środa, 6 listopada 2013

300 -RAZY , CZYLI JEDEN DZIEŃ Z MOJEGO ŻYCIA :)






Dziś piszę 300 -setnego posta :) więc pomyślałam sobie, że zamiast pisać to co zwykle , czy wywoływać .....dyskusje, post ten będzie pisany cały dzień, czyli będzie taki jeden dzień mojego życia, kto jest ciekaw zapraszam.

Aby zacząć dziś muszę wrócić się myślami do wczoraj, gdzie to pojechaliśmy po meble do pracowni i  będę je miała dopiero w sobotę, gdyż do samochodu osobowego nie wchodzą, choć to z Ikei ale gabaryty swoje mają.
Więc dzisiejszy poranek, był inny niż sobie zaplanowałam,odnośnie mebli bo reszta po staremu, a więc dzieci wyszykować do szkoły,  choć synek został w domu, gdyż chory, przeziębienie ale jednak w łóżku musi leżeć, a mama ma zadbać o to aby mu ptasiego mleczka nie zabrakło i oczywiście rozpieszczać.

Ale  to że meble główne będą w sobotę, dziś za chwilę jadę kupić farbę, i waham się między bielą (meble będą białe ), toffi , lub złamaną zielenią taką w oliwkę wpadającą, potem jeszcze szafki pod zlew kupić w pracowni do mycia pędzli , rak , to  konieczność, musi być miejsce na dzbanek do kawy, miejsce na szklanki ....

Po powrocie dalsze relacje z tego co i jak , gdzie i kiedy , jednak foty będą popołudniu , niestety nie dam rady wstawić, Kinga w szkole a mama niekumata :)
........................................................................................................................................................................

Męża wysłałam po farby bo  mam w domu inną robotę  niż wybór farb i tak z jakiegoś powodu zamiast bieli , oliwki i toffi kupił ŁOSOSIA TAKI KOLOR , więc to zostanie na korytarz w domu , a mąż znów pojechał namieszać tym razem TOFFI delikatne .. a ja  zrobiłam sobie melisy na wyciszenie, bo niepotrzebnie stówę stracił jak są inne wydatki.

Zabieram się za kolejną siódmą dachówkę, w kuchni panuje artystyczny ( fajna nazwa ) bajzel, w którym muszę jeszcze jakiś obiad upichcić, sąsiad ma restaurację i jego żona nie musi gotować, jak jej zazdroszczę .....niekiedy ...tego że nie musi stać przy garach.

Potem małżonek  pojedzie po dechy na szalunek pod płot, po południu będzie do odebrania kaloryfer do pracowni, i chyba udam się osobiście kupić szafki pod zlew ...żeby nie było ...znów melisy ...
A jeszcze mężuś jakimiś kontaktami zamówił mi szklane bombki ......z fabryki, czy ktoś robi takie coś w dekupażu ? będę miała co trzaskać, a przedwczoraj najmłodsza zrobiła PRAWIE SAMA
BOMBKĘ ...
ZDJĘCIA POTEM .... BO....
..........................................................................................................................................................................

 No więc jak Mirka napisała opisuję typowy dzień z życia kobiety .....więc czytajcie ...

Małżonek wreszcie przywiózł farbę odpowiednią w nagrodę robi OBIAD :) dla rodziny a ja w tym czasie jestem artystyczną duszą i robię świąteczną dachówkę, co jakiś czas wędrując do sypialni gdzie jest komputer.
Jestem za równouprawnieniem w kuchni, gdyż garnki mi obmierzły .....
Jeszcze przy okazji robię pranie kostiumów które wracają po Halocośtam :) więc jeszcze czeka mnie prasowanie, tu nikomu żelazka nie daję bo tiule, i syntetyczne materiały czekają tylko na zbyt gorące żelazko i wtedy ....po stroju.
Mam zamiar jeszcze pościągać doniczki z okien z pelargoniami ...i zanieść je na spoczynek do piwnicy, na dworze zakwitła DATURA co prawda jednym kwiatkiem bo resztę poobcinałam wcześniej.
W oczekiwaniu zajadam się pierwszymi w tym sezonie mandarynkami to znaczy z papugą która je uwielbia, mąż zadbał abym się tą uspakajającą melisą nie struła , gdyż wszystko idzie nie tak jak powinno, zwłaszcza fachowcy ...o tym później gdyż ciśnienie mi skoczy :)
.....................................................................................................................................................................
Dostałam cynk że koło siedemnastej mają pojawić się moi fachowcy.....i zamiast się cieszyć, już  myślę aby im nagadać najładniej jak potrafię , lecz małżonek stwierdził że sam to załatwi i albo oni biorą się do roboty albo....małżonek będzie męczył się sam .....ultimatum świetne, lecz małżonek  kafelek nie położy, kanalizacji sam nie zrobi, rur przez całe podwórko do centralnego też nie ukopie sam i płotu też sam nie postawi, ach ci faceci :)
Ale za to ma zabrać się dziś za malowanie pracowni , bo już zagroziłam że jak do poniedziałku tyłka tam nie posadzę to .....się jeszcze zastanowię co zrobię.
W kuchni nie mogę poruszyć wodzów wyobraźni bo Vigo dobiera mi się do moich pudełek, lub wspina mi się po nogach, coś czuję że w pracowni będzie mu się podobało, lubi zwłaszcza gabki do tapowania ....świetnie się łapią pazurów.
Kinga wróciła ze szkoły to będą wkrótce jakieś obrazki co by Wam się nie nudziło, może założę sobie istagram czy cosik takiego .....
Jeszcze pracowni nie mam a już dwie osoby się pytały kiedy będę robić kursy, jeden manekin stoi w korytarzu przed wypożyczalnią i każdy zwraca na niego uwagę a po drugie w oknie widać moje dachówki i ludziska ciekawe ....co tam się szykuje......
...................................................................................................................................................................
I stało się fachowcy nie przyszli bo kapuśniaczek z nieba spadł, mąż się łudzi że jutro przyjdą , guzik prawda nie mają ochoty na robotę i tyle, a małżonek woli tego nie widzieć , taka natura .....naiwna, może dam mu to poczytać to zacznie szukać innych fachowców a nie marnować każdy dzień na złudzenia.
W ramach przewietrzenia głowy pojechaliśmy do Castroczegoś kupić szafki pod zlew, niestety cztery stówy za dwie szafki to zbyt wiele dla mnie, więc pokombinuję z moimi starymi kuchennymi, które mam w ogrodowym domku, są białe laminowane z perłowym połyskiem, zobaczę co da się w tej kwestii zrobić.
Muszę zacząć każdy grosz racjonować, gdyż prawdziwe wydatki do pracowni dopiero mnie czekają , jak zakup narzędzi kilka kompletów, materiały mam na początek w solidnej ilości, ale narzędzia począwszy od nożyczek , pędzli różnych rozmiarów, szpatułek min trzech rodzai , gąbek do
tapowania,  muszę mieć to podstawa.

Powyższe dachówki powstały wczoraj, jedna świąteczna a druga anielska, dziś głównie prałam ręcznie hurtowe ilości, kostiumów, pomału muszę przygotować się do sezonu , wpierw będą Andrzejki, Barbórki , i Jasełka.
Już się boję że zanim otworzę pracownię zejdę na zawał , bo już nerwowo nie wyrabiam, od maja przynajmniej w mojej głowie rodzi się pracownia......teraz idę kolację rodzince uszykować ....wątek jeszcze dokończę .....
...................................................................................................................................................................
Skończyłam na maju, od tego miesiąca noszę się z pracownią , choć pierwotnie miała ona być tylko dla mnie, jednak  czym więcej razy uczestniczyłam w szkoleniach i to z Włoszkami, utwierdzałam się w tym że będę i ja dążyła do tego aby osiągnąć taki poziom bym mogła przystąpić do kursu na instruktora i sama uczyć chętnych poznania tej  kreatywnej dziedziny jaką jest dekupaż.

Wam przedstawiałam zaledwie cząstkę tego co robiłam przez ten czas by za kilkanaście dni stanąć do instruktorskiego kursu, to są wszystko emocje, stres przede wszystkim, gdzie ja nowicjuszka stawałam na szkolenia w szranki z doświadczonymi instruktorkami i  nie raz z radością przyjmowałam słowa że ktoś myślał że lata w tym siedzę a bywało raptem z początku że zajmowałam się tym kilka tygodni czerpiąc wiedzę z internetu.

Tak potężna dawka tych emocji, związanych i z domem i dziećmi, pracownią zaczęła skutkować tym że od kilkunastu tygodni cierpię na bezsenność, gdzie jedne myśli gonią drugie, postawione plany domagają się realizacji a ja nie mogę tego przeskoczyć.
Październik był dla mnie wyjątkowo paskudny, nie mogłam poradzić sobie z córką a raczej z tym że pojawił się chłopak u jej boku, w dodatku sporo starszy, fachowy zaczęli kiwać nas na wszystkie strony, doszły problemy na szczęście chwilowe z niedomaganiem babci, jeszcze  blog dał mi popalić,  i to nie z tej strony której bym sobie życzyła, to wszystko poskutkowało tym że był moment że miałam dość wszystkiego, bloga, pracowni, mojego życia, kleciłam tam jakieś posty a czułam się tak jakbym nie ja to pisała, tylko tyle aby pokazać że jestem nadal, a tak naprawdę sama nie wiem gdzie jestem.
Jednak jestem zdania że nie ma tego złego co by ....widać mam naturę lwicy, jeszcze się motam między wieloma sprawami ale  jeszcze chwila , jednak powiem Wam coś wiele  dobrego słowa, wiele dobrych i ciepłych słów  zrozumienia i wsparcia dostałam od Beatki tak tej od toreb przegadałyśmy już wiele godzin , dzieli nas tylko 40 kilometrów, i czuję że znalazłam na blogu bratnią duszę, mam nadzieję że jeszcze w tym miesiącu powiem jej to osobiście.
Teraz idę popatrzeć z rodzinką na Shreka , część ostatnią ....
.....................................................................................................................................................................

Jeszcze taki krótki apel, kto lubi ogrody, interesuje go ta tematyka , zapraszam do mojej koleżanki blogowej  znanej większości jako ZIELONA EKSPANSJA , która  otworzyła  nowy blog na który składa się jej praca i pasja.
A kto nie wie Agnieszka realizuje ciekawe projekty, można było podziwiać niedawno jeden w telewizji gdzie wraz z Mają Popielarską, ale to się dowiecie wchodząc na jej blog 
ZAPRASZAM DO KLIKNIĘCIA W LINK ....POWYŻEJ
................................................................................................................................................................
Kolejny dzień pełen emocji przechodzi do historii, co się załatwiło ? deski , farby i to razy dwa, kaloryfer jutro bo nie dowieźli , fachowcy też jutro bo padał....mini deszczyk...bleeeee
a co poza napisanymi tu słowami co się wydarzyło ?
Zwykła codzienność , proza życia rodziny, i jak nic człowiek znów o jeden dzień starszy, a tak miedzy nami każdy z nas dzienne zmaga się z życiem raz jest lepiej raz gorzej, ale co tam narzekanie  to nigdy budujące nie jest, lepiej   popatrzeć na to nam się udało, mnie jak nic rodzina, a cała reszta dziś  denerwujących mnie spraw ..wkrótce się powinna wyklarować....idę spać z nadzieją że jutro ....będzie lepiej :)
Dzięki za cierpliwość w tym długim wpisie i spędzenie ze mną trochę czasu , życzę Wam dobrej nocy :)
Ilona

46 komentarzy:

  1. zdrówka dla synka i powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy znasz kogoś, kto wypowiada szczerze swoje poglądy (bo je ma), ma charyzmę i nie wywołuje dyskusji? Zrównali Cię ze swoim poziomem, oj zrównali. Mało tego, wiedzą, że liżesz rany.
    Widziałam gdzieś takie zdanie: "Z idiotą się nie dyskutuje, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem".
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różo :)
      Cóż mam napisać, jesteś świetnym obserwatorem, ostatni czas z blogiem, odchorowałam, i co dziwne na zdrowiu, nigdy nie myślałam że tyle blogowanie mnie będzie kosztowało, choć z reguły mam tak że co w głowie to i na języku to w przypadku bloga, wymaga kilku krotnego pomyślenia, zapraszam Cię Różo serdecznie na blogownice , czyli klub dyskusyjny :) tam panuje większa swoboda i zrozumienie.
      Różo mądra z Ciebie kobieta ....

      Usuń
    2. Własnie się dowiedziałam, kto to jest Kominek (sama się siebie śmieję!) i przeczytałam jego pierwszą książkę. Polecam - wyzdrowiejesz :))
      A na blogownice zajrzę, jak złapię chwilkę. Już trzecia osoba mi o tym pisze, a ja jakoś nie mam weny, aby tam się znaleźć. :)
      Dziękuję za tę mądrą kobietę, uznam to za komplement :)

      Usuń
    3. Różo ja już dwie książki Kominka przeczytałam, faceta podziwiam, ale nie mam Iwonek do moderowania bloga a kopać się z koniem na blogu nie zamierzam, bo mam dzieci, rodzinę, pasję i to dostarcza mi wystarczająco dużo emocji, a tłumaczyć się ludziskom z każdego napisanego zdania lub z tego kto jak co odczytuje ....to mnie przerasta.
      A to jest jak najbardziej KOMPLEMENT dla CIEBIE :)

      Usuń
    4. A na blogownice zajrzyj kiedyś bo to mój blog :)

      Usuń
    5. Do tej chwili nie słyszalam o Kominku, zajrzałam do internetu i opinie o jego książkach zaintrygowały mnie na tyle, ze postaram się je przeczytać. I ceny w promocji są przystępne....

      Usuń
    6. Dałam niedawno linka do Kominka gdzie robił wykład w Gdańsku muszę znaleźć ten post :)
      Facet wie o co biega w blogach.

      Usuń
    7. No to przeczytaj jeszcze raz, bo chyba zapomniałaś o czym on pisze. Pozwól, że zacytuję.

      "Wiele razy trafisz na ludzi, którzy podetną ci skrzydła. Jakąkolwiek drogą nie pójdziesz, spotkasz na niej tysiące ludzi, którzy zrobią wszystko, aby wmówić ci, jakim beztalenciem jesteś.
      Nie jesteś.
      Błogosław ich słowami "mam cię w dupie". I pisz."

      O odpowiadaniu na każdy komentarz też jest fragment.
      Zajrzę na blogownice :d

      Usuń
    8. Widzę Różo że starasz się mnie mobilizować do dawnego pisania, i co zrobię jak Ci się uda mi przyczepić znów skrzydła ? to ponosi mnie na duchu z pewnością, ale ja chyba jestem za cienki Bolek, po tamtym nie chciałam aby ktoś z rodziny wiedział co u mnie się na blogu dzieje, Kominek ma swoje cele życiowe , być może ma innych czytelników, a moi chcą blogować jak ktoś napisał w spokoju i nie potrzebują guru blogowego aby ktoś im miał coś sugerować a tym bardziej wsadzać kij w niewygodne tematy czy nazywać je po imieniu.
      Z drugiej strony pokazało mi to że blogowisko to śliski twór, można ludzi wirtualnie znać i pisać przyjemnie wiele czasu, lecz wystarczy nie takie słowo, nawet opaczne zrozumienie czegoś i się jest nikim, nic się nie liczy, inni mają w życiu takie konfrontacje ja miałam na blogu.
      Każdy jest kowalem swojego losu, ja będę się realizowała w pracowni, gdyż sama to wiem że w czasie kursów można się wygadać, pośmiać .....mieć tą odskocznię od codzienności ....nieraz to wystarczy....

      Usuń
    9. Twoje życie, Twój wybór, szanuję.
      Możesz dać mi linka do tego posta? Chętnie go posłucham :)

      Usuń
    10. Różo linka też nie wiem jak wsadzić ale na moim pasku z cyklu popularne posty jest tam ostatni z KOT W WORKU TAM KLIKNIJ I W DRUGIEJ CZĘŚCI JEST TEN LINK .....
      Kominka podziwiam i na nocnej szafce mam jego najnowszą książkę ku zdziwieniu męża a pierwszą w komputerze gdyż taką zamówiłam :)

      Usuń
    11. Dziękuję, znalazłam, obejrzałam. Podoba mi się facet. Dlatego, że żyje tak, jak on chce żyć.

      Usuń
  3. Witam w klubie, a że u mnie dzieci tylko płci żeńskiej ( porządny dowódca prowadzi jeden rodzaj wojska ), to u mnie córka też w domu, bo chora, tylko że leżeć nie chce, a matka wredna, dogadzać nie chce, zaordynowała lekkie śniadanko w postaci płatków.
    Zaskoczyłaś mnie nieumiejętnością dodawania zdjęć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko, tego o dowódcy to nie słyszałam, ale to ...że każdy zuch ma synów dwóch a zuch nad zuchy ma dwie dziewuchy ... :)
      Zdjęcia Ilona to umie dodawać,ostatnio jakie ptaszki swoje pokazywała, pewnie jakiś inny problem ma ...

      Usuń
    2. No właśnie nie umiem , tyle rzeczy umiem a tego nie, rok temu postanowiłam się nauczyć dawać zdjęcia i musiałam nowy laptop kupić, bo matryca jakaś się zepsuła , od tego czasu wolę nie grzebać tak gdzie się nie znam, choć powinnam się nauczyć, gdyż córa zawsze coś w związku z tym chce ...że mi zdjęcia wrzuci.

      Usuń
    3. Ilonko, żeby dodać zdjęcie, to nie musisz całego aparatu wpychać do laptopa :-)

      Usuń
    4. Córa mi zdjęcia daje z kilkanaście minut za każdym razem wgrywa do kompa z 1000 zdjęć, z całej karty pamięci ....

      Usuń
  4. I potem wieczorem się siada i człowiek zdziwiony, czemu taki zmęczony :)
    Bo tak w sumie to cały dzień w ruchu, ciągle coś do zrobienia, ciągle ktoś coś chce. Jeszcze jak coś namacalnego załatwiłaś..meble,
    kalofryfer przywieziony czy farba to widać ta pracę. Ale jak cały dzień minie na codziennych czynnościach, takich, ze wieczorem się nawet o nich nie pamięta to nieraz się zastanawiam czemu jestem taka umęczona :)
    Opisujesz taki typowy dzień z życia każdej z nas :)
    Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mireczko dokładnie tak ....czekam na fachowców z czarną polewką a póki co idę się upijać melisą :)

      Usuń
    2. Mirko wejdz na mój post z października KOT W WORKU i w drugiej części jest link na to w Gdańsku :)

      Usuń
  5. Odważna jesteś Ilonko, że męża wysłałaś po farbę.
    Moja zaprzyjaźniona Pani z hurtowni tapicerskiej, jak widzi faceta, to od progu uprzedza...."Z Panem nie rozmawiam!"....Spojrzenie tak przywitanego mężczyzny...bezcenne!....z ledwością wydukał.."Ale dlaczego?"..Według niej mężczyźni rozróżniają tylko dwa kolory...biały i czarny. ;) Twierdzi, że zakupione przez Panów materiały, wracają do niej, bo żony nie tego chciały co oni kupili :) Sama byłam świadkiem, jak facet pojechał do domu po żonę, bo nie chciała z nim gadać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, mezczyzni rozrozniaja TRZY kolory: fajny, pedalski i ch***wy.
      Ja tez bardzo sie dziwie, ze Ilona zostawila decyzje o doborze farby do JEJ pracowni daltoniscie. Ja bym w pracowni widziala wlasnie oliwkowy, bo karmelowy do karmelowo-bialych mebli... oby sie wszystko nie zlalo w jedna calosc. Lososiowy! No ja nie mogie!!! :o

      Usuń
    2. Moje drogie farba jest istotna lecz będzie tam tyle półek i szafek że za wiele tego koloru widać nie będzie, więc bez obaw wiem co robię :) nie może być za bardzo agresywny kolor gdyż prace nie będą ładnie wyeksponowane a to one muszą rzucać się w oczy :)

      Usuń
    3. Masz słuszną rację Ilonko..w końcu najważniejsze Twoje prace :)
      Ale więcej męża po farby nie wysyłaj ;)

      Usuń
    4. Widzę, że materiałów budowlanych przybywa ;) Tych fachmanów postaw na baczność!!!
      A teraz dachóweczkami się zajmę....są piękne...a ta druga ma jeszcze dodatkowo piękne kolory!

      Usuń
    5. Ilonko...wzruszyłam się :)

      Usuń
  6. Jak to fajnie się czyta, jak inni pracują, podczas, gdy ja się jak gdyby dzisiaj opierniczam :)
    Twój mężuś zachował się dokładnie tak, jak pewien pan X z kawału, który jadąc po farbę w kolorze łososiowym, poprosił w sklepie o kolor " ... rybny ", bo tak mężczyźni znają się na kolorach ... ja bym w życiu Warszawy swojego nie posłała po farbę i to na dodatek do MOJEJ pracowni, jesteś odważna, ale z meblami nie ryzykuj, to ma służyć, a nie przeszkadzać :)
    W ramach nierwnouprawnienia, oddelegowuję się do kuchni, celem upichcenia czegoś, co by mi rodzinka nie padła z głodu ...
    Zajrzę sprawdzić co wymodziłaś do wieczora ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko farba ....po narzędzia , farby do deku,papiery NIGDY bym go nie posłała :)
      To wprowadź te równouprawnienie na początek raz w tygodniu, a potem się samo rozkręci :)

      Usuń
  7. A ja kupuję wszystko, co zaserwujesz, Ty artystyczna Duszyczko! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę,że dziś relacja z dnia:)Dzieje sie u Ciebie:)Jakoś mniej mnie z braku czasu ale mam nadzieję,że Ciebie nie.Jakoś czuję,że przejełaś się krytyką i obym się myliła.Bo uwielbiam Twoje wkłądane kije w mrowisko....proszę nie zmieniaj się i nie zmieniaj Twojego bloga!!!!Już się nie mogę doczekać Twojej pracowni.Ilonko,pozdrawiam Cię z całego serca!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kijek odwieszony na kołek ....ale kto wie ? może ....dzięki Ci Beatko za dobre słowa :)

      Usuń
  9. Ooo, no widzę, że się dzieje!
    No ciekawa jestem, co z tymi "fachmanami", ale chyba ruszyło, bo widzę, że Cię nie ma.
    Jeśli chodzi o kolory, to ostatnio mężczyźni z mojego otoczenia mnie zaskakują, bo odróżniają czerwony od malinowego i bordo O_o Świat oszalał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli fachowcy nawalili :( Szkoda, ale często tak się zdarza. Chyba ekipę remontową trzeba zmienić, bo samemu trudno będzie to wszystko ruszyć.
      A co do reszty: co nas nie zabije, to nas wzmocni, jesteś tego przykładem i tak trzymaj.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Już bym zmieniła tylko na kogo , wbrew pozorom nie ma chętnych, chyba że firma a tu są inne stawki ...
      Faceci z tymi kolorami coś nie za bardzo kumają :)

      Usuń
    3. No tak, lepiej narzekać, że nie ma kasy, niż się wziąć do roboty i uczciwie zarobić. Świat na głowie stanął.
      My rok temu robiliśmy przedpokój i niestety stanęło na firmie, zapłaciliśmy więcej, ale przynajmniej było zrobione prawie na czas, nie było brania zaliczek przed rozpoczęciem pracy i w ogóle inaczej. Mam nadzieję, że u Ciebie jutro się panowie w końcu zbiorą do galopu, bo to do niczego niepodobne, takie bagatelizowanie pracy! Grzech!

      Dobranoc :)

      Usuń
  10. Witaj Ilonko. Dachówki piękne , bardzo podobają mi się. Również czekam na pracownię, fajnie że będziesz miała taką odskocznię od codzienności i swoje miejsce na realizowanie się.Pozdrawiam i buziaki zasyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu ja też już czekam na tę moją odskocznię , czekam kiedy zamknę drzwi puszczę sobie ulubioną muzykę i będę mogła tworzyć do woli:)

      Usuń
  11. Lecisz z tymi dachowkami jak przeciag, Ilonus!
    Troche denerwujacy ci fachowcy, mozna by ich zamordowac, gdyby nie byli tak potrzebni, w koncu ktos musi te pracownie zrobic do konca. A szafki? Szkoda kupowac nowe, przeciez maja sluzyc do pracy, wiec pewnie szybko sie pobrudza. Lepiej uzyj tych starych, a maz pomoze Ci je dopasowac do potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dachówek ma być 10 i jak otworzę pracownię kto się zapisał do posta poznajmy się jak wylosuję będzie sobie mógł wybrać która mu się najbardziej spodoba, wiec muszę je zrobić.
      A z szafkami pomyślę ze starymi ....

      Usuń
  12. Niezły miałaś dzień, a u mnie dzisiaj na odwrót, olałam wszystko i zrobiłam sobie wolne, do czasu ... aż znalazłam u Renulka frywolitkowy dzwoneczek i mam zamiar go skończyć, bo to zależy tylko ode mnie. I bardzo Ci współczuję, że u Ciebie tak nie jest, bo gdyby tak było, to pracownia by zaczęła działać co najmniej " od wczoraj ", niemoc na inne osoby jest co najmniej wkurzająca. Spokojnie, jutro będzie lepiej, czego Ci z całego serca życzę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno nic nie pisałam , chociaż bywam i czytam...:) Życzę by wszystko się udało, tak jak planujesz Ilonko...mój mąż ciągle na mnie krzyczy że rozkładam swoje klamoty po całym mieszkaniu i jemu brakuje przestrzeni :) Odpowiedziałam zbuduj mi pracownię ! ...wiem,że to pomysł bez realizacji ..przynajmniej na teraz ale może kiedyś tam też się uda :)....pozdrawiam i życzę dużo zdrówka całej rodzince....prace przepiękne , zostajesz moim guru !

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja ostatnio trochę bardziej zajęta, nawet nie swoimi sprawami ale mama i teraz mam za swoje. Zaległości muszę odrobić . Na pierwszy rzut przeczytałam całego posta , wszystkie komentarze.
    Dachówka piękna. Ogrom zajęć ale powoli idzie do przodu i mam nadzieje , ze teraz fachowcy dzielnie!!!!pracują. Pozdrawiam serdecznie :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście miło mi się czytało, trochę przy tym się uśmiechałam a nawet poprawiło mi to humor

      Usuń