Odkąd, sięgam pamięcią lubiłam literaturę faktu, zaczytywałam się biografiami , historia też była mi bliska , zresztą to do dziś mi pozostało , choć miałam pewien epizod , gdzie romansidła też czytałam , jednak nie była to moja bajka.
Moje wcześniejsze pisanie było jak te romansidło , sama taki temat o ptakach wybrałam , ale nie dawało mi to satysfakcji , treść , jedna i ta sama , jak brazylijski serial.
Dopiero od niedawna świadomie , obrałam sobie tutaj na blogu ścieżkę jaką chcę podążać i pisanie , sprawia mi teraz przyjemność , a że chcąc pisać bez ściemy , sama też muszę być prawdziwa , nie raz do bólu, tak to pojmuję .
Wiem , że te zmiany nie wszystkim przypadają do gustu , zwłaszcza tym wcześniejszym czytaczom , którzy zwijają swoje ikonki z obserwatorów i bez słowa znikają , mam tu na myśli zwłaszcza poniedziałkowy post , no cóż księżniczką się nie urodziłam .
A z drugiej strony , widzę napływ nowych osób , którym nie straszne te teksty, i tym samym dla mnie jest to znak , że i takie posty , blogi są potrzebne.
Wielu z Was pomyśli , co mi to dało że napisałam o babci , czy o innych sprawach , i tu się może ktoś zdziwi , mnie dało dużo , choćby namacalną świadomość , że wiele osób ma podobnie , dostałam wiele cennych rad , które dziś udało mi się wdrożyć do życia .
Tak , rano odbyłam z babcią długą rozmowę , taką od serca , bez oskarżeń , żalów , pretensji , najlepiej , najmądrzej , wszystko co leżało mi na sercu jej powiedziałam , i Wiecie co po raz PIERWSZY w życiu babcia mnie przeprosiła.
Te jedno słowo jest kluczem , do wszystkiego , choćby do tego , aby kiedyś dało mi siłę , bo nie łudzę się że wszystko radykalnie ulegnie zmianie , ale tak babcia dziś na obiad obrała ziemniaki , po latach , choćby tym mnie odciąży a sama będzie miała zajęcie , po drugie zgodziła się na wyjazd do sanatorium , raz w roku , a po trzecie mam nadzieję że wszystko, będzie dobrze.
Te wiadro bez dna, skojarzyło mi się z przemijaniem , w życiu , na blogu po nas przyjdą inni , choć
dziś mogę zostawić tutaj namacalną cząstkę mojego życia , to przecież i tak z czasem , jak stąd odejdę, lecz zostanie może tekst , ale nie ja .
Miłego wieczoru życzę , może jeszcze dziś się spotkamy , a teraz zmykam .
Wiadro przeleżało w ziemi wiele lat , kasztany najmłodsza zebrała
Cieszę się ,że Babcia Cię wysłuchała i jest otwarta na zmiany , powodzenia !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki :)
UsuńGratuluję rozmowy i cieszę się razem z Tobą z jej efektów :)
OdpowiedzUsuńA blog jest świetny i wcale nie przejmuj się odchodzącymi!
Ściskam.
Chodzi o to , że ten rok znajomości pisania nic nie znaczył , taka refleksja.
Usuń...pozostaną słowa
OdpowiedzUsuńCzasem niedomowienia gniota nas przez dlugi czas, a wystarczylo zagaic rozmowe, otwarcie powiedziec, co nam sen odbiera. Czlowiek wychodzi z zalozenia, ze ta druga osoba POWINNA wiedziec, czy to jest babcia, czy partner, czy dziecko. A jest tak, ze ci inni zyja w nieswiadomosci, czego pragniemy. Malo tego, oni tez oczekuja od nas wiedzy na temat ich pragnien, ale ich nie uzewnetrzniaja. Tak to trwa, rodzi kwasy, pretensje, a wystarczylo porozmawiac.
OdpowiedzUsuńBrawo, Ilonus, mam nadzieje, ze teraz bedzie z gorki, a babcia zrozumie i bedzie wspolpracowala.
Sciskam
Usuńrozmów trochę było wcześniej , lecz widać były za płytkie , trzeba było sięgnąć głębiej .
i tak trzymaj, dzisiaj ziemniaki a jutro jabłka na ciasto czy przetwory, musi mieć zajęcie, pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńTe ziemniaki mi wystarczą , na ciasta i przetwory babcia już nie ma tego wzroku.
UsuńMasz rację należy rozmawiać i wszystko wyjaśniać choć nie jest to łatwe.
OdpowiedzUsuńFajnie że jest lepiej. Mam nadzieję Ilonko że nie masz mi za złe że napisałam swoje zdanie pod ostatnim Twoim wpisem. Najważniejsze aby blogowanie sprawiało Tobie radość a skoro jak napisałaś jest wentylem to dobrze.Ja tu zostaję na stałe nadal bo lubię Twoją Zagrodę/ przepraszam że użyłam starą nazwę/.Pozdrawiam serdecznie.
Marysiu , pewnie że mam mam Ci za złe no coś Ty , każdy znajduje swoje wentyle , jedni biegają , malują , szyją , blogują :)
UsuńIlonko,cieszę się bardzo,że babcia jednak ukazała swoją "ludzką stronę",bo powiem szczerze,że zrodził się we mnie bunt po Twoich ostatnich postach...Taki niekontrolowany,którego zwyczajnie nie mogłam w sobie zwalczyć...Nie lubię chorych relacji,w których tylko jedna osoba coś z siebie daje...wiadomo,że walka bardzo męczy obie strony,a tu zwykła rozmowa wystarczyła...Super!!!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziś i ja się cieszę , tym bardziej że to jest kwestia zrozumienia , tego że to ona musi dostosować się do nas , pewnie jak by była chora , niedomagała , to wtedy takich oczekiwań bym nie miała , bo wtedy my musielibyśmy się jej podporządkować.
UsuńDobrze, że w końcu usłyszałaś to ważne dla Ciebie słowo... :)
OdpowiedzUsuńKiedy Cię tutaj poznałam, pisałaś o czymś kompletnie innym. Teraz piszesz wprost o tym, co się dzieje u Ciebie.
Nie odejdę, bo byłam tu od początku u Ciebie jako wspaniałego człowieka z dobrym sercem. To, że zmieniłaś tematy nie znaczy, że należy się zmyć ot tak, po prostu. :))
Za bardzo Cię cenię...
Ściskam,
Ilona
Nawet nie myślałam , że te słowo może tyle zdziałać i rozwalić ten bunt co we mnie rósł.
UsuńCieszę się Ico , że jesteś.
Kiedyś nieco ukrywałaś się, bałaś się wyjść na światło dzienne,
OdpowiedzUsuńzarówno na blogu, jak i w życiu.
Ale odkąd zaczęłaś śmielej żyć, nieuchronnie zaczął się przeobrażać
również Twój blog - jest on jakby lustrem, w którym odbijają się Twoje
zmiany i przeobrażenia.
Czy to się musi wszystkim podobać? Nie. Ważna jest jakość, nie ilość.
W ostatecznym rozrachunku i tak zostają przy nas ci, którym jest z nami
po drodze, czy to w życiu, czy to na blogu...
Mar, już ciągnęło mnie w tym kierunku przy okazji rozmów nocą , lecz choć skupiały kilkanaście osób , to jednak te tematy były chaotyczne , zbyt mało czasu na zastanowienie ..
UsuńPo tym właśnie zaczęły się moje przestoje , tematy z ptakami wydały mi się beznadziejne , a teraz odżyłam , wiem że pisząc nie marnuje swojego czasu , bo nie biorę tematów z sufitu , tylko z życia.
Jak pisałam wyżej, żal mi tego ze znam człowieka długi czas z bloga , aż pewnego dnia bez słowa znika, ale może nie ma co gdybać bo nie warto.
Jestem pod wrażeniem Twojej odwagi,niestety ja jej nie mam....też powinnam przeprowadzić pewne rozmowy a nie umiem,boję się.Tym bardziej,Ciebie podziwiam.A czytam Cię z chęcią nadal i nie mam zamiaru się wypisywać.I oczywiście zapraszam do siebie!!!Chciałabym abyś mnie też poznała lepiej:)
OdpowiedzUsuńZobaczysz przyjdzie właściwy moment i odwaga aby pewnym rzeczą stawić czoła też przyjdzie.
UsuńZawsze zaglądam do Ciebie , choć przyznaję się nie komentuję , poprawię się , obiecuję .
Bardzo się cieszę z tego, co dzisiaj napisałaś. Może Babcia czekała na taką rozmowę, a sama nie umiała jej zacząć? Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńOri jak w połowie choć się coś zmieni będę szczęśliwa .
UsuńNo, no takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. To świetnie, że Babcia zrozumiała, że dalej nie może być taka jaką była. Mam nadzieję, że nie jest to na chwilkę, tylko na zawsze. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńGigo Wiesz w babci wieku , do końca nie można być pewnym niczego , ale póki co mam nadzieję na więcej oddechu.
UsuńIlonko, bardzo się cieszę, że porozmawiałaś z babcią. Niech się ułoży wszystko między Wami tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Ja mam inną sytuację. U nas chodzi o Mamę. Jest trochę tak, jak z Twoją Babcią, ale Mama mieszka z bratem i Jego rodziną. On ma czasem dość, a Mama nie chce być u mnie dłużej niż tydzień, dwa. Wiem, że mojej Bratowej jest ciężko. Mamy problem i nie bardzo wiemy jak sobie poradzić. Mama jest samodzielna, ale nie można Jej już samej zostawić, ma demencję. Żadne rozmowy nie mają sensu. Serdecznie Cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOwieczko to też niełatwa sprawa , babcia co prawda demencji nie ma , ale pamięta to co było lata temu , a nie pamięta tego co wczoraj jadła na obiad, a starsi ludzie tak mają , potem chcą być tylko u siebie w domu.
UsuńKamień z serca... bardzo się cieszę.Przesyłam uściski
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńTaki jest blogowy świat, Ilonko!Ludzie przychodzą, odchodzą. A blog ma być swoistym lekarstwem dla duszy. Ma autorowi przede wszystkim sprawiać przyjemność.
OdpowiedzUsuńUf... miejmy nadzieję,że teraz relacje z babcią będą takie, jak być powinny. Buziaki!
Masz rację autor ma się czuć dobrze u siebie .
Usuńdaar gaan niet veel kastagnes meer in.
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze ze pomalutku dogadujesz się z Babcią.Zresztą wierzyłam ze tak będzie bo jesteś wspaniałą osóbką i potrafisz znależ wyjście z najtrudniejszej sytuacji.Babci dodaj trochę obowiązków żeby czuła się potrzebna i poświęć pare chwil na Jej wsłuchanie a wszystko będzie dobrze.Strasi ludzie to duże dzieci i czasami trzeba 100 razy powtarzać bo coś dotarło.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHalszko to miłe , ale mnie nie przeceniaj, jestem tylko człowiekiem .
UsuńCieszę się że udało Wam się dogadać z Babcią. Jeden malutki kroczek a jakie wielkie wrażenie i zmiany. Tak trzymajcie obie. Pozdrawiam Ula
OdpowiedzUsuńUlu ja też się cieszę ze zmiany sytuacji i z tego że mogłam Cię poznać.
Usuńblog chyba właśnie po to jest, żeby za jego pomocą dzielić się uczuciami z innymi. Powinnaś pisać o tym, o czym chcesz.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Natalio.
UsuńWitam po urlopie, fajnie,że zlazłaś sposób na to by pokazać nam inna siebie. Sama jestem od lat babcia i cenię sobie szczerość w kontaktach nie tylko matka- dzieci ale babcia -wnuczki
OdpowiedzUsuńBabcie bardzo czuja się potrzebne. ja jestem z tych babć , które dopiero od trzech miesięcy są na emeryturze ale kocham bawić się z moimi wnusiami i poświęcać im swój czas ale w miarę, bo jeszcze i mnie się od życia coś należy.
Pozdrawiam i serdeczności zostawiam:)
Alinko cieszę się że jesteś , jestem zła na siebie że nie umiem wejść od tylu miesięcy na Twój blog , wyświetla mi się zawsze nie masz uprawnień , a tak bym chciała Cię lepiej poznać.
UsuńO! Gratuluję! Nie oczekuj, że wszystko wraz się zmieni, to nierealne. Ale małymi kroczkami do przodu. Będzie dobrze! Już jest!
OdpowiedzUsuńAch nie oczekuję , wszak babcia to nie dzierlatka :) ale parę kompromisów wypracować trzeba.
UsuńI tak powolutku będzie coraz lepiej. Czy masz pomysł na to wiadro?
OdpowiedzUsuńTeraz będę zbierać stare rupiecie a wiadro , zostanie w takim stanie , będzie jako donica retro .
UsuńDopiero dziś przeczytałam ten post. Bardzo się cieszę, dokładnie o takiej rozmowie myślałam i dokładnie o taki skutek mi chodziło. Pamiętasz piosenkę " Najtrudniejszy pierwszy krok ... "
OdpowiedzUsuńTak pamiętam tę piosenkę :)
UsuńNo widzisz i wszystko idzie ku dobremu a z czasem ułoży się...Powodzenia...
OdpowiedzUsuń