Toć już tydzień zleciał mojej absencji blogowej, wiecie co dobrze czasem zrobić sobie takie pauzy, nie tylko od internetu, ale od wielu rzeczy .....choćby po to aby na pewne sprawy spojrzeć z dystansu, a przypadku bloga, nie zacząć wyskakiwać z przysłowiowej lodówki, bo szybko można się przejeść :)
Pasuje zdać krótką relację gdzie byłam co robiłam jak mnie tu nie było .....za kciuki dziękuję ....zaliczyłam co miałam zaliczyć ....czekam na stosowny certyfikat ....dalej po pachy dosłownie jeśli chodzi o podwórko tkwię w remontach ....polecam to wszystkim, po tym bardziej się ceni spokój domowego ogniska.
No wreszcie doczekałam się wyczekiwanego spotkania z Beatką , blogową i już nie tylko bratnią duszą, te kilkadziesiąt rozmów telefonicznych zanim uściskałyśmy się na powitanie, dało mi pewność że nie będzie to kurtuazyjna wizyta grzecznościowa lecz pierwsza z wielu gdzie na sawannie blogowej spotkały się dwie lwice (o tak ) które się ze sobą nie mogą nagadać, tak po prostu, bez żółci, jadu, podtekstów, za to z radością, uśmiechem, zrozumieniem, wszystko to takie oczywiste a jednak rzadko spotykane, nieprawdaż ????
Zostałam obdarowana pięknym etui na mój telefon w szlachetnej czerwieni (zdjęcia tego koloru nie oddają), a co najważniejsze z moim firmowym logo ...którego Beatka wraz ze swoją córką jest AUTORKĄ, miałam trzy prototypy loga do wyboru, ale te mi przypadło do serducha, nawet pojęcia nie macie jakie to jest trudna aplikacja do zrobienia, zwłaszcza że to jest skóra a nie materiał .....Beatko jeszcze raz dziękuję, w dodatku szyje się również torba z takim logo.....będzie szał :)
Musicie mi uwierzyć że jak poczujecie że macie z kimś na blogu fajny kontakt, że nadajecie na tych samych falach, nie marnujcie czasu, szukajcie kontaktu chociaż telefonicznego, bo warto naprawdę.
Wczoraj ....odszedł gdzieś hen za tęczowy most od nas JULEK ....a wraz z nim chęć dalszego posiadania ptaków, od niego wszystko się zaczęło, choć został po nim mały syn czy córka jeszcze nie wiadomo, to i tak nie jest to Julek.
Nie będę pisać o nim infantylnie bo dorosła ze mnie baba, lecz boli choćby bezradność że jak przyjdzie choroba to dla takich ptaków niewiele można zrobić, gdyż nawet weterynarz nie ma odpowiedniej wiedzy, co mu dolega ? czym leczyć ? pozostają telefony do innych właścicieli takich ptaków jak widać na wiele się nie zdają.....
Ale dzięki blogowi mam trochę Julkowego ducha tutaj spisanego, zdjęcia zostały i jego odgłosy godowe gdzieś w pamięci mojej są zapisane.
Dziękuję wszystkim co do mnie zaglądali, zaglądają zwłaszcza Beatce z bloga Smak Życia, że pamiętała o mnie :) oczywiści o losowaniu pamiętam lecz na razie nie mam dojścia do pracowni a cóż dopiero aby tam wróżkę przemycić i filmik nakręcić...trochę cierpliwości ...może w niedzielę się już da :)
Pasuje zdać krótką relację gdzie byłam co robiłam jak mnie tu nie było .....za kciuki dziękuję ....zaliczyłam co miałam zaliczyć ....czekam na stosowny certyfikat ....dalej po pachy dosłownie jeśli chodzi o podwórko tkwię w remontach ....polecam to wszystkim, po tym bardziej się ceni spokój domowego ogniska.
No wreszcie doczekałam się wyczekiwanego spotkania z Beatką , blogową i już nie tylko bratnią duszą, te kilkadziesiąt rozmów telefonicznych zanim uściskałyśmy się na powitanie, dało mi pewność że nie będzie to kurtuazyjna wizyta grzecznościowa lecz pierwsza z wielu gdzie na sawannie blogowej spotkały się dwie lwice (o tak ) które się ze sobą nie mogą nagadać, tak po prostu, bez żółci, jadu, podtekstów, za to z radością, uśmiechem, zrozumieniem, wszystko to takie oczywiste a jednak rzadko spotykane, nieprawdaż ????
Zostałam obdarowana pięknym etui na mój telefon w szlachetnej czerwieni (zdjęcia tego koloru nie oddają), a co najważniejsze z moim firmowym logo ...którego Beatka wraz ze swoją córką jest AUTORKĄ, miałam trzy prototypy loga do wyboru, ale te mi przypadło do serducha, nawet pojęcia nie macie jakie to jest trudna aplikacja do zrobienia, zwłaszcza że to jest skóra a nie materiał .....Beatko jeszcze raz dziękuję, w dodatku szyje się również torba z takim logo.....będzie szał :)
Musicie mi uwierzyć że jak poczujecie że macie z kimś na blogu fajny kontakt, że nadajecie na tych samych falach, nie marnujcie czasu, szukajcie kontaktu chociaż telefonicznego, bo warto naprawdę.
Wczoraj ....odszedł gdzieś hen za tęczowy most od nas JULEK ....a wraz z nim chęć dalszego posiadania ptaków, od niego wszystko się zaczęło, choć został po nim mały syn czy córka jeszcze nie wiadomo, to i tak nie jest to Julek.
Nie będę pisać o nim infantylnie bo dorosła ze mnie baba, lecz boli choćby bezradność że jak przyjdzie choroba to dla takich ptaków niewiele można zrobić, gdyż nawet weterynarz nie ma odpowiedniej wiedzy, co mu dolega ? czym leczyć ? pozostają telefony do innych właścicieli takich ptaków jak widać na wiele się nie zdają.....
Ale dzięki blogowi mam trochę Julkowego ducha tutaj spisanego, zdjęcia zostały i jego odgłosy godowe gdzieś w pamięci mojej są zapisane.
Dziękuję wszystkim co do mnie zaglądali, zaglądają zwłaszcza Beatce z bloga Smak Życia, że pamiętała o mnie :) oczywiści o losowaniu pamiętam lecz na razie nie mam dojścia do pracowni a cóż dopiero aby tam wróżkę przemycić i filmik nakręcić...trochę cierpliwości ...może w niedzielę się już da :)
Buziaczki Ilonko !. Mocno Cię ściskam :)
OdpowiedzUsuńCudowne są spotkania ...i bardzo smutne pożegnania, ale masz rację, ot to samo życie. Ściskam serdecznie, prezent piękny:) Ina
OdpowiedzUsuńIlonko przytulam , przykto jak ktoś z "rodzinki" odchodzi
OdpowiedzUsuńetui bardzo ładne czerwona skóra zawsze mi się podobała , fajnie ,że w realu miałyście spotkanko :))
pozdrawiam
Tak mi sie jakos smutno zrobilo. Odszedl protoplasta, wczesniej odchodzily jego dzieci. Tyle staran, zmartwien, budowania wolier, lez wylanych i poczucia bezsilnosci. Jestes silniejsza i madrzejsza o kolejne doswiadczenia, ale kosztem tych pieknych i szlachetnych ptakow, w gruncie rzeczy tak delikatnych i nieodpornych na choroby.
OdpowiedzUsuńSpotkania z Beatka mocno Wam zazdroszcze i nie watpie, ze jest to zwiastun nastepnych, mieszkacie przeciez tak blisko siebie...
Szkoda Julka ale najważniejsze że miał dobrze u Was. Etui piękne i logo również. Mam nadzieję że do Świąt uporacie się z remontem . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńIlonko aż nie wiem , co napisać. I radości i smutki , jakby równowaga ale ......
OdpowiedzUsuńFajnie, że spotkałyście się z Beatka a to dopiero początek na pewno:) Ilonko dziękuję za miłe słowa,
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Ilonko z tego wszystkiego zapomniałam , ze czerwone Twoje etui jest śliczniutkie:)
UsuńNo i się doczekałaś nareszcie Ilonko tego realnego spotkania z kimś, kto odpowiada Ci temperamentem, wrażliwością i szczerością uczuć! Strasznie się cieszę Twoją, Waszą z Beatką radością i szansą na tę wyczekaną, prawdziwą przyjaźń!:-)
OdpowiedzUsuńCzyli warto jednak prowadzić bloga choćby po to by doczekać się takich cudownych momentów spełnienia tęsknot i marzenia o spotkaniu siostrzanej, bliskiej duszy.
A ta druga część Twego zwierzenia - o biednym Julku...Przykro mi, ze tak się stało, ale może to ostateczny znak by zakończyć pewien etap w Twoim życiu. Teraz rozpościerasz skrzydła artystycznie. Potrzebujesz na to czasu, finansów, skupienia. Cos się kończy, cos zaczyna...Czasem natura, zdarzenia losowe same podpowiadaja.
Ściskam Cię gorąco!:-))
heel mooi gemaakt.prachtig.
OdpowiedzUsuńZnam te spotkania ludzi blogowych. Jakiś czas temu poznałam Róże. Najpierw ona czytała mój blog, potem była prywatna poczta, aż w końcu spotkanie. Szkoda jedynie, że poznałyśmy się tuż przed jej wyjazdem do Norwegii :-( Teraz ja nie mam czasu na pisanie swojego, ale chętnie czytam jej :-)
OdpowiedzUsuńPrzykra wiadomość,przyzwyczajamy się do naszych ulubieńców i boli ich odejście.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Julka. Też kiedyś z powodu pewnej kuny co mi zdziesiątkowała stado. myślałam żeby zrezygnować. Ale mi minęło, teraz powoli powiększa mi się stadko. Etui wyszło śliczne i jest takie fajne bo osobiste. Pozdrawiam Ilonko:)))
OdpowiedzUsuńEtui rewelka, mnie intryguje szczególnie ten wytłoczony napis. Jaką techniką jest wykonany.
OdpowiedzUsuńNapis jest wyszyty maszyną ;)
UsuńNie! Tak precyzyjna praca. Jestem pod wrażeniem, jak stąd do nieba!!!
UsuńFajny ten Twój kurnik pełen Twoich marzeń.
OdpowiedzUsuńI przykro mi z powodu Julka. Wiem, jak to boli. Przypomniałaś mi o moim psie - Julku za tęczowym mostem. Ot, życie. Można nie mieć zwierząt, nie będzie bólu rozstania. Ale o ile bylibyśmy ubożsi bez nich!
śliczny kurnik. Pozdrawiam Zosia.
OdpowiedzUsuńBardzo przykra wiadomość i wielka szkoda.Trzymaj się kochana.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi smutno, że Julek odszedł i nie dziwię się, że straciłaś chęć do dalszego posiadania ptaków. To bardzo miłe, że spotkanie z Beatą się udało, a prezent dostałaś śliczny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Julka ...
OdpowiedzUsuńEtui bardzo ładne, zresztą jakie ma być, skoro Beata je uszyła :)
Swój na swego zawsze trafi, nawet i po światłowodzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was obie serdecznie :)
Dla Julka [*] (człowiek też zwierzę, a zwierzę też człowiek)
Szkoda stworzenia...
OdpowiedzUsuńA JULKA żal......
OdpowiedzUsuńświetnie, że spotkanie się udało! Twoje etui jest boskie, zresztą Beata robi świetne etui (sama mam z żabą)! no i logo też mnie się podoba:) oczywiście z babska ciekawość nie daje mi spokoju i zastanawiam się jak wyglądały loga, które odrzuciłaś?:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo gdzie Ty się podziewasz? Halo! Puk, puk.
OdpowiedzUsuńMelduję, że byłam na blogownicach, ale mi się tam nie podoba :(
Wolę tutaj :)
Widzę, że weszłaś w kolejny etap blogowania:) - z dystansem.
OdpowiedzUsuńU mnie wciąż przewaga realu nad wirtualem.....
Etui cudne! Pozdrawiam Cię Ilonko!
A mnie ten 'Kurnik sztuki' przedstawił (i przestawił się) jako 'piórnik sztuki' :) - piórnik na pędzle :) i inne przybory.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia grudniowe i przedświąteczne