środa, 12 września 2012

CZŁOWIECZEŃSTWO

Każdy z nas ma różne odcienie wrażliwości  i  miłości  wszystko to co nas porusza zależy od nas samych .

Moja  miłość ( nie wstydzę się tego tak nazwać) do zwierząt  nie narodziła się z moim blogiem pod tzw. publikę ona jest we mnie odkąd pamiętam  tylko teraz jest odpowiedzialna , dojrzała , nie dziecięca , beztroska , naiwna .

Wczoraj jak pisałam o Muszce  to odżyły moje wspomnienia z dzieciństwa  jeśli chcecie to  poczytajcie o   kawałku mojej historii  jako jedynaczka  nie raz za towarzystwo  miałam  zwierzęta  zwykle kury i króliki  , pamiętam jak złamałam rękę mając 10 lat i  zamiast iść prosto do domu to poszłam do chlewika aby się u królików wypłakać i szukać pocieszenia .
Kury były towarzyszkami moich zabaw jak i  świadkami żali na cały niezrozumiały dla dziecka   świat  , pamiętam jak mając może 12 lat pojechałam sama do cioci na wieś , byłam wtedy w raju  :) wiadomo gospodarstwo z tyloma różnymi zwierzętami jak kury , kaczki , króliki, krówki, konie z źrebakami , indyki i gęsi przed którymi uciekałam gdyż miały mnie ochotę uszczypnąć  , pasieki  z pszczołami  do których ciocia zakazała się zbliżać ale na ciekawość dziecięca  takie zakazy mają odwrotny skutek , zakończony paroma bąblami  a do tego był  duży sad .
Z tych pamiętnych wakacji  przyjechała ze mną kura paro tygodniowa tyle że była niewidoma i inne kury jej dokuczały  , po jakim czasie jak się zaaklimatyzowała u nas i nauczyła się omijać przeszkody i jeść w jednym miejscu   to niestety odeszła , ale zawsze pozostanie w moich wspomnieniach .
Bardzo chciałam być weterynarzem do momentu jak doszło to do mnie że nieraz trzeba  zwierze uśmiercić i wtedy  na marzeniu się skończyło .
Przez całe moje życie w mniejszym lub większym stopniu zwierzęta były  i są dla mnie bardzo ważne  nawet idąc drogą staram się zbierać ślimaki i  dać je  w bezpieczniejsze miejsce aby uchronić je przed rozdeptaniem to samo z  dżdżownicami  uważam że wszystko ma prawo do życia nawet mały robaczek  , dwa lata temu przez ponad miesiąc  w okresie  Bożego Narodzenia między komodą a szafą zrobił sobie pajęczynę ogromny krzyżak  ,myślałam że doczeka wiosny ale pewnego dnia pajęczyna była pusta ; tajemnica wyjaśniła się wiosną przy okazji remontu  pająk wszedł za szafę i tam zakończył żywot .
A teraz jestem szczęśliwa że jako dorosły i świadomy człowiek mogę stworzyć swój własny raj ze zwierzętami  cieszę się że Ci co czytają mojego bloga  mogą mi w tym tworzeniu  towarzyszyć i również są wrażliwi na punkcie wszelakich zwierząt .
Zaczyna być to tradycją że jak wchodzę do woliery to coraz większa jest liczba kurek i kogutków chętnych do wskoczenia na kolano i do przytulenia  tak takie kurki kilku tygodniowe bardzo lubią jak je trzyma się na ręce  , kaczki mandarynki jeszcze podchodzą z dystansem  i bażanty również  choć samice bażanta bardziej są skore do bliższego kontaktu z moją ręką  a jeszcze jak dostrzegą  świeżą kukurydzę lub płatki owsiane to lody są  przełamane.

Nasze człowieczeństwo odbija się nieraz w oczach i zachowaniu  naszych zwierząt .

W GRUPIE RAŹNIEJ ;)
 NA PLOTECZKACH:

MASZ COŚ DO MNIE?

22 komentarze:

  1. Ptaki to nie psy, ani nawet koty, ktore z natury lubia sie miziac i przybiegaja na zawolanie. Tym wieksza radosc, kiedy i one pakuja sie na kolana, by okazac swoje przywiazanie i zaufanie do ich Czlowieka. Troche Ci zazdroszcze, Ilonko, tej bliskosci z nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiem że to działa w obie strony i potrafię to docenić:)

      Usuń
  2. On kauniita 'pörrösiä'...
    Ylin kuva on mainio - taitaa olla itse ylin 'Kanojen-vahti...?'

    OdpowiedzUsuń
  3. My zawsze oceniamy ludzi ich CZŁOWIECZEŃSTWO po stosunku do zwierząt, powiemy krótko to zawsze się sprawdza (niestety).
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłem ostatnio na strychu stare numery "Woliery". Drób ozdobny to temat bez dna, zwłaszcza japońskie kury ;) Dzisiaj czytałem o malutkiej Kuropatwie uratowanej od lisa - oswoiła się do tego stopnia, że spała w łóżku i potrafiła żyć z jamnikiem.

    Bardzo podobają mi się Biegusy Indyjskie, ale jak będę miał warunki to z bażantami powalczę ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę zakupić ten magazyn i zobaczę co tam ciekawego ; faktycznie bażanty muszą mieć szczególne warunki zwłaszcza zimą :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ilono!
    Twoje ptactwo jest niezwykłe.
    Powiem Ci, że się w Twoich kurach zakochałam.
    Nie, co ja piszę...w kogutach.
    Uwielbiam twój blog. Zauważyłaś, że jestem Twoją wierną fanką!
    Bażanty owszem mam ale w moim Małym Lasku.
    Niestety, na łące w pierwszych dniach sierpniach znaleźliśmy kilka uduszonych przez kota małych piskląt. Wiem, że kot, bo polował z naszej komórki. Kilka razy go przegoniliśmy. Podobna była sytuacja z kuropatwami.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem Twoją fanką te piękne zdjęcia z Twoich podróży a zwłaszcza z Francji bajka ; szkoda tych bażantów i kuropatw :)
      Pozdrawiam I.

      Usuń
  7. Ilono jestes mi bardzo bliska ze swoja wrażliwością. Dla mnie człowiek, który nie kocha zwierząt jest od razu na straconej pozycji. Nie mam ochoty na kontakt z nim.
    Kiedy byłam mała jeździłam do Cioci na wieś i tam był mój raj, bo były tam kury, kaczki, pieski:) Od dzieciństwa zbierałam żaby, hodowałam po kryjomy myszki w domu, miałam chomiki, papużki, kanarki, żółwia, rybki, kota i psa.
    I tak, jak Ty zbieram ślimaki, a kiedy jakiegoś nadepnę - cierpię:(
    Twoje kurki są przesłodkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu Twoją miłość do zwierząt widać w Twoich postach i cieszę się że mogę do Ciebie wpadać :)

      Usuń
  8. Witam serdecznie,dziękuję za odwiedziny i zapraszam,zapraszam :) Ależ dziwne kurki u Ciebie mieszkają:)Ja okropny mieszczuch,do tego z astmą-pojęcia o niczym nie mam :)Ale może się od Ciebie nauczę i już nie będę taka do tyłu:) Pozdrawiam D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nice photos and greetings from my blog

    OdpowiedzUsuń
  10. śliczności biega u Ciebie na podwórzu:) Kocham wszystkie zwierzęta, kurki są słodkie , miałam nawet kiedyś u babci taką oswojona KOKO się zwała , jaja znosiła tylko na kocu w sieni:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Wzruszyło mnie to, co napisałaś powyżej. Ze ślimakami robię to samo. Wyprowadzam biedronki na dwór. I mam takież same wspomnienia ze wsi od mojej cioci. I rodzice nie pozwolili mi iść na weterynarię. Kocham zwierzęta. Jesteś mi absolutnie bratnią duszą :) Ilonko !

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na bloga po wyroznienie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. śliczne ptactwo, ja się nie znam na tym chociaż mieszkam od 4 lat na wsi,ale nie wiem czy nie przyjdzie czas podyktowany "względami ekonomicznymi " aby tym się zająć - tylko że u mnie byłaby to "stołówka" dla lisów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stołówka dla lisów jakby miała być to szkoda ptaków:)

      Usuń