czwartek, 22 listopada 2012

DUCHY WIERZYĆ CZY NIE cz.2

Chciałam  zaprosić wszystkich którzy tu zaglądają  do takiej wirtualnej dyskusji na temat , zabobonów , duchów , i czegoś nieznanego ,  i wczoraj  podałam tylko przykład swojego fikusa wcale  nie upierając się że to sprawa uroku , tylko że może coś w tym jest ,  nikomu nie chcę w żaden sposób narzucać czegokolwiek wszak nie o to chodzi , tylko o to że jest na takie  historie  dobra pora .

Duchy wierzyć nie wierzyć ?  temat wzbudzający odwieczne  emocje.

I znów muszę się cofnąć do swojego dzieciństwa ,  chyba większość z nas w tym okresie spotkała się z różnymi opowieściami i historiami z duchem w tle  nieraz były zabawne , straszne , ale zawsze zapadające w pamięć , gdzie czekały na odpowiedni czas , nocy,  czy za sprawą odpowiednich zdarzeń uruchomić i pobudzić do działania ,   naszą wyobraźnię .

Jako jedynaczka siłą rzeczy przebywałam najwięcej czasu wśród dorosłych , moje dziecięce uszy wysłuchały przeróżnych histori zasłyszanych , choć  każdy kto je opowiadał  twierdził że to prawda ,
chciałam napisać parę histori które utkwiły mi z dzieciństwa , ale  napiszę coś i nieoczekuję czy ktoś w to uwierzy czy nie .

Mój dziadek , człowiek  wielu talentów , dusza towarzystwa , sypał kawałami , potrafił  rozruszać każdą imprezę , przy nim brzuchy nieraz bolały ze śmiechu , a  przede wszystkim  był bardzo pracowity , był lubiany przez moje szkolne koleżanki i kolegów  a to z pewnością nie częste  , no i jak już wspominałam wraz z babcią podjeli się trudu  mojego wychowania .
Mogłam liczyć  zawsze na niego był moim autorytetem , tylko szkoda że wtedy nie potrafiłam tego docenić i nigdy mu tego nie powiedziałam , gdy miałam 14 lat zachorował , żył z tą chorobą trzy  lata , i przez ten czas przygotowywał , nas mnie i babcię na swoje odejście .
Znał mnie doskonale wiedział że jestem  strachliwa  jak mało kto , często sam inicjował rozmowy o śmierci i o tym co po , jednakże zawsze powtarzał że będzie się nami duchowo opiekować , gdy już go zabrakło , znaczenie tych słów nabrało zupełnie innego znaczenia.
Mogło minąć kilka tygodni odkąd dziadka z nami nie było , pamiętam  że byłam w domu sama , odrabiałam lekcje  i wtedy trudno mi to opisać w pokoju było cicho ale  ogarneła  mnie tak przejmująca cisza  jakby wszystko stanęło w miejscu i poczułam wręcz namacalnie że za moimi plecami ktoś stoi , dziwne powinnam się bać a czułam spokój i nie wiem skąd ale wiedziałam że to mój dziadek , trwało to niewielką chwilę ale  to było  takie namacalne  .
Oczywiście powiedziałam o tym babci a ona stwierdziła no przecież dziadek powiedział że będzie się tobą duchowo opiekować , jeszcze powtarzało się to  z dwa razy , ja nie miałam wątpliwości że to dziadek .

Może też doświadczyliście podobnych rzeczy ?

18 komentarzy:

  1. U mnie duch przestawiał talerze na suszarce, bawił się komputerem, zwalał obrazki ze ściany... Chodził szurając kapciami... Poza tym nieraz mam uczucie czyjejś "dodatkowej" obecności w mieszkaniu. Batiuszka przychodził dwa razy, ale duch się nie wyniósł, jest na dobre zadomowiony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wychodzi że trzeba się z tym pogodzić , opisz kiedyś tą historię , może to dawny mieszkaniec :)

      Usuń
  2. Ilonus, to wszystko autosugestia. Twoj Dziadek obiecal opiekowac sie Wami, Ty tego bardzo chcialas, ba, wierzylas, ze tak sie stanie. A wiara czyni cuda.
    Mnie nigdy nic podobnego nie spotkalo, choc wczesniej bylam przekonana, ze duchy istnieja. Chcialam nawet takiego spotkania z duchem. I nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panterko
      Jestem ciekawa co się stało że kiedyś byłaś przekonana że istnieją a teraz nie :))

      Usuń
    2. Mloda bylam i bardziej podatna na sugestie innych, nasluchalam sie opowiesci dziwnej tresci. Teraz nie wierze w nic pozazmyslowego.

      Usuń
  3. Ilonko pisze na gorąco, będę nadrabiac zaległości w czytaniu.
    Muszę pomniejszyć Twoją stronę blogową i jest OK, ale generalnie coś jednak jest nie tak, jak być powinno.
    Buziaki kochana

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wierzę. Jako młoda dziewczyna podchodziłam emocjonalnie do różnych "opowieści dziwnych treści", ale jakieś dwadzieścia lat temu zupełnie nie mysląc o tych sprawach dotknęłam "nieznanego", co ja mówię nieznanego - doświadczyliśmy namacalnie obecności dobra i zła i nie było to absolutnie sprawą autosugestii, wyobraźni czy pobożnych życzeń. nasze spotkanie z "pozazmyslowym" miało niestety namacalne konsekwencje w realnym życiu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale okres ten wspominam jako koszmar. Zaznaczam, że nie jestem jakąś nawiedzoną osobą, ale też jestem przekonana o istnieniu zycia poza naszym wymiarem, nazwijcie to jak chcecie duchami, diabłem , aniołami. Ja wiem, że to wszystko istnieje, bo tego dotknęłam w sposów namacalny, a wcale sobie tego nie zyczyłam, ani tego szukałam. jestem przekonana o istnieniu tego drugiego świata, tyle, że nasza ludzka percepcja jest za tępa by te subtelności widzieć.
    dobrej nocy - bez duchów zyczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę podobnie że są rzeczy na które nie jesteśmy otwarci , i nie potrafimy tego nawet nazwać , wiemy że coś jest tylko co ?

      Usuń
  5. Ja nie WIERZĘ w świat "pozazmysłowy", ale WIEM, że on jest.
    A wiem, bo w nim żyję i czerpię z niego wiedzę na te tematy, których nie widać na pierwszy rzut oka. A z widzeniem tamtego świata, jest tak samo jak z widzeniem tego świata, jedni go widzą, drudzy słabo, a trzeci wcale, ale on jest, bez względu na to jak go ktoś widzi.
    To tak, jakby daltonista zaprzeczał istnienie kolorów. Tylko tu jest ta różnica, że kolory widzi więcej ludzi, więc wiadomo co uznaje się za prawdę. A świat astralny na dzień dzisiejszy, jest dość trudno udowodnić. Najlepszym dowodem jest samemu go zobaczyć. A jeszcze lepszym dowodem jest, jak to samo widzi kilka osób i to niezależnie od siebie opisują.
    Ja jak byłam ciekawa czy to jest prawda, to zleciłam trzem różnym osobom opis mojej duszy i opisy się wzajemnie potwierdziły :))
    Chciałam poczuć działanie energii, to sobie poczułam i wcale nie muszę w coś wierzyć, tylko wiem:))
    Ale zabobony, są "niezdrowe", tak jak błędne przekonania, które się czasami klepie bez namysłu. One tez są i też działają, ale jak, to już wiadomo. Zabobony dają wejścia na ataki energetyczne i najlepiej jest nie zawracać sobie nimi głowy. To jest taki Fast-Food duchowy, tani łatwy, potrafi swoim smaczkiem otumanić, ale to tylko masa pustych kalorii i kupa konserwantów.
    Takie jest moje zdanie na temat zabobonów. To przez nie właśnie, ludzie nie traktują poważnie, całego naszego energetycznego świata, a szkoda, bo wiedzy na ten temat jest już dość sporo i ona bardzo się w tym ziemskim życiu przydaje. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Magnolio, jak zawsze trafiasz w sedno :))

    Osobiście nie doświadczyłam jakichś manifestacji nieznanego, ale .... mój ojciec, w latach swojej młodości mieszkał z rodzicami i bratem na Ziemiach Odzyskanych. I w ich domu coś straszyło, ale tylko w jednym pomieszczeniu. Słychać było pukanie, oni nazywali je szewcem i niemożliwością było spać w tym pokoju, bo coś ściągało kołdrę. Dziadek próbował tam spać i babci bracia - młode wówczas chojraki ;) - nie dało się.
    Żadne "okadzanie" nie działało.
    Rodzina się stamtąd w którymś momencie wyprowadziła i po paru latach "pukacz" umilkł. Takie są fakty.
    Co do klepania bez namysłu, o czym Magnolia wspomina - 200% racji.
    Byłam kiedyś u koleżanki, nocowałam u niej. Wieczorem ona mówi, że musi pozmywać naczynia " dla złodzieja". Bo jak ktoś się włamie, to żeby nie było wstydu przed nim, że jest bałagan!!!!!!!
    Objechałam ją z góry na dół i z powrotem, mówiąc jej, że sobie takim czymś jakieś nieszczęście sprowadzi. I faktycznie, przyznała się, że mieli próbę włamania do garażu.
    To się popisałam ;)
    Pozdrawiam :) Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Wam dziewczyny Magnolio , Lidko że zechciałyście podjąć temat , właśnie o to mi chodziło :))))

      Usuń
  7. Kilka lat temu powiedziałabym zdecydowanie, że nie wierzę w duchy. Coś jednak się zdarzyło, co zachwiało moja pewność, że duchów nie ma. Teraz powiem nie wiem, czy duchy są:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo osobisty temat poruszyłaś. Ja wierze jako katoliczka w życie po śmierci i w to że nasi bliscy po przejściu do nieba wypraszają nam łaski i pamiętają o nas, tak jak my pamiętamy o nich.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dorzucę jeszcze swoje trzy grosze. Duchy są:) Ja to wiem. Nie mam wątpliwości, ponieważ sama przeżyłam swoją śmierć kliniczną i nigdy nie zapomnę widoku swojego ciała z góry na stole operacyjnym. Nie było tuneli, światełek i takich tam, ale byłam poza swoim ciałem. Pytałam później zaprzyjaźnionego chirurga o przebieg operacji i niektóre szczegóły, które widziałam, a on je potwierdził. I tyle:) Chciałabym tylko,że mój duch kiedyś tam znalazł spokój i nie tłukł się ludziom po domach obijając po ścianach:) Fajny temat poruszyłaś:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję że opisałaś tu swoje przeżycie :)

      Usuń