sobota, 20 lipca 2013

NA MIŁOŚĆ .........REMONTY ......


 To jest tylko mała , część lubczyku , jeszcze większa czeka na zbiór , aż dziw bierze , że tak  obrodził w małej  szklarni ....zastanawiam się skąd , się wzięło to , że lubczyk uważa się za przyprawę   miłosną ? tak nie raz słyszałam  o jego magicznym działaniu .




A teraz coś z bieżących , spraw , prace przy pracowni  idą w ślimaczym tempie ,  okna już nie ma , nowe będzie po niedzieli , dziś  odebraliśmy blachy na opierzenie , przy okazji trzeba było kupić , papę na dach i rynny .
W dalszym ciągu wieczorem , odbywa się szlifowanie ścian , gdyż w dzień tumany kurzu , uprzykrzyły by , życie sąsiadom , a tego nie chcemy .
Jakby nie było w remontach jesteśmy zaprawieni , można powiedzieć , że od ślubu , zamiast pojechać w podróż poślubną , my  zabraliśmy się za remontowanie naszych pokoi na poddaszu .
Jako , że dom duży właśnie te dwa pokoje były zawsze na wynajem , za komuny to miasto nam przydzielało lokatorów , ale to były  czasy ...

Pokoje jak pokoje  po lokatorskie ,  trzeba było przeprowadzić gruntowny ich remont,  a my zamiast gruchać sobie niczym dwa gołąbki , po tygodniu gdzieś remontu , zaczęliśmy skakać sobie do oczu , wszystko nas zaczęło przerastać .
Pieniędzy poszło więcej niż zakładaliśmy , wtedy była to nowość , ocieplanie ścian od środka , takim ala styropianem w rolce ? już nie pamiętam , klej do tego kosztował wtedy majątek , a najgorsze było to , że postanowiliśmy ocieplić sufit ....już myślałam wtedy o rozwodzie .

Za nic się ten ocieplający wynalazek , tego sufitu nie chciał trzymać ...dziś się z tego śmieję , ale wtedy , miałam dość męża , tego  mieszkania , ten remont trwał około dwóch miesięcy , i jeszcze może byłoby inaczej , gdybyśmy tam wtedy już nie mieszkali , a tak jeden pokój w remoncie a w drugim , my mieszkamy , jemy , śpimy i ten cały syf z tego remontowanego pomieszczenia , właził w ten zamieszkały .

Pomysłodawcą , aby sobie pokoje ocieplać , był nasz kucharz weselny , i wierzcie mi wiele czasu upłynęło , jak przeszły mi nerwy co do jego osoby .
Także wiem , że remonty potrafią uprzykrzyć , życie , zwłaszcza jak się to robi samemu ....no chyba , że się trafi ekipa remontowa , ale o tym napiszę w innym dniu  ...


Pozdrawiam Ilona

PS.  Widzicie  obok , trochę większy budynek, dawniej  tam  mój dziadek trzymał kozy , jakieś cztery dekady wstecz , jak tak czytam na blogach o tych kozach , to sama bym chciała je mieć , ale co , trawę z ogrodu zjedzą mi w jeden dzień , nie ....ma szans  ..szkoda .


 Zdjęcia wyszły fioletowe , ale aparat szwankuje ....


 W oparach pyłu ....
 Mąż znikł ...


 Tu chyba małżonek rzekł ....znów na bloga ?

 Aż iskry lecą .....
 Widok z domu , te światło to pracownia ...w nocy,  a ja czekam z kolacją ...

20 komentarzy:

  1. Też mam lubczyk,ale tak bardziej z sentymentu dla nazwy,bo nie bardzo przepadam za jego zapachem.
    A męzulek Ci się udał,nie można zaprzeczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się dziś najmłodsza ino pyta , mamo rosół jadłaś ?
      To prawda , odpukać , ale małżonek no udał mi się , nie będę zaprzeczać :))

      Usuń
  2. I po co lubczyk hodujesz? Wasza miloscia moglibyscie obdzielic jeszcze kilkanascie par cierpiacych na jej deficyt.
    A malzonek powinien przy szlifowaniu uzywac maski, bo mu sie pluca zatkaja tym pylem.
    Buziaki dla Was obojga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zupy , hoduję , oj Panterko nie przesadzajmy , zawsze też sielanki nie mamy , tylko my bardziej taki model włoski ,ma maski , ale nie chce , to co , siłą mu nie założę :) widać tak lubi :)
      To idę mu powiedzieć , że ma od Ciebie buziaka :)))

      Usuń
    2. Powiedz tez, ze jak maski nie zalozy, to wpadne tam i mu natrzaskam za lekkomyslnosc.

      Usuń
    3. Dobra przekażę :)) że mu sprawisz mały łomot :))

      Usuń
  3. Bardzo lubię lubczyk i jego zapach więc dodaję go niemal do każdej zupy. Niestety, lubczyk na naszej działce nie jest tak okazały jak Twój, ale do obiadu zawsze wystarczy :) Masz pracowitego męża Ilonko, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój nadzwyczaj w tym roku obrodził , wcześniej był marny :) ale teraz jest nawożony naturalnie ...więc to może dlatego :)
      Buziaki ślę :))
      Ps. nie wiem jakbym małżonek nic nie potrafił zrobić , jakby to moje plany nie miały by prawa bytu :)

      Usuń
  4. Pantera ma rację - maska konieczna, ale - przy tej temperaturze pewnie by się szybciej udusił;)
    Ja też w remoncie - stale od 3 lat prawie;) Końca nie widać;)
    Mój mąż mówi to samo widząc mnie z aparatem;)
    Pozdrawiam Was remontowo, całusy i smacznej kolacji z... lubczykiem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę , że paradoksalnie te remonty , bardziej pozwalają nam doceniać , to co mamy , gdyż tylko my wiemy ile nas to kosztowało pracy , nerwów , pieniędzy ....
      Uściski zasyłam :))

      Usuń
  5. Rosół bez lubczyku to nie rosół,to również afrodyzjak,czyli jak kto woli ziele miłości...
    Praca idzie do przodu, widać już piękne i czyste cegły, buziaki dla Ciebie i wytrwałego małżonka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To małżonek już obsypany będzie tymi buziakami :)))

      Usuń
  6. Lubczyk bardzo lubię i chciałabym kiedyś miec takie zbiory, jak Ty :) Kiedyś czytałam, ze jest moczopędny ;)
    Fakt, że do remontów to trzeba mieć anielską cierpliwość, o kasie nie wspomnę. Ale czasem trzeba i już. Dobrze, gdy inni tę potrzebę podzielają, a jak nie, to trzeba zadziałać, jak w reklamie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety cierpliwość nie jest moją mocną stroną , co miałaś na myśli Lidko , że trzeba zdziałać jak w reklamie , jak wiesz telewizji nie oglądam ....

      Usuń
  7. Nie wiem dlaczego są wątpiące w magiczną moc lubczyka,moim skromnym zdaniem działa,a już na pewno w zupie smakuje doskonale i zmniejsza ilość dodawanej Magi,czy innej słonej przyprawy,a dającej podobny posmak.
    Ilono cierpliwość męża do Ciebie jest porażająca,on pracuje ,a Ty tworzysz zapis fotograficzny,dobre:))ale skoro mu to pasuje ,to nie mam więcej pytań.
    Serdeczności na niedzielę Ilono:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą część pracy akurat wykonuje sam , bo co bym tam miała teraz robić , ja uprzątnęłam cały środek , zanim zaczęło coś się tam dziać , i być może się zdziwisz , ale sam jak zaczął wyrywać okno mnie zawołał , z myślą uwiecznienia tego :)

      Usuń
  8. Ilona, ale sie ciesze ze znalazłam Twój blog :) będę częściej zaglądać :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem rada , że trafiłam do Ciebie :))

      Usuń
  9. Ja za lubczykiem nie bardzo, ale jest u nas co roku. :)
    Mąż pracowity, a Ty wspaniała, zwłaszcza z tą kolacją! :)
    Uściski,
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubczyk faktycznie obrodził, ja używam go tylko do rosołu:)

    OdpowiedzUsuń