czwartek, 8 maja 2014

ROCZNICOWO

W czasach, gdy moim,  najważniejszym celem, było ściganie się o tytuł kury domowej, z tymi codziennymi obiadkami, z tą powtarzalnością codziennych obowiązków, oraz na wymyślaniu nowych dziedzin, aby niczym kombajn być wielofunkcyjną kurą udomowioną, gdzie po wielu latach dotarło do mnie, że mistrzem kuchni poza własną nie zostanę, tytułu nadwornego cukiernika, również nie zdobędę, dzieci niańczyć też zawsze nie będę...no cóż urosły, jedynie tytuł naczelnej zołzy domowej pozostał w zasięgu ręki, posadka ciepła bo domowa, jedynie prowadząca do mnie do pogłębiającego się czepialstwa.....


Jednak, kiedy ogarnia mnie stagnacja....z wiekiem coraz częściej, mnie dopada, brrr, budzi się wtedy mój niespokojny duch, i  gna mnie do brania udziału w przeróżnych wyzwaniach, jedne  okazują nietrafione, jak zumba czy joga, zajęcia świetne lecz mój kręgosłup do dziś ma odmienne zdanie.
Wierzę w symbolikę i tak czekałam kiedy wybije mi magiczna czterdziestka, zanim do tego doszło naczytałam się głupot o jakieś smudze cienia, kryzysie wieku ....średniego,w miedzy czasie umilając sobie życie, w wyszukiwanie coraz to nowych oznak starzenia, oczywiście nie liczyłam ani nie wyrywałam już siwych włosów,gdyż siwiejąc od dwudziestki ...byłabym łysa je z łba targając do tej pory, skupiałam się bardziej na swojej fizyczności....tak zmarszczki.

A tu wraz z czterdziechą, że tak powiem ino w łebie no dobrze w głowie mi się na plus poprzestawiało, przestałam pomału pielęgnować kult ogniska domowego z całym ceremoniałem garów, i po dwóch dekadach przypomniałam sobie o sobie, jakież to banalne i prawdziwe.

Jak to w życiu bywa z przypadku, mam swoją odskocznię na czas karnawału działam w wypożyczalni, pójście między ludzi to było to czego mi przez te lata zaszycia się w kieracie domowym brakowało, lecz jak to bywa karnawał zawsze się kończył ....i cóż zaniedbane obowiązki domowe usilnie mnie wzywały, a raczej biły na alarm, dopominając się codziennych obiadków, i pozostałej celebry domowej.

Więc  jako nauczyłam się że musi coś się dziać, szukałam usilnie zajęcia dla siebie na dalsze miesiące, mogłabym być żoną przy mężu, ale ta rola mi obmierzła, nie żony lecz kobiety domowej, i tak po drodze dzięki innym blogom, zafascynowało mnie rękodzielnictwo, że są techniki, których można się nauczyć, kilka jak szycie, szydełko, odpadło na starcie ....na polu  zostały decoupage, ceramika, witraż ....
Witraż odpadł .....szkła plus narzędzia ....droga sprawa .....ceramika ....pozostała być może w niedługich planach, decoupage pozostał, pomału rozwijał się w domowym zaciszu, po trzech miesiącach samodzielnej czy internetowej nauki, postanowiłam  ruszyć tyłek z domu, i  szkolić się w tej dziedzinie pod okiem profesjonalistów, godzin, przejechanych kilometrów nie zliczę i pewno jeszcze wiele ich będzie, ale mogę powiedzieć dziś że rozwinęłam skrzydła.

Mija właśnie rok od mojego pierwszego szkolenia, po które udałam się aż do dalekiej Warszawy.....dokąd przemilczę, bo poziom żenujący, plus to że osoba która tych szkoleń się podejmuje nie wykazuje, chęci aby czegokolwiek nauczyć ...tak że pierwsze szkolenie było moją porażką, i  gdybym na drugi dzień nie spotkała osoby, która mi pokazała jak wygląda prawdziwy taki warsztat, pewno dałabym sobie z całym deku spokój.

Dzięki mojej mentorce przez rok,przeżyłam  wiele fantastycznych i inspirujących szkoleń, pod fachowym nieraz okiem włoskich instruktorek, czy jak jutro będę pobierać nauki u Gabi z Węgier, ale  najbardziej  wyniosłam z tego siebie, to że pomimo nieraz wychodzi ze mnie zołza, mam swój świat, gdzie mogę choć na chwilę uciec od codzienności, a już za chwilę będę chciała tą inspirację i radość tworzenia przekazać swoim kursantkom.




Trochę lansu kurnika sztuki musi być, i tak wazon zdobiony jest od środka i celowo tak mocno wycieniowany, może być też delikatniejsza wersja po więcej i na CANDY zapraszam na kurnik sztuki na górze po prawej wystarczy kliknąć :)

A poniżej LINK do starych postów  dla tych co ich nie znają, można poczytać jak to się zaczęło, moja pogoń za realizacją TYCH MARZEŃ O KTÓRYCH TERAZ CZYTALIŚCIE :) oczywiście jak komuś się chce :) bo to aż kilka odcinków:)

19 komentarzy:

  1. Dla wielu z nas rękodzieło jest odskocznią od spraw codziennych , to jest nasz świat , oderwanie się od obowiązków , wyciszenie i samorealizacja. Wiele Ilonko zrobiłaś w tym kierunku , podziwiam Ciebie za to , ale opłacało się bo powstał Kurnik i coraz piękniejsze prace. Pozdrawiam cieplutko i udanego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Marysiu, dla nas odskocznią jest rękodzieło, dla innych życie towarzyskie , telewizor, sport, każdy powinien się realizować w tej dziedzinie która sprawia mu radość, tak kurnik powstał, jednak przy samej końcówce najwięcej mam zawirowań, wszystko dograć, cała logistyka :)
      Również życzę Ci cudownego weekendu :)

      Usuń
  2. Och, Ilonus, towarzysze Ci praktycznie od poczatku w tym dziele zycia, obserwuje z dystansu i musze przyznac, ze zrobilas ogromny krok w samorealizacji. Tak wielki, ze juz nawet ze mna przez telefon nie masz czasu (ochoty?) porozmawiac.
    Ale nie szkodzi, wazne, ze odnalazlas sie w zyciu, dzialasz, jestes bardzo aktywna i masz z tego zadowolenie. Inaczej pewnie zostalabys po kres zywota przy garach, potem wnukach.
    Zycze Ci dalszych sukcesow! Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panti och żebyś widziała to jak dzięki tej mojej samorealizacji wszystko na głowie stoi, opisać to trudno, zdjęcia zbyt szokujące, jednym słowem młyn, ale obiecuję że lada momento zadzwonię, i pogadamy sobie ile wlezie :)
      Teraz udaję się objęcia niejakiego Morfeusza, jutro o świcie pobudka i caluśki dzień szkolimy się dalej :)
      Jak szaleć to szaleć a co :)
      Buziaki :)

      Usuń
  3. Jak to dobrze Ilonko, że przekroczywszy magiczny próg czterdziestu lat czujesz sie tylko lepiej, świadomiej i spokojniej. Ze mną było podobnie. Po prostu z wiekiem poznajemy same siebie bardziej i wiemy już co dla nas ważne a co przemijające i złudne. Lata nas wyrzeźbiły. Zmarszczek pięknych na ciele i duszy dodały, obudziły w nas nowe marzenia oraz dały czas na ich realizację.
    Trzeba miec pasję. To jest sól zycia. A poza tym bliskich, którym dajemy miłosc i oparcie. A oni dają nam to samo oraz poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
    Ściskam Cię mocno i wszystkiego dobrego zyczę!:-)))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek dojrzewa z wiekiem, nie bez kozery mówi się mieć te młode lata lecz ten rozum co w wieku dojrzałym, lecz z drugiej strony tych szaleństw młodzieńczych lat bym już nie zrobiła, tak widać młodość ma inne prawa, dojrzałość już nie ma takich fantazji lecz więcej kalkulacji....

      Usuń
  4. A wszystko przeze mnie - że się jeszcze raz - bez skapy - przypomnę;)))) Super!!! Tak trzymać!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Kretko pamiętam matulu chrzestna mojej pasji :)

      Usuń
  5. Cześć Ilonko.Twój blog od początku zmienił się całkowicie nie mówiąc już o Tobie. Wspaniałe rzeczy tworzysz.Ja na razie decu odłożyłam na półkę ot jakoś uznałam to za bezsensowne zajęcie.Nie było ani dla kogo,a u siebie miałam już dosyć.Jedynie wymianki dawały mi trochę frajdy .Teraz jakoś tak zrezygnowałam z codziennej bieganiny staram sie żyć spokojnie i bliżej natury.Czuje się z tym lepiej i mam z tego dużo frajdy.Ale Ty twórz jak najwięcej bo masz do tego dar.
    Pozdrówka zasyłam ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brydziu być może gdyby nie kurnik, też bym odwiesiła deku na kołek, i w tylu szkoleniach też bym nie brała udziału, bo wiadomo są to wydatki, fakt teraz jestem zabiegana, ale też myślę racjonalnie wygospodarować czas dla siebie i rodziny.
      Dodatkowo w przerwie obiadowej między szkoleniami, stwierdziłam że nie ja jedna już w garach mieszać nie lubię ...codziennie, panie też jak ja stawiają na wszelakie kasze, makarony, wszystko byleby było szybko :)

      Usuń
  6. Zmieniasz się i Twoje życie staje się coraz bogatsze. Tak bywa i to jest pozytywne. Odskocznia potrzebna jest każdemu Ty ją znalazłaś...

    OdpowiedzUsuń
  7. piekny wazon Kochana i o czywiscie przekroczenie magicznej 40 nie jest mi obce ale jakoś tam nie zawuażyłam duzych zmian ,ale warto mysleć o sobie i być trochę egoistka tez miałam pewien moment w zyciu ze tylko dom praca mąż dziecko a ja...i warto być egoistka pozytywnie oczywiście
    buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Averko myślę że to jest tak,że każdy potrzebuje zmiany w innym momencie swojego życia, i każdy je przechodzi lecz o różnym stopniu nasilenia, może być niewielka rewolucja i totalny przewrót.

      Usuń
  8. You are such a positive minded person..hope you have a great weekend..love..

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się wazon, ostatnio siedzę w starych kuflach węgierskich z czasu PRL, które próbuję przerobić na coś sensownego. Tak pięknie jak Ty nie zrobię ale może choć odrobinę uda mi się je zmienić :) Kurą domową jestem od dawna, kiedyś nie chciałam nią być, teraz doceniam to bycie...i bardzo mi się ono podoba :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi Ino, że i ja kiedyś uwielbiałam bycie kurą domową, póki dzieci były małe niczym kwoka, starałam się stworzyć ciepłe przytulne gniazdko, skupiałam się na tym totalnie, aż co kiedyś pisałam wpadłam w taki stan że strach mnie paraliżował jak miałam wyjść z domu, to dziś dla mnie nie pojęte, ale tak miałam, nawet zakupy robiłam wcześnie rano, lub sklepach 24h, i tak zawsze miałam poczucie że WSZYSCY się na mnie gapią ....także te moje udomowienie obróciło się w pewnym momencie przeciwko mnie....

      Usuń
  10. Ha! A ja jestem z Ciebie dumna! PRAWDZIWA KOBIETA! Wazon z bzami cudny. A magiczna czterdziestka.... wcale magiczna nie jest. Wkrótce przekonasz się o tym. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko już od prawie trzech lat czterdziestka się do mnie przykleiła, co zwłaszcza mój nastoletni syn lubi mi przypominać .....jeszcze licznik mi zawyżając :)

      Usuń