No to obiecana rudera , która pomału będzie zamieniana w pracownio- galerię , wiem że koszmarnie to wygląda wewnątrz już pomału skubiemy tynki , ciąg dalszy robót wkrótce :))
To na czym skończyłam ....czyli co robiłam jak mnie tutaj nie było .
Więc jak już wczoraj pisałam od lutego jestem zaczarowana przez dekupaż i co początkowo wydawało mi się zabawę , przerodziło się w pasję , do tworzenia , poznawania , czegoś o czym nie miałam pojęcia .
Chyba jak każdy , pierwsze nauki pobierałam w internecie , oglądając różne filmiki , analizując czyjeś prace , po wnikliwe czytanie dostępnych książek .
Jednak to była wiedza , płytka , niby coś wiedziałam , ale tak naprawdę guzik wiedziałam , jeszcze w tym okresie czytałam biografię Schwarzeneggera , i tak gdzieś było takie zdanie dotyczące drabiny :) że wielu stoi na pierwszych szczeblach i nie walczy o te górne szczeble ....w każdym razie chodzi o to że stwierdziłam że jak chcę być w tym dobra , to muszę posiąść wiedzę od najlepszych , czyli iść na stosowne kursy .
Każdy kto maczał palce w dekupażu , wie że materiały począwszy od pędzli , klejów , farb , lakierów , można by długo ....są drogie , i jak już zainwestowałam w te rzeczy to nie po to aby to zniszczyć , lub nie wiedzieć do czego tego użyć .
Więc znając już podstawy w tym fachu , wyszukałam odpowiedni kurs , po którym wiele sobie obiecywałam , miejsce gdzie odbywa się kurs na który się wybrałam to ...Warszawa , kawał drogi do pokonania .
Zaznaczę że kurs dotyczył złoceń , a więc już kolejny szczebelek na mojej drabinie ....i tak w majowy ..zimny dzień , dwa dni przed kursem , pojechaliśmy do Katowic , aby zakupić bilety na pociąg , wiem że można przez internet , ale wolałam mieć je w dłoni , niż miało by się później okazać ,że jadę na gapę .
Rezerwacja kursu była potwierdzona ,.. po oczywiście bezsennej ze stresu dla mnie nocy , tu muszę dodać , że lata świetlne pociągiem nie jechałam , ani autobusem , tramwajem , do tego trzeba dodać to o czym pisałam w demonach przeszłości że lata z domu nie wychodziłam sama , więc choć to poza mną to stres był ogromny , a tu jeszcze muszę jechać do stolicy .
Zawsze uważam że jak spaść z konia to najwyższego :) i nawet tak odległe miejsce nie stanęło mi na drodze , a więc moja determinacja była ogromna .
Pociąg był pospieszny , więc w miarę szybko dojechałam , ale z centralnego dworca , przez godzinę nie umiałam dotrzeć do właściwego tramwaju , zgroza , jak już wreszcie wsiadłam do właściwego tramwaju , to wysiadłam trzy przystanki za wcześnie , i jak by tego jeszcze było mało to musiał lać deszcz.
Wreszcie zawitałam pod właściwy adres , sponiewierana podróżą , ale szczęśliwa że za chwilę będę w miejscu , które podziwiałam dzięki internetowi , i byłam w pełni gotowa na tajniki dotyczące złoceń w szczególności zależało mi na złoceniu kielicha , który był istotną częścią tego kursu .
Po sympatycznym powitaniu , dołączyły pozostałe kursantki , i tu ......zamiast kielichu do zdobienia , pojawiła się płyta z mdf -u i kawałek drewienka z miejscem na świeczkę , na moje zapytanie o kielichy , usłyszałam że dziś kielichów nie będzie , na następne pytanie dlaczego ? usłyszałam BO NIE .
Szok , siląc się na grzeczne protesty w stylu , że taki kawał drogi przyjechałam z daleka , wracać będę nocnym pociągiem , aby nauczyć się zdobić kielich , jeszcze tyle pieniędzy na to wydając , a ona mi tu mówi bo nie , co to za odpowiedz ? , bo taki ma kaprys ?
W internecie była moją idolką od dekupażu , nocami nie raz oglądałam jej prace , czytałam rady , a będąc z nią w twarzą w twarz okazała się .........., oraz osobą nastawioną wyłącznie na finansowy zysk , z kursantów , oraz ostatnią rzeczą którą ona chce to to , aby rzeczywiście mieć chęć kogoś czegokolwiek , nauczyć .
Kursanci byli dla niej jak natrętne muchy , najlepiej nic nie chcieć , o nic nie pytać , byleby forsa się zgadzała .
Jedynie co dziś żałuję , że nie wyszłam , fakt miałam kupiony bilet , ale mogłam go przebukować , straciłabym zaliczkę , trudno , ale reszty pieniędzy bym nie straciła na nic nie warte nauki ....
Pomimo wszystko uważam , że dostałam kolejną ważną lekcję od życia .....znacie takie powiedzenie , nie ma tego złego .......
Za to następnego dnia , na mojej drodze stanął anioł , w ludzkim ciele ......ale to już jutro .
Proszę o nieciągnięcie mnie za język jaki to był kurs , nazwy , ulicy , nazwiska , nie podam , jedynie miasto w którym jest tak wiele kursów tego typu że ......to jest moje doświadczenie , inni mogą mieć zupełnie inne zdanie i nie będę się sprzeczała , każdy ma prawo do swojej opinii.
Poniżej parę fotek ze spóźnionej imprezy urodzinowej najmłodszej , która się właśnie dziś odbywa takie garden party :)
Pamiętajcie jeszcze o TYMIANKU , w prawym górnym rogu zrobić klik i wyskoczą szczegóły , licytacja została przeniesiona na allegro .
I jeśli lubicie mój blog , dajcie laika pod obserwatorami , brakuje mi na fejsie siedem laików żebym mogła wchodzić na statystyki , no to co pomożecie ?
To na czym skończyłam ....czyli co robiłam jak mnie tutaj nie było .
Więc jak już wczoraj pisałam od lutego jestem zaczarowana przez dekupaż i co początkowo wydawało mi się zabawę , przerodziło się w pasję , do tworzenia , poznawania , czegoś o czym nie miałam pojęcia .
Chyba jak każdy , pierwsze nauki pobierałam w internecie , oglądając różne filmiki , analizując czyjeś prace , po wnikliwe czytanie dostępnych książek .
Jednak to była wiedza , płytka , niby coś wiedziałam , ale tak naprawdę guzik wiedziałam , jeszcze w tym okresie czytałam biografię Schwarzeneggera , i tak gdzieś było takie zdanie dotyczące drabiny :) że wielu stoi na pierwszych szczeblach i nie walczy o te górne szczeble ....w każdym razie chodzi o to że stwierdziłam że jak chcę być w tym dobra , to muszę posiąść wiedzę od najlepszych , czyli iść na stosowne kursy .
Każdy kto maczał palce w dekupażu , wie że materiały począwszy od pędzli , klejów , farb , lakierów , można by długo ....są drogie , i jak już zainwestowałam w te rzeczy to nie po to aby to zniszczyć , lub nie wiedzieć do czego tego użyć .
Więc znając już podstawy w tym fachu , wyszukałam odpowiedni kurs , po którym wiele sobie obiecywałam , miejsce gdzie odbywa się kurs na który się wybrałam to ...Warszawa , kawał drogi do pokonania .
Zaznaczę że kurs dotyczył złoceń , a więc już kolejny szczebelek na mojej drabinie ....i tak w majowy ..zimny dzień , dwa dni przed kursem , pojechaliśmy do Katowic , aby zakupić bilety na pociąg , wiem że można przez internet , ale wolałam mieć je w dłoni , niż miało by się później okazać ,że jadę na gapę .
Rezerwacja kursu była potwierdzona ,.. po oczywiście bezsennej ze stresu dla mnie nocy , tu muszę dodać , że lata świetlne pociągiem nie jechałam , ani autobusem , tramwajem , do tego trzeba dodać to o czym pisałam w demonach przeszłości że lata z domu nie wychodziłam sama , więc choć to poza mną to stres był ogromny , a tu jeszcze muszę jechać do stolicy .
Zawsze uważam że jak spaść z konia to najwyższego :) i nawet tak odległe miejsce nie stanęło mi na drodze , a więc moja determinacja była ogromna .
Pociąg był pospieszny , więc w miarę szybko dojechałam , ale z centralnego dworca , przez godzinę nie umiałam dotrzeć do właściwego tramwaju , zgroza , jak już wreszcie wsiadłam do właściwego tramwaju , to wysiadłam trzy przystanki za wcześnie , i jak by tego jeszcze było mało to musiał lać deszcz.
Wreszcie zawitałam pod właściwy adres , sponiewierana podróżą , ale szczęśliwa że za chwilę będę w miejscu , które podziwiałam dzięki internetowi , i byłam w pełni gotowa na tajniki dotyczące złoceń w szczególności zależało mi na złoceniu kielicha , który był istotną częścią tego kursu .
Po sympatycznym powitaniu , dołączyły pozostałe kursantki , i tu ......zamiast kielichu do zdobienia , pojawiła się płyta z mdf -u i kawałek drewienka z miejscem na świeczkę , na moje zapytanie o kielichy , usłyszałam że dziś kielichów nie będzie , na następne pytanie dlaczego ? usłyszałam BO NIE .
Szok , siląc się na grzeczne protesty w stylu , że taki kawał drogi przyjechałam z daleka , wracać będę nocnym pociągiem , aby nauczyć się zdobić kielich , jeszcze tyle pieniędzy na to wydając , a ona mi tu mówi bo nie , co to za odpowiedz ? , bo taki ma kaprys ?
W internecie była moją idolką od dekupażu , nocami nie raz oglądałam jej prace , czytałam rady , a będąc z nią w twarzą w twarz okazała się .........., oraz osobą nastawioną wyłącznie na finansowy zysk , z kursantów , oraz ostatnią rzeczą którą ona chce to to , aby rzeczywiście mieć chęć kogoś czegokolwiek , nauczyć .
Kursanci byli dla niej jak natrętne muchy , najlepiej nic nie chcieć , o nic nie pytać , byleby forsa się zgadzała .
Jedynie co dziś żałuję , że nie wyszłam , fakt miałam kupiony bilet , ale mogłam go przebukować , straciłabym zaliczkę , trudno , ale reszty pieniędzy bym nie straciła na nic nie warte nauki ....
Pomimo wszystko uważam , że dostałam kolejną ważną lekcję od życia .....znacie takie powiedzenie , nie ma tego złego .......
Za to następnego dnia , na mojej drodze stanął anioł , w ludzkim ciele ......ale to już jutro .
Proszę o nieciągnięcie mnie za język jaki to był kurs , nazwy , ulicy , nazwiska , nie podam , jedynie miasto w którym jest tak wiele kursów tego typu że ......to jest moje doświadczenie , inni mogą mieć zupełnie inne zdanie i nie będę się sprzeczała , każdy ma prawo do swojej opinii.
I jeśli lubicie mój blog , dajcie laika pod obserwatorami , brakuje mi na fejsie siedem laików żebym mogła wchodzić na statystyki , no to co pomożecie ?
Znowu zaskakujesz! Jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńDorotko :)
UsuńTo u Was bylo tak cieplo, ze dzieciaki mogly korzystac z basenu? U nas od kilku dni deszcze i pochmurno, a temperatura miedzy 15 a 20.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac dalszego ciagu tej zajmujacej historii. Brniesz do przodu jak buldozer, nie straszne Ci zadne przeszkody, ktore przekuwasz na kolejne doswiadczenia zyciowe.
No, no, coraz bardziej mi imponujesz!
Ciepło ciepło Panterko i dobrze , miały zabawę ,chwilę temu imprezka skończyła się :)
UsuńBrnę aż po pachy , to są historie z ostatnich dwóch miesięcy , a tak naprawdę pół roku mojego życia .
Wiesz jakbym nie potrafiła stworzyć już sobie własnego świata , robiąc coś co daje mi radość to ...pewnie znów wpadłabym w otchłań , ale działam więc to mi nie grozi .
Praocwnia będzie bardzo klimatyczna a kurs ...Takie zdarzenia są po to by się czegoś nauczyć...Może to miała być lekcja ale bardzo przykra niestety ?
OdpowiedzUsuńAgatko już mam jakieś wyobrażenie w głowie jak to będzie wyglądać, teraz trzeba to umieścić w realu :)
UsuńTen kurs zapamiętam z pewnością , nawet wrogowi bym go nie poleciła :)
Fajny budynek. Basen tez mi się podoba, zwłaszcza, że na dworze robi się gorąco. Bardzo jestem ciekawa dalszej opowieści. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnko nie żartuj , toć to rudera , w planach było go wyburzyć , ale widać taki los mu nie był pisany .
UsuńKibicuję Ci Ilonko :)...i podziwiam
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńA jeszcze dodam, że pewnie ta pani od kursu, bała się konkurencji...całuski :)
OdpowiedzUsuńz tego co słyszałam to nie ona jedna , różne tajniki woli pozostawić dla siebie .
UsuńTo bardzo przykre zdarzenie,może żeby dmuchać na zimno.Powiem Ci ,że kiedyś miałam podobną sytuację dotyczącą pazerności na finanse z zerem zainteresowania tematem,ja wyszłam.Pozdrawiam oby to był pierwszy i ostatni taki przypadek,buziaki.Pracownia zapowiada się na fajna sprawę.Tak teraz myślę,że może to się wyrażyło żebyś spotkała anioła.
OdpowiedzUsuńNo widzisz Piwonio , a ja `zostałam licząc na ...cud , fakt mogłam popytać na blogu , co inni o tym myślą ,
UsuńPracownia mam nadzieję że da mi wiele radości.
Ilonko, kłopoty bardzo Ciebie lubią...Najważniejsze, że wychodzisz z nich obronną ręką. Zawsze wzmocniona i silniejsza o nowe przeżycia.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za galerię. To duże pomieszczenie, będzie fajnie!!!!
A co do kursu? miałam podobny przypadek.
Nie mogę doczekać się kolejnego postu. Zawsze i wszystko przerywasz w najważniejszym momencie? Ha ha ha...
Ślę Ci moc pozdrowień.
Kochan! wygląda, że podróże kształcą....Mimo wszystko współczuję rozczarowania, bo na pewno jechałaś na skrzydłach!
OdpowiedzUsuńA tak na prawdę, to możesz mnie zaprosić na kawę i zrobimy sobie warsztaty:). Co prawda nie warszawskie i profesjonalne, ale od serca!
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pracownię!
Ewkiki ja cały czas pamiętam o Tobie już od jesieni , wiem że mogę na Ciebie liczyć , jak wyszykuję swój kącik to z wielką przyjemnością Cię zaproszę :))
UsuńTo było bardzo nie w porządku, co Cię spokało. Ta Pani jest niepoważna co najmniej.Ona już nie jest Twoją idolka z pewnością. Życzę powodzenia w kolejnym Twoim pomyśle. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoją idolką już nie jest z pewnością .
UsuńZaskakujesz caly czas Ilonko. Fajnie, ze spelniasz swoje marzenia. Pomysl z pracownia wyglada bardzo imonujaco tym bardziej, ze swoje marzenia wprowadzasz w zycie.
OdpowiedzUsuńPamietam jak pisalas o tym pomysle, budynek wyglada solidnie wiec po remoncie posluzy Ci przez wiele lat. Dziwi mnie, ze chcialas go zburzyc wcale nie wyglada na rudere.
Pozdrawiam:)
P.S. Pisalas w poprzednim poscie o oleju kokosowym. Odkrylam jego cudowne wlasciwosci rowniez stosunkowo niedawno. Jak dla mnie jest rewelacyjny chociaz nie przepadam za zapachem kokosa.
Rowniez w kuchni jest przydatny i dziala podobnie jak smalec mozna na nim smazyc i nie przypala jak inne oleje.
Ataner kochana znalazłam dziś Twój komentarz w spamie , nie wiem jak tam trafił :)) jeszcze parę innych też :)))
UsuńPodobają się mi takie stare budynki ;) w większości to rudery, ale ta Wasza dostanie nowe życie :)
OdpowiedzUsuńCo do kursu, to było, minęło, a pańcia sama się kiedyś na tej pazerności przejedzie.
Imprezka córki się chyba udała, basen rewelacyjny, pisków i krzyków pewnie było co niemiara :)))
Wszystkiego najlepszego dla niej :)
Mamy na szczęście dobrych sąsiadów , zresztą też mających dzieci ,w takim głośnym wieku :))
UsuńO kursie też tak myślę , nie ma co lamentować nad rozlanym mlekiem , jednak ten kurs jest istotną częścią tego co się działo później odnośnie tego cyklu.
Co tam porabiasz Lidko , byś miała bloga to bym wiedziała :))
Czekam z utęsknieniem na wyjazd za niecałe 3 tygodnie nad morze :)
UsuńPoza tym załozenie bloga chodzi za mną od paru dni - tak intensywniej ;) Moze dzisiaj to zrobię.
Z działań twórczych uskuteczniam sprzątanie mieszkania, trochę sie zapuściło przez zimę ;) i zapisałam się do Letniej Akademii Szycia w necie. Ma mnie to zmobilizować do szycia w końcu.
I czekam na wyniki rekrutacji mojego bratanka. W niektórych miastach były już wczoraj, ale u nas oczywiście trzymają ludzi do końca w niepewności.
To wypoczniesz :) ale póki co zakładaj dziewczyno bloga , od dawna tak uważam że powinnaś go mieć .czytam że też twórczość Ci nie obca , Lidko to jak założysz dziś czy jutro , czy kiedykolwiek blog , dawaj mi tu namiary , abym wiedziała gdzie trafić do Ciebie .
UsuńBuziaki :))
Nie ma sprawy :)) :*
UsuńOK :))
UsuńTo świetnie ,że sie uczysz tej sztuki, bardzo mi się podoba decoupage. Mam kilka fajnych rzeczy, kupiłam od znajomego w pracy, jego żona się tym zajmuje.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFakt trudne początki ale ....byle do przodu :)
UsuńOgólnie to nie uważam decoupagu za sztukę, ale uważam, że rzeczywiście niektóre techniki są przydatne. Też kiedyś pojechałam nakurs do Warszawy i z kolei zawiodłam się jego prostotą. Może była to moja wina, bo ucząc się plastyki tyle lat, niektóre rzeczy wydawały mi się oczywiste. Pani jednak, podobnie jak na Tobie i na mnie nie zrobiła wielkiego wrażenia, a na miejscu czar prysł. Taki kurs jaki ona poprowadziła, to dzisiaj poprowadziłabym bez większego wgłębiania się w sztukę decoupagu. Powiem tylko, że kurs odbywał się w galerii handlowej, a pani miała jakąś dziwną ksywę i tak prosiła, żeby się do niej zwracać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę lepszych doświadczeń.
A i taka galerio - pracownia jest i moim marzeniem i jak tylko uda się zdobyć pieniążki na odbudowę stodoły, to na pewno marzenia staną się rzeczywistością.
Pozdrawiam ciepło!
Natalio że z Ciebie artystyczna zdolna dusza to wiem , ale jak zrobisz swoją galerio -pracownie w stodole , to będzie czad :)
UsuńBuziaki :)
Ilonko życzę Ci powodzenia w spełnianiu marzeń...podziwiam Ciebie i cieszę się że na Ciebie wpadłam w tym ogromnym wirtualnym świecie. Chyba mamy coś wspólnego ...(lęk )...no cóż ja też go codziennie pokonuję a teraz postanowiłam zostać sama na działce, tak się złożyło że nie mam z kim pobyć. Czy spadnę ? Mam nadzieję że nie...Ostatnio też zachwyca mnie decupage, uczę się sama z filmików , na błędach ale to dla mnie wielka frajda . Pozdrawiam. Ina
OdpowiedzUsuńTośmy obie takie pasjonatki Ino :)
UsuńMam nadzieję że czas na działce Ci przyjemnie minie :)
Wczoraj napisalam komentarz i go wcielo! Jakies czary mary, czy co?!
OdpowiedzUsuńChyba, ze go wykasowalas:))))))
Ilonko, fajnie, ze spelniasz swoje marzenia. Budynek na pracownie jest w dobrym stanie jestem troszke zdziwoina, ze uwazasz go za rudere.
Mysle, ze po remoncie bedzie ci sluzyl przez wiele lat.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ataner gdzie bym śmiała usunąć Twój komentarz :)))
UsuńMoże i nie jest do końca ruderą , ale jakbym napisała że jest w dobrym stanie to bym wyszła na kłamczuchę , jaki jest jego stan widać , w dodatku jest wilgoć i grzyb , i z tym najpierw musimy się uporać .
Cieszę się że już wróciłaś , choć no muszę Cię uściskać :)
Buziaki :)))
No to rzeczywiście niefart. Po wpisaniu w google odpowiednich haseł wyskakuje tylko jedna pani z takimi ofertami ;) Łatwo namierzyć ale może faktycznie lepiej przemilczeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dominiko ja dostałam nauczkę , szukałam daleko a blisko miałam coś lepszego :)
UsuńTu nie chodzi o namierzanie bo i po co , tyle ile ludzi tyle opinii...a to co wydaje się takie oczywiste nie zawsze tym jest .
Serdeczności ślę .