Każdy z nas ma różne odcienie wrażliwości i miłości wszystko to co nas porusza zależy od nas samych .
Moja miłość ( nie wstydzę się tego tak nazwać) do zwierząt nie narodziła się z moim blogiem pod tzw. publikę ona jest we mnie odkąd pamiętam tylko teraz jest odpowiedzialna , dojrzała , nie dziecięca , beztroska , naiwna .
Wczoraj jak pisałam o Muszce to odżyły moje wspomnienia z dzieciństwa jeśli chcecie to poczytajcie o kawałku mojej historii jako jedynaczka nie raz za towarzystwo miałam zwierzęta zwykle kury i króliki , pamiętam jak złamałam rękę mając 10 lat i zamiast iść prosto do domu to poszłam do chlewika aby się u królików wypłakać i szukać pocieszenia .
Kury były towarzyszkami moich zabaw jak i świadkami żali na cały niezrozumiały dla dziecka świat , pamiętam jak mając może 12 lat pojechałam sama do cioci na wieś , byłam wtedy w raju :) wiadomo gospodarstwo z tyloma różnymi zwierzętami jak kury , kaczki , króliki, krówki, konie z źrebakami , indyki i gęsi przed którymi uciekałam gdyż miały mnie ochotę uszczypnąć , pasieki z pszczołami do których ciocia zakazała się zbliżać ale na ciekawość dziecięca takie zakazy mają odwrotny skutek , zakończony paroma bąblami a do tego był duży sad .
Z tych pamiętnych wakacji przyjechała ze mną kura paro tygodniowa tyle że była niewidoma i inne kury jej dokuczały , po jakim czasie jak się zaaklimatyzowała u nas i nauczyła się omijać przeszkody i jeść w jednym miejscu to niestety odeszła , ale zawsze pozostanie w moich wspomnieniach .
Bardzo chciałam być weterynarzem do momentu jak doszło to do mnie że nieraz trzeba zwierze uśmiercić i wtedy na marzeniu się skończyło .
Przez całe moje życie w mniejszym lub większym stopniu zwierzęta były i są dla mnie bardzo ważne nawet idąc drogą staram się zbierać ślimaki i dać je w bezpieczniejsze miejsce aby uchronić je przed rozdeptaniem to samo z dżdżownicami uważam że wszystko ma prawo do życia nawet mały robaczek , dwa lata temu przez ponad miesiąc w okresie Bożego Narodzenia między komodą a szafą zrobił sobie pajęczynę ogromny krzyżak ,myślałam że doczeka wiosny ale pewnego dnia pajęczyna była pusta ; tajemnica wyjaśniła się wiosną przy okazji remontu pająk wszedł za szafę i tam zakończył żywot .
A teraz jestem szczęśliwa że jako dorosły i świadomy człowiek mogę stworzyć swój własny raj ze zwierzętami cieszę się że Ci co czytają mojego bloga mogą mi w tym tworzeniu towarzyszyć i również są wrażliwi na punkcie wszelakich zwierząt .
Zaczyna być to tradycją że jak wchodzę do woliery to coraz większa jest liczba kurek i kogutków chętnych do wskoczenia na kolano i do przytulenia tak takie kurki kilku tygodniowe bardzo lubią jak je trzyma się na ręce , kaczki mandarynki jeszcze podchodzą z dystansem i bażanty również choć samice bażanta bardziej są skore do bliższego kontaktu z moją ręką a jeszcze jak dostrzegą świeżą kukurydzę lub płatki owsiane to lody są przełamane.
Nasze człowieczeństwo odbija się nieraz w oczach i zachowaniu naszych zwierząt .
W GRUPIE RAŹNIEJ ;)
NA PLOTECZKACH:
MASZ COŚ DO MNIE?
Zapraszam na mojego drugiego bloga: Przewodnik po agroturystyce
Na koniec garść linków, z których warto skorzystać, a nawet puścić dalej w obieg.
http://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka?ref=ts
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/650551,turysci-nie-chca-by-konie-sie-pocily-interwencja,id,t.html
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/region/miasto-krakow/1230106-przerwijmy-meczarnie-dorozkarskich-koni.html,,0:pag:2#nav0
Na koniec garść linków, z których warto skorzystać, a nawet puścić dalej w obieg.
http://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka?ref=ts
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/650551,turysci-nie-chca-by-konie-sie-pocily-interwencja,id,t.html
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/region/miasto-krakow/1230106-przerwijmy-meczarnie-dorozkarskich-koni.html,,0:pag:2#nav0
Ptaki to nie psy, ani nawet koty, ktore z natury lubia sie miziac i przybiegaja na zawolanie. Tym wieksza radosc, kiedy i one pakuja sie na kolana, by okazac swoje przywiazanie i zaufanie do ich Czlowieka. Troche Ci zazdroszcze, Ilonko, tej bliskosci z nimi.
OdpowiedzUsuńA ja wiem że to działa w obie strony i potrafię to docenić:)
UsuńOn kauniita 'pörrösiä'...
OdpowiedzUsuńYlin kuva on mainio - taitaa olla itse ylin 'Kanojen-vahti...?'
My zawsze oceniamy ludzi ich CZŁOWIECZEŃSTWO po stosunku do zwierząt, powiemy krótko to zawsze się sprawdza (niestety).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Chyba pójdę w Wasze ślady:)
UsuńZnalazłem ostatnio na strychu stare numery "Woliery". Drób ozdobny to temat bez dna, zwłaszcza japońskie kury ;) Dzisiaj czytałem o malutkiej Kuropatwie uratowanej od lisa - oswoiła się do tego stopnia, że spała w łóżku i potrafiła żyć z jamnikiem.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Biegusy Indyjskie, ale jak będę miał warunki to z bażantami powalczę ;) Pozdrawiam.
Muszę zakupić ten magazyn i zobaczę co tam ciekawego ; faktycznie bażanty muszą mieć szczególne warunki zwłaszcza zimą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ilono!
OdpowiedzUsuńTwoje ptactwo jest niezwykłe.
Powiem Ci, że się w Twoich kurach zakochałam.
Nie, co ja piszę...w kogutach.
Uwielbiam twój blog. Zauważyłaś, że jestem Twoją wierną fanką!
Bażanty owszem mam ale w moim Małym Lasku.
Niestety, na łące w pierwszych dniach sierpniach znaleźliśmy kilka uduszonych przez kota małych piskląt. Wiem, że kot, bo polował z naszej komórki. Kilka razy go przegoniliśmy. Podobna była sytuacja z kuropatwami.
Serdecznie pozdrawiam
Ja również jestem Twoją fanką te piękne zdjęcia z Twoich podróży a zwłaszcza z Francji bajka ; szkoda tych bażantów i kuropatw :)
UsuńPozdrawiam I.
Ilono jestes mi bardzo bliska ze swoja wrażliwością. Dla mnie człowiek, który nie kocha zwierząt jest od razu na straconej pozycji. Nie mam ochoty na kontakt z nim.
OdpowiedzUsuńKiedy byłam mała jeździłam do Cioci na wieś i tam był mój raj, bo były tam kury, kaczki, pieski:) Od dzieciństwa zbierałam żaby, hodowałam po kryjomy myszki w domu, miałam chomiki, papużki, kanarki, żółwia, rybki, kota i psa.
I tak, jak Ty zbieram ślimaki, a kiedy jakiegoś nadepnę - cierpię:(
Twoje kurki są przesłodkie!
Aniu Twoją miłość do zwierząt widać w Twoich postach i cieszę się że mogę do Ciebie wpadać :)
UsuńWitam serdecznie,dziękuję za odwiedziny i zapraszam,zapraszam :) Ależ dziwne kurki u Ciebie mieszkają:)Ja okropny mieszczuch,do tego z astmą-pojęcia o niczym nie mam :)Ale może się od Ciebie nauczę i już nie będę taka do tyłu:) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńNie takie dziwne :)
UsuńNice photos and greetings from my blog
OdpowiedzUsuńThank You so much :))
Usuńśliczności biega u Ciebie na podwórzu:) Kocham wszystkie zwierzęta, kurki są słodkie , miałam nawet kiedyś u babci taką oswojona KOKO się zwała , jaja znosiła tylko na kocu w sieni:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo była arystokratka z tej kury :)Pozdrawiam Cię:)
UsuńWzruszyło mnie to, co napisałaś powyżej. Ze ślimakami robię to samo. Wyprowadzam biedronki na dwór. I mam takież same wspomnienia ze wsi od mojej cioci. I rodzice nie pozwolili mi iść na weterynarię. Kocham zwierzęta. Jesteś mi absolutnie bratnią duszą :) Ilonko !
OdpowiedzUsuńTak wspomnień z dzieciństwa nikt nam nie zabierze:)
UsuńZapraszam do mnie na bloga po wyroznienie :)
OdpowiedzUsuńśliczne ptactwo, ja się nie znam na tym chociaż mieszkam od 4 lat na wsi,ale nie wiem czy nie przyjdzie czas podyktowany "względami ekonomicznymi " aby tym się zająć - tylko że u mnie byłaby to "stołówka" dla lisów
OdpowiedzUsuńStołówka dla lisów jakby miała być to szkoda ptaków:)
Usuń