środa, 14 sierpnia 2013

ZROBIŁAM TO :) , CZYLI ZMIANY , ZMIANY ...




 Zrobiłam to , co to każdy widzi , nie ma już małej zagrody ,czułam się już jak bym nadawała z Domku na prerii , słodkie by było , jakbym miała naście lat .
Wymyślałam różne nazwy , ale stwierdziłam , że każda dotyczy zawsze czegoś , i znów po jakimś czasie zacznie mnie uwierać , wiec blog nosi moją nazwę ,czyli nazywa się tak jak ja , bo od tego uciekać nie będę  i w końcu ja tu piszę,  a nie jakieś śliwki w kompocie , czy dom na kurzej stopce :))

Może ktoś być zawiedziony tą zmianą , ale zawsze podpisywałam się imieniem prawdziwym ,
nazwisko też było widoczne więc ściemy nie było , ale czułam że wcześniejsza nazwa musi ulec zmianie , w jakiś sposób mnie ogranicza , to tak jakby ktoś miał bloga szydełko moja pasja , a pisałby o nurkowaniu .....zwierzaki też będą dalej lecz w ograniczonej częstotliwości występowania .
Najważniejsze że to ja się dobrze czuję z tą zmianą , goście są ważni , ale to gospodarz jest  najważniejszy  i tego się będę trzymała .

Bardzo się przywiązuję do ludzi których spotykam ,  miejsc , że zamiast pakować torby i jechać w góry na żywioł   , przełożyliśmy wyjazd o tydzień , nie potrafię się  przełamać w sobie i szukać kwatery w innym miejscu , oglądałam różne oferty w necie ,wszystko szykownie wygląda , ale cóż sentyment do Pienin , do Hanki jest mocno zakorzeniony .

Babcia z tej okazji , że zostajemy zrobiła kwaśnicę , choć po naszemu to jest kapuśniak , z naszej kapusty ukiszonej co w wielkim garncu stoi od października w piwnicy , przynajmniej dziś nie musiałam w garach mieszać :))
Dla tych jeszcze nie wtajemniczonych w bloga , babunia nasza nie lubi jak gdziekolwiek , wyjeżdżamy poza  naszą miejscowość ,  i zawsze takie zdanie pada , bo jak coś Wam się stanie ??...wiem że to troska , ale ja nie będę niewolnikiem jej strachu  o nas , bo co to za życie , tym bardziej że babinka nasza za młodu to się najeździła  po Polsce i  trochę świata tego zagranicznego  też zobaczyła , a ja co , jeszcze noga poza granice kraju mi nie wyszła , nie licząc kładki na Dunajcu  i przejścia po niej  na Słowację, taka jestem światowa :)))

Ale poczekajcie wkrótce to się zmieni ,  i mam nadzieję że te zakładki  w nagłówku będą miały się czym zapełniać , jak już pisałam skupię się na jednym blogu , Ilonowo likwiduję , agroturystyka , jak co to tam tylko daję namiary na ciekawe miejsca , klub dyskusyjny blogownice , mamy razem z Panterką a że jeść jak stwierdziła  Panterka nie woła to też zostaje , może na jesieni coś tam się ruszy .
A parę innych zmian na ten blog się szykuje są na razie w mojej głowie , ale mam nadzieję że wkrótce  tu je przeniosę .

Na zdjęciach , widać małżonka , i jaki rów wykopał wzdłuż domu , chodzi głównie o głębokość , aby odizolować fundamenty , sąsiad mu towarzyszył , ale nie jako pomoc , lecz z obawy czy nam się dom nie zawali i przy okazji  jego domu nie uszkodzi .

Jak widać przedwojenny dom nie takie rzeczy przetrwa  , parę lat temu w ogrodzie jakiś niewybuch wykopaliśmy i sensacja była na całą ulicę bo saperzy przyjechali  po niego , ale za nim przyjechali przez dwa dni ogród zdobiły stosowne taśmy , które już wabiły ciekawych ludzi , i nasuwały przeróżne teorie co tam wykopali ? skarby ? nieboszczyka ? , bo najpierw przyjechała policja , zobaczyć co to za żelastwo jest w ziemi , a dopiero potem  sprawę do wojska  skierowali .
Ale według babcinych podań , na skraju , ogrodu , gdzieś pod moją mini szklarnią , jest bomba , co samolot zrzucił jakkolwiek to brzmi ponoć jest , nie ma komu sprawdzić choć  , kusiło mnie kiedyś ,tylko nie mam odwagi , myślę że ziarno prawdy w tym jest , gdyż nic tam nie chce rosnąć , była kiedyś jabłonka , kilka lat miała i gabaryty od posadzenia jej się nie zmieniły , potem była wiśnia też nie rosła , a teraz tam mam szklarnię , mąż przezornie nic tam nie kopał tylko mi jeszcze więcej ziemi nawiózł .
I co w tej szklarni , zioła rosną super , sałaty było dużo , ale w drugiej części szklarni , gdzie niby jakiś złom tkwi , nic nie rośnie , są tam ogórki , jeden lichy maluch , krzaki pomidorów różnych odmian , tylko koktajlowe obrodziły , bawole serce, malinówki , i moja nowość czarny książę nie.
Musiałabym mieć wykrywacz metalu , wtedy mogę  zrobić halo , aby mi to zabrali , ale tak  bez dowodu rzeczowego , tylko babci przekaz że coś tam spadło ?
Zobaczymy , może kiedyś się to sprawdzi :))

Miłego wieczoru życzę , Wszystkim , i bez obawy , jak wklepiecie , do komputera  moja mała zagroda i ja...... i tak tu traficie :))) 
Ilona


Wspomniany ogórek ...

33 komentarze:

  1. Ilona - jest super. Zmieniasz się Ty - zmienia się i Twój blog:-)))
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrz, Ilonus, zaczynalas o ptakach, zalaczajac licznik i zapewniajac, ze to tylko na rok. Kiedy patrze na Twoj blog dzisiaj, nie moge uwierzyc, jak bardzo inna droge obralas, jak inaczej potoczyly sie losy tego wirtualnego pamietnika, jak dojrzalas w swojej wirtualnej karierze i w realu. Twoja metamorfoza z szarej myszki, niesmialej mamuski w swiadoma swoich celow kobiete, jest zadziwiajaca i godna podziwu.
    Musisz jeszcze pozmieniac nazwe blogu na fb, bloglovin i innych takich.
    Teraz mozesz sobie glosno podspiewywac: Ooops, I did it!
    Zaraz zmienie nazwe w swojej czytelni, zeby juz wszystko sie zgadzalo :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od razu ten licznik dałam , lecz po paru tygodniach blogowania , bo wiedziałam , że za chwilę dojdę do ściany z tym tematem , tym bardziej że decyzja o pisaniu bloga nastąpiła w jedno popołudnie , i nie była do końca przemyślana , Kinga mi tytuł wymyśliła i bęc ....możesz mamo pisać , i mama po trzy godziny kleciła posta o życiu ptactwa , jakby ekspertem od tego była .
      Podoba mi się ta szara myszka , dla mnie to znak tego jak pozory mylą ....i tego jak mi te domowe życie stępiło pazurki , choć takowych nie posiadam , ale to zasługa tego że postanowiłam zrealizować swoje marzenia , to chyba mnie najbardziej napędza do działania i jest tą siłą sprawczą :))))

      Usuń
  3. Kamień z serca, dziękuje Ci za tą zmianę :) Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, w adresie wpisując swoje imię i nazwisko. Skoro już bloga nazwałam sobie " po ichniemu " to niech chociaż adres będzie po naszemu, a że się nazywam, jak każdy widzi, to tak jest, koniec i kropka, ale niepewność była ... Z drugiej strony, jak ktoś zechce sobie " gębę utrzeć " moim imieniem i nazwiskiem to i tak to zrobi, czy chcę, czy nie, smutne, ale prawdziwe. A co do tego czegoś, co to zalega ( ? ) w Twojej ziemi, lepiej to sprawdź,czym szybciej, bo jak czasem dla jaj, mawiają moje córki, sentymentalnie nazywane przeze mnie @@@, jak pierdyknie to " ino roz " . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie sprytnie to połączyłaś , ale jest z imienia i nazwiska ,też uważam że dobrze zrobiłam , to piszę ja osoba , a nie wiecheć trawy , czy letnia bryza :) każdy może pisać i nazywać się jak lubi :))
      A w ziemi może pogrzebiemy a jak coś znajdziemy to stosowną notkę napiszę :)

      Usuń
  4. Gratuluję zmian :) W sumie są potrzebne, te na lepsze, oczywiście, ale patrząc na Twojego bloga, nie ma wątpliwości, że takowe zachodzą :)

    Z tym żelastwem, to ciekawa sprawa, moze faktycznie dobrze byłoby sprawdzić, co tam jest?
    Z wyjazdem w Pieniny masz podobnie jak ja nad morze. W to jedno miejsce i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lideczko dzięki za gratulacje :))
      A sprawdzę jak mi to spokoju nie da , a babcia jak co to będzie miała temat do ploteczek z koleżankami , na ten temat ....a nie mówiłam że tam coś było :)

      Usuń
  5. Jest pięknie!
    I oby każda zmiana satysfakcjonowała Ciebie! :)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się Ciebie czyta:) A tego żelastwa w ogródku to ja bym się odrobinę obawiała:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu , no nie wiem , jak tak czytam to nabieram sama obaw jak i ciekawości :))

      Usuń
  7. Oei dat is een hele grote klus.succes ermee.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, Ty to masz w sobie moc Ilona...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesli tego potrzebujesz, to zmieniaj. Rob to co lubisz, kazda(y) z nas szuka, wiec szukaj i odkrywaj - usciski:)

    Widac, ze dom ma porzadna konstrukcje, jakie fundamenty, lalll! Tylko pozazdroscic, to chyba solidna niemiecka robota, czy sie myle?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataner , jaka niemiecka robota , toż dom w Polsce stoi , i moje pradziadki go stawiali :))) choć pochodzili z Opolskiego :)

      Usuń
  10. Dla mnie nie ma różnicy jak się blog nazywa, są blogi z szumną nazwą wchodzę z zainteresowaniem i szybko wychodzę bo to nie to.Nie nazwa a zawartość przyciąga podglądaczy.
    Cieszę się że Twój blog żyje i ma się ok. Pozdrawiam z samego ranka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu , coś z Ciebie taki ranny ptaszek :)) ja jestem zadowolona ze zmiany , muszę napisać do Ciebie na pocztę , tyle że już nie myślę o zazdroskach lecz serweta mi się marzy ? i nie wiem co Ty na to ?

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o jakąś dużą to odpadam, nie robię bardzo dużych form , najlepiej obserwuj bloga i może coś wpadnie w oko.Jak masz ochotę to napisz.Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  11. Mnie się ta zmiana bardzo podoba! Człowiek potrzebuje zmian. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie to wymyśliłaś .Najważniejsze ze Tobie się podoba .Dla mnie zawsze pozostaniesz Ilonką = dziewczyną z wielkimi pasjami która uparcie realizuje swoje marzenia.Tak trzymaj.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. A może to blog o Twoim mężu???;)))) Wciąż się pojawia na zdjęciach;)))
    A tym żelastwem się zajmij lepiej... I atrakcja będzie, i zacznie rosnąć lepiej wszystko;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest o tym co jest mi bliskie , a z małżonkiem jestem już większość swojego życia ...a o żelastwie coraz bardziej myślę , czy tam faktycznie jest ?

      Usuń
  14. Teraz Twój blog prezentuje się bardzo nowocześnie, zgodnie z nowymi trendami - jak to się modnie mówi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu , tu nie chodzi o trendy , musiałam dokonać zmiany bo sama nazwa mocno mnie ograniczała .

      Usuń
  15. no fajnie wygląda :)
    moje pomidorki są , choc troszke ucierpiały , bo przez tydzień nie były podlane moja metoda z butelkami sie nie sprawdziła :(
    ale już zajadaliśmy sie :)

    pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zapytać o Twoje pomidorki , a metody z butelkami nie znam :)

      Usuń