Serdecznie , Wam dziękuję za życzenia urodzinowe dla Kingi , wszystkie oczywiście przeczytała :))
Wczoraj w nocy siedziałam nad oto tym , żelazkiem , które , czekało już od wiosny , na nowy image ...i tak sobie myślałam co ja robiłam w wieku Kingi ? oczywiście pewne wspomnienia się zatarły , wszak wiele lat już od mojej 16 -tki minęło .
Ale tak , na pewno zawsze w lipcu pracowałam , przez twa sezony przy .....miśkach , nie tych prawdziwych ,lecz przy popularnych żelkach , to był sposób , aby zarobić na sierpniowe wakacje .
Była to praca u prywaciarza , tak 26 lat temu jeszcze określało się tego , kto miał swój biznes .
Pamiętam tą euforię , która towarzyszyła mi w pierwszym dniu pracy , zwłaszcza te ogromne ilości żelków o różnych smakach , w pierwszym sezonie , byłam na pakowaniu , na początku fajnie praca lekka , wrzucanie do woreczków miśków , ważenie , etykieta , zgrzewanie i do skrzynki , oczywiście praca na akord .
Jak wyjechałam z domu o świcie ,wieczorem wracałam .....zmęczona , ale i zadowolona , chyba wtedy zaczynałam już czuć się dorosła .....
Za rok , znów tam wróciłam , ale tym razem , chciałam więcej zarobić , więc poszłam na produkcję , czyli , na tworzenie żelków , ale kto powiedział , że będzie fajnie jak na pakowaniu ?
Tam , gdzie więcej szło zarobić , była rywalizacja , praca była płatna na godziny , ale to stare pracownice na mnie zrzucały najgorszą robotę , do której niewątpliwie , zaliczało się sprzątanie , nie tak łatwo domywać kotły z zaschniętej lepiącej galareto -brei , potem formy , podłogi , po paru dniach miałam dość .
Ale , właśnie na przekór tym babskom , się zawzięłam , choć w domu zaczynałam być jeszcze później , zmęczona niemiłosiernie nie raz , dałam radę , a i z czasem małolata , czyli ja wtedy zyskałam sympatię , tych kobiet , i choć na początku , strasznie między nami iskrzyło , to potem były to moje koleżanki , starsze koleżanki, oczywiście .
Szef tego miśkowego interesu , był sprawiedliwy , gdyż moja wypłata , była taka sama jak kobiet , które pracowały ze mną , tyle tylko że ja byłam nieletnia , i mógł z powodzeniem mnie obskubać , czyli zapłacić mniej, a tak miałam pieniądze na moje pierwsze samodzielne wakacje ....
Rok temu , zrobiliśmy sobie przy okazji jakiegoś wypadu , wycieczkę , do tej wytwórni miśków , po dłuższych , poszukiwaniach , znalazłam tę ulicę , ale po hali produkcyjnej , budynkach , praktycznie niewiele zostało , same ruiny , nie był to fajny widok , dla oczu i dla ducha ....szkoda , ale wspomnienia , tamtego czasu , zachowam w pamięci ......no chyba że skleroza mnie weźmie .....
Dobrego wieczoru Wam , życzę :)
Ilona
Jeszcze nie obrobione :)
Mistrzu zelkowy i zelazkowy. Gdzies Ty nie pracowala? Czegos Ty nie robila? No, no, no!!!
OdpowiedzUsuńMoje wszystkie trzy dziewczyny, skonczywszy 16 lat, zaczely sobie po szkole dorabiac do kieszonkowego, to niezly wstep do szkoly zycia i mozliwosc kupowania sobie wymarzonych rzeczy.
Buziole, Ilonus.
Ja od 14 -tki dorabiałam ,lecz wcześniej to były truskawki , potem miśki , potem .....dzieciaki niańczyłam ......potem ....
UsuńTak jakoś mi na ten temat zszedł , bo Kindze się zachciało dorobić , jestem za :))
Piękne!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zosia.
Dzięki :)
UsuńPraca na żelazkiem to była chyba misterna robota, efekt fajny.W dawniejszych czasach każdy w wakacje gdzieś dorabiał by sobie potem pozwolić na to i owo, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo pierwsze , żelazko , dobrze , że nie muszę nim prasować , muskuły bym dostała :))
UsuńIlonko, jestem zachwycona Twoim żelazkiem, pięknie je ozdobiłaś. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam mieć takie żelazko, niestety jakoś nie mogę trafić na takie :( Młynków do kawy i pieprzu jest u mnie dostatek, mam ich sporo w swojej kolekcji ale takiego żelazka ani jednego, czego bardzo żałuję. Przesyłam pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńBeatko , ja je na allegro upolowałam , licytację wygrałam , cena rozsądna była , na targach staroci , chcieli zawrotne kwoty .
UsuńAle młynki też fajne :))
Fajnie wyszło to żelazko...A dorabianie ja tego nie znam bo jeździłam na wakacje albo do Kamesznicy bo rodzice kupili tam domek albo do znajomych da Zakopanego a wcześniej na kolonie i obozy...
OdpowiedzUsuńJa też jeździłam po wczasach , koloniach , ale jak chciałam mieć swój pieniądz to była jedyna możliwość .
UsuńBardzo ładnie wygląda żelazko prze Ciebie ozdobione. Ja nie pracowałam na wakacje, nie miałam takiej potrzeby. Jakoś tak wyszło :)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że Ci się podoba :)
UsuńŻelazko ubrałaś w zupełnie nowe szaty. Chyba jest korzystniej. A to, że dawałaś sobie radę w tamtych czasach, świadczy, że już wtedy byłaś bardzo samodzielna i dojrzała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa myślę Anko , że jest korzystniej :)
UsuńTak się zastanawialam, co Ty wyprawiasz z żelazkiem ;) teraz już wiem. Wyszło super :))
OdpowiedzUsuńFabryka żelków - ciekawe zajęcie. Szkoda, że juz jej nie ma. Też mi zawsze przykro, gdy widzę, gdy coś niszczeje, a jakiś czas temu kwitło.
A bo Ci napisałam , ze coś tam kombinuję z żelazkiem :))
UsuńZa żelkami do dziś nie przepadam ....ciekawe dlaczego :)
Od dzisiaj poluje na Allegro - może i mnie trafi się takie cudeńko!!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie go zrobiłaś - gratuluję:)))
Poluj Margo i dobrze licytuj , bo warto :))
UsuńIlona this is simply superb!!!!!..whatever you do always just turns out to be beautiful..
OdpowiedzUsuńЭто невероятная красота!
OdpowiedzUsuńSuper przyozdobiłaś żelazko.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDzięki , że tak myślisz Halszko :)
UsuńŻelazko nowej duszy dostało. Śliczne.
OdpowiedzUsuńA wspomnienia trzeba pielęgnować, są chwilami , są elementami naszego życia, naszego jestestwa... Buziaki!
Dorotko wspomnień nigdy dość :)
UsuńWitaj!Dziękuję że odwiedziłaś mój blog i witam Cię bardzo serdecznie w gronie obserwatorów.Ja również zahaczam się tu na stałe.Pozdrawiam .Aha żelazko - piękna metamorfoza.
OdpowiedzUsuńTeż myślę , że ciekawie wygląda :)) i dzięki , też za odwiedziny :)
Usuńfajnie teraz żelasko wyglada :)
OdpowiedzUsuńDzięki Avero :)
UsuńJestem dla Ciebie pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńW tak młodym wieku musiałaś zarobić na swoje wakacje...
Może to zaczęło procentować i teraz dajesz sobie ze wszystkim radę.
Jestem zachwycona żelazkiem. Powstało nowe arcydzieło.
Moje gratulacje z okazji pierwszego roczku blogowania!
Jak ten czas leci. Jak dobrze, że jesteś!!!!
Serdecznie pozdrawiam:)
O Matko! Co Ty z tymi żelazkami wyprawiasz! Przepiękne!
OdpowiedzUsuńA co do pracy... Cóż, przynajmniej my znamy cenę życia i możemy docenić każdy drobiazg, który ono nam da. Czy każdy to potrafi?