poniedziałek, 31 grudnia 2012

POSTANOWIENIA NOWOROCZNE

Cześć  Wam moi drodzy :)

Dzięki serdeczne za Wasze komentarze pod ostatnim postem , uważnie wszystkie parokrotnie przeczytałam , po pierwszych od Olgi i Jaskółki  trochę powietrze ze mnie zeszło , ale Asia  i inne dziewczyny  tchnęły w ten mój pomysł optymizmem  , oczywiście Gigo pamiętam co obiecałam córci i tego będę pilnowała .

Więc doszłam do wniosku że na razie będzie zakładka na moim blogu , gdzie wrzucę posty od których się to wszystko  zaczęło i jeśli będą komentarze lub e-maile  na pocztę że jest  taki  projekt potrzebny to  wtedy pomyślę o czym konkretnym , myślę że tak będzie najlepiej .

Od razu napiszę o jakim myślę problemie aby uniknąć typowych wampirów energetycznych( z powodu mojego niewielkiego uwielbienia dla czosnku :) trudno konkretnie nazwać ten problem , ale z grubsza chodzi o to że po długich latach bycia totalną kurą domową uwielbiającą całą tą domową otoczkę i prace z tym związane , przyszedł moment że trzeba było z tego bezpiecznego dla mnie domu wyjść do ludzi i zaczął się problem , okazało się że co dziwne brak mi pewności siebie , towarzyszą mi nieznane wcześniej lęki przed wyjściem w publiczne miejsca , unikam ludzi , i jestem w tym wszystkim samotna , żyję funkcjonuję , jestem dla innych nie dla siebie , zaczyna się błędne koło , ktoś doradza na chandrę smutki najlepszy fryzjer , nowy ciuch ,ale problem że ja do sklepu ani do fryzjera nie pójdę ZDZICZAŁAM PO PROSTU .
Ten problem mam za sobą , ale jak mogę komuś pomóc , choćby w taki sposób że takie coś dotykać może wiele kobiet i nie jest się z tego powodu dziwadłem , to będzie  ten kącik  zawsze  u mnie na blogu czekał, moja poczta  również .

Dziś ostatni dzień starego roku , więc  myślę że życzenia , pragnienia  powinny mieć w tym dniu szczególną moc , moje prócz tych bardzo osobistych , które zostawię dla siebie są , stworzyć fajne miejsce  z ptakami i kurną chatą  na czele gzie będą się mogły panie oderwać w tej chacie od codziennej bieganiny , rutyny oczywiście jako gospodyni  zadbam o odpowiednią atmosferę i klimat aby ja napisała wczoraj Mirka nie było takiej co wszystkie rozumy pozjadała ,ja też nie lubię takich ludzi więc  że to da się zrobić .
Ogrom pracy nas czeka , ale wiara czyni cuda więc wierzę że się uda , a Wy będziecie mogli to wszystko śledzić u mnie na blogu .
Jeszcze postanowienie z ostatniej chwili , chyba w lutym zapiszę się na zajęcia z Jogi , ponieważ moje kury niosą jajka w tak dziwnych miejscach , że zlokalizować jajko jest problemem ale dostać się po nie jeszcze większym , właśnie wczorajsze cenne jajko , które  zanim wzięłam je w rękę nabiłam sobie solidnego guza , coś mi w krzyżu strzyknęło gdy  usiłowałam po między grzędami po nie sięgnąć  więc zaczynam ćwiczyć , ćwiczyć  aby kondycja wróciła , myślę że początek będzie ciężki ale dam radę , a jeśli nie to, najwyżej dam plamę :))

Kochani  po nowym roku będą już ptaki bażanty pomału zaczynają gody , wydają z siebie ciekawe odgłosy , tak  się porobiło pogoda wiosenna , tak bardzo chciałabym pewne rzeczy z życia ptaków dla Was nagrać oj pośmialibyście się nieraz z różnych zachowań ptaków , ale mój aparat  odmówił posłuszeństwa , więc zostaje komórka .


ŻYCZĘ  WSZYSTKIM  WSZYSTKIEGO O CZYM MARZYCIE ABY W NOWYM ROKU SIĘ SPEŁNIŁO ORAZ ZDROWIA I MIŁOŚCI  .

Ilona 


niedziela, 30 grudnia 2012

DLA ' M'

Dzień dobry lub cześć jak kto woli :)

Miało być początkowo tylko o ptakach ale jak to w życiu mój blog schodzi nie na psy :)) lecz na ludzi , czuję się jak klucznik tylko nie wiem czego siebie ? swoich drzwi , trudnych tematów? ,zaczęło się od przedświątecznej  mojej  publicznej spowiedzi , wyrzucenia swoich demonów z którymi się uporałam .
Myślałam że temat zakończony , ale dostałam wczoraj e-maila  ,od nieznanej mi z bloga osoby , która opisała historię jakże podobną  do mojej z tą różnicą że moją gehennę wyrzuciłam do diabła , a ona w swojej trwa i jest w tym pozbawiona wsparcia , pomimo rodziny która ją otacza jest sama .
Napisała że nawet Wasze komentarze sprawiły że nie jest w tym sama , dlaczego o tym piszę ? ponieważ  myślę o znalezieniu u siebie na blogu okienka , gdzie znajdę miejsce na takiego rodzaju sprawy , myślę o takiej blogowej grupie wsparcia , że moja historia , lub czyjeś historie  będą dla kogoś promykiem nadziei i sprawią że ktoś będzie potrafił cieszyć się życiem .
Ja sama mogę niewiele , ale w grupie jest siła , a jeszcze większa  jeśli ktoś rozumie  poprzez własne doświadczenie skalę problemu .

Nawet  dziś sukienka którą mam na sobie sprawia mi radość dlatego że pomimo zwariowanego tygodnia znalazłam czas aby pomyśleć o sobie , i znów musiałabym się dla niezorientowanych wrócić w przeszłość , gdzie przez prawie dekadę mało co sobie kupowałam dlatego że zdziczałam i wyjście do sklepu gdzie niejednokrotnie  , przy ludziach miałabym prosić o podanie sukienki czy swetra do przymiarki , sprawiało że ciśnienie i bicie serca osiągało zenit swoich możliwości , a ja nie potrafiłam się skupić na  przymiarce tylko miałam zawsze wrażenie że wszyscy się na MNIE  patrzą .
Jak już to kupowałam z katalogu ciuchy to były  za duże lub  za małe , a jak były nie trafione to rozdałam  .

A dziś  nie mam z tym problemu  nawet męża wlokę z sobą do przymierzalni w roli tragarza , teraz chcę być widzialna , kiedyś wręcz odwrotnie nosiłam mężowe bluzy aby nie było widać mojego dość pokaźnego biustu , a teraz jak sukienka czy bluzka to tylko z dekoltem  jak  moje piersi   będą wyglądały jak wysuszone śliwki to dam sobie z dekoltami spokój a póki co chwilo trwaj , teraz  to mężuś ma problem ze mną , mam na myśli stare czasy gdzie nosiłam  się  jak  własna babka :)
Natura dała nam kobietom potężne moce , tylko trzeba nieraz lat aby je móc właściwie wykorzystywać , i to nie chodzi tylko o wygląd ale  naszą inteligencję , błyskotliwość , poczucie humoru a nieraz zwykły uśmiech czy bezinteresowność  sprawiają że jesteśmy lepszymi  ludźmi .
Jeśli my uwierzymy w siebie inni też uwierzą , dopiero teraz potrafię korzystać z życia , przez lata dużo mnie omijało , jeśli myślicie  że  tylko tyle , to się mylicie napisałam dziś czy wcześniej  tylko o pewnych fragmentach nadających się  do opisania na blogu , te ciemne i mroczne historie zostawiłam dla siebie , jak zdecyduję się  się je kiedykolwiek opisać to tylko  wtedy jeśli potrzeba będzie rozwinąć temat i jeśli zechcecie  pomyśleć o takim miejscu gdzie będziemy mogły spotkać lub wymienić się doświadczeniami na zakładce bloga lub  jeśli by było trochę chętnych mogę pomyśleć o takim zamkniętym blogu , to już będzie zależało od potrzeby i wtedy osoba która do mnie wczoraj napisała , lub były by jeszcze inne będą  mogły opisywać swoje historie  oraz wzajemnie się wspierać .

Dajcie znać moi drodzy co o tym myślicie , otwarłam drzwi i nie potrafię ich zamknąć i udawać że problemu nie ma , jak pisałam wcześniej jestem zwykłą kobietą , nie psychologiem po odpowiednich szkołach , ale w tej zwykłości może być siła , jaka? jeszcze nie wiem , może się nie dowiem , ale jeśli bym mogła komuś pomóc, choćby jednej osobie to zrobię to z radością .

Serdecznie Was pozdrawiam szczególnie , M ; która sprawiła że napisałam taki a nie inny post .


piątek, 28 grudnia 2012

KOŃCZĄC STARY ROK

Witajcie :)

U mnie  prawdziwie wiosenna pogoda , ale  nie będę przecież pisać o pogodzie , za chwilę skończy się stary rok więc dobra chwila na podsumowania , rozliczenia , podsumowania .
Więc i ja sama przed sobą staram się rozliczać nie z tego co kupiłam czy zrobiłam tylko jakim byłam człowiekiem dla innych , matką , żoną , wnuczką  i  wychodzi na to że nie mnie oceniać tylko inni  ocenią ,jaka byłam .
Myślę że ten rok był udany , nie ma co narzekać , choćby tym że od ponad roku jestem w innym miejscu o czym pisałam wcześniej , doszły ptaki  i to jakie nigdy bym nie pomyślała że będę miała pawia a mam aż trzy w tym jeden  odchowany od jajeczka i oczywiście nie zapominam o pozostałych ptakach , codziennie one dostarczają mi swoim zachowaniem dużo dobrej energii , wiedzy a my staramy się  aby czuły się kochane  i  to działa w obie  strony .

Nie mogę zapominać też o blogu , który pojawił się w moim życiu pięć miesięcy temu, dzięki niemu mogłam poznać wirtualnie wiele ludzi , pooglądać  miejsca które zwiedzacie , rzeczy które robicie , poczytać wiersze które piszecie , zapoznać się z wieloma tematami o których piszecie , co Wam będę pisała sami wiecie .

Jako że nowy rok już za progiem nogami przebiera , jak każdy robię sobie postanowienia  noworoczne  , które mam zamiar  wprowadzać w następnym roku , takie moje osobiste projekty .
Pierwszy  dokończyć  wszystkie prace związane z  ptasim siedliskiem , co jest o tyle trudne że wszystko to spada na Pawła ( męża) , ja też i dzieci pomagamy ale to nie wystarcza , zwłaszcza przy przenoszeniu domków , które sporo ważą .

Drugi projekt to Kurna Chata  , myślę że pomysł jest dobry ale realizacja  no cóż mnie przeraża , wiadomo finanse podstawa , ale również  przeniesienie pomysłu w realia  i sprawić  żeby  wszystko miało ręce i nogi .
A przede wszystkim  aby ta  chata czemuś służyła  i  to jest dla mnie największe wyzwanie , stworzyć miejsce gdzie co tydzień czy dwa tygodnie , będą  organizowane warsztaciki , gdzie panie będą  uczyć się  różnych rzeczy od szydełkowania, dekupażu , wyrobu świec ( znam PANA co się tym zajmuje )  do jeszcze nie wiem co wymyślę .
A poza tym dobrze jest się spotykać nieraz w babskim gronie , wyrwać się trochę z domu , w końcu nie każdy lubi fitness , siłownie czy co tam jeszcze .
Jak znajdę  środki , miejsce to chciałabym postawić piec chlebowy ale to chyba na przyszły rok .

Wiem przydługi post ale  teraz  jeszcze chciałabym napisać o zmianach  które zamierzam wprowadzić w blogowe  życie .
Moje siedmioletnia najmłodsza pociecha jest wielce nieszczęśliwa z mojego blogowego życia , nawet życzenia świąteczne były takie żeby się komputer zepsuł , bo mama tylko ma bloga , więc  moje dziecko przyspieszyło to o czym od dawna myślałam , niestety blog zabiera sporo czasu , sami to chyba przyznacie , czasu z którego nic nieraz nie wynika, więc  po karnawale się zastanowię co zrobić aby , jak najmniej spędzać czas na blogu  a moja córcia nie miała żalu .

I tak przyszedł na mnie czas że teraz go w związku z karnawałem mieć nie będę , a jeśli coś trafi się wolnego , to pewnie będę wolała odpocząć , wiec wszystkich do których zaglądam wybaczcie mi  że jak nie napiszę komentarza czy nie zaglądnę to tylko będzie wynikało z braku czasu , może być tak że przez cały tydzień nie kuknę a w niedzielę nadrobię zaległości i skomentuję .
Myślę że o mnie nie zapomnicie a jeśli  tak by się stało no cóż to trudno , jak  ktoś kiedyś napisał że blog to nie miejsce do szukania przyjaźni , że kiedyś zostanę sama , jeśli tak by się stało to w myślach przyznam mu rację .
Miałam ogromny zapał na nowy sezon karnawałowy , ale niestety babcia której składaliście w listopadzie życzenia  już przed świętami zachorowała, prawdopodobnie po Nowym Roku czeka ją szpital , cały czas leży także nie wiadomo jak będzie dalej .

Jakbym już  w starym roku nie napisała to pragnę ŻYCZYĆ  WSZYSTKIM  KTÓRZY TU ZAGLĄDAJĄ LUBIĄ BĄDŹ NIE LUBIĄ MOJEGO BLOGA , ABY  NADCHODZĄCY NOWY ROK  BYŁ TAKI JAKI PRAGNIECIE I OBY WSZYSTKIE WASZE ŻYCZENIA SIĘ SPEŁNIŁY .

Pozdrawiam Was Serdecznie no i ściskam a co :) Ilona






niedziela, 23 grudnia 2012

ŚWIĄTECZNY CZAS

KOCHANI 
Chcę złożyć WSZYSTKIM  , których spotkałam w tym wirtualnym świecie  złożyć najserdeczniejsze życzenia  z okazji Świąt  Bożego  Narodzenia , oby przez ten czas miłość  i  radość zagościła  w Waszych sercach i aby w tym dniu  nie zabrakło ciepła domowego ogniska .

Życzy Ilona wraz z rodziną .

Ps. Szczególnie pozdrawiam Halszkę z  którą przed chwilą  mogłam porozmawiać telefonicznie:) , dla mnie te święta też będą inne , gdyż  blog sprawił że zyskałam  wirtualnych znajomych i choćby z tego powodu warto było tu trafić . DZIĘKUJĘ  WAM :)




piątek, 21 grudnia 2012

OD NOWA

Zanurzając się ponownie w temacie nie jest łatwo dekadę swoich zmagań samej ze sobą , opisać w paru słowach , nawet dziś grzebiąc w zakamarkach swojej pamięci trudno mi przywołać konkretne sytuacje które miały miejsce a jak takowe się przewijają są zbyt osobiste aby je upubliczniać .

Mogę dziś powiedzieć że żyłam w dwóch światach , pierwszy mama, żona , człowiek poddająca się biegowi życia i  starająca się sprostać oczekiwaniom innych , drugi to człowiek który jest sam , samotność była moją powierniczką , doszła do niej koleżanka którą wszyscy znają pod różnymi imionami strachu , lęku , obawy , razem ten duet samotności i strachu może wielce człowiekowi życie skomplikować .

Napisaliście w komentarzach że człowiek potrafi wiele znieść , prawda mogę powiedzieć tyle że całe życie znoszę więcej niż inni , mogłabym połowy tego znoszenia uniknąć , gdybym się wyprowadziła z rodzinnego domu ,ale wtedy została by babcia sama wraz z demonami zamieszkującymi w naszym domu , dla wnikliwych czytaczy którzy może się domyślają tymi demonami byli moi rodzice ....niestety .
Tak więc do dziś nie wiem jak udało wyjść mi się z mojej skorupy bez niczyjej pomocy , chyba jako zodiakalna lwica walczę o wszystko, w tym o siebie ,znów jak to piszę coś ściska mi gardło czyli emocje zostały, ale ja z pewnością wygrałam .

Temat rzeka , każdy ma swoje rzeczki , strumyczki , oceany , obiecałam napisać jak z tego wyszłam ...no to piszę .
Że w tamtym roku skończyłam czterdziestkę to wiecie , nie robiłam żadnego przyjęcia nic , prezentów też nie chciałam, ale miałam tak mocne życzenie aby życie zmieniło się o 180 stopni , wkrótce okazało się że są jakieś niewidzialne moce które  sprawiały że ja zaczęłam się   otwierać na ludzi .
Tuż po moich urodzinach , został zaczęty remont zewnętrznych ścian domu , którego parę miesięcy wcześniej staliśmy się pełnoprawnymi właścicielami , więc  stawiła się ekipa w liczbie trzech facetów , jeden właściciel firmy to kolega męża i dwóch pracowników , przychodzili na 9 rano i pracowali póki słońce nie poszło spać .
Dodatkowo aby obciąć koszty mąż , był za pomocnika , więc pierwszego dnia pracy stawili się rano , bazę i siedzibę na sprzęt był w domku ogrodowym ,przed domkiem to co u wszystkich czyli stół, krzesła ,parasol .
Dzień zaczynali od kawy którą musiałam osobiście dostarczać , ponad miesiąc gotowałam codziennie im obiady , które również podawałam , z czasem i ja piłam poranną kawę w ich towarzystwie , pomału odkrywałam że też mam coś do powiedzenia , że nie jestem  nijaka jak o sobie myślałam , dodatkowo sąsiedzi których nieraz unikałam , również obserwowali i rozmawiali o postępie prac i ja zaczęłam się przyłączać do tych rozmów , codziennie pomału stawałam się kimś kim kiedyś byłam a na długie najlepsze swoje lata o tym zapomniałam .
Więc mogę powiedzieć że remont domu miał działanie terapeutyczne , dom dostał nową elewację a ja nowe życie , po niecałych dwóch miesiącach stałam się bardzo szczęśliwą posiadaczką  mojej wypożyczalni strojów , decyzję podjęłam błyskawicznie czytając ogłoszenie w gazecie , więc  byłam gotowa na nowe wyzwania  a co najważniejsze na kontakt twarzą w twarz z drugim człowiekiem , co przez te wszystkie lata było dla mnie przeszkodą nie do przeskoczenia .

Właśnie zaczęłam swój drugi sezon , daje mi to wiele radości , mam cierpliwość , dzieci zadowolone , nawet miałam dziś panią  która chciała oprócz stroju diabła który wypożyczyła , miała ochotę pomierzyć różne peruki , aby móc zmienić fryzurę i kolor włosów , zrobiła sobie mini sesję zdjęciową , aby wybrać jaki kolor i długość włosów która  będzie jej pasować,  ona miała radość a ja awansowałam na wizażystkę :))).

Kończąc moją pewną historię i pisząc co piszę , mam w myślach Drogą  Olgę i jej fragment wczorajszego komentarza , że na blogu jesteśmy jak znajomi z pociągu , każdy ma swoja historię , niektórym dobrze zrobi jak ktoś jej wysłucha , po czym każdy z nas wysiądzie na swojej stacji , i ja  w swoją bezsenną noc myślałam że przyjdzie może już niebawem dzień że i ja wysiądę na stacji gdzie zakończę pisanie swoich historii , a te moje zwierzenia  pójdą w niebyt  czasu , jak wszystko kiedyś ....

Kochani wybaczcie mi ten ciemny klimat przed świętami , ale tak to wyszło , obiecuję poprawę :))))
 

czwartek, 20 grudnia 2012

OTCHŁAŃ

Nie planowałam rozwijać tematu który poruszyłam wczoraj , ale Olga  tak mnie jakoś natchnęła że wyciągam swoje demony do końca , kuję żelazo póki gorące  czyli taka publiczna spowiedź .

Od razu piszę że to nie była żadna depresja .

Aby wszystko miało ręce i nogi powinnam zacząć od początku , czyli od  narodzin mojego synka dziś już 12 latka , to że urodził się z wadą serca już pisałam kiedyś , ale to stało się dla mnie początkiem odosobnienia , gdyż syn non stop łapał infekcje a to już wykluczało tak zwane bywanie .
Pomimo wszystko uważam że potrafiłam dać sobie ze wszystkim radę , organizowałam sobie życie domowe , jeśli wiedziałam że mnie nosi , to wtedy Paweł był z dziećmi a ja zaszywałam się na parę godzin z książką , najlepiej o silnych kobietach , które gdzieś w dalekim kraju układały swoje życie , starałam się choć w marzeniach z nimi identyfikować , oczywiście gdy książka została przeczytana , ja odnajdywałam   znów przyjemność domowego kieratu .
Mijały lata  życie  leciało już utartymi ścieżkami , były noworoczne postanowienia , z których nic nie wychodziło , poza tym że minął kolejny rok , pierwszy dzwonek że coś jest nie tak było jak Kinga szła do pierwszej klasy , oczywiście było pasowanie na pierwszaka , a mamy miały za zadanie przygotować takie mini przyjęcie oraz trzeba było wraz  z dziećmi zasiąść przy jednym stole , dodatkowo  mój stres potęgowało to że posłałam dziecko do szkoły w innej dzielnicy , wszystkie mamy się znały a ja byłam obca i siłą rzeczy wzbudzałam ciekawość pod tytułem co to za jedna , wtedy żałowałam że nie jestem niska .
Moje dziecko wybrało jeszcze miejsce w centralnym punkcie tego stołu , gdzie tylko jedna osoba mnie dzieliła od księdza proboszcza , gdzie jak można się domyślić jedne słowa zagłuszały drugie , a żebym  nie  myślała już  tego dnia że  najgorsze za mną , tuż za bramą szkolną , obcas buta wszedł mi między płyty chodnikowe i się złamał , wzbudzając  ogólne zainteresowanie ....Kinga do dziś świetnie pamięta tą sytuację jako śmieszną , tylko nie wie co ja tak naprawdę czułam , widząc  może z  trzy metry dalej uśmiechy trzech pań z którymi dopiero co siedziałam przy stole a ich miny mówiły.... dobrze jej tak .
Mąż choć naprawdę dobry i kochany , niestety nie potrafił mi pomóc a ja i sama jeszcze problem starałam się minimalizować choć już pytania mojej dalszej rodziny w stylu co się ze mną dzieje powinny dać mi do myślenia ...
Znów lata mijały gdy , mój syn szedł do pierwszej klasy  na pasowaniu , w sali gimnastycznej byłam a z przyjęcia uciekłam z synkiem obiecując mu coś ale niestety już nie pamiętam co to było , wytłumaczyłam domownikom że źle się czuję i sama się rozgrzeszyłam z mojego niecnego zachowania.

To są tylko zlepki tysiąca sytuacji które ponad dekadę miałam , przeżywałam , byłam z nimi sama , sama nieraz czułam się jak dr.Jekyll  i mr. Hyde , uwielbiałam swoje rodzinne życie , to że taka ze mnie dobra gospodyni tak myślałam , starałam się aby było pysznie , smacznie , domowo , ogień w kominku  dopełniał ciepło rodzinne , oczywiście porządek przy codziennym sprzątaniu był utrzymywany jakby inaczej .
Ale były dni że nie potrafiłam się tym cieszyć , książki wręcz mnie złościły  , że ja tak nie mogę , brak mi odwagi , odkrywałam że potrzebuję kontaktu z ludźmi , ale sama ich unikam , no i takie błędne koło .
Nawet  teraz pisząc czuję  te uczucie przeraźliwej samotności w którą sama coraz to głębiej wsiąkałam , pozwolicie że  przynajmniej na dziś zakończę ten temat , nie chodzi o podtrzymanie napięcia , tylko o to że w tym świątecznym czasie nie chcę Wam psuć nastroju , a po drugie  nie wiem czy potrafię o tym swojej mrocznej otchłani napisać , raczej tym nikomu nie pomogę , bo kim jestem ? kobietą jakich miliony ze swoimi problemami .

Jak nie będziecie mieć dość to napiszę o moim wyjściu z tej otchłani , dziś jestem w zupełnie innym miejscu , miałam to zostawić na później ale chcę się z Wami podzielić tym że o Kurnej Chacie o której pisałam że to i tamto , przede wszystkim  ma to być miejsce  gdzie będę zapraszała  na warsztaty tematyczne panie z moich okolic , gdzie będzie można nauczyć się robienia na drutach , szydełkowania , dekupażu , i co tam się jeszcze da , chodzi o to aby jakaś pani co coś potrafi zechciała podzielić się swoją wiedzą z innymi .
Oczywiście  kawcia lub grill też mam w planach , ale  to ma być tylko dla pań , z córkami będą mile widziane, to są plany jak dobrze pójdzie to jesienią będę mogła je wprowadzić w życie .
No i się wygadałam , ale mam długi język :))
Tych wszystkich którzy chcą czytać o ptaszkach , przepraszam że to piszę , ale niby blog z założenia jest formą pamiętnika , wiele ludzi chce aby było ślicznie , pięknie i to się da zrobić , ale  jak ja już piszę i chcę trochę pobyć w tym blogowym bycie , to niestety abyście mogli zrozumieć moje pewne zachowania ( przyjaźń blogowa , telefony )o których pisałam , musiałam napisać skąd one wynikają  czyli wrócić się w przeszłość .
Dziękuję Wam za komentarze zwłaszcza pod ostatnim postem , mam nadzieję że jak ktoś też siedzi w swojej skorupce to spróbuje sam ją rozwalić .
Jeszcze do 20 można głosować na Maciejkę namiary pod poprzednim postem :))

środa, 19 grudnia 2012

CO TAM W GŁOWIE SIEDZI


Dziś w domu zrobił mi się mini szpital , wszyscy polegli do łóżek oprócz mnie i najmłodszej pociechy , już wszystkich pozaopatrywałam w niezbędne medykamenty , do tego  użyłam jeszcze starych trików z gęsim tłustym i spirytusem, oczywiście nie do picia tylko do smarowania .


Jeszcze z półtora , roku temu dla mnie w innym życiu , czyli  zanim skończyłam magiczne czterdzieści lat , nie było tygodnia  aby coś mi nie dolegało poczynając od migreny a kończąc na urojonych poważniejszych dolegliwościach , wszystko co głowa wymyśliła czuło moje ciało , wiem jak to idiotycznie brzmi ale tak było , oczywiście nie jestem tym typem co po lekarzach biega , wręcz biały kitel działa na mnie jak czosnek na wampira ,lekarstw też nie łykałam , tylko robiłam sobie koktajle warzywno -owocowe oraz herbatki ziołowe z melisą na czele .
Aż przyszedł  ten magiczny dzień , gdzie wcześniej  postanowiłam że żadnych bilansów robić nie będę , ale  bez moich postanowień bilans zrobił się sam a moje życie od tego dnia poszło w zupełnie inną stronę , i nie chodzi tu o moją pracę czy ptaszyska , tu chodzi o mnie , a reszta jest tylko przyjemną konsekwencją tego dnia .


Wracając do wcześniejszego życia , przez  ponad dekadę spełniałam się jako mama , żona , gospodyni domowa i wszystko było dobrze , dopóki na własne nijako życzenie coraz bardziej zamykałam się w skorupie domowej , czyli ograniczałam się do życia domowego , z roku na rok , z miesiąca na miesiąc coraz trudniej mi było wyjść między ludzi ,każda wywiadówka był to dla mnie potężny stres , już noc przed nie potrafiłam spać , każde wyjście do sklepu odbywało się tak że pierwszego do sklepu wypychałam męża , a on z tych co uważa że kobieta ma pierwszeństwo , do marketu musiał ze mną jeździć nocą Tesco 24 h  jak rodzina wampirów jak dzieci się z nas śmiały .
Teraz i ja się z tych sytuacji śmieję , ale wtedy to był koszmar i dla mnie i dla mojej rodziny , moja babcia jeszcze wcześniej mawiała że jak będę tylko siedziała w domu to zdziczeję i zdziczałam  i to ja tylko wiem jak , gdzie każde wyjście z domu okupione było stanem przedzawałowym nieraz myślałam że serce mi wyskoczy lub jakaś niewidzialna gula w gardle mi stała .
Na przeciwko mojego domu mamy kubły do selekcji szkła , plastiku ,makulatury, to wyobraźcie sobie jak kukam za domem czy ktoś idzie czy nie i chodu na drugą stronę ulicy z butelkami plastikowymi czy makulaturą , w domu jak to zobaczyli ten cyrk przez okno mieli niezły ubaw , nawet ja pisząc to mam .


Dziś uważam że nasz umysł może więcej niż jesteśmy w stanie  sobie wyobrazić , wiem to gdyż sama zrobiłam sobie porządek w swojej głowie bez żadnego psychologa , żadnych leków , tak po prostu  od magicznej 40 stki  stałam się innym człowiekiem :)

Może inaczej stałam się taka jaka, byłam zanim na własne życzenie  zamknęłam się w domu  , ale o tym będzie kiedyś .......

Dotrwaliście , mam nadzieję że nie zanudziłam , jeszcze można głosować na Maciejkę , bardzo proszę tych co mogą , oddać głos , Kinga spamuje gdzie może ale efekt mizerny , więc pomóżcie kochani :))) , to co pomożecie ?:)))))

wtorek, 18 grudnia 2012

SZUKAJĄC ŚWIĄTECZNEJ WENY :)

Witajcie znajomi i .....nie znajomi :)

Odwlekam przygotowania świąteczne ile się da , jakoś trudno mi złapać właściwy rytm , zawsze wszystko sprawnie idzie a w tym roku jak po grudzie .
Nawet choinka która od niedzieli stoi jeszcze nie ubrana , może dziś wieczorem się da ją postroić , pamiętam jak za mojego dzieciństwa w szkole na zajęciach chyba z plastyki robiło się kolorowe łańcuchy z kolorowego papieru , a potem chciałam tymi łańcuchami  stroić choinkę w domu i dziwiłam się wielce że dorosłym ten pomysł się nie za bardzo podoba , a teraz moja siedmioletnia pociecha też klei owe łańcuchy a ja aby jej nie sprawić przykrości obiecałam dać je na choinkę .

Teraz dzieci kombinują co znajdą pod choinką , nawet w szkole są swoiste licytacje , kto co dostanie , tak inne czasy , teraz pomarańcza ani pluszowy miś mało kogo ucieszy .
Pomarudziłam  sobie na blogu , może ciut mi się polepszy , może komuś też się nie chce , w grupie zawsze raźniej taka swoista grupa wsparcia , coraz bardziej polubiłam swoiste życie blogowe , mam swoje ulubione blogi  i oczywiście  ludzi którzy je piszą też w jakimś sensie  lubię , dziś znów pogadałam sobie  z osobą poznaną przez bloga , no gadałyśmy chyba z godzinę ( mam nadzieję że się nie obrazi że o tym wspomniałam ) , zmierzam do tego że można  poznać fajnych ludzi , nieraz rozmowa chociaż telefoniczna  może sprawić że samopoczucie się nam poprawi , oczywiście może być i tak że na blogu się z kimś fajnie pisze a telefonicznie rozmowa się nie klei .
Więc jak doskakuję aby  pisać posta choinka została prawie ukończona  ,  a jak u Was z przygotowaniami ?  zlikwidowałam  muzykę powiedzcie czy lepiej ?  no i jak ktoś by chciał pogadać telefonicznie to ja ....chętnie :)

I  jeszcze można głosować na MACIEJKĘ  , jak co to kieruję do wczorajszego  postu  aby  oddać głos :)

Pozdrawiam  w ten grudniowy wieczór :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

MACIEJKA NA .....czyli koci konkurs :)

Moi drodzy :)
Dziś na szybko wpadam i proszę ŚLICZNIE  WSZYSTKIE DOBRE DUSZE zaglądające na mój blog i tak jak ja nie posiadające swojego kota , lub których kot nie bierze udziału w konkursie  aby zagłosowały  na MACIEJKĘ  , śliczną czarną kotkę : )

Tak sobie myślę że  jeszcze i mnie licho pokusi i zrobię  ptasi konkurs z drobiem na czele , myślę że trochę pierzastych by się znalazło :)  
Pozdrawiam Was i zmykam do roboty :) 
Z ostatniej chwili w uczciwym losowaniu Kinga wylosowała  z pozostałej  16 tki  osobę  dla której namalowany zostanie obraz a tą  osobą jest
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
 KRYSKA

  :)) która  jak mnie pamięć nie myli życzyła sobie portret koguta.

niedziela, 16 grudnia 2012

OBRAZ DLA BUSTANNI :)))))

Cieszę się niezmiernie że  mogę liczyć na Wasze duchowe wsparcie w projekcie pt. Kurna Chata , komentarze i fakt że o tym napisałam z pewnością działa mobilizująco , a przy okazji mężuś został powalony ogromem tych przeróbek a pomysł ze strzechą był wisienką  na tym torciku .
Zima się dopiero zaczyna więc mamy czas na zgromadzenie potrzebnych materiałów , aby wiosną móc zacząć działać .
Zdaję sobie sprawę że szybko podejmuję decyzje, ale życie tak pędzi  i jeśli miałabym te plany  rozłożyć na lata ...nie ; raczej nie wchodzi to w rachubę .
Blog w moim przypadku ma działanie mobilizujące , i  to jest niewątpliwy plus , szczególnie że żaden ze mnie pracuś , nawet w szkole nauczyciele twierdzili że jestem zdolny leń , czyli pracuję jak muszę a że praca jest na okrągło , zwłaszcza jak są zwierzęta , ale tą pracę bardzo sobie cenię gdyż pozwala mi spojrzeć na życie nieraz z innej perspektywy , zwłaszcza że nie ja miewam problemy ale ptaki również .
Wczoraj przy sobotnich porządkach w zagrodzie zaobserwowałam jak kogut silki  (miała być kura ) startował w konkury do kury nioski , nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby wybranka jego kurzego serduszka nie byłaby od niego dwa razy większa i tym samym  związek nie zostanie skonsumowany  , ot takie ptasie dylematy .
Tyle ile ptaków tyle historii , każdy ptak jest inny , jedne wręcz domagają się przytulenia , pogłaskania , nie mówię już o wskakiwaniu na głowę , plecy , czy jak przysiądę na pieńku kolana zaraz są obsiadane przez moje kochane ptaki .
Parę może koło ośmiu reaguje dosłownie na swoje imiona , nawet jak siedzą w kurniku a zawołam  Posypka ( kogucik z białym czubem , który też miał być kurką ) zaraz wylatuje owa Posypka lub Posypek powinno być .
Myślę  że będzie możliwość , aby pokazać Wam różne nieraz śmieszne sytuacje , które dostarczają każdego dnia moje ptaki , ale to już  będzie relacja  z nowych wolier która będzie tematem następnego postu  ....

 Kinga  cały tydzień chorowała , więc dopiero dziś była w stanie dokończyć obraz dla  Bustani  , liczę  że na święta  dojdzie do nowej właścicielki , więc moja droga proszę o adresik na moją pocztę :))



Specjalnie dla Olgi dołożyłam jodłę przed strojeniem :) po będzie w następnym poście

piątek, 14 grudnia 2012

KURNA CHATA






Z planami bywa tak że lepiej po cichu pomyśleć , aby nie zapeszyć , no więc po cichu  planuję  głowa aż boli  od pomysłów , ale jeśli coś już piszę w tym miejscu to  z myślą o tym aby marzenie   stało się rzeczywistością , więc  mogę śmiało napisać że  po burzliwym tygodniu obfitującym w codzienne negocjacje ,  szantaż , gdzie wymuszenie oraz obiecanki były obecne ruszamy z projektem pod roboczą nazwą.... KURNA CHATA  .

Pomimo wszystko że potrafię docenić miejsce gdzie mieszkam , żyję , to niejednokrotnie  mam straszną tęsknotę do miejsca , gdzie mogłabym pobyć od czasu do czasu sama , najlepiej żeby były to góry ...... ale nie teraz , może za kilka lat , więc zostaje mi ogród który i tak w prawie w całości został przeznaczony dla ptaków , tak więc Kurna Chata  będzie spełniała rolę  azylu .
Z różnych powodów  nie mamy wakacji , więc aby nie mieć do końca z tego powodu złego samopoczucia , mam silną potrzebę stworzenia   , takiej namiastki czegoś innego .
Dom zostanie osobnym bytem , ale  zagroda wraz z ptakami oraz chatką to będzie zupełnie inna bajka , więc pożegnam plastikowe ogrodowe krzesła , parasol , stół szklany , i inne duperele ...a  zaproszę drzewo , wiklinę , wszystko to co sprawi że będę miała poczucie wiejskiej zagrody , domek zupełnie się zmieni , może zostanie pokryty strzechą , no ale to wszystko pomału będzie się działo , mam nadzieję że będzie mi dane się tym z Wami podzielić .
Już wiem że nie zabraknie w wystroju elementów z ptakami czyli koguty i inne a póki co  najpierw trzeba stworzyć chatkę a na  wystrój przyjdzie czas  na samym końcu.
Oczywiście w tym układzie chatka będzie całoroczna , a do ogrzewania będzie kominek , już na dzień dzisiejszy ciekawe krajobrazy z chatki są z  jednego okna  widać choiny , z drugiego widać  ponad trzydziestoletnie tuje , a z wejścia jest widok na  duże świerki i wolierę , z okna kuchni będzie widok na wolierę z bażantami , myślę że  uda mi się stworzyć przynajmniej w moim mniemaniu magiczne miejsce .
Czyli jak wszystko się poukłada pomyślnie i dobre duchy będą nam sprzyjać , będę miała  choć namiastkę tego czego tak bardzo chcę , jeszcze , jak wszystko się ładnie ogrodzi drewnianym płotem i co niektóre kurki i koguciki będą chodziły  sobie  po zagrodzie to , będę szczęśliwa ......

Jeszcze trochę newsów z zagrody , wczoraj  zostały uzupełnione zapasy pasz wszelakich dla ptaków , także do lata powinno starczyć , zapasy nudli czyli makaronu  również zostały uzupełnione ,szczególnie warto ptakom podawać ugotowany makaron  na mroźne dni , oczywiście odpowiednio okraszony :).


Pozdrawiam  odwiedzających  :)





niedziela, 9 grudnia 2012

OBRAZ DLA ANASTAZJI

Z tego zdjęcia był malowany obraz:

 Jeden z dwóch obrazów został prawie skończony , po wyschnięciu zostanie zapakowany i wysłany do Anastazji , która brała udział w konkursie świątecznym .
Niestety mój aparat nie potrafi oddać rzeczywistego wyglądu dzieła mojej 15 letniej artystki , która tak między nami strasznie obrasta mi w piórka , jutro  zostanie prawdopodobnie skończony obraz dla Bustani , moje drogie proszę przesłać mi adresy na moją pocztę abym wiedziała gdzie je wysłać :)))
Mam nadzieję że będą się podobać i będzie to swoista pamiątka z bloga  .





Dziś po między pieczeniem ogromnych ilości pierników w którym bierze udział cała rodzina , oczywiście  przy asyście Sally , która z wielką ciekawością zagląda przez szybkę do piekarnika , pokażę Wam rzeczony wczorajszy domek , który jest z drzewa tylko udaje murowany  i  jest bardzo poważnie brana pod uwagę jego przebudowa , aby się to wszystko komponowało z wolierą i razem tworzyło całość .
To jest tylko fragment domku jak znajdę zdjęcie całego to pokażę , oczywiście zdjęcia są z lata :)

Mam nadzieję że będziecie  mi w tym o czym pisałam i nie pisałam jeszcze kibicować  :)

Pozdrawiam Was i życzę miłego wieczoru :)


sobota, 8 grudnia 2012

BYŁ SOBIE OGRÓDEK :)

Oczko wodne które  ocalało  , gdyż też  była brana pod uwagę jego likwidacja

 Sułtan w obiektywie 


Pisałam wczoraj że można zmienić życie nie zmieniając adresu , na dzień dzisiejszy mieszkając w mieście , próbuję stworzyć sobie  namiastkę  czegoś co sprawia że mogę choć na trochę zapomnieć że niestety  adres jest ten sam .
Oczywiście znów pokręcę się koło ptaków , choć to może nie do końca dobre określenie gdyż są i kury , koguty , kaczki , bażanty , pawie  i to na razie tyle ......
Aby nasze ptaki miały godziwe warunki bytu trzeba było pożegnać się z ogródkiem , było by to proste gdyby nie trzeba było wykopywać dużych paroletnich tuj  rozbierać szklarni którą cieszyłam się drugi sezon wszystko staraliśmy się zrobić tak aby tuje przeżyły i szło znaleźć dla nich inne miejsce , poza tym że zanim spadł śnieg wszystko wyglądało koszmarnie jak mały plac budowy .
Teraz na dzień dzisiejszy z pewnością mamy najgorszy ogródek w okolicy , gdzie każdy się stara dbać o swój kawałek zieleni , takie czasy gdzie stokrotka w trawie lub mniszek są chwastem niepożądanym , my jednak nie mając wyjścia  z bezczelną  premedytacją  , ku przerażeniu  naszych sąsiadów  robimy naszą małą zagrodę :))  
Prace przy wolierach w tym tygodniu miały dobiec końca , ale niestety między innymi pogoda  sprawiła że jest opóźnienie , ale  myślę że na drugi tydzień czeka nas przeprowadzka pierzastych do  nowych domków .
Mam jeszcze w planach masę rzeczy  , przede wszystkim  chodzi aby to się  harmonizowało z domem z otoczeniem i tu będzie potrzeba sprytu i trochę pomysłu jak to zrobić , obecnie jesteśmy z  Pawłem na etapie  co zrobimy z domkiem w ogrodzie który ma prawie 40 lat i ma drewnianą konstrukcję więc myślimy go przerobić na taką chatę wuja Sama z dużą werandą z której będzie widok na woliery z kolorowymi lokatorami ale to będzie można zacząć dopiero wiosną .
W domku na dzień dzisiejszy jest pokój , kuchnia  z tyłu też jest pomieszczenie na łazienkę  ale na razie jest tam składowisko łopat , grabi i innych klamotów  niezbędnych  do prac ogrodowych i nie tylko .
W głowie już mam  wszystko obcykane co mi się marzy , teraz wystarczy odpowiednio to wszystko mojemu  małżonkowi  dawkować co już częściowo uczyniłam  tak aby się ogromu tych planów się  nie wystraszył ......

Kochani  życzę Wszystkim  udanej soboty  :)


piątek, 7 grudnia 2012

MISZ MASZ :)



Witam :)
Znajomych i  nieznajomych :)
Wczorajsze komentarze pod postem obrały zupełnie inny kierunek , Wszystkich którzy poczuli się dotknięci  chciałam PRZEPROSIĆ  , choć nie ja byłam autorkom  tego  pod postem , jednak jako gospodyni bloga to czynię :)

Podsumowując wczorajszy post , wierzę  w ludzi , w siłę przyjaźni bezinteresownej , choć w moim codziennym życiu spotykam dużo ludzi , nieraz za dużo to tam nie mam szans na poznanie człowieka , a nie jestem naiwną kobietą , która nie wie jak świat funkcjonuje , wiem i to aż za dobrze .

Powiadają że duży wpływ na to jacy jesteśmy odgrywa dzieciństwo , być może , ale uważam że  jeśli fizycznie ludzie się zmieniają to charakter też  może być zmienny , rok zmierza ku końcowi i też wiem że dziś jestem w innym miejscu niż rok temu , doceniam to że  mogę dzielić życie z  moim mężusiem Pawłem , i  jestem mu wdzięczna że wytrzymał ze mną ponad 20 lat .

Nie trzeba nieraz zmieniać adresu zamieszkania aby zmienić swoje życie , sama parokrotnie tego doświadczyłam , pamiętam jak oczekując przyjścia na świat swojej najmłodszej pociechy , wiosną będzie osiem lat , musieliśmy w ciągu paru dni podjąć decyzję dotyczącą pracy mojego męża , zakład w którym pracował przechodził w prywatne ręce , i wybór był taki  pracuje dalej lecz na gorszych warunkach lub się zwalnia i w tym przypadku odprawa się nie należy .
Ja dwa miesiące przed rozwiązaniem , prócz tego dwójka dzieci , Paweł  wcale nie był przekonany aby pójść na swoje wieczorem  przed zaśnięciem był już zdecydowany na założenie swojej firmy , a rano znów na nie , i tak przez parę dni , ale widać dopięłam swojego i  zdecydowaliśmy się pójść na swoje .
Początki były dla nas bardzo ciężkie , wtedy poznałam znaczenie tego przysłowia że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie , co dziwne znajomi co z mężem pracowali i jeszcze pół roku wcześniej bawili się na jego urodzinach przestawali go poznawać , oni zostali i nie mieli odwagi iść na swoje .

Pół roku temu zamieszkały u nas ptaki i również życie nam się zmieniło i to jak :))

Więc może sprawiam takie wrażenie naiwnej , ale musicie mi uwierzyć że to mylące wrażenie , bardziej do mnie by pasowało gdzie diabeł nie może tam ......  jestem w takim wieku że powinnam znać się na ludziach i myślę że tak jest .
A że wierzę  że na blogu można znaleźć bratnie dusze choć parę osób myśli inaczej to poza tym jestem normalną babą , pyskatą , kłótliwą , ..........itp. ale i szczerą jak kogoś lubię to szczerze nie fałszywie .

Jeszcze wyjaśnienie z wczorajszego komentarza zapytanie o faceta dotyczyło pana , który tu od dłuższego czasu kuka a nie zechciał nic napisać :) ot tyle , poczekam może w końcu uda mi się go do tego przekonać , i wywabić go z jego kryjówki :)))

Wracając do wczorajszych Mikołajek  co prawda nic nie dostałam , ale odpowiednio wcześniej zamówił u mnie strój mikołaja pewien młody mężczyzna , wczoraj po niego się zjawił , jeszcze dopasowaliśmy  perukę, brodę i wąsy , na moje pytanie czy worek z prezentami już czeka , on popatrzył na mnie taki rozpromieniony i wyciągną z kurtki pudełko mówiąc że to jest prezentem a w środku oczywiście był pierścionek , czyli w stroju mikołaja się chciał oświadczyć:)))
Jak przyniesie strój zapytam jak mu poszło :)))

Nie będę Was prosić o wspomnienia z oświadczyn , bo to.......ale jak ktoś miał wyjątkowe  to zachęcam  do wspomnień :))))

Miłego  reszty dzionka  , mam nadzieję że też macie biało :)




czwartek, 6 grudnia 2012

MIKOŁAJKOWE ŻYCZENIE :)

Witajcie znajomi i nieznajomi :)))

Dziękuję Wam  za dobre słowo , które zostawiliście u mnie , czytając Wasze komentarze myślę że  przychylacie się do mojej prośby , aby nie raz wywiązało się pod postem  małe forum dyskusyjne .

Oczywiście nie chcę nikomu nic narzucać , to wynika z mojej potrzeby aby  skrzyknąć  na blogu  ludzi , którzy  mogli być wsparciem , dla mnie i innych tu w wirtualnym świecie , nieraz słowo znaczy więcej niż najdroższy upominek.

Nie szukam towarzystwa wzajemnej adoracji tzw. wazeliniarzy , tylko  przyjaciół  lub dobrych znajomych , których stać na dobre słowo , jak i na ochrzan , oraz konstruktywną rozmowę .
Słyszałam nieraz że blog to nie jest dobre miejsce na przyjaźnie , ale  ja muszę sama o tym się przekonać mam nadzieję że się nie pomylę , a jak się pomylę to przefarbuję sobie włosy na zielono ...,  dawno będąc nastolatką takowe miałam :)))

Więc  dobrzy znajomi i przyszli  przyjaciele  cieszy mnie to że jesteście , ale jeśli ja mogłabym komuś służyć radą czy pomocą zawsze jest dostępny  kontakt na skrzynkę pocztową  lub  mogę  też udostępnić  telefon .Wierzę  w blogową przyjaźń  , kto czuje się samotny ,czy potrzebuje wsparcia zapraszam , nie gryzę :)))

Dziś Mikołajki a więc  choć dawno z tego wyrosłam , pamiętam dobrze że ten czas ,  gdzie będąc dzieckiem  zawsze oczekiwałam na tego gościa w czerwonej szacie , do końca  się z tych wizyt nie cieszyłam gdyż  u nas tak bywało że Mikołajowi towarzyszył diabeł  i czasami anioł , więc najbardziej się bałam tego diabła , oczywiście zeszyty były przygotowane  i czekały na stole  do oceny , raz nawet schowałam się ze strachu do szafy ,gdzie w końcu mnie znaleźli , jakoś  nie tęsknie za Mikołajem a Wy może macie  jakieś fajne historie chętnie bym poczytała , więc piszcie :)

Moje Mikołajkowe życzenie jest takie , znaleźć BLOGOWYCH PRZYJACIÓŁ  i   prośba wczorajsza  czy oprócz Falara  jeszcze jacyś panowie tu zaglądają ? no odezwijcie się :)))

Pozdrawiam  Wszystkich  Ilona



środa, 5 grudnia 2012

DALEJ

 Witajcie znajomi i nieznajomi :))

Dziś szukałam  spokoju   , choć czuję smutek , żal  , wiem że  już  losu nie odwrócę , więc idę dalej dokąd  ... jeszcze nie wiem  .
Szukam właściwej ścieżki , którą chciałabym podążać w tym blogowym świecie , bardzo mnie cieszy że  parę razy wytworzyła się taka mini dyskusja  przedostatnio o różnych wpadkach , ja miałam , wyście mieli , szło poczytać i  uśmiechnąć się pod nosem :)))
 
Myślę  podrzucać raz w tygodniu tematy co życie przyniesie i  zapraszać Was na takie blogowe  forum dyskusyjne  , bardzo mi zależy aby  zrodziło się takie fajne grono ludzi z którymi  można  by było pogadać , choć tu na blogu , jednak z telefonem nie był to dobry pomysł, mało komu przypadł do gustu .
Koniecznie dajcie znać co myślicie o takiej komentarzo-pogadance  , mam pytanie czy blogi czytają faceci , bo mam wrażenie że to kobiety tylko piszą komentują .....
Jak to czyta jakiś PAN , to zapraszam :)

Wczoraj  przyjechał trzeci domek , już dziś został pomalowany  , a w sobotę ma dojechać czwarty ostatni ..... na razie .

Chcę Wam podziękować za wczorajsze komentarze , przeczytałam wszystkie  , Sally  jest nadal z nami , jeden domek miał być dla nich dwóch , ale w tej sytuacji jak podrośnie  będzie później przebywała z innymi ptakami , tam gdzie jej miejsce .





wtorek, 4 grudnia 2012

NIE PYTAJCIE

Nie pytajcie mnie o Samii ,  jej  już go nie ma ...odeszła   może  do krainy , gdzie wszystkie nasze zwierzęta  czekać będą na nas ?

Jeszcze wczoraj wieczorem Sami i Sali towarzyszyły  mi jak zwykle w kuchni , gdzie  akurat robiłam makaron z naszych jajek,  a pawie smyki , okupowały okolice lodówki wyczekując  jak zwykle na smakołyki a to żółty ser , jakąś wędlinkę , lub owoc teraz lubią mandarynki .
Na  wieczór  jeszcze dostały po jajku ( co drugi dzień )  i poszły spać , od niedawna Sali i Sami śpią osobno , w  kuchni każdy  ma swój   kosz  wiklinowy , gdzie  chętnie lubią sobie posiedzieć , jak pogoda pozwalała w dzień przebywały w mini wolierze przenośnej w ogrodzie gdzie mogły podpatrywać pracę przy wolierach .
Rankiem jak tylko zapaliłam światło w kuchni Sally zaraz się poderwała  do towarzyszenia mi w przygotowaniu kawy ,Sami również  ochoczo dołączała  do Sally, ale nie dziś  , dziś już się nie obudziła   , już nie pokuśtykała , na tej swojej jednej nóżce , za mną po kuchni i nie pytajcie dlaczego ? co się stało ? nie wiem może tak musiało być ? nie wiem .

Pisząc to trudno mi myśleć o niej  w czasie przeszłym , bardzo wrosła  w naszą rodzinę , nie tylko poprzez perypetie z nóżką , ale że była  naszym pierwszym ptakiem , którego powitaliśmy na tym świecie gdzie  za miesiąc dołączyła Sally , jak inni mają psy lub koty  tak my mieliśmy Sami  i Saly pawice .

Wy moi mili również w tych narodzinach Sami również   towarzyszyliście  nam jak i   w tych wszystkich ciężkich chwilach tego małego pawia , więc  musiałam napisać ten smutny  post, mi zostaną wspomnienia , zdjęcia , i posty na blogu z różnych etapów życia Sammi , zobaczcie jak to było z Sammi

Zamieszczam link  do postu o narodzinach Samiego 
http://mojamalazagroda.blogspot.com/2012/08/sammi.html

poniedziałek, 3 grudnia 2012

KALOSZE RZĄDZĄ !!!

Witajcie  w moich progach :))

Łapiąc chwile czasu  ,który i tak mi szybko ucieka, nawet niedziela przeleciała jak z bicza trzasł a ja ani nie zdążyłam odpocząć , trochę czarowałam w garach , i szykowałam wszystko w wypożyczalni na jasełka , a więc stroje aniołów, królów, pastuszków, Józefów i innych .......
Dziś też od rana latam  nawet  pieczenie pierniczków z dziećmi przekładam z dnia na dzień  , jeszcze  zostało trochę prac  końcowych przy wolierach , potem przeprowadzka ptaków , oczywiście bez parapetówy :))
Na nocnej szafce czekają już trzy książki na przeczytanie a ja nie mam kiedy ale z drugiej strony rajcuje mnie ta jazda bez trzymanki wszędzie w biegu , na stare lata będę odpoczywać .
Cóż żyję tak jak chciałam , mieszkając w mieście stwarzam sobie namiastkę  wsi  z moimi ptakami , oraz kurami  a zwłaszcza 9 kogutami  , które pieją na potęgę .
Niestety aby wejść przy tej pogodzie do woliery , muszę założyć stosowne obuwie czyli moje kalosze granatowe w czerwoną kratkę pewno  pomyślicie wielkie mi co ma czym się chwalić , lecz te kalosze odegrały główną rolę nie we filmie , w życiu , ale wszystko po kolei ....

Miałam parę sytuacji w życiu pod tytułem jak być niewidzialną , pamiętacie jak niedawno pisałam że byłam u moich pociech na wywiadówkach i napisałam że jedna była z przygodami ? to właśnie tą dziś opiszę .
Choć nie lubię wywiadówek i nieraz migam się od nich , to na tą już musiałam pójść choć synuś się w miarę dobrze uczy to trzeba było , więc   jak to na wyjście włosy trzeba było lepiej ułożyć , choć na co dzień makijażu nie noszę , to na takie wyjście owszem , z szafy wyciągnęłam mój płaszczyk brązowy , do tego pasującą apaszkę , but na obcasie choć niska nie jestem to lubię być jeszcze wyższa  , kluczyki do mojego Clinta i już gotowa byłam na wyjście w paszczę lwa , wychodząc przed dom , spojrzałam na moje ptaki , i  przypomniało mi się że w domku w ogrodzie mam pomidory z mojej szklarni więc dam Julkowi który je bardzo lubi ...
Szybko zamieniłam  buty  na kalosze  , gdyż musiałam wejść do woliery , ptaki zabrały się za pomidory a ja do samochodu i na wywiadówkę , pod szkołą synka jeszcze zerknęłam w lusterko czy makijaż mi się nie rozjechał , po stwierdzeniu że ok. otwieram drzwi , aby wysiąść z auta i wtedy je dostrzegam ....... kalosze ....aż mnie zatkało , co robić wrócić się ? odpada , nie pójść wcale też odpada , muszę iść , no i poszłam , policzki płonęły rumieńcem wstydu , najchętniej zapadłabym się pod ziemię , dotrwałam jak na szpilkach do końca wywiadówki siedząc grzecznie w ostatniej ławce , starałam się unikać wzroku pewnych pań z pod znaku żmijii , to osobny temacik  .

Pomna nauczki :) do ptaków chadzam w mężusia butach o cztery numery większe , więc prędzej je zgubię niż gdzieś pojadę .

Ciekawa  jestem  czy Wy moi drodzy  mieliście podobne przygody ? zapraszam do dyskusji .......
Dzięki że mnie odwiedzacie  mam nadzieję że jest pewna nić sympatii między nami :)))
Pozdrawiam Ilona


niedziela, 2 grudnia 2012

OBRAZY ODSŁONA 1


Witajcie :) wieczorową porą

Obiecałam pokazać  obrazy  od razu zaznaczam że to NIE JEST  EFEKT KOŃCOWY   , będą nakładane jeszcze jasne barwy  i gdzie nie gdzie cienie by wydobyć głębie obrazu.

Obrazy w PEŁNEJ KRASIE , będą pokazane przed wysyłką do właścicielek więc zobaczycie efekt końcowy .

Moi mili doradźcie mi proszę jak lub w co te obrazy najlepiej zapakować aby bezpiecznie  dotarły na miejsce bez uszkodzeń ?

Pozdrawiam Was serdecznie Ilona

sobota, 1 grudnia 2012

ELVIS :))) i DOMKI

Witajcie  :)
Jeśli pisać to sercem   , bo nawet gdy moje  realne życie przenika  do   tego wirtualnego świata  , to dobrze bo  jestem sobą , nie jestem inna w realu a inna na blogu  , tylko taka sama , a czy to dobrze czy źle czas pokaże .

Wczoraj były Andrzejki , ciekawa jestem czy dobrze się bawiliście ? , ja niestety nie , ale może dziś się uda , teraz mi przyszło że jak inni się bawią ja pracuje i  do 20 godziny musiałam  być w moim  małym królestwie  strojów .
Nie będzie to nic zdrożnego  jak napiszę że po raz trzeci w ciągu półrocza  nauczyciele  zrobili  w szkole dla dzieci przedstawienie  coś  z kopciuszka i jeszcze inne wątki  dobrali z  bajek  , a że robią to już po raz kolejny  świadczy o tym że  się podoba , też zostałam zaproszona ale  nie miałam  jak się urwać a chętnie bym zobaczyła moje stroje które na to przedstawienie wypożyczyli  , z którymi nieraz trzeba było  kombinować  aby wyczarować pożądany strój, najwięcej  dał mi do myślenia strój Francuski Lokaj  , którego grała pani , bez zanudzania Was szczegółami  , lokaj z epoki  udał się rewelacyjnie  oczywiście do stroju  peruka biała z warkoczykiem zwieńczonym  aksamitką  była .
Tak  więc całkiem przyjemne zajęcie mam , co  wywołuje u mnie uśmiech pod nosem ? to to że  faceci lubią przymierzać peruki , nawet bardziej bym powiedziała niż panie , nie wspomnę już o tych panach którzy pożegnali się z swoimi włosami nieodwołalnie oni to lubią w  szczególności   .
Na nowy sezon zaopatrzyłam się w  strój Elvisa  , wraz z stosowną peruką , w ubiegłym sezonie a więc gdzieś w styczniu w progi mojej wypożyczalni zawitał facet , z 32  lata bym mu dała , pytał się właśnie o strój Elvisa i nie było by nic w tym dziwnego , tylko on sam wyglądał jak Elvis  , fryzura  chyba ze swoich włosów ale tak charakterystycznie ułożona , kurtkę miał białą z frędzlami , no Elvis , panie które akurat wtedy były ze swoimi pociechami , no buźki otwarły z wrażenia , po jego wyjściu cisza a potem jak w ulu , panowie towarzyszący panią głosu nie zabrali .
No to czekam , na niego jak przyjdzie to autograf wezmę a jak się by zgodził to zrobię mu zdjęcie i Wam pokażę podobieństwo uderzające   , zapewniłam go że w tym roku będę miała strój Elvisa więc liczę że zajrzy :))) , chciałam jeszcze z  pozdrowić Ataner , dzięki niej mogłam zobaczyć gdzie i jak mieszkał król .

Moi drodzy udanej soboty , jednak miałam dobry tydzień , spełniło  się moje życzenie i pogadałam sobie telefonicznie z miłymi osóbkami , zawsze to lepiej niż przez komputer a z kim to ...... niech   będzie tajemnicą .
Wpadłam jeszcze wczoraj  do Jagody ze Skowronkowej Chatki  , której ten listopad dał się we znaki, jak jeszcze Jagody nie znacie to czas by ją poznać , należy polecać ciekawe blogi  i staram się to czynić :)

Teraz cosik z kurnika :)

Część zapowiedzi a więc domek dla rodziny bażantów  zdjęcia są  z różnych etapów  , jeszcze boczne  ściany i dach zostaną ocieplone  i  w środku są grzędy oraz będzie słoma w kostkach , domki staną w wolierach , które są prawie ukończone i  w połowie przyszłego tygodnia liczę  że  dwa domki zostaną już z  bażancimi lokatorami .




czwartek, 29 listopada 2012

ZAPOWIEDZI :))))

Witajcie :)
Naładowana  pozytywną  energią  , wziąwszy  sobie do serca Wasze mądre i cenne   rady  ,  których postaram  się trzymać   wracam  i  piszę póki  mam  chwilę czasu .

Dziś krótka zapowiedz co będzie w najbliższym czasie , mam nadzieję pokazać w końcu woliery i domki , jeszcze drobne wykończenia  min. furtki  i będzie gotowe .
Za parę dni ,  pokażę gotowe obrazy dla Bustani i Anastazji  , przy których prace dobiegają końca , teraz czekają na ostatnie malowanie , potem wyschnięcie , no i  mam nadzieję że będą cieszyć oko właścicielek  .
Oczywiście sesja  z przebiegu powstawania obrazu będzie  pokazana , już chciałam uchylić trochę rąbka ale  Kinga się nie zgadza , dopiero jak skończy , więc  jeszcze trochę cierpliwości :))


Pozdrawiam  Was serdecznie :)  a w szczególności P  i dziękuję  .






 

wtorek, 27 listopada 2012

ZNÓW WYSZŁO SŁOŃCE :)))


Ostatni mój wpis był jak myślę pogodny , optymistyczny  , wielu z Was wie że mam ptaki ozdobne , pawie  i  kaczki  , które  są piękne , lubią kąpiel i nawet mają związane z wodą powiedzenie spływa jak po kaczce  , nieraz przenosimy to na nasz grunt mówiąc że spływa to  po kimś jak po kaczce  .
Ja takim człowiekiem nie jestem  , blog to był mój pierwszy kontakt z internetem nie do wiary?  powiecie ,  a jednak to prawda , pisząc swój pierwszy post nie czytałam innych blogów , fakt czytałam książki napisane na podstawie bloga znacie pewnie Julia i Julia i  Mój pierwszy rok w Toskanii  jednak , czytając książkę to zupełnie co innego , niż samemu coś napisać co inni skomentują czy osądzą .
Wiedziałam że ptaki , temat nie łatwy  dla mnie ,  ale też , dla tego który akurat by zechciał o tym czytać , więc starałam się opisywać je najlepiej jak potrafiłam zwłaszcza że pisanie jak już pisałam szło mi opornie na jeden palec :) , później zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze , które sprawiały mi ogromną radość , pewno trochę z Was pamięta jak używałam zwrotu Pan lub Pani , gdyż nie wiedziałam że od razu przechodzi na Ty.
W jednym z moich pierwszych postów pisałam że bardzo chciałabym poznać przyjaciół choć takich wirtualnych , kogoś takiego z kim mogłabym nieraz o czymś pogadać , poradzić  , podzielić się radością, czy pożalić .
Później  postanowiłam że będę pisała rok , powód był prosty ile można pisać jedno i to samo w moim  przypadku o ptakach , no założyłam ten licznik wymierzający czas do kiedy tu będę , ale strasznie w pewnym momencie ten paskudny licznik zaczął mi ciążyć , w moich myślach , ale też w sercu , gdyż między innymi Wasze komentarze sprawiały  że poczułam że zyskuję przyjaciół , których na własne życzenie chcę stracić .
Po zaniechaniu i przyznaniu się na forum blogowym do błędu , kamień spadł mi z serca , pisanie bloga nabrało dla mnie innego znaczenia z niektórymi z Was uważam że była jakaś nić sympatii  , namiastka  przyjaźni , czegoś co sprawiało że lubiłam do Was zaglądać , cieszyłam się z Waszych odwiedzin u mnie , jak łatwo zauważyć mój blog też się zmienił , nie było tylko o ptakach , ale  zrobiło się bardziej domowo, swojsko  , ja tak naprawdę uwierzyłam w magię bloga , jak dziecko  że to specjalny zaczarowany świat , gdzie wszyscy  lub prawie wszyscy są dobrzy , mili , szczerzy .
A w niedzielę  niestety odkryłam że  są osoby dla których  nie ma znaczenia czy jesteś czy cię nie ma , tym bardziej to dla mnie przykre że myślałam że na kogo jak na kogo ale na tą osobę mogę liczyć .
Pomimo wszystko nadal wierzę w bezinteresowność , nawet w przyjaźń blogową , której tak bardzo pragnęłam , musiałam to napisać  , wiem  że pomyślicie być może  że tu nie jest dobre miejsce na  znajomości ,  może się mylę , też mi to przyszło do głowy jak chciałam nr. telefonu to tylko nieliczni takową chęć wyrazili , a pozostali ? no cóż  to tak jak z pisaniem jedni się otwierają  inni nie i niech tak zostanie , blogów na pęczki i każdy może przebierać gdzie chce i z kim chce pisać , komentować , choć w niedzielę pomyślałam o zlikwidowaniu bloga ...... z pewnością przyjdzie ten moment że nie będę pisała ale jeszcze nie teraz  .

Dzięki że dotrwaliście do końca  ale .....to jeszcze nie koniec :)))

Dziś przyszła  przesyłka  od Jagody ; a w przesyłce .........



To  my rocznicowo  :)
Pozdrawiam Wszystkich którzy lubią do mnie zaglądać   Ilona 


 

sobota, 24 listopada 2012

IDĄ ANDRZEJKI :::)))))

 
Dziś mijają  cztery miesiące odkąd zaczełam pisać bloga , wiem co miesiąc się powtarzam , ale już  widać  ,taka drobiazgowa jestem , wydaje mi się jakbym tu była od bardzo dawna :))) a Wam ?
Pamiętam jak czekałam na pierwszy komentarz , no prawie jak na randkę ...:) opisywałam ptaki które tak naprawdę sama poznawałam i poznaję , np. wczoraj kaczorek mandarynek pomruiwał wydawał  z siebie odgłosy jak prosiak , cały się puszył , niewiem gody za pasem czy co ?.

Jak pomyślę że za miesiąc będą święta i przygotowania do wigili osiągną zenit to .....ale jeszcze miesiąc czasu i  Andrzejki .. ..pamiętam jakie emocje kiedyś wywoływały  wszelakie wróżby , lanie wosku , zabawy, której wyszło że pierwsza za mąż wyjdzie :) dzisiejsze nastolatki o tym chyba najmniej teraz marzą :)
A i w wypożyczalni z okazji Andrzejek spory ruch , dzieci na bale , dorośli również , więc też myślę przebrać się za kogoś , rodznkę również poprzebierać i zrobić Andrzejkową zabawę z jakimiś wróżbami , tańcami :)

Bardzo mi się podobało że ostatnio  włączyliście się do dyskusji , może jakieś fajne pomysły na Andrzejki lub potrawy pasujące do magicznej kolacji , chętnych zapraszam w moje blogowe kąty:))))

Miłej soboty  dla WAS :) Ilona

Mam pytanie czy Wam wyświetla się obrazek z muzyką nad tym tekstem ?
Jak tak to muzyka z filmu Gwiezdny Pył  , jak usłyszałam tą piosenkę na drugi dzień już jechałam kupić płytę tego zespołu taka jestem niecierpliwa :)))) lub cierpliwa inaczej :)



piątek, 23 listopada 2012

NIEZNANE cz.3

Czy wierzymy w przepowiednie , wróżby , ?
Trudno też być obojętnym na te rzeczy  , moja córa  żyje jak pół jej klasy końcem świata , który ma nastąpić  21 grudnia tego roku , i twierdzi że całe życie jej  zeszło na nauce ,  odlicza dni do tego właśnie końca świata który ma niby nastąpić , i co ja mogę , tłumaczenia trafiają w próżnię .

Czy ktoś rzeczywiście może przepowiadać przyszłość ? ,nieznając człowieka wiedzieć kim jest , co w nim siedzi ?

Chciałam jeszcze poruszyć  sprawę Deja vu , wielu z Was z pewnością się z tym uczuciem spotkało , często mam  sny , które w niedługim czasie stają się realne , jakby sen się urzeczywistnił , a ja wiem że mi się dana sytuacja śniła .

Nie uważam się za osobę uduchowioną , z jakimiś zdolnościami paranormalnymi , ale są pewne sprawy które mnie zastanawiają , nie będę pisać o naszej firmie ale nasza praca polega w dużej mierze na kontakcie telefonicznym  ,  bywają  takie sytuacje że pomyślę o jakimś naszym kliencie i mija godzina , dwie i mam telefon od tej osoby , kiedyś  miałam to tylko dla siebie ot. przypadek , ale jak te sytuacje były częste,  powiedziałam mężusiowi  , że tak miewam i zrobiliśmy tak że jak przyszła mi taka myśl to mu mówię i zobaczymy .
No i  zaczełam mu mówić  np. Pan Indyk dzwonił nie , to zadzwoni , i faktycznie w ciągu może dwóch godzin pan Indyk zadzwonił .
Wiem  pewno wielu z Was pomyśli , sobie  ....   sama nie wiem pod co to podpiąć intuicja , telepatia  ,
w codziennym życiu również kieruję się intuicją , są ludzie że  od razu pojawia się nić sympati , a bywa i tak że pojawia się niechęć  do danej osoby , co dziwne  ale w tym wirtualnym świecie też to chyba działa , są blogi że czuję  że właściciel tego bloga z pewnością jest fajną osobą, wiadomo każdy ma przywary  ja również nie jestem od nich wolna  , i bywają takie blogi że nie czuję w nich dobrego klimatu , powiecie co to dobry klimat ? ma być swojsko  jak u dobrego znajomego a nie sztywno i  kurtuazyjnie , jak u nielubianej ciotki :)))

Kończę już ten mroczny cykl , ale był mi potrzebny wszak nie samymi ptakami żyję , dzięki że  włączyliście się do dyskusji  , niektóre komentarze skłaniały do myślenia i przemyślenia .

Pozdrawiam Was , trzymajcie się cieplutko Ilona :)))



czwartek, 22 listopada 2012

DUCHY WIERZYĆ CZY NIE cz.2

Chciałam  zaprosić wszystkich którzy tu zaglądają  do takiej wirtualnej dyskusji na temat , zabobonów , duchów , i czegoś nieznanego ,  i wczoraj  podałam tylko przykład swojego fikusa wcale  nie upierając się że to sprawa uroku , tylko że może coś w tym jest ,  nikomu nie chcę w żaden sposób narzucać czegokolwiek wszak nie o to chodzi , tylko o to że jest na takie  historie  dobra pora .

Duchy wierzyć nie wierzyć ?  temat wzbudzający odwieczne  emocje.

I znów muszę się cofnąć do swojego dzieciństwa ,  chyba większość z nas w tym okresie spotkała się z różnymi opowieściami i historiami z duchem w tle  nieraz były zabawne , straszne , ale zawsze zapadające w pamięć , gdzie czekały na odpowiedni czas , nocy,  czy za sprawą odpowiednich zdarzeń uruchomić i pobudzić do działania ,   naszą wyobraźnię .

Jako jedynaczka siłą rzeczy przebywałam najwięcej czasu wśród dorosłych , moje dziecięce uszy wysłuchały przeróżnych histori zasłyszanych , choć  każdy kto je opowiadał  twierdził że to prawda ,
chciałam napisać parę histori które utkwiły mi z dzieciństwa , ale  napiszę coś i nieoczekuję czy ktoś w to uwierzy czy nie .

Mój dziadek , człowiek  wielu talentów , dusza towarzystwa , sypał kawałami , potrafił  rozruszać każdą imprezę , przy nim brzuchy nieraz bolały ze śmiechu , a  przede wszystkim  był bardzo pracowity , był lubiany przez moje szkolne koleżanki i kolegów  a to z pewnością nie częste  , no i jak już wspominałam wraz z babcią podjeli się trudu  mojego wychowania .
Mogłam liczyć  zawsze na niego był moim autorytetem , tylko szkoda że wtedy nie potrafiłam tego docenić i nigdy mu tego nie powiedziałam , gdy miałam 14 lat zachorował , żył z tą chorobą trzy  lata , i przez ten czas przygotowywał , nas mnie i babcię na swoje odejście .
Znał mnie doskonale wiedział że jestem  strachliwa  jak mało kto , często sam inicjował rozmowy o śmierci i o tym co po , jednakże zawsze powtarzał że będzie się nami duchowo opiekować , gdy już go zabrakło , znaczenie tych słów nabrało zupełnie innego znaczenia.
Mogło minąć kilka tygodni odkąd dziadka z nami nie było , pamiętam  że byłam w domu sama , odrabiałam lekcje  i wtedy trudno mi to opisać w pokoju było cicho ale  ogarneła  mnie tak przejmująca cisza  jakby wszystko stanęło w miejscu i poczułam wręcz namacalnie że za moimi plecami ktoś stoi , dziwne powinnam się bać a czułam spokój i nie wiem skąd ale wiedziałam że to mój dziadek , trwało to niewielką chwilę ale  to było  takie namacalne  .
Oczywiście powiedziałam o tym babci a ona stwierdziła no przecież dziadek powiedział że będzie się tobą duchowo opiekować , jeszcze powtarzało się to  z dwa razy , ja nie miałam wątpliwości że to dziadek .

Może też doświadczyliście podobnych rzeczy ?

środa, 21 listopada 2012

ZABOBONY , DUCHY , NIEZNANE cz. 1

Przed świątecznym szałem są jeszcze Andrzejki , nie będę pisać skąd się wzieły , ale chciałam napisać o tym  magicznym czasie który im kiedyś towarzyszył.

Wiele lat temu przy różnych okazjach , gdy rzadkością był w domu telewizor , wieczory a szczególnie  ta pora roku skłaniała ludzi do opowiadania przeróżnych histori  faktycznych , zasłyszanych , ale z reguły miały jeden mianownik były dla mnie jako dziecka straszne i wywoływały strach , oczywiście nikt mnie nie zmuszał do słuchania tego ale cóż dziecięca ciekawość .
Dziś o zabobonach , pomijając czarnego kota , najbardziej utkwiły mi w pamięci zmory , uroki , strzygi i  wiedzmy .
Choć do dziś jestem strachliwa , to nadal kręcą mnie tego typu bajania , ba jeżdząc  w dzieciństwie na różne kolonie sama takowe wymyślałam a potem gdy koleżanki smacznie spały , ja przykyta kołdrą po same uszy nie umiałam zasnąć , gdyż wyobraźnia działała  na najwyższych obrotach STRACHU
.
Parę lat temu od znajomej  starszej pani dostaliśmy fikusa benjamina , myślałam że będzie niewielki a tu trzeba było autem dostawczym po te  wielkie drzewo pojechać , zajeło mi sporą część dużego pokoju ,był prawdziwą ozdobą tylko był przyozdobiony czymś co mnie  drażniło czerwoną wstążką , ale znajoma powiedziała że to na urok .
Mineło PARĘ MIESIĘCY , drzewo było w idealnym stanie , znajoma która nam je podarowała wyjechała do syna za granicę , więc wiedziałam że nas nie odwiedzi i ściągnełam tą czerwoną drażniącą mnie wstążkę , była spora więc kłuła  mnie  w oczy  , mężuśiowi oznajmiłam że w  zabobony  niewierzę i  postawiłam na swoim .
Po jakimś czasie na podłodze pojawiały się pojedyńcze liście z każdym dniem jakby więcej , to zaopatrzyłam się w stosowne  odżywki dla roślin ale na niewiele to się zdało , wystarczyło parę tygodni i z pięknego drzewa  zrobił się uschnięty kikut , wszystkie liście opadły , myślałam że się odrodzi , ale drzewo uschnęło .
Przez nasz dom przewijało się zawsze trochę ludzi ,  gdy już drzewa nie miałam , kuzynka mojego męża powiedziała , że zawsze nam tego benjamina zazdrościła , a ja wtedy pomyślałam o tym uroku  i tej czerwonej wstążce , która być może go chroniła .
Dziś już się nie wyśmiewam z pewnych rzeczy , skoro pewne wierzenia  i zabobony przetrwały lata , więc może coś w tym jest ?

A jak z Wami jest, wierzycie w uroki , zabobony  i  inne rzeczy ?ZAPRASZAM DO WIRTUALNEJ  DYSKUSJI :))


Cieszę się że mnie odwiedzacie , komentujecie  , widać nie potrafię przekonać anonimowych podczytywaczy aby zostawili ślad , szkoda .

Jeśli  macie swoje historie z dreszczykiem możecie napisać  , jeżeli  takowe by były to zrobię z tego
POST Z DRESZCZYKIEM .



wtorek, 20 listopada 2012

WĘDZARNIA Z PIERNIKIEM

Kochani  , jeszcze raz serdecznie dziękuję za WASZE wszystkie życzenia pod adresem mojej babci , której  sprawiliście tym , wielką niespodziankę .
Z pewnością starsza pani nigdy tego nie zapomni :))))))))

Przepraszam że nie zaglądałam ostatnio do Was , ale miałam trochę pracy , obiecuje już że w wolnej chwili będę zaglądała , podglądała i komentowała :)))))))

Gdzieś  u kogoś na blogu na bocznym pasku zobaczyłam  że ktoś właśnie postanowił skończyć z blogowaniem więc z  tak z ciekawości tam zerknełam no i faktycznie , kogoś to przerosło  , a  mi przypomniało to jak na początku mojej przygody z blogiem sama chciałam się po roku  wycofać , dopiero po przemyśleniu tego pochopnego kroku i dzięki Waszemu wsparciu zmieniłam zdanie .
Bywają takie dni że też nieraz bycie na blogu mnie przerasta z różnych powodów np. jak najmłodsza mi powiedziała że mam tylko ten blog i blog ,:( ,  a dobro dzieci jest najważniejsze , więc stąd też wcześniejsze posty .

Do świąt miesiąc z haczkiem  jak co roku kombinuję jak koń pod górę jak wszystko poukładać aby w wigilię nie padać....z nóg  , można by iść na skróty , chociaż , ciasto gotowe kupić , ale już nie będzie tak smakowało jak domowe , i psiocząc pod nosem trzeba będzie zakasać rękawy i zrobić samemu .
Tradycją u nas jest że pierniczki i ciasteczka robią dzieci z moją pomocą , oczywiście z roku na rok moja pomoc ogranicza się do poodmierzania składników i po wszystkim do posprzątania , choć w ubiegłym roku dzieci same posprzątały .
Choć to z pewnością fajny akcent co roku okraszony sesją zdjęciową , to bywało że więcej dzieci się kłóciły przy akcji piernik .....o foremki , kto ma więcej ciasta , bo temu wyszły krzywe  a ona się śmieje , ona ma więcej miejsca itp.......nieraz moja cierpliwość była na wyczerpaniu , ale z roku na rok  , dzieci z tego wyrosły i produkcja pierników w  ich  wykonaniu   przebiega  bardzo zgranie .

Nasz staruszek dom w czeluściach piwnicznych  skrywa najprawdziwszą wędzarnie , w której to ponad 25 lat temu  wędziło się kiełbasy , szynki , rybki , choć tyle lat jest nieużywana  to po otwarciu drzwiczek nadal czuć charakterystyczny zapach wędzenia .
Dziadek z babcią sami robili kiełbasy i inne wyroby mam, babciny notes z tymi recepturami i przymierzamy się do zrobienia swoich wyrobów na święta , tylko w przepisie jest mowa o saletrze , czy może ktoś wie czym ją idzie zastąpić a może jej po prostu nie dać ?

Jeszcze raz dziękuję za ostatnie komentarze  i Miłego wieczoru WSZYSTKIM  :))))))



 
Dla wszystkich  , którzy  nie chcieli zostawić po sobie śladu , może dziś zostawią:)))))

poniedziałek, 19 listopada 2012

DZIĘKUJĘ :))))))

Kochani  sprawiliście mnie i mojej  babci   Eli ,  wielką radość , z przyjemnością  pokazałam i przeczytałam  jej wszystkie WASZE ŻYCZENIA  , ja byłam wzruszona a babcia jeszcze bardziej , naprawdę piękny  to gest z  waszej strony za który ja a szczególnie moja babcia prosiła aby WAM  SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ .:))))))
A ja dziękuję że mogłam WAS  w tym wirtualnym świecie poznać :))))))  Ilona