Wczoraj jadąc pod Wisłę , rozmawiałam z mężem na temat zmiany mojej blogowej nazwy , już widać wstępną transformację wizualną , która się nijak mam do nazwy , gdyż nie ukrywam że ta zagroda w nazwie zaczęła mnie uwierać ...zaczęłam się czuć niemal nie raz jak rolnik ...którym oczywiście nie jestem .
Wielu z Was ma kury , kaczki , kozy a niekoniecznie nazwa na to wskazuje , i wracając do naszego wyjazdu , w głowie rodziły się coraz to nowe nazwy mojego bloga ....dostaliśmy telefon że czeka na nas Boluś , który pierwotnie był jastrzębiem ...choć wiedziałam że ptak to jest drapieżny ,w dodatku ranny , nie odczuwaliśmy strachu choć zwierzę różnie mogło się zachować , ostrego dzioba się nie bałam bażanty też mają i robią z nich użytek ...bardziej się bałam tych szponów , jak widać niepotrzebnie .
Boluś chyba czuje że mu pomagamy , jest ufny , poddaje się karmieniu , podawaniu lekarstwa , bez jakiegokolwiek oporu , co bażanty niby bardziej z nami obyte , gdy były chore przy podawaniu lekarstw , czy posiłku okropnie protestowały .
No popatrzcie jak to w życiu nieraz bywa , w jakim sensie chciałam się zmieniając nazwę bloga odciąć od ptaków , a tu się okazuje że ta wiedza , którą przez rok mozolnie zdobywaliśmy , ucząc się nie raz na błędach , porażkach , sukcesach , stawiając woliery prawie w centrum miasta , gdzie z naszą pasją jesteśmy nie lada wyzwaniem dla sąsiadów (paw , koguty ) możemy być przydatni , dziś Bolusiowi , a kiedyś ...zobaczymy .
Chciałabym się zwrócić z prośba ...jeśli ktoś ma jakąś wiedzę czym na dłuższą metę karmić myszołowa , byłabym wdzięczna za informację ...na razie karmimy go my sam nie tyka jedzenia oczywiście surowym mięsem , ale nie wiem czy to wystarczy .
Boluś na razie będzie w naszej kuchni , ale jak dojdzie do sił , będzie w wolierze sam i gdzie będzie zbierał siły do powrotu na wolność .
Życie jak widać pisze swoje scenariusze,trzymam kciuki za Bolka.Pozdrawiam bardzo ciepło
OdpowiedzUsuńIlonka - myszołowy są pod ochroną - jak wszystkie ptaki drapiezne i po udzieleniu pierwszej pomocy powinny trafić do specjalistycznego ośrodka. Zadzwoń najlepiej do ptasiego azylu przy warszawskim zoo - albo podpowiedzą, albo przejmą Bolka: (22) 670-22-07
OdpowiedzUsuńA na razie najlepsze będzie pewnie surowe mięso ( jak nie dasz rady nałapać mu myszy:-))) - myślę, że mięso z kurczaka, wołowina, wieprzowina raczej nie, chyba, że nie za tłusta.
Powodzenia!
Asia
Aśka my go nie złapaliśmy , weterynarze gdzie leczyliśmy nasze ptaki już jesienią o czym pisałam zaproponowali żeby się nim zaopiekować , ptakami jak będzie taka potrzeba gdyż ludzie różne ranne ptaki przynoszą a oni nie mają warunków aby trzymać na dłużej ptaki.
UsuńMy nie zamierzamy go trzymać dłużej niż to konieczne , a jeśli nie wróci do pełnej sprawności wtedy możemy się kontaktować jakimś konkretnym ptasim azylem .
Tak to napisałaś że jeszcze trochę a stracę jakiś sens i motywację aby mu pomóc , bo kłopoty z tego tytułu wcale mi nie potrzebne , wiem że wiele osób prowadzi różne azyle dla ptaków ..
Ale mi chodziło o to, że w warszawskim azylu są najlepsi fachowcy i oni mogą najlepiej pomóc:-)))
UsuńAśka przecież ja do Warszawy nie pojadę a jakby to było takie proste to ci weterynarze sami by tam zadzwonili a nie do nas .
UsuńOni udzielili pierwszej pomocy a teraz jest potrzebny czas , nie jest połamany , tylko potłuczony .My po świętach mamy pojechać z nim do kontroli , ich pomoc jest bezinteresowna , tak samo nasza , jakoś sobie nie wyobrażam że z najdalszych zakątków polski wszyscy zwożą poranione , chore ptaki do warszawy ...
Rano byłam szczęśliwa że przeżył , patrząc nawet na wczorajsze zdjęcia które oddają jego stan ...teraz może jeśli znów znajdzie się jakiś ptak odpukać ..będzie tak że może odmówię jego przyjęcia , gdyż zaczynam się czuć że za chwilę ja będę winna że przygarnęłam w dobrej wierze chore zwierzę ...
Ilona - pisałam z troski - przepisy mamy takie, że azyl dla dzikich zwierząt powinien być zgłoszony do właściwego leśnictwa. To, co robisz jest wspaniałe. Nie każdy by to potrafił! I chwała Ci za to wielka i niezmierzona, bo dzięki Tobie i weterynarzom Boluś przeżył i ma szansę na powrót do natury! Tak trzymaj!
UsuńŚciskam Cię mocno!
Asia
Asiu ja wiem że to piszesz z troski , tylko dla mnie jest niewiadoma nie wiem jak się z tym wszystkim poruszać , i tak po ludzku uznałam skoro lekarz weterynarz do nas się zwrócił aby udzielić ptakowi opieki , schronienia , sytuacja kilkudniowa patrząc na postępy w dochodzeniu do formy Bolusia , po co mam dzwonić gdzieś do warszawy , aby go tam zabrali i dodatkowo narażali na niepotrzebny stres ...jak za kilka dni może wróci do swojego lasu , do środowiska które zna ..
UsuńOn z pewnościa wyzdrowieje :). W tutule bloga może zamiast "mała zagroda" napiszesz "pasja". Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńBolek miał szczęście, że trafił na dobrych ludzi :)...trzymam kciuki:)))
OdpowiedzUsuńPtaki drapiezne, oprocz miesa jadaja chrzaszcze, larwy, dzdzownice, a nawet padline.
OdpowiedzUsuńJak to sie czasem dziwnie zycie uklada. Dzieki doswiadczeniu zdobytemu na drobiu, staliscie sie schroniskiem dla ptactwa drapieznego. Tylko podziwiac!
Buziaczki
I ja trzymam kciuki za powrót do zdrowia ptaszora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Niesamowita sprawa z Bolusiem. Trzymam kciuki za obopólne powodzenie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż myślałam czytając tytuł, że Boluś wyciągnał nogi, a tu taaaaka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńWspaniale.
Będzie dobrze, w końcu jest w dobrych rekach.
Serdeczności
Zadzwonić do azylu warto- może coś podpowiedzą.
UsuńAle śliczny ten Boluś!
OdpowiedzUsuń***
Buziaczki
Myślę, ze okoliczni weterynarze są szczęśliwi mając w pobliżu możliwość leczenia dzikich ptaków, u takich pasjonatów jak Wy. Zwłaszcza, że robisz to charytatywnie, masz odpowiednie warunki i "ptasie" doświadczenie. Oby jak najwięcej takich pomocnych miejsc!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o tytuł bloga, to zupełnie nie mam poczucia, że zmieniając go odcięłabyś się od ptaków. Myślę, że jest Ci już ciasno w tym tytule, gdzie jesteś częścią zagrody.
A to przecież odwrotnie, zagroda jest częścią Ciebie.
Magdo to tylko chodzi o te miejsce , ja ptaka nie leczę , tylko zapewniam mu opiekę , to takie tymczasowe miejsce ...
OdpowiedzUsuńTakich Bolusiów jest więcej ...tylko różnie się te historie kończą ...
Jesteście niesamowici. Pozdziwiam Cię. A tytuł bolga? Może "Moje skrzydlate imperium? albo "Moje pasje z ptakami w tle"
OdpowiedzUsuńIlonko!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita w tym co robisz. Podziwiam Cię całym sercem...
Wybacz mi, ale nie zmieniaj nazwy swojego bloga. Przyzwyczaiłam się do Twojego tytułu. Jestem przy Tobie niemal od początku. Dla mnie najważniejsze jest to o czym piszesz i co nam pokazujesz...
Wielkie serce dla swojej Rodziny i Ptactwa!!!!
Ślę moc pozdrowień.
Ilonko!
OdpowiedzUsuńgdy nadejdą Święta Wielkanocne niech nadzieja i radość zastukają do Twoich drzwi...
Wielkanoc niech Ci przyniesie pomyślność, szczęście i piękny uśmiech każdego dnia.
Tego z całego serca życzę Tobie i Twojej Ukochanej Rodzince...
Cieszę się z naszej znajomości.
Ślę moc pozdrowień.
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta Twoja pasja, służy nie tylko Tobie, ale i innym, podziwiam! :)
Słonecznych i rodzinnych Świąt!
Pozdrawiam,
Ilona :)
Najwazniejsze, ze Bolus czuje sie i wyglada lepiej. Nie mam pojecia czym karmic takiego ptaka, moze w sklepie zoologicznym cos doradza. Mysle, ze myszy to podstawa a lekarze nie dali wskazowek?!
OdpowiedzUsuńIlonko, wydaje mi sie ze, ze Asia miala racje proponujac tel. do ptasiego azylu, tam sa specjalisci ktorzy na pewno udziela Ci wiele informacji jak postepowac z Bolusiem. I nie sadze aby ktos miala do Ciebie pretensje w koncu, dzieki Twojej opiece dochodzi do zdrowia.
Pozdrawiam:)