuje :)vno tak jestem cykor.
I tak wymęczeni tym odpoczynkiem ... poszliśmy spać , by w piątek  robić prawie to samo co w czwartek , ale to już dziś o tym nie napiszę może .....

Jako że moje kły jadowe zniknęły , znów mam power , w dużej części dzięki Wam , za to co napisaliście na poczcie , za SMS , za telefony , postaram się odblokować  blog , aby można było komentować , a jeśli nie zawszę odpiszę to nie znaczy że się z Wami nie liczę , tylko ....chodzi o czas.
A jeśli już tu jestem to mam prośbę do tych wszystkich podczytywaczy , miło by było dać z Waszej strony znak , choć tylko raz , że jesteście :)

A dziś  po tym ekspresowym wypoczynku już , powinnam napisać bladym świtem , ale była jeszcze noc jak udaliśmy się po ...jaja lęgowe czego ?  po małżonki dla kogo ? i po pierdoły dla mnie ....o tym w następnych postach :)
Pozdrawiam  Was serdecznie :)

środa, 13 lutego 2013

Maja ......

Chociaż jak pisałam sceptycznie już podchodzę do wirtualnych znajomości , czy jakichkolwiek więzów, które trudno nazwać , to jednak serce moje się raduje jak dostaję wiadomości na pocztę , bo znaczy to że zrodziła się namiastka koleżeństwa .....choć jak patrzę na niektórych blogach na jakieś loga pt. blogowa przyjaźń to mam bardzo mieszane uczucia....

Aby  nie wzbudzać niepotrzebnych domysłów i  nie mnożyć teorii mojego spadku formy psychicznej , fizycznej  muszę podzielić się z Wami złą nowiną , otóż dwa tygodnie temu odeszła Maja ....ptak od którego zaczęła się nasza hodowla , oraz zamiłowanie do tych zwierząt .
Oczywiście  nie odeszła od razu , chorowała  wcześniej , mimo  wizyt u weta nie szło do końca zdiagnozować choroby , gdyż prawda jest taka że na ptactwie mało kto się zna , dostaliśmy standardowe lekarstwa i pomimo leczenia niestety skończyło się źle .
Do końca  wierzyliśmy że będzie dobrze , miała apetyt , wychodziła z woliery ....choć minęło  już trochę czasu , bardzo mi trudno , nawet Julek ją opłakiwał wydawał z siebie odgłosy , które wcześniej nie było nam dane słyszeć , takie zawodzące , do dziś snuje się smętnie w wolierze .

Po Mai została nam Sally , młoda pawica ciekawa świata , chodząca za nami jak piesek , po Mai zostały zdjęcia , wpisy na moim blogu odnośnie  jej charakteru , który niewątpliwie miała zołzowaty , lubiła rządzić do momentu jak  jej się zwykła kura postawiła ....wspomnienia , wszyscy byliśmy poruszeni jej odejściem , zostanie  na zawsze w naszej pamięci bo to ona  zapoczątkowała  naszą niezwykłą jak na miejskie warunki hodowlę .....chciałam zrobić kiedyś posta o tym skąd się Maja wzięła tytuł miał być TAJEMNICA MAI , może kiedyś o tym napiszę ...

Te zdarzenie smutne uruchomiło coś we mnie że czuję wielki żal , smutek , apatię , mieliśmy w ubiegłym tygodniu pewien incydent , otóż tatuś po wyjściu z wypożyczalni , wraz z synem , weszli ni z gruszki , ni z pietruszki do nowej woliery , gdzie jest bażant złoty .....w celu  pozyskania  pióra ogonowego , mieli wielkie szczęście że ptaki nie uciekły , że wyszedł do nich mój mężuś , i skończyło się tylko na lakonicznym tłumaczeniu ,ja dowiedziałam się o tym wieczorem , bo jak bym to zobaczyła to wolę nie pisać co bym zrobiła widząc faceta próbującego dorwać wystraszonego bażanta .

Tym samym kończąc pisać przydługiego posta żegnam się z Wami , na parę dni , no zmuszam się do pakowania bo już jutro jedziemy w góry , w te samo miejsce od 12-tu lat , czyli do Hanki w Pieniny .
Może zmiana klimatu , wpłynie na mnie pozytywnie ....jak wrócę z pewnością dam znać , laptop zostaje w domu, wiec do Was też nie zaglądnę .

Jeszcze trochę totalnej prywaty , bez owijania w bawełnę  proszę  oczywiście  chętnych aby  zrobili klik na obrazek w prawym górnym rogu , gdzie jest czarownica i weszli na  mój drugi blog , który prowadzę wraz z Panterą  i poczytali o co tam chodzi , oraz  najlepiej dodali się do obserwatorów , żeby jak przyjadę aby 10 -doszła :)

Pozdrawiam Wszystkich sympatyków  mojego bloga i żegnam na te parę dni :) Ilona

Zdjęcie przedstawia oczywiście Maję i Julka :)




wtorek, 12 lutego 2013

WÓZ ALBO .....

Zniechęcenie do czegokolwiek osiągnęło szczyt , czuję się styrana życiem codziennymi sprawami , bywa nieraz że chciałabym wrócić w pozornie beztroskie czasy dzieciństwa , no nie da się ukryć dobiłam do ściany .
Bywało tak że pisanie na blogu dawało mi power , komentarze  stawiały mnie do pionu , ale to było w czasie mojej naiwności  w blogowe  koleżeństwa , czy podobne relacje , tak naprawdę  mało kogo  obchodzi co czujemy , jacy jesteśmy , deklaracje łatwiej składać niż je spełniać .
Chyba zagoszczę w tym niebycie bez komentarzy na dłużej , nie czuję presji , i myślę że Ci , którzy choć trochę sympatyzowali z moim blogiem poczekają ....

Od niedzieli myślę , aby wyjechać na cztery dni w góry , konkretnie w Pieniny , paradoksalnie nigdy nie byłam zimą w górach , więc najwyższy czas to zmienić , ale najgorsze jest to pakowanie , dzieci zostaną z babcią więc trzeba wszystko im przygotować , konkretnie prowiant , zwierzyniec również zabezpieczyć , za zaopatrzeniowca będzie robił syn .
Ale jeszcze się waham , jechać nie jechać , dziś schodzą ostatnie stroje , a więc znów pranie mnie czeka , prasowanie i ......koniec karnawału , nareszcie , bo praca choć pozornie wydaje się łatwa i przyjemna w rzeczywistości wcale taka nie jest ....
Począwszy od telefonu i odpowiedzi codziennie na te same pytania , czy to wypożyczalnia?, czy macie takie a takie stroje ?  jak dojechać ? jak to wygląda to całe wypożyczanie ? czy w niedzielę też otwarte ?.....a  oprócz tego na miejscu..... może nam pani doradzi , przepraszam ale to my byliśmy pierwsi , czy  można z dwóch stroi zrobić jeden ? , .....a na ulicy ....kto zastawił mnie takim a takim samochodem .... największy komplementy  dla mnie to były  takie  ale ma pani CIERPLIWOŚĆ , ja na pani miejscu  bym zwariowała :)) więc gwarancja na moją cierpliwość jak wiecie się skończyła .
A  ja czy  pozbieram się  na tyle aby , znów wyjść  do ludzi , uśmiechać się ....

niedziela, 10 lutego 2013

DOŁEK I SPÓŁKA

Jestem  panią  tego  skrawka wirtualnej przestrzeni  , no cóż ale odkrycie  , a jednak ...poczułam potrzebę napisania  tego co mi przeszkadza , uwiera ,bez  upiększeń czy dopasowywania się do obowiązujących kanonów blogowych .
Wiem że może przeszkadzać to że wyłączyłam możliwość komentowania , ale potrzebuję  tego , napiszę więcej  że czułam się nieraz jak pies , który musi codziennie znaczyć swój teren , w moim przypadku komentarzami .
Tak więc proszę o wyrozumiałość ....jestem zmęczona ludziskami , nieraz nawet bywam zmęczona sobą , generalnie mam dwa tygodnie czasu aby się pozbierać do kupy , dziś zamiast wypoczywać wybrałam się na giełdę kwiatową myślałam że to poprawi mi humor , a okazało się że wymarzłam , zakupiłam aż DWA  hiacynty i krzesło wiklinowe ....

Jutro Kinga zaczyna trzydniowe warsztaty w szkole plastycznej , wymagają  aby przytaszczyć ze sobą  pełno  rzeczy  , wolałabym aby było zapłacić  tyle i tyle  na materiały byłoby prościej, tym samem wybór nowej szkoły chyba jest przesądzony .
Jeszcze niedawno  zaprowadzałam ją do przedszkola , a tu już robi się z niej  prawie  dorosła kobieta , jeszcze chwila i mnie przerośnie  , jeszcze ten wczorajszy temat  z drugiego blogu chodzi mi po głowie o teściowych , kiedyś taki odległy a teraz za chwilę  mogę sama nią zostać .

Nie mam pojęcia  kiedy wyjdę  lub wygrzebię się z tego dołka , nawet mając rodzinę bywa tak że jest się samotnym , niezrozumiałym , a życie wymaga od nas tego że zawsze musimy brać się codziennie z nim za bary ...






sobota, 9 lutego 2013

WIOSENNE PORZĄDKI :)

Do wiosny wprawdzie jeszcze trochę czasu , ale ja już pomału zabieram się za wiosenne porządki zaczynając od własnego.......bloga , czyli nadszedł  czas zmian .
Każdy kto pisze bloga wie że wiele czasu on  zabiera , ale piszę za siebie , otóż mi zabierał nieraz zbyt wiele czasu , więc po przymusowym odstawieniu , wolę sobie wyznaczyć granicę bywania na blogu aby nie przeoczyć wiosny, i nie tracić zbyt cennego czasu na żywot wirtualny .

Sama nieraz podkreślałam że piszemy nie tylko dla siebie , ale również dla innych , będąc ciekawi innych opinii , sądów , i to się z pewnością nie zmieni z tą różnicą że likwiduje u siebie możliwość dawania komentarzy ...na jak długo ? sama nie wiem ...
 Wiem po sobie że nieraz zostawiam u kogoś  komentarz z grzeczności bo tak wypada , nieraz  głowiąc się co by tu w miarę sensownego napisać ,tak też bywa , jak u mnie ktoś zostawi komentarz staram się odpisać , choć ostatnio różnie z tym bywało ....a to wszystko działając w dwie strony pożera cenny czas .
Nie znaczy to że u nikogo nic nie skomentuję , jak będę miała coś do powiedzenia to z pewnością zostawię po sobie komentarz , ale już bez presji że coś muszę .
A  jeśli ktoś z Was będzie miał ochotę coś do mnie napisać , to adres mojej poczty zawsze jest dostępny na blogu , a po drugie na wymianę poglądów mamy nasz dyskusyjny drugi blog .

To pragnęłam Wam wyjaśnić , lwica musi zadbać o swoje małe lwiątka i o swojego lwa .

Tak prywatnie u mnie zaczynają się ferie zimowe , przy chwilowo wiosennej pogodzie , postanowiłam odpocząć , ale czy to możliwe ? od listopada jestem na większych lub mniejszych obrotach ,,święta mi umknęły , karnawał przeleciał , nie narzekam godzę się z tym że mam taką pracę , ale jestem zmęczona to i tak delikatne określenie .....mam tyle do powiedzenia Wam , pokazania  czytaj nowe woliery z ptakami , ale musicie jeszcze poczekać ....

Proszę na mnie głośnio nie psioczyć  za tą likwidację  komentarzy:) , a wszystkich chętnych odsyłam na  drugi blog i zapraszam w imieniu swoim i Panterki na 20 -tą :)

To na dobry początek dnia :)





piątek, 8 lutego 2013

ZAPROSZENIE :))))

Zgodnie z obietnicą pokazuję moją osobistą miotłę :)

A teraz pozwólcie że ZAPROSZĘ WAS NA  NOWEGO BLOGA , będę go prowadziła razem z PANTERKĄ , myślę że będziemy się razem wzajemnie uzupełniały , ale tak naprawdę to WSZYSCY którzy będę do nas zaglądać będą tworzyć  te magiczne  jak myślę miejsce .
Tak że wszystkich chętnych odsyłam do linka  , liczę  na Was że spotkamy się jutro w większym gronie , miło by było jakbyście zechcieli podlinkować u siebie  DYSKUSYJNY KLUB BLOGOWNICE , choć przez parę dni ? ale oczywiście nie zmuszam :)

Niestety historii mojej miotły nie opiszę dziś , gdyż ....czekają na mnie inne przyjemności ........czyli  huk roboty , ale już wkrótce   ........

wtorek, 5 lutego 2013

Kto zgadnie?

 
Miotły obiecanej dziś Wam nie pokażę , ale ciekawe czy zgadniecie kto odwiedził moje skromne progi w wypożyczalni , napiszę że Kinga była zachwycona :))  Obiecuję że nadrobię wszystkie zaległości blogowe , odpiszę na komentarze , pozaglądam do Was , ale teraz na razie spadam , pizza u drzwi .Tęsknię za Wami i pozdrawiam :)

niedziela, 3 lutego 2013

Głosowanie

1.
Zdjęcie
2.Zdjęcie
3.
Zdjęcie
4.Zdjęcie 
5.Zdjęcie
6.Zdjęcie
7.Zdjęcie
8.Zdjęcie
9.Zdjęcie
10.Zdjęcie
11.Zdjęcie
12.Zdjęcie
13.Zdjęcie
14.Zdjęcie
15.http://www.kielcowo.pl/wp-content/uploads/2011/04/sabat1.jpg
16. https://lh3.googleusercontent.com/-H0dAJ0Ea14s/URKjjHxgYPI/AAAAAAAAWms/8NIw_DMPzAQ/s481/18.jpg

a) Blogownice pierzastej podwiązki
b) Bractwo pierzastej podwiązki
c) Blogowe Czarownice
d) Wiedźminki
e) Blogowe Salem
f) Dyskusyjny Klub Blogownice
  

Dziś nietypowo  bo  sami widzicie że  powołuje się do życia nowy blog ,gdzie będzie w całości poświęcony  rozmową nocą i nie tylko , reszta wyjdzie w praniu :)
Tak więc potrzebne nam logo i nazwa  , które będą  świadczyły o tym że coś nas łączy :)))

Wszystkich zainteresowanych proszę o wzięciu udziału w ankiecie , od razu zaznaczam że dla panów też znajdzie się miejsce ....
Można jeszcze dopisywać inne nazwy lub podsyłać loga , choć uważam że z tego co przysłała Panterka coś wybierzemy .