środa, 19 grudnia 2012

CO TAM W GŁOWIE SIEDZI


Dziś w domu zrobił mi się mini szpital , wszyscy polegli do łóżek oprócz mnie i najmłodszej pociechy , już wszystkich pozaopatrywałam w niezbędne medykamenty , do tego  użyłam jeszcze starych trików z gęsim tłustym i spirytusem, oczywiście nie do picia tylko do smarowania .


Jeszcze z półtora , roku temu dla mnie w innym życiu , czyli  zanim skończyłam magiczne czterdzieści lat , nie było tygodnia  aby coś mi nie dolegało poczynając od migreny a kończąc na urojonych poważniejszych dolegliwościach , wszystko co głowa wymyśliła czuło moje ciało , wiem jak to idiotycznie brzmi ale tak było , oczywiście nie jestem tym typem co po lekarzach biega , wręcz biały kitel działa na mnie jak czosnek na wampira ,lekarstw też nie łykałam , tylko robiłam sobie koktajle warzywno -owocowe oraz herbatki ziołowe z melisą na czele .
Aż przyszedł  ten magiczny dzień , gdzie wcześniej  postanowiłam że żadnych bilansów robić nie będę , ale  bez moich postanowień bilans zrobił się sam a moje życie od tego dnia poszło w zupełnie inną stronę , i nie chodzi tu o moją pracę czy ptaszyska , tu chodzi o mnie , a reszta jest tylko przyjemną konsekwencją tego dnia .


Wracając do wcześniejszego życia , przez  ponad dekadę spełniałam się jako mama , żona , gospodyni domowa i wszystko było dobrze , dopóki na własne nijako życzenie coraz bardziej zamykałam się w skorupie domowej , czyli ograniczałam się do życia domowego , z roku na rok , z miesiąca na miesiąc coraz trudniej mi było wyjść między ludzi ,każda wywiadówka był to dla mnie potężny stres , już noc przed nie potrafiłam spać , każde wyjście do sklepu odbywało się tak że pierwszego do sklepu wypychałam męża , a on z tych co uważa że kobieta ma pierwszeństwo , do marketu musiał ze mną jeździć nocą Tesco 24 h  jak rodzina wampirów jak dzieci się z nas śmiały .
Teraz i ja się z tych sytuacji śmieję , ale wtedy to był koszmar i dla mnie i dla mojej rodziny , moja babcia jeszcze wcześniej mawiała że jak będę tylko siedziała w domu to zdziczeję i zdziczałam  i to ja tylko wiem jak , gdzie każde wyjście z domu okupione było stanem przedzawałowym nieraz myślałam że serce mi wyskoczy lub jakaś niewidzialna gula w gardle mi stała .
Na przeciwko mojego domu mamy kubły do selekcji szkła , plastiku ,makulatury, to wyobraźcie sobie jak kukam za domem czy ktoś idzie czy nie i chodu na drugą stronę ulicy z butelkami plastikowymi czy makulaturą , w domu jak to zobaczyli ten cyrk przez okno mieli niezły ubaw , nawet ja pisząc to mam .


Dziś uważam że nasz umysł może więcej niż jesteśmy w stanie  sobie wyobrazić , wiem to gdyż sama zrobiłam sobie porządek w swojej głowie bez żadnego psychologa , żadnych leków , tak po prostu  od magicznej 40 stki  stałam się innym człowiekiem :)

Może inaczej stałam się taka jaka, byłam zanim na własne życzenie  zamknęłam się w domu  , ale o tym będzie kiedyś .......

Dotrwaliście , mam nadzieję że nie zanudziłam , jeszcze można głosować na Maciejkę , bardzo proszę tych co mogą , oddać głos , Kinga spamuje gdzie może ale efekt mizerny , więc pomóżcie kochani :))) , to co pomożecie ?:)))))

32 komentarze:

  1. Witaj Ilono!
    Ależ to jest normalka u większości kobiet.
    Kiedy czytałam Twój post, to myślałam, że to ja napisałam. Ja musiałam jeszcze wychodzić do pracy,kiedy dopadł mnie ten straszny koszmar.
    Wiem co przeżywałaś. Ten problem mam już dawno za sobą.
    Całkowicie odmieniłam swoje życie. Pokochałam świat, życie i co najważniejsze, doceniłam siebie.
    Dobrze, że wyszłaś na prostą. Gratuluję i serdecznie pozdrawiam
    Lusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam wyjść na prostą aby sobie uzmysłowić w jaki dół się na własną prośbę wkopałam , nieraz człowiek musi zmierzyć się z tym sam .Nawet teraz myślę jakby to wyglądało , przychodzą ludzie do wypożyczalni a ja tak zestresowana że słowa nie potrafię wydobyć , nie do wyobrażenia .
      Ściskam Cię Lusiu :)

      Usuń
    2. Strach pomyśleć ile kobiet przeżywa podobne traumy. Dzieje się to trochę, tak jak napisałaś "na własną prośbę" i dobrze że znalazłyśmy siłę, aby się wydobyć z tego stanu. Dlatego ja też uważam, że po 40-stce zaczęło być coraz lepiej a teraz jest super dobrze i tak mogło b zostać. Najlepsze jeszcze przed Tobą!

      Usuń
  2. Nigdy nie miałam takiego okresu w swoim życiu. Wręcz przeciwnie, nie lubiłam za dużo w domu siedzieć. Lubiłam i lubię być wśród ludzi. Niech Twoi domownicy zdrowieją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Gigo że Ty nie lubisz w domu siedzieć to wiem wystarczy poczytać Twojego bloga :)Wszystko w plenerze :)

      Usuń
  3. A ja całe życie lubiłam i nadal lubię siedzieć w domu.Kocham dom i siebie z rozczochranymi włosami,bez makijażu w wygodnych ciuchach i papuciach.Między ludźmi bywam gdy muszę, raczej rzadko. Sprawy załatwiam w biegu.Nie uważam,że zdziczałam bo zawsze taka byłam.I za nic nie chcę się zmienić. Nawet pracowałam w domu.Zarabiałam wprawdzie nieregularnie i mniej niż w biurze ale za to na ciuchy,fryzjera i kosmetyczkę wydawać nie musiałam.I tak jest do tej pory i tak pewnie będzie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten dom też uwielbiałam , czułam się taka bezpieczna , aż dzieci podrosły zaczęła się szkoła i trzeba było ruszyć tyłek z domu wtedy ja która zawsze uchodziłam za osobę wygadaną , by nie powiedzieć wyszczekaną zapominałam języka w gębie lub głupio było mi się odezwać na jakikolwiek temat.Miłego Agato :)

      Usuń
  4. Witam, U mnie również szpital, więc rozumiem Cię w 100% Z naturalnych środków polecam Ci herbatę z miodem, cytryną i tartym imbirem - około 1/2 płaskiej małej łyżeczki. Jest nawet bardziej przeciwzapalny niż czosnek i przy tym bezzapachowy ;-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ekspansjo za przepis , czosnek odpada ale imbir może być :)
      Napisz mi gdzie mi te logo przysłałaś aby wkleić , bo od Ciebie nie można ściągnąć :)

      Usuń
  5. Ilonus, rodzina nigdy nie docenia pracy matki na wszelakich mozliwych etatach, lekarza, pielegniarki, nauczycielki, kucharki, praczki, sprzataczki, kochanki. Cos pominelam?
    Takie niedocenianie stresuje i frustruje, kobieta czuje sie niedowartosciowana, zaniedbana, co skutkuje obawami bycia oceniana przez obcych ludzi. Stad rodzi sie niechec do opuszczania domu, jakis wydumamy strach, a to rodzi klopoty somatyczne.
    Doroslas, dojrzalas, pogodzilas sie ze soba, zaakceptowalas wlasna osobe, byc
    moze na swoja role matki i zony spojrzalas z dystansem i zaraz Ci sie poprawilo. Sama sie docenilas.
    A rodzince zycze rychlego powrotu do zdrowia, w koncu swieta tuz tuz.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po części tak mogło być co napisałaś , tym bardziej że mąż miał taką pracę że w domu był gościem , do tego małe dzieci , następnie syn z powodu operacji serca przez długi czas był chorowity i to też sprawiało że urządzając swój dom tak naprawdę urządzałam swoje więzienie zresztą jak jedziemy nieraz do domu to mówię i mówiłam wcześniej że wracamy do Alcatraz.

      Zresztą nigdy nie byłam typem kompleksiary ani nie cierpiałam na wielkie mniemanie o swojej osobie , jeśli nie liczyć dziecinnych lat jak przewodziłam bandzie chłopaków starszych ode mnie ,a Ci mnie grzecznie słuchali więc nawet zapędy miałam przywódcze i potrafiłam wleź na największe drzewo chłopcy się bali więc pozycja była niezagrożona :)
      Rodzinka się kuruje dzieci dłużej , Paweł do rana gdyż bycie na swoim takie właśnie ma minusy , chyba że sam sobie da wolne .

      Usuń
    2. Zdrowa dawka dobrego o sobie mniemania jeszcze nikomu nie zaszkodzila. Byle nie popasc w samozachwyt. Mezczyzni czesto zapominaja nas chwalic, a dzieci same pochwal wymagaja, wiec czesto musimy same sobie pomagac, wmawiajac sobie, ze jestesmy piekne i niezastapione.
      Jednak to przychodzi dopiero z wiekiem, wiem to po sobie. Wczesniej miota nami pewna niedojrzalosc, ktora nie pozwala dosadnie wyartykulowac tego, co bysmy chcialy. Rzucamy sie na gleboka wode poswiecen dla idei, staramy sie zasluzyc na miano matki i zony wszechczasow, zapominajac o wlasnych potrzebach.

      Usuń
    3. Oj chciałabym mieć taką siostrę jak Ty :) co by mi dobrych rad do głowy nakładła , nie pustych frazesów , ale czegoś co jest naturalne a wychodzi z wiekiem czyli prosta filozofia mądrości życiowej :)
      Cieszę się droga Panterko że mogłam Cię poznać :)
      Dobrej nocy :)Ilonus

      Usuń
    4. Dobranoc, Ilonus, jutro znowu do roboty. A kiedy nadejdzie weekend (o ile w ogole nadejdzie, bo moze wczesniej swiat sie skonczy), to dopiero sie robota zacznie. Przy garach!

      Usuń
  6. Nie dotknął mnie taki przykry problem, lubię ludzi i uwielbiam wszelkie konwersacje,łatwo nawiązuje rozmowę.Problem powiem krótko jest strasznie przykry i chyba zmęczył Cię tak bardzo, że zawzięłaś się w sobie i go pokonałaś go sama,jak piszesz.Świadczy to o tym,że jesteś silna babeczka.Ilonko zagłosowałam,najpiękniejsza oczywiście według mnie to bombka ze zdjęcia trzeciego.Właśnie skończyłam robić marcepanowe kartofelki,zawsze robię je na te święta,przesyłam słodkie buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był tego typu problem że pojawiał się w sytuacjach gdzie trzeba było wyjść do ludzi a tak poza tym uważałam że on nie istnieje .
      Poza palpitacjami serca i taką małą nerwowością dla postronnej osoby był niezauważalny , poza tym że nawet sąsiedzi rzadko mnie widywali a o pogawędkach przy płocie mowy nie było :)Ściskam Cię pracowita dziewczyno :)

      Usuń
  7. Ilonko,mówi się że życie zaczyna się po 40 -tce a na taka jaką się opisujesz mi nie wyglądasz; a wręcz przeciwnie na babkę z ikrą , temperamentem i kreatywną- może chwilowo cóś cię dopadło ale to już było i nie wróci- więcej wiary we własne ego- przecież my baby możemy mimo wszystko dużo zdziałać - prawda ?
    Życzę szybkiego powrotu do zdrówka -..... no przecie nie wypada w pidżamie witać Mikołaja czy Gwiazdora- / nie wiem kto u Ciebie przynosi prezenty pod choinkę /
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co opisuję było półtora roku temu , wtedy było moim urodzinowym życzeniem aby coś się zmieniło , nawet to wcześniej opisałam , a energiczna zawsze byłam od dziecka pełna szalonych pomysłów jak mnie kiedyś najdzie aby popisać co w szkole wyrabiałam to ....ikra zawsze była i mam nadzieję że będzie .
      U nas prezenty przynosi dzieciątko :) I ja Cię pozdrawiam Jagódko :)

      Usuń
  8. Dużo zdrówka życzę wszystkim .Wychodzę z założenia że łatwiej czasami pogadać ze zwierzętami niż z ludzmi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zawsze byłam domatorką, odludkiem, choć kontakty nawiązuję w mig. Jednak zamiast na kawkę do znajomej, wolę poczytać w domu. Zamiast na paradę po starówce czy galerii, wolę wybrać się do lasu, w góry, na pola. I zbliżam się do 40 ale jakoś się nie boję tego wieku. Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg Twojej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko ja też zamiast plot wolę książkę , góry i lasy również , tłumy i parady no cóż nawet dziś tego nie lubię :)
      Pozdrawiam również i mam nadzieję że zdrowiejecie , a czterdziestki nie ma co się bać , jest prawdopodobieństwo że ta lepsza czterdziestka przed nami , kobiety dłuuuuugo żyją :) i tego Tobie i wszystkim życzę :)

      Usuń
  10. Ilonko! Bardzo dobrze rozumiem stan zdziczenia, przez jaki przeszłaś, bo i mnie to kiedyś dotyczyło. I trzeba było lat, bym sie jakos pozbierała. Mnóstwo kobiet, siedzących w domu doświadcza czegos takiego. Stają się domowe, rodzinne, dom to ich jedyna twierdza i opoka a zewnętrzny swiat je przeraża i przerasta. i bardzo cięzko się z tego stanu wydźwignąc. Potrzeba ogromnej siły woli albo jakiegoś gwałtownego impulsu z zewnątrz, który pomaga zrzucić z siebie okowy lęku.
    Podziwiam Cię Ilonko, ze sama dałąś radę sie z tego wyzwolić Mam nadzieję, że kiedys opiszesz proces, w jaki to siedziało. To pomogło by wielu kobietom, podobnie przeżywajacym swoje domowe odospobnienie.
    Ilonko! Jesteś wielka!:-))
    Sciskam Cię najserdeczniej i trzymam kciuki za Ciebie, byś juz zawsze była tak otwarta, silna i wierząca w swoje możliwości jak teraz!:-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co napisałaś Olgo jest bardzo mądre , tak naprawdę opisałam to powierzchniowo , ale można powiedzieć że ponad dziesięć lat istniałam wyłącznie domowo , i z dzisiejszej perspektywy jest mi żal że tego nie cofnę , jak znajdę czas to może jeszcze opiszę , może taka spowiedź dobrze mi zrobi :)
      I ja Cię Olgo ściskam , pozdrawiam Cezarego , i czekam na dalszą baśniową opowieść , którą wczoraj zaczęłam czytać swojej najmłodszej córci , przed snem będzie następna część :)

      Usuń
  11. Mocnej kobiety to i kłonicą się nie dobije, a co dopiero jakąś tam depresyjką ;) :))) A tak poważnie - super, że się z tego doła wygrzebałaś, Ilonko :) Łatwe to pewnie nie było, ale dobrze, że przyszedł ten moment,m że powiedziałaś - dość. Teraz, kurna JA ;)
    Osobiście miałam problemy z sobą w młodości. Po trzydziestce zaczęło mi odpuszczać. Może w domu nie siedziałam, bo chodziłam do pracy, kończyłam jakieś tam szkoły, spotykałam się ze znajomymi itp., ale było ciężko.
    Teraz jest mi lżej i 40-ste urodziny nie zrobiły na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. W lutym będą kolejne ;)
    Zdrowia życzę Tobie i Twojej rodzinie :)
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że my kobiety często tak mamy , same stawiamy sobie blokady które , coraz trudniej przeskoczyć , bywa tak że jak dzieci opuszczają dom , i nie ma tej codziennej krzątaniny pojawia się ten problem , że czasu więcej można wyjść tylko ......
      Dzięki Lidko za życzenia zdrowie to bezcenny towar :)

      Usuń
  12. Znam stan zdziczenia domowego, oj znam ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki stan chyba każdy kiedyś zaliczył, albo zaliczy,ważne , by w odpowiednim momencie z niego wyjść. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń