Dalszy ciąg podsumowań rocznicowych mojego bloga , więc dziś zapraszam Was do mojej alkowy blogowej :)) zarazem odpowiadając na pytanie Panterki jak to wszystko ogarniam .....
Jak się temu bliżej przyjrzeć to sama zaczynam się zastanawiać , no jak ? niestety nie jestem nad człowiekiem , mam tylko dwie ręce , więc bywa i tak , że robię coś kosztem czegoś , dziś zostawię zwierzyniec w spokoju , muszę być jak dyrygent , zarządzać moją rodzinną orkiestrą tak aby wszystko grało jak najlepiej , czasem jakieś skrzypce , czy trąbka się buntuje , choć bywa ,że i cała orkiestra , to znów bywa że to ja mam dość ....samo życie .
Nie wiem jak Wy , piszecie swoje posty , czy już macie ileś naprzód napisanych , skąd czerpiecie na nie pomysły ?
Nie raz tak czytałam u kogoś , nie wiem co napisać ? w głowie pustka , to sobie myślę to nie pisz , poczekaj , nikt Ci nie każe pisać , to nie zawody , ani wyścigi ....no ale są różni ludzie ...
Generalnie moje blogowe pisanie , jest wynikiem impulsu , sytuacji , stanu mojego ducha w jakim się znajduje na ten czas , problem w tym ,że muszę znaleźć tą chwilę , aby dorwać komputer i przelać te myśli w eter.
Jako , że mój dzień wygląda jak wygląda , nic nie da się zaplanować to gdzieś dopiero, w okolicach czasowych kolacji ptasiej , wymykam się niepostrzeżenie do sypialni , gdyż tam aktualnie przebywa internet , w miarę szybko spisuję co mi w głowie gra , a potem znów wracam do swoich spraw .
Pisałam kiedyś , że dzieci miały pretensję że blog i blog , mąż też nosem kręcił , ale choć może wydaje się Wam , że jestem dużo na blogu , to zapewniam że jestem dużo mniej niż kiedyś .
Komputer najczęściej przeglądam późną nocą , i wcześnie rano , niestety kosztem książek , urósł mi pokaźny stosik na nocnej szafce książek do przeczytania , ale go usunęłam do biblioteczki z obawy zawalenia się go wprost na moją głowę .
Dziś rano babcię przywieźliśmy z powrotem do domu , ona miała tydzień wakacji a my Też , przez tydzień ugotowałam tylko trzy obiady , za to były obiado - kolacje z grilla w ogrodzie , przy cudownych dźwiękach nadlatujących komarów , które to nam serwowały darmową akupunkturę , ale nie ma się czym chwalić , przecież Wy też to macie :))
Dziś jeszcze chciałam się z Wami ślicznie pożegnać , ale nie na długo tylko na cztery dni , jadę w moje ukochane Pieniny , naładować akumulatory , i tym razem dałam sobie samej słowo , że połażę po górach , nie będę ino zadka wozić :))
Ale coś Wam zostawię , mąż bywa często ciekaw co tam piszę w poście , nawet moje znajome z bloga kojarzy , z Panterką też porozmawiał nie raz :)) ....tak tak faceci to ciekawska płeć :)
Rano przed wyprawą , po babcię , małżonek ,chciał jeszcze abym mu przeczytała co wczoraj napisałam , jako ,że wyobraźnia działa moja sprawnie , na szybko skleciłam mu taką oto historyjkę , która sprawiła że .....zaniemówił ? co za głupoty wypisuję :) teraz jednak ją rozwinę po to , abyście jak ktoś zechce i wyobraźnia go poniesie dopisywał ciąg dalszy w komentarzach , jak wrócę to poczytam , gdyż dostępu do internetu mieć nie będę .
Po wczorajszym dniu wszystko wróciło do normy , ....MĄŻ JAK ZWYKLE ODURZYŁ SIĘ KWIATAMI I LEŻY W ROWIE , DZIECI W CZASIE WAKACJI STRASZNIE SIĘ NUDZĄ , WIĘC RANO WYBIŁY SZYBY SĄSIADOWI W OKNACH , BYŁO TO NIEZWYKLE MĘCZĄCE ZAJĘCIE , I SPRAWIŁO ŻE, SZYBKO ZGŁODNIAŁY , ALE POMYSŁOWE DZIECIAKI , DOSTRZEGŁY DORODNE ŚLIMAKI WYPOCZYWAJĄCE NA OWOCACH TRUSKAWEK WIĘC JE POŻARŁY .
TEN SIELSKI PORANEK , GDZIE NAPAWAŁAM SIĘ WIDOKIEM MOICH POMYSŁOWYCH DZIECI I CIESZYŁAM SIĘ ICH ROZNOSZĄCĄ JE ENERGIĄ , ZAKŁÓCIŁ MI SĄSIAD , KTÓRY PRZYSZEDŁ Z AWANTURĄ ŻE MOJE ANIOŁECZKI WYBIŁY MU JAKIEŚ SZYBY W OKNIE , WIELKIE HALO , LATO JEST WIĘC NIE ZMARZNIE .
ZATEM MU TŁUMACZĘ ŻE MOJE DZIECI WYCHOWUJĘ BEZSTRESOWO I MOGĄ ROBIĆ CO CHCĄ , I NIECH SIĘ CIESZY ŻE MOJE DZIECI DO UKŁADANIA PUZZLI NIE POZBIERALI MU KOSTKI BRUKOWEJ Z PODWÓRKA , W MIĘDZY CZASIE MAŁŻONEK , WYPEŁZNĄŁ ZE SWOJEGO ROWU , BY ODURZAĆ SIĘ NIEBIESKIMI KWIATAMI ROSNĄCYMI PRZY INNYM ROWIE .
MUSIAŁAM SOBIE POPRAWIĆ HUMOR I POJECHAŁAM DO SKLEPU KUPIĆ NOWĄ ZASTAWĘ , GDYŻ JUŻ STARĄ MUSIAŁAM WYRZUCIĆ , BO BYŁA BRUDNA , MIASTO DAŁO MI WÓR NA SZKŁO WIĘC ZAPEŁNIŁAM GO ZASTAWĄ, A CO :)
Powyższy tekst jest absurdem wymyślonym przez autorkę czyli mnie , nie ma nic wspólnego z rzeczywistością , choć bardzo mnie ciekawi jakbym tak bzdurnie odjechanie pisała bloga ...wszak ponoć każdy może pisać co chce .
Jak ktoś chce to może swój tekst zamieścić w komentarzach ...śmiechu nigdy dość :)
DO WTORKU :))
Niech żyje absurd :))
OdpowiedzUsuńU nas pada co chwilę, zrobiło sie smętnie, ale co tam.
Baw się dobrze w górach :)) I do zobaczenia :)
Chyba nie wszyscy myślą że to absurd :)) lub nie rozumieją mojego specyficznego poczucia humoru :)
UsuńDzięki będę się dobrze bawiła :))
Wersja dla męża mnie powaliła. Mam kiepskie poczucie humoru, więc nic sensownego nie napiszę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEeee...podoba mi się taki bzdurny i dojechany tekst, zwłaszcza o ślimakach!!!!
OdpowiedzUsuńwat een hoogte daar zal het s,avonds wel heel erg donker zijn.
OdpowiedzUsuńPieniny piekne, na pewno odpoczniesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Baw się dobrze :)
OdpowiedzUsuńNie sforsuj się nadto;)
OdpowiedzUsuńhahahha dobre :))
OdpowiedzUsuńwersja dla męża bardzo udana ;p
i tu sie z Tobą zgodzę oni są ciekawscy ;)))i mój tez mnie podgląda ;p
udanego dopoczynku
papa
Miłego wypoczynku:)))
OdpowiedzUsuńMy jeszcze nie dostaliśmy worków na segregowane śmieci to dopiero absurd!
Buziaki Hania
Czy ten absurd to gory o nazwie Pieniny? Zartuje oczywiscie :)
OdpowiedzUsuńTakie absurdy niestety znajduja sie na blogach a kto w nie nie wierzy i nie pochwala to troll!
Pieniny sa piekne do absurdu w mgle (ale tego nie zycze). Milego pobytu wiec z pogoda (piekna) w tle.
O matko z tej wersji dla męża tak się ubawiłam aż mi łzy poleciały ze śmiechu,dziękuję bardzo za wesoły wieczorek.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mogę,to dopiero pojechałaś i w wyobraźni i w rzeczywistości:)))
OdpowiedzUsuńIlono pięknej pogody,kondycji za stu,wiatru we włosach i słońca nad głową życzę.
Choć pośmiałam się z tekstu Twojego,to nic nie dopiszę bardziej wesołego.
Pozdrawiam wakacyjnie:)))
Oj, Ilonka, Ilonka.... Buziaki przesyłam.
OdpowiedzUsuńSwojego bloga piszę pod wpływem chwili, impulsu... ma być szczery i tyle!
Serdeczności!