Korzystając z rzadkich chwil wolnego czasu, tudzież zwanego świętym spokojem, który zapewniło mi przeziębienie, jak i resztki rwy kulszowej ciągnącej się za mną od ubiegłych świąt, mam sposobność pobyć sam na sam ze swoimi myślami, a co niektóre utrwalić na blogu,zwłaszcza te pozytywne, aby jeszcze bardziej się utrwaliły a nie rozmyły się gdzieś po drodze w kałuży codziennych spraw.
Na dzień dzisiejszy wiem mniej więcej w jakiem kierunku pójdzie mój blog, z pewnością nie będę szła w kierunku wywoływania dyskusji na różne tematy, już mi się to odbiło czkawką, nie muszę się mądrzyć na każdy temat, ani robić za znawcę w każdej dziedzinie życia, dodatkowo poświęcając czas na podtrzymywanie swojego zdania.....
Skłaniam się w kierunku, dziennika takich swoich zapisków, co zrobiłam , zrobię na ten czas, bądź ciut dalszy, przemyśleń, tak naprawdę to ta absencja blogowa, była mi potrzebna, by i na bloga spojrzeć inaczej, z innej perspektywy nie jak jakiegoś tworu, gdzie w oszalałym tempie, muszę tworzyć wpisy, najlepiej kontrowersyjne i czekać aż publika wyrazi swoje zdanie, chroniąc jednocześnie swój kark, aby nie rzuciła mi się do gardła, a jeśli już dorwie mi się do karku, to pójść do lasu lizać swoje rany.....już to przerobiłam i wiem że najlepszą naukę wynosi się na swoich błędach, więc tego błędu będę się wystrzegała.
Takie czasy, że najlepiej mieć twardą skórę, jeszcze twardszy tyłek, aby jak nam życie dowali mniej bolało, i ja też od tego wolna nie byłam, wyhodowałam sobie twardą skorupę, nawet samej przed sobą trudno było mi się przyznać do słabości, jakiejkolwiek, lecz ostatnimi czasy nie wiem czy to sprawa hormonów, lat, dojrzałości, pozwalam sobie na babskie łzy z bezsilności, na uwolnienie emocji, które niczym gula w gardle stoją, słabość to nie grzech .....lecz znak że jesteśmy tylko ludźmi , nie robotami.
Chciałam tym postem zamknąć pewien etap ....bloga, mam nadzieję, że moi dotychczasowi towarzysze blogowi, być może z różnych stron świata,będą ze mną nadal, tutaj i mnie nie opuszczą , więc zapraszam wszystkich znajomych jak i nieznajomych, a zwłaszcza tych co wierzą w potęgę marzeń, miłości, tego że jeśli naprawdę czegoś pragniemy, możemy to osiągnąć, aby stawili się tu dziś wieczorem i wyruszyli wraz ze mną , w nową podróż , być może przygodę która może i do waszego życia coś nowego wniesie, choćby inspirację, bo jeśli nie teraz to kiedy ?
Na dzień dzisiejszy wiem mniej więcej w jakiem kierunku pójdzie mój blog, z pewnością nie będę szła w kierunku wywoływania dyskusji na różne tematy, już mi się to odbiło czkawką, nie muszę się mądrzyć na każdy temat, ani robić za znawcę w każdej dziedzinie życia, dodatkowo poświęcając czas na podtrzymywanie swojego zdania.....
Skłaniam się w kierunku, dziennika takich swoich zapisków, co zrobiłam , zrobię na ten czas, bądź ciut dalszy, przemyśleń, tak naprawdę to ta absencja blogowa, była mi potrzebna, by i na bloga spojrzeć inaczej, z innej perspektywy nie jak jakiegoś tworu, gdzie w oszalałym tempie, muszę tworzyć wpisy, najlepiej kontrowersyjne i czekać aż publika wyrazi swoje zdanie, chroniąc jednocześnie swój kark, aby nie rzuciła mi się do gardła, a jeśli już dorwie mi się do karku, to pójść do lasu lizać swoje rany.....już to przerobiłam i wiem że najlepszą naukę wynosi się na swoich błędach, więc tego błędu będę się wystrzegała.
Takie czasy, że najlepiej mieć twardą skórę, jeszcze twardszy tyłek, aby jak nam życie dowali mniej bolało, i ja też od tego wolna nie byłam, wyhodowałam sobie twardą skorupę, nawet samej przed sobą trudno było mi się przyznać do słabości, jakiejkolwiek, lecz ostatnimi czasy nie wiem czy to sprawa hormonów, lat, dojrzałości, pozwalam sobie na babskie łzy z bezsilności, na uwolnienie emocji, które niczym gula w gardle stoją, słabość to nie grzech .....lecz znak że jesteśmy tylko ludźmi , nie robotami.
Chciałam tym postem zamknąć pewien etap ....bloga, mam nadzieję, że moi dotychczasowi towarzysze blogowi, być może z różnych stron świata,będą ze mną nadal, tutaj i mnie nie opuszczą , więc zapraszam wszystkich znajomych jak i nieznajomych, a zwłaszcza tych co wierzą w potęgę marzeń, miłości, tego że jeśli naprawdę czegoś pragniemy, możemy to osiągnąć, aby stawili się tu dziś wieczorem i wyruszyli wraz ze mną , w nową podróż , być może przygodę która może i do waszego życia coś nowego wniesie, choćby inspirację, bo jeśli nie teraz to kiedy ?
Dziś wieczorem "będzie się działo"? O miłości? No, to tylko tak do mnie mów:-))). Przypędzę galopem!
OdpowiedzUsuńBlog ma byc przyjemnoscia, odskokiem od codziennych problemow, a nie jakims przykrym przymusem. Pisz, co Ci serce podpowiada, albo nie pisz, jesli nie masz ochoty, ja zawsze bede czekac na Twoje posty i czytac je z przyjemnoscia.
OdpowiedzUsuńBuziaki, Ilonus :***
A i owszem bywał przyjemnością, lecz swego czasu sama sobie zgotowałam zgoła odmienną sytuację nie bacząc na ostrzegawcze dzwoneczki, teraz mam zupełnie inny blogo pogląd :)czy spojrzenie na wiele spraw.
UsuńLojezu! Przemeblowalas chalupe!!!
UsuńTyz dobrze :)))
To teraz będzie się działo po nowemu - powodzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Już jestem ciekawa, jaki etap teraz nastąpi :)
UsuńIlonko, Panterka bardzo trafnie okreslila pisanie bloga. To ma byc przyjemnosc a nie przymus, jesli tylko bede mogla to stawie sie wieczorem:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i czekam na wieczór. Czasami takie przemyślenia są bardzo dobre i spojrzy się na wszystko z innej perspektywy a w życiu zawsze trzeba mieć twardy kark i tyłek bo nigdy nie wiadomo co lub kto ci dowali.Do miłego.
OdpowiedzUsuńCzekam i ja...
OdpowiedzUsuńA o której zaczyna sie to wieczorem?!:-))
OdpowiedzUsuńJakbym nie dałą rady wpaść ( bo jakas jestem zmęczona), to dużo siostrzanych mysli już teraz zasyłam. I w ogóle ściskam Cię mocno dziewczyno z mądrymi, dojrzałymi przemysleniami!:-))))))))))***
Olgo zawstydzasz mnie, i ja Cię ściskam :)
UsuńPowodzenia po nowemu...
OdpowiedzUsuńWyruszam z Tobą w nową podróż :)
OdpowiedzUsuńje moet het ook voor het plezier doen.
OdpowiedzUsuńAleż się cieszę,że wróciłaś,pisałam doCiebie bo martwiłam się ale uznałam że pewnie musisz sobie wszystko poukładać,a tak z butami nie chciałam wchodzic i pisać,dzwonic:)Wiesz,że jestem z Tobą i będę wiernie zaglądać bo lubię Ciebie i Twoje wpisy,również Twoje"wymądrzanie"nigdy mnie nic nie raziło wręcz bardzo pomagało spojrzeć na wiele rzeczy inaczej:)Buziaki
OdpowiedzUsuńBeatko dzięki za Twe wsparcie :)
UsuńTeż się wybieram w podróż z Tobą...
OdpowiedzUsuńI ja się piszę na nową podróż :)
OdpowiedzUsuńNowa szatka bloga :)
Mirko się cieszę bardzo że JESTEŚ :)
UsuńRób tylko to, na co masz ochotę;) To takie proste, a takie trudne...
OdpowiedzUsuń