poniedziałek, 17 września 2012

PECH SAMIEGO



Dziś Sami ma trzy tygodnie i nie są one radosne  , gdyż okazało się po zdjęciu usztywnienia u weterynarza że noga w stawie nie jest stabilna   prawdopodobnie  ma pozrywane wiązadła ,  w wyniku tego noga zachowuje się bezwładnie .
Musimy ćwiczyć tę nogę , tak zalecił weterynarz jakby miało być dobrze to po tygodniu powinna być jakaś poprawa  jest prawdopodobieństwo że nogi do końca się nie wyleczy i nie odzyska pełnej sprawności.

16 komentarzy:

  1. Hm, faktycznie ma chłopka pecha :( ale może ćwiczenia pomogą, przynajmniej mam taka nadzieję i będę za to trzymała kciuki. Jednak gdyby nie było poprawy to jakie są rokowania? bo najważniejsze,żeby mógł normalnie lub prawie normalnie funkcjonować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi pisać o rokowaniach gdyż sama już nie wiem dziś jedziemy do innego weterynarza.

      Usuń
  2. Ilonko, tak mi przykro:((( Aż mam łzy w oczach! Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Sammy poradzi sobie nawet z tą kulawą nóżką, w końcu zwierzęta potrafią jakoś się dostosować! Wiele razy o tym czytałam.
    A jaki on na rozczulający czubeczek na główce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też liczę że w razie czego się dostosuje najwyżej biegać nie będzie , zobaczymy .

      Usuń
  3. Bidulek! A tak sie ladnie rozwija, taki doroslejszy na nowych zdjeciach w porownaniu z pierwszymi dniami.
    Powodzenia w rehabilitacji malej lapki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Sammi! Moze da sobie jakos rade, dobrze mu z oczu patrzy..sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że musi dać radę nie biorę innej opcji pod uwagę.

      Usuń
  5. Stąd były nasze wątpliwości po Twoim wpisie gdy informowałaś o wizycie u weterynarza i unieruchomieniu nóżki SAMIego. Ten środek zaradczy (unieruchomienie) jasno dowodził że Pan Vet nie bardzo wie co robi,, może się uda" (no chyba że jest jasnowidzem)tego urazu bez dobrego prześwietlenia lub USG nie da się leczyć czyt. najpierw nastawić, następnie unieruchomić i zaordynować leki wspomagające. Wydaje nam się że t/z ćwiczenia bez tego o czym wcześniej pisaliśmy spowodują jedynie pogłębienie dysfunkcji stawu :(
    Szkoda nam pawiątka.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami jest naszą oczekiwaną radością podszytą lękiem czy damy radę od inkubacji do wyklucia i pomyślnego odchowania pawiątka.
      A dziś znalazłam się pod ścianą gdyż rokowania dla Samiego są takie że jak minie tydzień i nie będzie poprawy to skazujemy go na męczenie to są słowa weterynarza oczywiście nic nie sugerował ale wiadomo co miał na myśli.
      Tego nie pisałam wcześniej ale Sami od 1 dnia narodzin, jest z nami w sypialni i nawet w nocy wstajemy jak popiszczy aby zobaczyć co z nim a on zadowolony jak pod dziubkiem się go popieści.
      Dziś weterynarz stwierdził żeby to był pies czy kot to może operacja ale ptak?
      Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie teraz i wcześniej i przepraszam że jeszcze nie odpisuje na inne komentarze ale zrobię to jutro dziś mam mętlik w głowie

      Usuń
  6. Ilonko, a to pech.
    Biedne stworzonko, a przecież nogi u takiego dużego ptaka to podstawa. To znaczy, że ma trudności z chodzeniem?
    Ilonko, szukaj w internecie, przecież są różne ośrodki dla ptaków, które mają uszkodzenia, złamania, rany...Wierzę, że będą Ci pomocni.
    Gdy patrzę na zdjęcie Sammiego ( w roli głównej)jest taki dziarski, a na tych łąkowych, smutny, to serce mi niemal łzawi i coś ściska.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Łucjo za wsparcie znaleźliśmy coś w Krakowie będziemy tam dzisiaj szukać pomocy .

      Usuń
    2. Droga Ilonko,
      dzisiaj miałam wolny dzień. O 5 rano pojechaliśmy do Sanoka zobaczyć tamtejszy Skansen. W tej chwili wróciliśmy i "pędem" lecę do Ciebie zobaczyć co słychać. Dzięki Bogu, jest nadzieja dla Sammiego. Podczas podróży opowiadałam mojemu Erykowi o Waszej wspaniałej pasji. O cudownym ptactwie jakie hodujecie. Zachwycił się. Wybacz, ale dzisiejszy Twój post skomentuję jutro popołudniu. Jestem trochę padnięta. Przejechaliśmy w sumie 550 km . W skansenie też było trochę chodzenia( około 5 godzin).
      Życzę Ci miłej i spokojnej nocy.
      Pa. Dobranoc!
      Lusia

      Usuń
    3. Dzięki Łucjo za pamięć o Samim z Ciebie wytrawna podróżniczka podziwiam :))
      Odpoczywaj i również kolorowych snów Ci życzę :)

      Usuń
  7. Witaj! przyszłam popatrzeć na ptaszki, pocieszyc oko , a tu smutna wiadomość :(Przykro mi, ale wierzę, że uda się go wyleczyć ....jeszcze pokaże sie w pełnej krasie. Trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń