Nie pytajcie mnie o Samii , jej już go nie ma ...odeszła może do krainy , gdzie wszystkie nasze zwierzęta czekać będą na nas ?
Jeszcze wczoraj wieczorem Sami i Sali towarzyszyły mi jak zwykle w kuchni , gdzie akurat robiłam makaron z naszych jajek, a pawie smyki , okupowały okolice lodówki wyczekując jak zwykle na smakołyki a to żółty ser , jakąś wędlinkę , lub owoc teraz lubią mandarynki .
Na wieczór jeszcze dostały po jajku ( co drugi dzień ) i poszły spać , od niedawna Sali i Sami śpią osobno , w kuchni każdy ma swój kosz wiklinowy , gdzie chętnie lubią sobie posiedzieć , jak pogoda pozwalała w dzień przebywały w mini wolierze przenośnej w ogrodzie gdzie mogły podpatrywać pracę przy wolierach .
Rankiem jak tylko zapaliłam światło w kuchni Sally zaraz się poderwała do towarzyszenia mi w przygotowaniu kawy ,Sami również ochoczo dołączała do Sally, ale nie dziś , dziś już się nie obudziła , już nie pokuśtykała , na tej swojej jednej nóżce , za mną po kuchni i nie pytajcie dlaczego ? co się stało ? nie wiem może tak musiało być ? nie wiem .
Pisząc to trudno mi myśleć o niej w czasie przeszłym , bardzo wrosła w naszą rodzinę , nie tylko poprzez perypetie z nóżką , ale że była naszym pierwszym ptakiem , którego powitaliśmy na tym świecie gdzie za miesiąc dołączyła Sally , jak inni mają psy lub koty tak my mieliśmy Sami i Saly pawice .
Wy moi mili również w tych narodzinach Sami również towarzyszyliście nam jak i w tych wszystkich ciężkich chwilach tego małego pawia , więc musiałam napisać ten smutny post, mi zostaną wspomnienia , zdjęcia , i posty na blogu z różnych etapów życia Sammi , zobaczcie jak to było z Sammi
Zamieszczam link do postu o narodzinach Samiego
http://mojamalazagroda.blogspot.com/2012/08/sammi.html
Jeszcze wczoraj wieczorem Sami i Sali towarzyszyły mi jak zwykle w kuchni , gdzie akurat robiłam makaron z naszych jajek, a pawie smyki , okupowały okolice lodówki wyczekując jak zwykle na smakołyki a to żółty ser , jakąś wędlinkę , lub owoc teraz lubią mandarynki .
Na wieczór jeszcze dostały po jajku ( co drugi dzień ) i poszły spać , od niedawna Sali i Sami śpią osobno , w kuchni każdy ma swój kosz wiklinowy , gdzie chętnie lubią sobie posiedzieć , jak pogoda pozwalała w dzień przebywały w mini wolierze przenośnej w ogrodzie gdzie mogły podpatrywać pracę przy wolierach .
Rankiem jak tylko zapaliłam światło w kuchni Sally zaraz się poderwała do towarzyszenia mi w przygotowaniu kawy ,Sami również ochoczo dołączała do Sally, ale nie dziś , dziś już się nie obudziła , już nie pokuśtykała , na tej swojej jednej nóżce , za mną po kuchni i nie pytajcie dlaczego ? co się stało ? nie wiem może tak musiało być ? nie wiem .
Pisząc to trudno mi myśleć o niej w czasie przeszłym , bardzo wrosła w naszą rodzinę , nie tylko poprzez perypetie z nóżką , ale że była naszym pierwszym ptakiem , którego powitaliśmy na tym świecie gdzie za miesiąc dołączyła Sally , jak inni mają psy lub koty tak my mieliśmy Sami i Saly pawice .
Wy moi mili również w tych narodzinach Sami również towarzyszyliście nam jak i w tych wszystkich ciężkich chwilach tego małego pawia , więc musiałam napisać ten smutny post, mi zostaną wspomnienia , zdjęcia , i posty na blogu z różnych etapów życia Sammi , zobaczcie jak to było z Sammi
Zamieszczam link do postu o narodzinach Samiego
http://mojamalazagroda.blogspot.com/2012/08/sammi.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTyle się już nacierpiała w swoim życiu i tak szybko odeszła, to straszne, że nie było jej dane więcej cieszyć się nim. Jest mi bardzo przykro i smutno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz Ilonko jak mi bardzo przykro,tak bardzo liczyłam,że będzie wszystko dobrze.Rozumiem Twój smutek i ból po stracie Sami,zawsze większym uczuciem darzymy naszch podopiecznych,którzy chorują lub wymagają więcej uwagi czy poświęcenia.Pomyśl Sobie,że teraz Sami jest wśród przyjaciół niebieskich,którzy będą go wspierać ,że już go nic nie boli i nie sprawia trudności.Czasami jak spojrzysz w niebo to wśród chmurek zauważysz jak pięknie płynie na obłoczku,spoglądając na swoją małą ziemską zagrodę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
:( przykro mi
OdpowiedzUsuńsmutno
szkoda Sammi, pokochalysmy maa pawice! taka dzielna na jednej nozce!Ae byla szczesliwym ptaszkiem u Was w domu...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBiedna malenka Sami, pokochalismy ja wszyscy razem z Toba, kibicowalismy jej narodzinom, przezywalismy jej chorobe, operacje, "zmiane plci" i wydawalo sie, ze najgorsze ma juz za soba. Czekalismy az podrosnie na tyle, zeby sprawic jej protezke, az sama zostanie mama. Nie potrafie sobie wytlumaczyc, co sie z nia stalo, przeciez byla pogodzona ze swoim kalectwem i poza tym zdrowa.
OdpowiedzUsuńIlonus, wiem, jak sie teraz czujesz, jak bardzo Ty i Twoja rodzina przezywacie jej nagle nieoczekiwane odejscie. Widac potrzebna byla pawiemu stworcy w pawim niebie. Strasznie mi smutno, to byla i moja pupilka.
Trzymajcie sie!
Bardzo jej kibicowałam,zrobiliście wszystko by Sammi była szczęśliwa i mogła przejść przez jej życie na jednej nóżce.Pewnie jeszcze miała ukrytą wadę,która nie pozwalała jej na swobodne korzystanie z życia.Ilonko domyślam się jak jest Ci ciężko bo związana byłaś z nią od maleńkiego pisklęcia.Jedyna pociecha ,że już jej nic nie boli i jest wolna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo ciepło
Wiem co czujesz. Jest mi ogromnie przykro.
OdpowiedzUsuńOjej, ale mi teraz smutno...
OdpowiedzUsuńNosiłam na rękach kulawe kury, Weronika ogrzewała pod pachą kończące życie kurczęta, pogrzebów już było wiele. Myślę, że naprawdę wiem co teraz czujesz, bardzo Ci współczuję.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
To jest ta nieprzyjemna strona hodowlanej pasji. Na zwierzęta TRZEBA patrzeć jak na zwierzęta, t/z antropomorfizacja jest wymysłem mieszczuchów, ludzi nie mających pojęcia o zwierzętach ich potrzebach i hodowli. Twoje pawiątko w naturze nie miałoby żadnych szans, a i w warunkach hodowlanych jego życie było męczarnią, o czym niestety nie mogło powiedzieć. Westchnij i pomyśl że teraz jest mu lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Smutno mi bardzo. Bo kibicowałam maleńkiej z całej duszy. I tak sobie myślę, że może tak miało być. Bo trudno jej byłoby funkcjonować z jedną nóżką gdy osiągnęłaby wzrost i wagę dorosłego pawia. Ale i tak bardzo mi jej żal.
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno
Asia
przykro mi bardzo! :(
OdpowiedzUsuńwielka szkoda,do naszych milusińskich bardzo się przywiązujemy i póżniej przeżywamy bardzo ich odejście , my w ubiegłym roku z bólem serca musieliśmy
OdpowiedzUsuńuśpić naszą 8 letnią sunie - miała raka, bardzo się męczyła i już nie było ratunku
Arthur Schopenhauer powiedział, że kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem. Ty dałaś temu pierzastemu tyle miłości, że na pewno był szczęśliwy pod Waszym dachem, a takie chwile zawsze są przykre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ilono, zmroziła mnie Twoja wiadomość. Ja przeżywam, wszyscy przeżywamy. Rozumiem jak Tobie jest przykro.Losu nie zmienisz.
OdpowiedzUsuńŚlę pozdrowienia.
Doskonale ciebie rozumiem.Inaczej jest gdy świadomie podejmujemy decyzję, ze skracamy zwierzęciu cierpienie i usypiamy je. I wierz mi, to jest straszne uczucie. A gdy nagle odchodzi zwierzę to jest szok, i wtedy ja sobie tłumacze ... widocznie tak miało być, może by się męczyło żyjąc.
OdpowiedzUsuńAle i tak zadajemy sobie pytanie, co ja żle zrobiłam, co zaniedbałam ?
A pawci ciężko by było żyć na jednej nóżce, i też nie wiadomo czy proteza by coś pomogła, czy by ptak ją zaakceptował ... pytań mnóstwo. Przyjmij, że zrobiłaś dla niej wszystko co mogłaś, niczego nie zaniedbałaś ... a reszta to już nie w naszych rękach.
Pozdrawiam
Do zwierząt, które są pod naszą opieką bardzo się przywiązujemy i ciężko nam się pogodzić z tym gdy odejdą. Jakiś czas temu nasza suczka odeszła, ale pozostały wspomnienia.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro i ściskam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, Ilonko. Cóż więcej napisać ....
OdpowiedzUsuńLidka
I smutno, i żal, kiedy ulubieńcy odchodzą :(
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro Ilonko:( Kibicowalam Sami, dzielnie sobie radzila na tej jednej nozce, a Ty dokonywalas cudow aby ja uratowac.
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
Ilonko wiem jak to jest stracić ukochanego zwierzaka. Przykro mi że straciłaś przyjaciela. Przywiązujemy się do nich mocno a one często odchodzą.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Smutno Ilonko. Myślałam, że się uda. Uściski
OdpowiedzUsuńTo bardzo smutne, kiedy odchodzą nasze zwierzęta, czy to pierzaste czy futrzaste, mnie żal nawet rybki z akwarium; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci straty miłego towarzysza. Myślę, że gdzieś jest zwierzątkowe niebo - tam będą na nas czekać wszystkie psy i koty, pawie i wszystkie zwierzątka, które kochaliśmy, i które nam towarzyszyły..., bo jeżeli nie będzie ich w niebie - to co to za niebo?
OdpowiedzUsuń