Pod poprzednim postem trochę się rozpisałam, być może nie do końca optymistycznie, ale każdy ma chyba taki etap w życiu ....że nie chce tkwić w miejscu, ma potrzebę rozwijania, ale jednocześnie ogląda się człowiek w przeszłość, bojąc się zaryzykować.
Wielu pamięta, że chwilę temu byłam gotowa, rzucić te moje tu i teraz i wynieść się w góry, jednak jak napisała mi moja droga Gabrysia list, zaczęłam patrzeć na ten pomysł już bardziej racjonalnie, i choć nawet małżonek był za ....ja na ten czas jeszcze nie jestem gotowa na taką rewolucję, choć zdawałoby się że całe życie gdzieś pędzę, walczę z przeciwnościami losu, teraz powiedziałam pas....choć być może kiedyś to się zmieni.
Wiecie z drugiej strony że, życie uczy aby nic nie planować zwłaszcza na dłuższą metę, bo może nic z tych planów nie wyjść, i na swoim przykładzie tego doświadczyłam, padł mi kręgosłup, na szczęście nie moralny ....za chwilę czeka mnie trochę rehabilitacji, ale pomału idzie ku lepszemu.
Jednak wracając do poprzedniego wpisu, dzięki tym bezsennym nocą, pobyciu sam na sam ze swoimi myślami, dojściu nawet do tego że jestem okropną zołzą, skupiającą swoją energię, myśli nie na tym co trzeba, doszłam do tego, że przez całe życie (no prawie poza wyjątkami ) zawsze chciałam być jak większość, taki bezpieczny szablonik, ale prawda jest taka, że to już mnie uwiera, od dawna, co wnikliwe osoby mogły to już dawno zauważyć, czytając jesienne posty ...takie jak teściową nie będę, ta chwila ten dzień, czy parę innych....
Bolałam nad tym blogowym życiem nawet, że i tu musi być wszystko takie cacy, fajne, że nie ma tu miejsca na taką totalną otwartość co jest też zrozumiałe z wiadomych powodów, więc i tu też staram się być jak większość, po co się wychylać .....niepotrzebnie ....choć jednak mam pokusę aby napisać coś innego....
Wracając do realnego życia, po tylu latach, odnalazłam spokój w sercu, takie to banalne, chciałoby się rzec, nie rzuciłam garami, mąż ten sam, na nic się nie zapisałam .....na blogu na dzień dzisiejszy napiszę tylko,prawda wyzwoli, mnie wyzwoliła, każdy jednak musi znaleźć swoją, prawdę, drogę, drogowskaz ...cokolwiek .....myślę że co wnikliwsze osoby, dostrzegą to na blogu w następnych wpisach.
Dla wszystkich którzy w ubiegłym roku śledzili, na blogu powstawanie mojej pracowni, moje początki z dekupagem, jak macie ochotę to zapraszam do mojego Kurnika Sztuki, poniżej link, od dwóch dni zaczynam wstawiać swoje prace, za chwilę będzie tam ich jeszcze więcej ....
Powyżej ta brązowa silka powita jutro według planu swoje potomstwo, akurat ostatni czas spokojnego wysiadywania .....i oddechu, a jutro mam nadzieję 12 piskląt ....ujrzeć :)
A ta kurka bez ogona to araukanka specjalistka od zielonych jajek zwanych wielkanocnymi, jest z nami prawie dwa lata, początkowo wołałam na nią Chilijka bo z takiego kraju wzięła się ta rasa, ale teraz wołam na niż Cila takie zdrobnienie...reaguje na imię ...więc jest ok:)
Oczko wodne jeszcze na półmetku zarośnięcia ....bo trawy nie urosły, irysy wodne, lilie wschodzą ...
No i mandarynki .....samiec no cóż za chwilę będzie miał umaszczenie jak samica ....aż do jesieni ....
Pozdrawiam świątecznie. Ala
OdpowiedzUsuńWitaj Alu :)
UsuńJaki ten bażant jest piękny, kiedyś muszę sobie takie sprawić ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdzie to napisać że Fallar w moje progi wpadł ....ale ptaszysko rzeczywiście piękne jeszcze jak mu ogon za moment urośnie .....
UsuńJakże ja Cię rozumiem. Ja też momentami cokolwiek się duszę. Wszyscy na całego świętują, a ja mam ochotę napisać coś obrazoburczego. Kto wie...
OdpowiedzUsuńAleż te bażanty są cudne. Takie bajeczne, że aż nie do wiary, że to domowe ptaki.
Bażanty ....no jest na czym oko zawiesić :)
UsuńŚliczne bażanty. Dostałam zielone jajeczko i nie wiedziałam jaka kurka znosi takie.Podejrzewałam , że GMO maczało w tym palce. Teraz już widzę kurkę:)
OdpowiedzUsuńW kurniku masz śliczne cudeńka:) Z chęcią obejrzałam.
Ilonko dzięki Tobie zaczęłam pisać drugiego -podróżniczego bloga . Może coś wyjdzie z tego, ale nic na siłę. Od czasu do czasu coś wstawiam.
Pozdrawiam Ilonko z całego serca:)
Izko fajnie że go otworzyłaś .....nareszcie :)
UsuńJajko w technice sospeso to cudo !
OdpowiedzUsuńOd razu skojarzyło mi się z bratkami w cukrze i , że można je zjeść :)
łakomczuch na słodycze odzywa się we mnie w najmniej oczekiwanych momentach :)
Pozdrawiam
Mireczko to nie cukier, choć ciut widać, ale takie kryształki dające efekt lodu, dałam ich mało bo wiosna w końcu:), ale sama technika daje wiele kombinacji :)
UsuńPozdrawiam...
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńPrzesylam serdeczne pozdrowienia swiateczne:) Alez u Ciebie pieknie i kolorowo i najwazniejsze, ze spokoj w sercu gosci - buziaki:)
OdpowiedzUsuńDzięki Ataner :)
UsuńHele mooie sierkippen ze zien er ook heel goed uit.
OdpowiedzUsuńCudne te kurki i ptaszki, zakochać się można :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się Krysiu podobają :)
UsuńOd jakiegoś czasu nie dostawałam informacji o nowych Twoich postach,zajrzałam aby złożyć życzenia a tu okazuje się,że piszesz.nie wiem co sie stało,sprawdziłam,że nadal jestem w Twoich obserwujących.Kompletnie nie wiem czemu nie widzę Twoich postów....pewnie dla tego nie zaglądasz do mnie....ale to nie była moja zła wola.Składam,najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne.....szczęścia i spełnienia marzeń!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem co się dzieję, jak coś opublikujesz zawsze zaglądam do Ciebie, fakt nie komentuje ale czytam i oglądam, dzięki za życzenia na poczcie :)
UsuńPorywaja za serce te Twoje ptaszyny! Porywają! Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńDzięki Dorotko :)
UsuńTa puchata wygląda, jak kot:)) Ładne te ptaszyny.
OdpowiedzUsuńZrobiłabym prezent siostrze i kupiła jej parkę tych kurek, które niosą zielone jajka, ale może mi podpowiesz, gdzie takich szukać? Ona ma kilka cwergów i jedną bezę, taką zwykłą białą kurkę. Cwergule tyle jajek niosą, że wystarczy i nie musi kupić. Właśnie teraz widziałam, jak znowu się kwoczki posadziły na gniazdach i mają zamiar wysiadywać. Myślisz, że gdyby im się jajka od tych co niosą zielone podłożyło to wysiedzą???
Memo jak co to kup najlepiej, pisklaki araukana, ja też kiedyś kupiłam zielone jajka z nadzieją że się mi takie wyklują no i się wykluły lecz nie araukanki, widać nie ten kogut był co trzeba ....a jaja Ci kura wysiedzi ....zwłaszcza silka ...jednak musisz mieć pewność że jajka są rzeczywiście na sto procent od araukanów.
UsuńCudne masz te ptaki, no po prostu niesamowite są!
OdpowiedzUsuńNo Natalio :)
Usuń