środa, 2 października 2013

PIERWSZY RAZ

Ileż to razy robimy coś po raz pierwszy, zwykle wiele z tych rzeczy zapada nam w pamięć, pierwszy krzyk czy kroki raczej ich nie pamiętamy, ale inne pierwsze razy coraz lepiej.
Pierwszy wyrwany mleczak, pierwsza klasa, pierwsze zauroczenie, pierwsza miłość, tych pierwszych razów jest wiele, o dziś na przykład zrobiłam pierwszy raz zupę z dyni ....i była ....dziwna, ale mam nadzieję że z czasem będzie znakomita.

Tak nie raz się mi wydawało, że te pierwsze razy więcej znaczą, ale życie pokazuje że niekoniecznie, choć męża mam pierwszego i z pewnością jedynego, to tak na marginesie, jeszcze czeka mnie wiele rzeczy które  będę robiła po raz pierwszy , jak na przykład będę nauczała w pracowni, wiem jak to brzmi ale tak to będzie wyglądało.

Nie wiem czy nie zje mnie trema, ręce nie będą mi się trzęsły a głos uwięźnie mi w gardle , myślę że nie lecz kto wie, lepiej więc odpukać.

Od przekroczenia magicznej czterdziestki więcej zdarza mi się pierwszych razów przez te dwa lata, niż wcześniej przez dwadzieścia, teraz czuję jakby zaczynało mi się życie, tamto też było dobre bo założyłam rodzinę , dzieci przyszły na świat, jednak te jest bardziej dojrzałe i powiedziałabym smaczniejsze, gdyż potrzebowałam tego swojego spełnienia.

Jestem gotowa na nowe pierwsze razy, na nowe wyzwania, znajomości , a ten filmik jest dedykacją dla Beatki,  a Wam powiem tyle że mąż lekko się przeraził go oglądając, gdyż właśnie wtedy  zaczynaliśmy  naszą przygodę z ptakami i myślał że ja tak zatracę się w miłości do tych zwierząt że go zamienię na....a zresztą popatrzcie, ale DO KOŃCA

34 komentarze:

  1. Oglądnęłam i ... nie wiem co powiedzieć :)
    Elita wśród kur :o
    Sama bym się na to nie zdecydowała,ale też i moje zielononóżki zbyt płochliwe.
    No i te odchody jednak mnie przerażają.
    Nawet chyba jak bym miała taką kurkę ozdobną i przytulaśną to jednak jej miejsce byłoby w kurniku.
    Zastawa jak zastawa, ale te białe ręczniki na półce w kurniku !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytałam sobie o tych bojowcach nowoangielskich, ciekawa rasa. Doskonale sobie radzą na podwórku.

      Usuń
    2. Też uważam że kura do kurnika, obłęd :)

      Usuń
  2. Uważam , że wszystko ma swoje miejsce a właściwie powinno mieć, Kura powinna być w kurniku i mieć grzędę, jedzenie, ciepło będzie szczęśliwa a nawet z lubością popatrzy na panią. Tyle dzieci w domach dziecka i chciałyby mieć choć namiastkę tego , co mają kury:) nie n[powiem więcej bo gromy mogą spaść na mnie:)
    Z tymi razami po raz pierwszy to faktycznie po 40-tce więcej, wcześniej chyba zapracowanie nie pozwalało zastanowić się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie gromy Izo, ja mam po tm filmie niesmak .....takie jakieś to idiotyczne ......

      Usuń
  3. Ilonus, zycie zaczyna sie dopiero po 40-tce, sama tego doswiadczasz. Jestes wiec dopiero na poczatku drogi, wszystko przed Toba i tych pierwszych razow bedziesz miala jeszcze wiele w zyciu.
    Genialna sprawa z tymi kureczkami domowymi, ale ja nie lubie zapachu ptakow. Ty natomiast powinnas sobie zakupic takie ludwikowe meble, perskie dywany i koniecznie porcelane Rosenthala, bo drob juz masz. A potem heja z drobiem na salony i do sypialni na poduszke! :) :) :)
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę że się zaczyna jednak patrzę też na kobiety w moim wieku jak są styrane bez perspektyw dom i obiady , praca .....
      Druga opcja to musiałabym zwariować, abym kurę do łóżka ładowała , fakt miałam krutko małe pawiki w domu ale jeden był kaleki, ale to to przesada :)

      Usuń
    2. Ja tam sypiam z Miecka, wczesniej spal z nami jeszcze Fuselek, tak w czworke w jednym lozku :) Kogucik zajmuje mniej miejsca. A jak ladnie kolderka byl przykryty... :)

      Usuń
  4. Wiesz, mój dziadek Adam, ten, który mnie wychowywał miał jedną jedyną kurkę, która jadała na stole z porcelany miśnieńskiej. Nie powiem tu publicznie jaki zwierz dla odmiany sypiał na dziadkowej sofie. Ale kiedyś Ci powiem osobiście.
    A tych pierwszych razów to nie zliczę. Za dwa tygodnie jadę na warsztaty filcowania naturalnego, niepranego runa owczego. Wcześniej bawiłam się tylko merynosową czesanką, a teraz na tapetę pójdą runa z charakterem i nieźle "pachnące".Zajęcia poprowadzi Heike Greb z Monachium.
    Buziaki ślę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekam na Twą opowieść :) Owieczko to fantastycznie byś napisała co nieco na blogu, nic nie wiem co u Ciebie ?
      Moja mentorka też jeździła na takie warsztaty do Niemiec może na te same ?

      Usuń
    2. Pacjanku, a co Ty do mnie nie wpadasz? Mialas przyslac odpowiedzi na konkurs, masz jeszcze dwa dni czasu.

      Usuń
    3. O Jezu, Panterko! Ja może jeszcze zdążę.

      Usuń
  5. Noo, trochę harcore ;-) Chociaż nie napiszę, że miejsce kury jest w kurniku, bo każdy żyje, jak chce, i jak go stać na Rosenthala dla kurek - to proszę bardzo... ale chyba trzeba ciężkiego trudu, żeby zachować higienę (przyznaję - nie obejrzałam do końca, mój net nie chciał współpracować).
    A pierwsze razy są mocno przereklamowane, wg mnie ;))
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam te pierwsze razy to sztucznie nadmuchana reklama mają dobrych speców od PR.

      Usuń
  6. O matko droga !!!!!....czego to ludzie nie wymyślą !!!!! .....kogut miał swój kocyk z Puchatkiem :-?
    Ale ten kurnik, to jak spod igły, taki nowiutki...czy to aby nie na potrzeby tego programu?
    Spać z kurą....dziwne upodobanie. no i kura "grzebiąca" w dywanie....Ilonko, dobrze, że Ciebie takie fanaberie nie dopadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko kura grzebiąca w dywanie czy to nie cudowne :) jak chcesz to podeślę Ci takie kurki ale będziesz miała radochę aż ZAPIEJESZ Z ZACHWYTU :)

      Usuń
    2. Nie rób tego kurkom, u mnie nie ma takich dywanów ..... ;))

      Usuń
  7. Ciekawie...
    Jednak świeże powietrze, to świeże powietrze. Pewnie im brak ślimaczka tudzież jakiegoś owada skubniętego ze świeżej trawki.
    pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę odjechana kobitka, ale ... kto , co lubi ;) Osobiście kur w domu bym nie trzymała, bo denerwowałaby mnie możliwość poślizgu na produktach ichniej przemiany materii. Może jedną, mocno oswojoną .... ciekawe, czy dałaby się przyuczyć do kuwety ;) Tylko nie mam talerzy rosethalowskich, ale może kiedyś uda się mi coś znaleźć na targu staroci i będzie jak znalazł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak leciała Pipi w telewizji to wtedy w dziecięcych czasach marzyłam o koniu w domu i małpce, ale teraz by to nie przeszło , choć małżonek aktualnie ma końskie lata a ja mogę robić za małpkę choć do małpich lat jeszcze sporo czasu :)

      Usuń
    2. :)) bo musielibyście dom dostosować do Waszych nowych wymagań ;) jeden pokój na stajnię, w drugim - gałęzie drzew i już by wszystko pasowało ;)
      Pipi miała fajnie, nikt jej nie zabraniał trzymania zwierząt w domu.

      Usuń
  9. W pierwszej dekadzie swojego życia, człowiek robi to co mu każą, w drugiej - to co musi, w trzeciej jak mu się życie zaczyna układać, a dopiero w czwartej zaczyna robić to, na co ma ochotę. I nic dziwnego, że tych pierwszych razów ( razy ? ) nam przybywa, zwłaszcza, że postęp cywilizacyjny jest taki a nie inny i większość z nas już jako dojrzałe osoby, po raz pierwszy miała kontakt z większością zdobyczy cywilizacji. Z pracownią sobie na bank poradzisz :) A filmu nie skomentuję, bo z dobrobytu się ludziom w głowach przewraca. Pozdrawiam :)
    Ps. Dziś pierwszy raz rozmawiałam telefonicznie z internetową koleżanką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze się składa bo teraz robię to na co mam ochotę :)

      Usuń
  10. No nie wiem jeśli ludzie mają w domu fruwające papugi to mogą mieć i kury z tym, że ja bym się na to nie zdecydowała...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupa z dyni jest super. Robię jej trzy rodzaje. Pierwsza to zupa z dyni na rosole, wrzucam do niej kawałki dyni podduszonej wcześniej na maśle, gotuję jeszcze trochę i robię zacierki, przyprawiam koniecznie gałką. Druga to zupa mleczna, również z lanymi kluskami. Trzecia to krem z dyni z mlekiem kokosowym. Wszystkie są przepyszne!

    Jak pisałaś o pierwszych razach, to też sobie parę przypomniałam, ale zapamiętałam raczej te miłe pierwsze razy, wyczekane, wytęsknione i upragnione.
    Np. Pierwszy skok na koniu przez dużą przeszkodę. Czułam się jakbym latała i wszystko poszło tak gładko, mimo że potem nie zawsze było tak idealnie.
    Chciałabym też kiedyś mieć u siebie ptaki. Może nie tak dużo i tak różnych, ale marzy mi się trochę kur. Podobno to jednak wciąga i jak już ma się kilka to chce się więcej (mój wujek zaczynał od kilku, a teraz ma ponad setkę i to hobbystycznie).
    Chętnie bym też czasem poczytała znów o Twoich ptakach, ciekawa jestem co tam u nich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio o ptakach napiszę wkrótce SPECJALNIE DLA CIEBIE, a zupę ...zrobię chyba z tym mlekiem kokosowym zaintrygowałaś mnie tym przepisem :)

      Usuń
  12. Lubię pierwsze razy i wpomnienia niezapomniane :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie myślałam że ktoś mógłby kury trzymać w domu. Trzeba chodzić i sprawdzać żeby nie wdepnąć , wydaje mi się że to jest wbrew naturze ale ludzie mają różne fanaberie a jeszcze robić pazurki i dzióbek no nie naśmiałam się z tego a może na wystawy to tak trzeba , dobrze że jeszcze nie trzeba stroić je w piórka. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Marysiu już wiesz, jak to wygląda, nieraz ludzie przeginają :)
      Buziaki :)

      Usuń
  14. Bardzo lubię zupę z dyni, wspaniała jest.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń