Kochani , jeszcze raz serdecznie dziękuję za WASZE wszystkie życzenia pod adresem mojej babci , której sprawiliście tym , wielką niespodziankę .
Z pewnością starsza pani nigdy tego nie zapomni :))))))))
Przepraszam że nie zaglądałam ostatnio do Was , ale miałam trochę pracy , obiecuje już że w wolnej chwili będę zaglądała , podglądała i komentowała :)))))))
Gdzieś u kogoś na blogu na bocznym pasku zobaczyłam że ktoś właśnie postanowił skończyć z blogowaniem więc z tak z ciekawości tam zerknełam no i faktycznie , kogoś to przerosło , a mi przypomniało to jak na początku mojej przygody z blogiem sama chciałam się po roku wycofać , dopiero po przemyśleniu tego pochopnego kroku i dzięki Waszemu wsparciu zmieniłam zdanie .
Bywają takie dni że też nieraz bycie na blogu mnie przerasta z różnych powodów np. jak najmłodsza mi powiedziała że mam tylko ten blog i blog ,:( , a dobro dzieci jest najważniejsze , więc stąd też wcześniejsze posty .
Do świąt miesiąc z haczkiem jak co roku kombinuję jak koń pod górę jak wszystko poukładać aby w wigilię nie padać....z nóg , można by iść na skróty , chociaż , ciasto gotowe kupić , ale już nie będzie tak smakowało jak domowe , i psiocząc pod nosem trzeba będzie zakasać rękawy i zrobić samemu .
Tradycją u nas jest że pierniczki i ciasteczka robią dzieci z moją pomocą , oczywiście z roku na rok moja pomoc ogranicza się do poodmierzania składników i po wszystkim do posprzątania , choć w ubiegłym roku dzieci same posprzątały .
Choć to z pewnością fajny akcent co roku okraszony sesją zdjęciową , to bywało że więcej dzieci się kłóciły przy akcji piernik .....o foremki , kto ma więcej ciasta , bo temu wyszły krzywe a ona się śmieje , ona ma więcej miejsca itp.......nieraz moja cierpliwość była na wyczerpaniu , ale z roku na rok , dzieci z tego wyrosły i produkcja pierników w ich wykonaniu przebiega bardzo zgranie .
Nasz staruszek dom w czeluściach piwnicznych skrywa najprawdziwszą wędzarnie , w której to ponad 25 lat temu wędziło się kiełbasy , szynki , rybki , choć tyle lat jest nieużywana to po otwarciu drzwiczek nadal czuć charakterystyczny zapach wędzenia .
Dziadek z babcią sami robili kiełbasy i inne wyroby mam, babciny notes z tymi recepturami i przymierzamy się do zrobienia swoich wyrobów na święta , tylko w przepisie jest mowa o saletrze , czy może ktoś wie czym ją idzie zastąpić a może jej po prostu nie dać ?
Jeszcze raz dziękuję za ostatnie komentarze i Miłego wieczoru WSZYSTKIM :))))))
Z pewnością starsza pani nigdy tego nie zapomni :))))))))
Przepraszam że nie zaglądałam ostatnio do Was , ale miałam trochę pracy , obiecuje już że w wolnej chwili będę zaglądała , podglądała i komentowała :)))))))
Gdzieś u kogoś na blogu na bocznym pasku zobaczyłam że ktoś właśnie postanowił skończyć z blogowaniem więc z tak z ciekawości tam zerknełam no i faktycznie , kogoś to przerosło , a mi przypomniało to jak na początku mojej przygody z blogiem sama chciałam się po roku wycofać , dopiero po przemyśleniu tego pochopnego kroku i dzięki Waszemu wsparciu zmieniłam zdanie .
Bywają takie dni że też nieraz bycie na blogu mnie przerasta z różnych powodów np. jak najmłodsza mi powiedziała że mam tylko ten blog i blog ,:( , a dobro dzieci jest najważniejsze , więc stąd też wcześniejsze posty .
Do świąt miesiąc z haczkiem jak co roku kombinuję jak koń pod górę jak wszystko poukładać aby w wigilię nie padać....z nóg , można by iść na skróty , chociaż , ciasto gotowe kupić , ale już nie będzie tak smakowało jak domowe , i psiocząc pod nosem trzeba będzie zakasać rękawy i zrobić samemu .
Tradycją u nas jest że pierniczki i ciasteczka robią dzieci z moją pomocą , oczywiście z roku na rok moja pomoc ogranicza się do poodmierzania składników i po wszystkim do posprzątania , choć w ubiegłym roku dzieci same posprzątały .
Choć to z pewnością fajny akcent co roku okraszony sesją zdjęciową , to bywało że więcej dzieci się kłóciły przy akcji piernik .....o foremki , kto ma więcej ciasta , bo temu wyszły krzywe a ona się śmieje , ona ma więcej miejsca itp.......nieraz moja cierpliwość była na wyczerpaniu , ale z roku na rok , dzieci z tego wyrosły i produkcja pierników w ich wykonaniu przebiega bardzo zgranie .
Nasz staruszek dom w czeluściach piwnicznych skrywa najprawdziwszą wędzarnie , w której to ponad 25 lat temu wędziło się kiełbasy , szynki , rybki , choć tyle lat jest nieużywana to po otwarciu drzwiczek nadal czuć charakterystyczny zapach wędzenia .
Dziadek z babcią sami robili kiełbasy i inne wyroby mam, babciny notes z tymi recepturami i przymierzamy się do zrobienia swoich wyrobów na święta , tylko w przepisie jest mowa o saletrze , czy może ktoś wie czym ją idzie zastąpić a może jej po prostu nie dać ?
Jeszcze raz dziękuję za ostatnie komentarze i Miłego wieczoru WSZYSTKIM :))))))
Dla wszystkich , którzy nie chcieli zostawić po sobie śladu , może dziś zostawią:)))))
Używam soli peklującej, kupuję ją w sklepie z akcesoriami wędzarniczymi, a dać trzeba, bo inaczej wędliny będą nieciekawe w kolorze; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki za radę :))
UsuńIwonko,saletra służy do peklowania mięsa.Dzięki niej konserwujemy mięso i ma szynka taki różowy, apetyczny kolor.Saletra nie musi być zastosowana do maceracji.Trudno ją kupić może w chemicznych sklepach lub od kogoś z rzeźni,dodajesz tylko szczyptę.Znam takie szynki z moich dziecinnych lat zawsze mój tata peklował różne mięsa i zanosił do wędzarni.Zapach i smak tych wędzonek jest niezapomniany.Życzę powodzenia wędzeniu
OdpowiedzUsuńTak tak, blogowanie zabieraa mnostwo czasu ale tez daje mnostwo radosci! a Ty nie masz czasu i w to wierze, masz dzieci, dom, ptaszarnie a jeszcz sie zabierasz do wedzenia...no no..no...masz nieskonczony do wszystkiego entuzjazm i wiele sil. Sciskam
UsuńJa kupiłam saletrę w Auchanie, na stoisku z drożdżami winnymi była, jak coś to Ci podeślę z Aniołami, wysłałam Ci namiary na @.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wysłałam jeszcze raz namiary i wysłałam @, jak nie dojdą to napisz, wyślę je jakoś inaczej. :)))) A saletrę chcesz ?
UsuńOj, te swieta! Wiecej z nimi stresu, niz prawdziwej radosci. Narobisz sie, jak chabeta dorozkarska i kiedy przyjdzie co do czego, nie masz ochoty swietowac.
OdpowiedzUsuńA szyneczka wlasnego wedzenia jest niezastapiona.
No tak, jeszcze nawet chcesz wędliny sama robić na Święta. Podziwiam Cię, ale z pewnością będą pyszne. Nie będą to te kupione, prawie bez smaku w marketach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDzięki Gigo najpierw niech mi wyjdą :)))
UsuńWłasne wyroby są fantastyczne. W czwartek popołudniu będziemy robić bawarską, białą kiełbasę z zieloną pietruszką.
OdpowiedzUsuńNiema to jak swoje przetwory. Gratuluję, że Ty również przyłączasz się do tego grona.
Serdecznie pozdrawiam
Najpierw muszę pogrzebać w przepisach , przygotować wędzarnię i dzrzewo liściaste :))
UsuńHmm, jakos nie chcę nawet myśleć o świętach. Najchętniej bym wyjechała. Marzę o tym, aby choć raz wyjechać, nie siedzieć przy stole, odpocząć, ale musiałabym zabrać całą rodzinę, więc to nierealne:(
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć Aniu trudno zrobić , na święta Wielkanocne z dwa razy wyjechaliśmy w góry , poszliśmy na żywioł i dzieci do dziś je wspominają a tych za stołem sięnie pamięta .
UsuńTaki stary piec wedzarnia, to skarb. Mysle, ze swietnie sobie poradzisz z tymi szynkowo-kielbasianymi wyrobami. Tym bardziej, ze masz otwarta ksiazke kucharska w postaci Babci Eli ktora duzo podpowie, a to prawdziwy skarb. Moze opublikujesz kila przepisow z zapiskow Dziadkow.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia bede czekala na relacje. Chyba kazdego z nas nakreca ten okres przedswiateczny, nie pracuj za ciezko.
Pawik przepieknej urody!
Pozdrawiam serdecznie:)
Właśnie droga Ataner liczę że babcia da mi parę fachowych rad :)
UsuńA jak wyroby się udają to z pewnością rzucę przepisem i fotkami :)))
A ja czekam z niecierpliwością na Boże Narodzenie, choć czas przedświąteczny mam wypełniony zupełnie innymi zajęciami, chyba tylko noce mi zostaną. Sama robię wędliny od lat i wędzę w wędzarni, którą zbudowaliśmy zaraz po kupnie domu. Piec chlebowy będzie przeżywał oblężenie, bo pierniczki i ciastka, potem chleby w wigilię dla sąsiadów zamiast opłatka (taka nasza tradycja).
OdpowiedzUsuńPtaki macie piękne.
Pozdrawiam i idę gotować zupę dyniową w czynie społecznym dla 40 osób.
Jeszcze dzisiaj rano byłam bliska likwidacji mojego bloga...Teraz się troszkę podźwignęłam z dołka.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie!:-)