wtorek, 24 września 2013

OCZEKUJĄC PANI M.


Czy ja już Wam kiedyś pisałam że różne przeciwności działają na mnie mobilizująco, jak nie wiecie no to żeście się dowiedzieli, widać dobrze mnie życie zahartowało i górskie wspinaczki, zwłaszcza w nie sprzyjających warunkach.

Powinnam dziś mazgaić się że po takim czasie bycia na blogu, nie udało mi się znaleźć pokrewnej duszy, i nie powiem ubolewam nad tym, tym bardziej że myślałam że jest duża szansa aby tak się stało, no ale do tanga trzeba dwojga.

Izo napisałaś w ostatnim komentarzu że moje posty zostawiają ślad, napiszę tylko że sama do niektórych moich wpisów lubię wracać zwłaszcza czytając Wasze  komentarze, cieszy mnie to że  mogę liczyć na Wasz odzew, jak i to że  niektóre posty czytam mężowi szczególnie te dla mnie ważne, gdzie  on nieraz pyta zdziwiony kto mi to napisał....no jak to kto komputer  taki program mam ..... oraz  to że poprzez teksty lepiej mogę mu  wyrazić co przeżywałam , co czuję, co mnie dręczy.

Więc pozwolicie że zaproszę Was  dziś do rozmowy co mnie dręczy .....Wszystkie moje czytelniczki , młode, starsze, bardzo starsze , generalnie kobiety, gdyż dziś może i na czasie zważywszy że już jesień przylazła temat, będzie o przemijaniu, menopauzie, starości tej naszej kobiecej.

Dzięki pisaniu bloga od dawna dorobiłam się wielu nowych zmarszczek bo często się śmieję będąc tutaj , robię tysiące dziwnych min, pisząc, czytając, zwłaszcza jak mrużę oczy i marszczę nos jak nie mogę tycich liter doczytać a okulary odpadają , bo przecież dobrze widzę, co wcale nie jest prawdą.

Pomijając z dwie setki siwych włosów które maskuję farbą,zmarszczki  które wcale nie znikają pod wpływem odżywczych masek , kostek lotu , ciało które nie jest już takie jędrne i gibkie jak kiedyś, oczywiście można pewne procesy powstrzymać, lecz dziś o niech nie jest mowa, będzie niedługo, lecz teraz  będzie o tym zagadnieniu które się rodzi w naszej głowie.

W mojej rodzinie kobiety szybko wchodziły w okres menopauzy, babcia miała 36 lat moja matka 40 i kilka miesięcy , mnie póki co jeszcze nie dopadła ale to może dzięki mojej trójce dzieci, patrząc z fizycznej strony , lecz w głowie to już się dzieje.

Kończąc czterdziestkę owszem zawalczyłam o swoje marzenia dwa lata konsekwentnie je realizując, lecz  coraz częściej dopadają mnie huśtawki nastrojów, jakaś dziwna płaczliwość zaczyna mnie nękać , choć jestem ostatnią osobą  w moim domu skorą do płaczu, jakieś nieznane emocje mnie dopadają, czuję że ten następny etap się zbliża, mam wiele obaw, ale nie ja pierwsza nie ostatnia.

Wzorem moich znajomych mogłabym się pokusić o kurację odmładzającą w postaci dziecka, ale nie dla mnie już pieluchy i cały ten cyrk,  a potem usłyszeć w przedszkolu babcia przyszła po wnusię i tłumaczenie że jestem mamą.

Liczę po cichu że PANI M. przyjdzie niezauważenie, bez napadów dreszczy , gorąca, palpitacji serca, potów , tyle znam z opowiadań ale jest jeszcze cała paleta dolegliwości, nie będę jej wyczekiwać tęsknym wzrokiem wypatrywać w oknie, będę starała się żyć pełnią życia, radując się każdym dniem, spędzonym z rodziną, choć może dalej będę wypatrywała, tylko tej   wirtualnej przyjaciółki, czekając na jej telefon, który być może kiedyś się rozdzwoni na dobre.


Vigo jest po drugim zastrzyku, z tej okazji że przyjmowaliśmy ptaki zastrzyk był za darmo a tak by koszt był 30 zł sporo, a jeśli jest tych kotów kilka, i mają robione inne dodatkowe badania to koszty są pokaźne, więc kto jeszcze nie zajrzał nie to uczyni zaglądając do Anki i poczyta posta jak można pomóc.


Kinga prowadzi fotobloga wejdźcie i oceńcie jakie robi zdjęcia, wstęp dobrowolny:)


41 komentarzy:

  1. Aleś walnęła temat!!!...Menopauza, to nie koniec świata, bo po pierwsze nie ma comiesięcznej przypadłości, po drugie seks można uprawiać do woli, nie obawiając się konsekwencji, po trzecie płaczliwość można traktować jako wyjątkową wrażliwość. A tak poważnie...dzieci mają zapowiedziane, że jeśli zacznę zachowywać się w sposób odbiegający od normy, mają mi powiedzieć..póki co zachowuję się standardowo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem że nie koniec świata lecz następny etap w życiu kobiet, nie koniecznie najlepszy ale co zrobić, raczej kojarzy mi się z dojrzałością byleby to wykorzystać najlepiej jak potrafimy, czyli nie stać przy garach to z pewnością.

      Usuń
    2. Tak jest ...garom mówimy STOP !!!! :)

      Usuń
    3. Pani M., to chyba zmora każdej kobiety, która nieco już zaciągnięta w wiek, nic się w sumie wielkiego nie dzieje, alei zaczyna o tym myśleć....
      Kochana, zmiany nastrojów mam też, nie licząc już dolegliwości (chyba starczych?), także przybij piątkę! hehehe!

      Usuń
    4. Doroto chętnie przybiję :)

      Usuń
  2. mnie pani m. towarzyszyła ponad 10 lat. dała mi popalić, oj dała. natomiast u moich koleżanek pojawiła się mówiąc jednocześnie "dzień dobry" i "żegnam". ja nie miałam tyle szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo ja też chcę dzień dobry i żegnam , ale patrząc na kobiety w moim rodzie tak nie bywa.

      Usuń
  3. Niechaj tak się stanie, jak chcesz. To by było piękne i bezbolesne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jeszcze mogę poczekać, z dekadę nie spieszy mi się :)

      Usuń
  4. Mnie jak dopadnie to będę sie martwiła .Na razie nawet nie czekam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brydzka dzięki WIESZ ZA CO :) masz rację nie czekaj na PANIĄ M.

      Usuń
  5. Nie myślę, nie szukam informacji, bo jak na jakieś trafiam, to okazuje się ,że to już, za moment, te wahania nastroju, drażliwość są objawami jakiejś premenopauzy, aż mam je od lat, to co wtedy? ;)
    A może sobie zakodowałam, że moja linia żeńska menopauzowała mocno po pięćdziesiątce, więc mam jeszcze trochę czasu?
    Poza tym, mam koleżankę, która będąc już po ,zaczęła stosować taką gimnastykę, która nazywa się ryty tybetańskie. Nie wiem , na czym ona polega, ale gdzieś w necie można ją trafić.
    No i wróciła jej miesiączka! Zaprzestała, bo stwierdziła, że wszelkie odmładzanie ma swoje granice ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te czary Tybetańskie działają , ale Lidko gdzie tam Twoja 5O - tka , żyj kobieto pełnią życia:)

      Usuń
    2. :)) Mnie się zawsze chce śmiać z tych tybetańskich czarów i koleżanki. Ona zresztą też ma z tego ubaw, że musiała przypomnieć sobie w wieku prawie 60 lat, do czego służy podpaska ;)

      Usuń
  6. Patrząc z przestrzeni lat mogę powiedzieć, że nie było w moim życiu etapów
    lepszych czy gorszych - one są po prostu inne, a każdy niesie ze sobą jakąś mądrość,
    czegoś nas uczy, do czegoś przygotowuje. W moim przypadku joga i wysokoenergetyczny
    pokarm utrzymują mnie w znakomitej kondycji i zmiany, które odczuwam są minimalne.
    Za kilka miesięcy kończę 50 lat i z dumą je światu pokazuję.

    Jesteśmy istotą duchową w ciele, a nie na odwrót, o czym wiele osób jakby zapomina.
    To powoduje, że ciągłe starania o ciało nie przynoszą zadowalających efektów, bo ciało
    idzie za umysłem, a za umysłem stoi siła duchowa. Nasza powłoka fizyczna jest lustrzanym
    odbiciem tego, co siedzi w naszej głowie. Zatem należy zacząć od przyczyn, które powodują
    takie czy inne dolegliwości, a nie zwalczać skutki...

    To, z czym walczymy albo czego się obawiamy - nasila się, bo oddajemy temu w ten sposób
    naszą drogocenną energię. Zamiast myśleć o tym, czego nie chcemy, zawsze trzeba
    myśleć o tym, czego chcemy. Im więcej będziemy myśleć i bać się menopauzy,
    tym bardziej da nam popalić. Możemy ją wzmagać świadomie lub podświadomie,
    efekt jest ten sam.

    Zatem najlepszy wynik daje całkowita, naprawdę totalna wewnętrzna akceptacja
    tego naturalnego etapu w życiu kobiety i przyjęcie go z miłością i pozytywnym nastawieniem.
    A nawet z ulgą, bo oto otwierają się nowe możliwości, które wcześniej były ograniczeniem...
    To jest ten czas, który wymaga od nas, abyśmy przeistoczyły się w mądre, dojrzałe, stabilne
    i promieniujące wewnętrznym pięknem, ciepłem i czarem kobiety.

    Serdeczności Ilonko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla zainteresowanych przykładowy filmik rytuałów tybetańskich,
      o których powyżej wspomina Lidia:

      http://www.youtube.com/watch?v=TJElLrpBetc

      Też je ćwiczę i bardzo polecam.

      Tu stronka, gdzie można poczytać więcej:

      http://rytualy-tybetanskie.pl/

      Usuń
    2. Mar, nie wątpię że każde napisane słowo przez Ciebie to prawda,mogę podziwiać Twoje zdjęcia na Twoim blogu i jak dla mnie to zawsze myślałam że jesteś w moim wieku lub młodsza.
      Chyba sobie to przepiszę i powieszę w moim prywatnym pokoju,bo jesteś na to sama przykładem że ciało podąża za umysłem.
      Mar ..Twoje rady , komentarze ....jesteś NIESAMOWITA :)
      Buziaki ślę :)

      Usuń
  7. Ilonko , gdy miałam 42 lata i miałam za chwilę zostać babcią , moja koleżanka starsza o dekadę , która od kilku miesięcy była babcią powiedziała, żebym się do tego przygotowała , bo ona bardzo to przeżyła..
    Śmieszyło mnie to , nie przygotowywałam się , byłam szczęśliwą babcią. Wiele osób myślało, że to moje dziecko ale czterdziestka to jeszcze Młodość, nie ma problemów z cellulitem, wystarczy trochę poćwiczyć , popływać i ciało jeszcze młode. O tym wszystkim się wie jak się to przeżyje. Cieszcie się teraźniejszością bo jesteśmy coraz starsze , młodsze nie będziemy. Zajęć miałam zawsze dużo, faktycznie o kondycję i zdrowie dbam. Lubie sport , basen, bieganie, rower, nordig walking. Gdybym szczerze podsumowała na pewno w tygodniu minimum 4 godziny -to sport a są okresy ,że dużo więcej. Najważniejsze zdrowie, oczywiście nie mogę pogodzić się z siwiejącymi włosami i farbuję bo siwizna mnie dołuje. Czuje się młoda duchem , zdaję sobie sprawę z wieku i szybko płynącego czasu ale nie zagłębiam się w to bo i tak nie mam na to wpływu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uderzeń gorąca nie miałam , zmiany nastroju i pretensje chyba większe miałam przed okresem, który niestety dokuczał mi koszmarnie z powodu częstotliwości i obfitości. jestem bardziej tolerancyjna :))))

      Usuń
    2. Mam 4-miesięcznego wnuka, a jego pojawienie się na świecie
      dało mi olbrzymi zastrzyk energii, bo oto pojawiła się kolejna Istota
      w moim życiu, której można coś z siebie dać i która tak wiele mnie
      nauczy. Dzieci to znakomici nauczyciele...

      Usuń
    3. Izo miałaś tyle lat co ja teraz jak zostałaś babcią , nie wątpię że wiekowo czułaś i wyglądałaś świetnie, faktycznie że czasu się cofnąć nie da nie będziemy młodsze a szkoda ....
      Jak by tak patrzeć nastrojami pretensjami to już od dwudziestki zapowiada to u mnie menopauzę :)

      Usuń
    4. Mar jak zawsze.....z sensem, takiej babci to pozazdrościć :)

      Usuń
  8. Miałam napisać " Witam w klubie ", ale póki co, to na szczęście masz jeszcze " zakaz wstępu " :)
    Osobiście żyłam z nastawieniem - że co - ja - nigdy w życiu - żadne huśtawki nastrojów, żadne poty, uderzenia i tym podobne załamki, nie ze mną te numery Bruner. I co ? Jestem książkowym przykładem zwariowanej kobiety, która jednego dnia chciałaby góry przenosić i wierzy, że wszystko da się zrobić, a na drugi totalny dół, czarne myśli, a najlepiej to byłoby w pozycji horyzontalnej, czasem " do rany przyłóż ", a czasem " bez kija nie podchodź ". Różnie to bywa i to jest silniejsze ode mnie ;(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wariactwo to i mnie dotyczy , raz jestem wielka pomysły wręcz mnie rozsadzają a bywam malutka bezradna ....nie nie bywam, a jeśli nawet to przez moment, ale w tajemnic Ci powiem że bywałam bezradna i nic dobrego z tego nie wynikło.
      Jestem teraz akuratna z przewagą że wiem co chcę.

      Usuń
    2. Ilonko, żeby to tylko o wariactwo chodziło, dochodzi cały arsenał Pani M - uderzenia, kołatania, siódme poty i coś co ja nazwałam sexowstręt :-d

      Usuń
    3. Dziwuchy wam ino sex w głowach już trzeci raz te okropne słowo pada choć ja ani razu o nim nie napisałam, a jeszcze zresztą nie doszłam skąd się biorą dzieci , halo ktoś wie ? moja trójka skąd je mam, muszę sobie powróżyć może coś w kartach lub kuli wyjdzie.

      Usuń
    4. Uno momento Drupi - wcześniej nazywałam to " Pańszczyzną ", a teraz odważnie - poszłam po całości " Sexowstręt ". A dzieci, nie wiem jak Twoje, bo mi krasnoludy podrzuciły :)

      Usuń
    5. A mi podrzuciła matka natura która stwierdziła że już czas najwyższy, a pewno dzieci w kartoflach znajdywałam bo mi bociek wszystkie w lipcu podrzucał więc to pamiątki

      Usuń
    6. No nie wiem, nie wiem, bo my na wykopki to jeździliśmy we wrześniu, z całą klasą, do miejscowych PGRów, nawet była na to 3 dniowa przerwa od nauki :d

      Usuń
  9. Ja pożegnałam się z panią M. i jestem z tego powodu szczęśliwa , potraktowała mnie łaskawie .
    Pozdrawiam Ilonko i dobrej nocy.-- czasami nie mam weny na pisanie a więc jest krótko i treściwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu coś czuję że ta jesień Ci nie służy, mam nadzieję że to chwilowe, że wróci ta radosna koronkowa dziewczyna :)
      Uściski zasyłam i buziaki :)

      Usuń
    2. A ja właśnie się witam z Panią M. Jeszcze nie daje czadu, ale bywa czasem upierdliwa, dziś byłam podminowana od samego rana no i doopa mi rośnie!!!! Mam nadzieję, że po mamie szybko przyjdzie i szybko pójdzie, a potem to tylko bezpieczny sex i relaks:)

      Usuń
    3. My wszystkie się z nią witać będziemy prędzej czy później, te stany podminowania faceci określają jako zmierzła baba, być może coś w tym jest.

      Usuń
  10. Wszyscy pisza o menopauzie a ja porusze to co napisalas na poczatku posta. Piszesz, ze prowadzac blog dluzszy okres czasu nie spotkalas pokrewnej duszy.
    Mysle Ilonko, ze wiele osob komentujacych moze poczuc sie troszke urazonych takim stwierdzeniem.
    Masz wielu komentujacych i wydaje mi sie, ze to swiadzy o tym, ze traktuja Cie jak kogos bliskiego.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataner widzę że obie lubimy pod prąd, lub dzielić włos na czworo , dobrze ale odpowiem na to pytanie pokrewna dusza dla mnie to nie ktoś komentujący, gdyż taką osobę mogłabym nazwać o podobnym spojrzeniu, podobnej wrażliwości, lecz pokrewna dusza to osoba co wyjdzie poza schemat bloga, to telefon nie jeden lecz kilka, to ktoś którego bardzo bym chciała nazwać moim przyjacielem, ale wpierw musi się stać pokrewną duszą.
      Ataner wierz mi jakby połowa tych osób co komentują traktowała by mnie jak kogoś bliskiego, te ostatnie wpisy by się nie pojawiły, tkwiłam w złudzeniach że tak jest, lecz to nie ja spotkałam się z kimś w realu, nie mnie się prosi o telefon, choć w ostatnim zdaniu posta napisałam że będę tej osoby bądź osób wyczekiwać.

      Usuń
    2. Zle zrozumialam Twoje slowa, przepraszam. Widziasz jak to jest Ilonko, czasami wydaje nam sie, ze ktos jest bliski, a zycie wszystko weryfikuje. Masz racje! Zycze Ci mniej takich rozczarowan - buziaki przesylam i kolorowych snow zycze, bo u Ciebie juz ciemna nic :)

      Usuń
    3. Ataner nic się nie stało, wszak kto nas zrozumie lepiej niż siostry czarownice.

      Usuń
    4. A czym tu się martwić każda z nas to musi przeżyć i nie musi ten okres być zły. Ja np. czuję się bardzo dobrze i normalnie jak przedtem. Nawet bardziej życie doceniam i bardziej się nim cieszę a , że się czasem wściekam to trudno . Wściekałam się całe życie to trudno, żebym się nagle stała stoikiem. Jeśli coś mnie martwi to obawiam się problemów ze zdrowiem no ale tak sobie myślę, że reiki mi pomoże...Boję się za to starości i niedołężności czy uzależnienia od innych ale to już inny temat...

      Usuń
  11. Świetny i bardzo ważny temat!!!
    Oglądałaś spektakl Klimakterium ?
    Fantastyczny.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ważny temat... Moja koleżanka z pracy bardzo ciężko przeszła ten czas. Skoki ciśnienia, uderzenia gorąca, zmienność nastrojów, a najbardziej - płaczliwość i stany depresyjne. Pani M. dała jej ostro popalić, a nam, współpracownikom, tylko trochę mniej. No ale było, minęło... Wspólnymi siłami wszyscy daliśmy radę przejść ten trudny dla koleżanki czas.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń