poniedziałek, 23 września 2013

WAŻNE SPRAWY



Oto  co sobie wczoraj jeszcze kupiłam, dyktafon ułatwi mi pisanie bloga będę tam mogła trzymać moje myśli, aby mi moja skleroza ich nie pozbierała, oraz dzbanek do zaparzania kawy, ale to już sprzęt do mojego osobistego pokoju.
Dyktafon  już chodził mi po głowie od lata, gdzie na blogu Ilonowo napisałam o babci, że chciałabym zachować jej wspomnienia, które być może posłużą mi do spisania takiej rodzinnej historii, może dla potomnych.
Odwlekałam ten moment, już jakiś czas, ale dłużej się nie da, muszę mocno ograniczyć bywanie na blogu, lecz nie mam tu na myśli swojego bloga lecz Wasze, na swoje wpisy wyczaruję trochę czasu, lubię nieraz te tematy gdzie jadę bez trzymanki, wywołując dyskusję, jednak być może nie zawsze odpowiem na komentarz, bo przynajmniej teraz nie mam kiedy, jutro remont przenosi się do domu, jak to przetrwamy nie wiem.
Wiecie co nie mogę się doczekać pracowni, lecz myślę o tym że spotkam świetnych ludzi, chcę się przekonać że cele jakie sobie postawiłam dotyczące pracowni, zostaną osiągnięte, a to są właśnie ludzie.
Od soboty od tekstu z teściową, mam w głowie wpis Olgi tak mi zapadł w pamięć że analizując to wszystko to co ona napisała jest prawdą.
Tak strasznie mi zależało, aby to co wielokrotnie inni podkreślali, znaleźć na blogu pokrewne dusze, już mi się nieraz wydawało że inni się mylą, ale dziś wypada mi się przyznać do swej omylności, Olgo dzięki Ci że otworzyłaś mi oczy, pisząc te słowa:
 "A co do mgły, to ona jest w tym internecie stale. Nawet jak nam sie wydaje, że już wszyscy tacy bliscy, oswojeni i cacy. A już za chwilę milczenie. Dziwna obcość. Pomijanie. Nie wiadomo o co chodzi!Osiwieć możemy razem! Nie ma to, jak spotkania oko w oko!Od kiedy spotkałam sie z Zofijanną to juz te internetowe spotkania nie są tak zadowalające jak przedtem, niestety. Brakuje mi prawdziwego człowieka! Z krwi i kości. Z dotykiem. Zapachem. Minami. Wzruszeniami ramion. Płaczem i śmiechem.Przekleństwem, gdy trzeba.Ta mglistość internetowa mnie irytuje!!"

Ze swej strony chciałam przeprosić wszystkie osoby , które  mogły poczuć się nie komfortowo, jak dostały na swoją pocztę min. mój telefon z prośbą o kontakt mam nadzieję że już ta wiadomość wylądowała w Waszym koszu, gdyż  nie chcę abyście się poczuły do czegoś zmuszone, to jest internet i niech tak zostanie.

Oczywiście mam nadzieję że nie  dotyczy to osób z którymi rozmawiałam telefonicznie, choć może nie wszystkie one może mają ochotę ciągnąć tą znajomość tak to odbieram .


Jeszcze z innej beczki , dziś na blogu Anki Wrocławianki pojawił się ważny wpis, choć nie zawsze nam z Anką po drodze to naprawdę ją podziwiam za to co brała i bierze na swoje barki, to jest odpowiedzialność , za niechciane koty, odpowiedzialność za innych ludzi bo im wygodniej nie widzieć  tego kociego nieszczęścia pałętającego się w zagrzybionych piwnicach,  ruderach, czy Bóg wie w jakich innych miejscach.
Wy u Anki na blogu widzicie tą lepszą część , kocich nieszczęść jak się bawią  , ale to ONA słyszy ich rozpaczliwe miauczenie gdy bolą brzuszki lub coś dolega, to ONA zabiera je do weterynarza w pogodę i w niepogodę , to ONA podaje lekarstwa , walcząc nieraz z kocimi pazurkami, to ONA  w końcu znajduje im wspaniałe domy, gdzie te niekochane, niechciane koty znajdują miłość bezinteresowną.

Nie bądźcie  obojętni, bo to wymaga wiele wysiłku, pracy serca, nie na chwilę czy miesiąc lecz na długi czas , zajrzyjcie tam poczytajcie, i pomyślcie WY SAMI JAK MOŻECIE POMÓC, POKAŻCIE SIŁĘ BLOGERÓW, JAK POJAWI SIĘ U ANI BANER POWIEŚCIE GO U SIEBIE NA BLOGACH, BO JEŚLI NIE WY TO KTO ?




Ps. Vigo ciut lepiej sama znowu je niewiele ale jednak , jutro kolejny zastrzyk....






24 komentarze:

  1. Internet, to mgła...prawda, ale jednak z tej mgły, co jakiś czas, pojawiają się ludzie z krwi i kości. Jeśli nawet wielu z nich woli byt w niebycie, to przecież są tacy, którzy szukają tego samego co Ty Ilonko :)
    Zakupy imponujące, dyktafon, to świetny pomysł, żeby zebrać wspomnienia babci. Sama bardzo żałuję, że nie nagrałam, nie spisałam wspomnień swoich dziadków, czy rodziców...Zostały jakieś maleńkie strzępki ich opowieści..kilka listów..a to tak mało.
    Vigo dzielnie walczy i z Waszą pomocą uda mu się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilonko! Internet jest pełen przyjaznych ludzi, ale oni wszyscy są przewaznie daleko i nie da sie spotkać z wiekszoscia z nich, niestety. Pozostaje nam namiastka w postaci wirtualnych spotkań. One potrafią być piekne, głebokie, wzruszajace albo przynoszące duzo radosci i zabawy (szkoda, ze nie mogłas byc wczoraj na balu w gospodzie!Jednak wiem, że nie miałaś wczoraj siły i nastroju na zabawy. Rozumiem to dobrze kochana!)
      A innym razem spotkania wirtualne pozostawiają w nas niedosyt, rozczarowanie i niezrozumienie a nawet żal i wrażenie mgły i pustki.
      Poza tym, gdy sie wejdzie na wyższe pietro znajomosci, czyli spotka sie oko w oko z kimś internetowym, to potem trudno wraca sie na przed okienko monitora...To tak, jakbyś kogos pocałowała i odczuła jego ciepło a potem musiałą sobie tylko je wyobrażać...
      Trzeba robic wszystko by urealniać nasze marzenia i nasze spotkania z wirtualnie poznanymi, najbliższymi nam ludźmi.A przede wszystkim realizować swoje pasje i cieszyc sie że jeszcze cos nam sie chce, że jeszcze mamy zdrowie i wiarę w siebie!
      Moją największa pasja jest pisanie, wiec staram sie jak moge pisać coraz lepiej i zrobic wszystko, by wreszcie kiedys cos z tego wydać.
      Twoją jest wspaniałe rękodzieło i tworzenie realnego miejsca do spotykania podobnych sobie, prawdziwie przyjaznych, wartych zaufania, szczerych ludzi.
      Róbmy wszystko Ilonko, by zblizać sie do naszych marzeń. Życie jest takie krótkie!:-))

      Usuń
    2. Olgo to jest raczej taki niedosyt że ponad rok blogowania , do tego powołania klubu dyskusyjnego jestem w tym samym miejscu, wymieniam jedne i te same formułki grzecznościowe co post, no chyba że napiszę coś na ostro to jest dyskusja a tak ten sam punkt.
      Zabieram czas rodzinie po to by zobaczyć co u innych a to czy tam zaglądnę czy nie dla wielu nic nie znaczy, po roku blogowania nie osiągnęłam nic prawdziwego , myślę dalej poruszać na blogu różne sprawy, ale bez szukania przyjaźni szkoda moich złudzeń, a tak Olgo mam nadzieję że coś stworzę , że poznam tu w realu pokrewne dusze, ale ten mój pokój jest właśnie na pisanie, pewnie do szuflady ale też to lubię, oraz na czytanie książek.

      Usuń
  2. W internecie ludzie są różni a spotkania w realu nie zawsze są możliwe bo ja np. mam trudności z przemieszczaniem się czyli brak samochodu i brak możliwości wyjazdu z domu/chory mąż i stado zwierząt/i takich osób jak ja jest pewnie więcej. No i w ostateczności można przecież porozmawiać przez skypa to wprawdzie nie to samo co twarzą w twarz z filiżanką kawy ale już coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, real jest zawsze realem, ale i internet czasem wystarczy, by poczuć "pokrewieństwo dusz";))

      Usuń
  3. Dyktafon, dzbanek to już jakby się dotykało , to ... można powiedzieć , że marzenia spełniają się. A ta serwetka na szydełku to Ilonko Twoje dzieło?

    Mgła ... przeszłość też jak mgła , coś było i nawet wspomnienia rozmywają się. A niektóre rzeczy czy osoby jakby gumką wymazane.....
    Kiedyś było inaczej, nie było internetu wiec znajomości w zasięgu prawie reki, przyjaźnie przetrwały lub nie. Zycie , praca, obowiązki, trudności, problemy, choroby powodują jakieś zmiany, wybory,
    Tu spotykamy się z różnych zakątków nawet świata. Temat postu , wprowadzenie, Twoja opinia budzi w nas chwilę zastanowienia się , jak odpowiedzieć. Raczej każdy stara się powiedzieć , co naprawdę myśli i na tym się nie kończy. Każdy Twój post zostawia ślad i po napisaniu komentarza nie zakończyłam myśli to trwa i trwa...
    Wiele, ogromna większość przyjaźni blogowych nie spotka się w realu, nie dlatego ,że nie chciałoby się ale obowiązki, odległość. ...nie zawsze spotkanie pogłębi przyjaźń. Uważam , że fajnie, że Jesteś , możemy zatrzymać się , zastanowić a może stać się lepszym?
    Nie wszystko zrozumiałam a nie bardzo rozumiem blog dyskusyjny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo blog dyskusyjny to jest taki blog jest w mojej czytelni DYSKUSYJNY KLUB BLOGOWNICE, który został założony z myślą o konkretnych tematach, które każdy może poruszyć,kiedyś tu na blogu były rozmowy nocą, ale przeniosło się to właśnie na blogownice, zajrzyj może Ci się spodoba, ale musisz się cofnąć parę wpisów gdyż ostatnio było forum i tam nic się nie działo.

      Usuń
    2. a jeżeli chodzi o kotki to dziś jedziemy odebrać malutkiego rudzielca:)
      Kotki miałam w przeszłości ale od ostatniej białej kotki(ślicznej kokietki) Dżiny jakoś nie mogłam się zdecydować. Była z nami ponad 14 lat .

      Usuń
  4. Nie zgadzam sie z tym wpisem a szczególnie z tym co napisałaś o telefonie.Każdy inaczej patrzy.Ja na przykład bardzo czekam na rozmowę z Tobą ale nie mogę na razie zadzwonic bo,siedzę w pracy do wieczora a tu co chwilę ktoś może nagle przerwać rozmowę:klient,mąż.Głupio byłoby mi pierwszy raz rozmawiać i nagle powiedzieć:Muszę kończyć!I postanowiłam sobie,że jak u mnie sajgon się skończy,odezwę się.Więc nie zawsze wiesz ,jak to jest po drugiej stronie.Ja nie boję się kontaktów,pewnie,że mam tremę,gdy dzwonię pierwszy raz lub mam się z kimś spotkać,ale nie sparzyłam się,do tej pory wszystkie kontakty są wspaniałe.Wierzę,w instynkt i w to,że znajdujemy nawet w internecie osoby podobne do nas.Wierzę w ludzi.Mnie co innego boli,często komentuję na kogoś blogu,poświęcam swój czas,a ten ktoś często nie odpowie,ba nawet nie zajrzy do mnie.Dlatego podobnie jak Ty,rezygnuję z takich blogów.Mam mało czasu i wolę dopierać znajomych,którzy i mną się interesują.Szanuję,że ktoś wchodzi do mnie,chce mnie poznać i interesuje się co u mnie.Ok zmykam bo padam ze zmęczenia.Za dużo wzięłam na barki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko jak zadzwonisz to pogadamy, mnie nie zależy żeby pod każdym postem wszyscy musieli komentować, wystarczy że wiem że są te osoby, zwłaszcza że jak codziennie piszę to komentowanie może być dla drugich uciążliwe.

      Usuń
    2. Mi też nie o to chodzi,b człowiek nie maszyna i sama często przeczytam jakiś post i lecę dalej albo wracam po jakimś czasie w wolnej chwili.Chodzi mi o to,że jeśli widzę,że ktoś do mnie zagląda,komentuje niezależnie czy zgadza się ze mną czy nie,poświęca swój czas to też zaglądam do takiej osoby,chcę ją poznać i zdecydować,czy nam po drodze czy nie.A są takie osoby,które nie patrzą w ten sposób.

      Usuń
  5. Dziękuję za przekierowanie do mojego wpisu. Ciekawa jestem jaki będzie odzew na mój post...
    Czy możesz mi wyjaśnić co znaczy "choć nie zawsze nam z Anką po drodze"? Nie wiem co masz na myśli pisząc te słowa.
    Pozdrawiam i rozumiem, że tempo jakie sobie narzuciłaś jest szalone i brakuje Ci czasu dla rodziny. Trudno to wszystko pogodzić, a Ty masz jeszcze remont.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ja też liczę na odzew, lecz to trzeba non stop przypominać, aby zadziałało, cel szlachetny jest i warto aby więcej ludzi się zaangażowało.
      Odpowiedz na Twoje drugie zdanie napisałam na pocztę.
      A remont choć wyczekiwany, to jednak .....upierdliwy.

      Usuń
  6. Sądzę, że z netowymi znajomościami jest dokładnie tak, jak z tymi realnymi. Nie ma znaczenia gdzie poznajemy tego kogoś, bo albo zaiskrzy, albo nie. Internet tylko zawieranie znajomości ułatwia, zwłaszcza teraz, w świecie goniącym własny ogon. I tak, jak w życiu, ktoś ma coś do powiedzenia, ktoś nie ma. Pustka jest wszędzie, w "realu" i w internecie. Jasne, że fajniej gadać z kimś twarzą w twarz, jednak nie zawsze jest to możliwe. Ale jeśli się bardzo chce...Jestem tego żywym przykładem! Blogowe znajomości szybko wydostały się z sieci, jedna wylądowała nawet 500 km stąd i wkrótce powtórka!
    PS. I ja znalazłam w krzakach kociaka w dość opłakanym stanie. Nie dlatego, że ja jestem taka dobra (zła też nie!), a dlatego, że tak strasznie dużo tego nieszczęścia wokół. Odnoszę wrażenie, że coraz więcej. Mam podejrzenia, że kociak był zabawką. Dzieci z rodzicami wyjechały do Anglii i kociak prawdopodobnie został wyrzucony. Nie pierwszy w tej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Hana czytałam o tym wydarzeniu u Kretki, macie szczęście dziewczyny, że zaiskrzyło tak wspaniale.
      Myślę że czym większy postęp życiowy czy cywilizacyjny, to dla zwierząt jesteśmy coraz bardziej okrutni, traktujemy je przedmiotowo jak rzecz , jak się znudzi to wyrzucamy i tego właśnie dzieci się uczą, uważam że co jakiś czas powinny być organizowane wycieczki szkolne do najbliższego schroniska aby dzieci mogły zobaczyć jaki los zgotował im dorosły człowiek, aby nauczyły się odpowiedzialności i empatii w stosunku do zwierząt.

      Usuń
    2. Obawiam się, Ilonko, że wizyta w schronisku niczego nie nauczy dzieci "oswojonych" z okrucieństwem wobec zwierząt. Patrzę na to codziennie, tutaj, na wsi. Na nikim nie robi wrażenia zabiedzony pies, kot, jakiekolwiek stworzenie. Obcy, bezdomny pies jest kopany, goniony, nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, żeby go napoić, nakarmić. Tak było z Wałkiem, który ostatnio trafił do mnie. Rozpytywałam we wsi (głupia!) czy ktoś go nie zna i dowiedziałam się, że pętał się po wsi przez 3 dni (sumsiodka, gunili my go, ale wrocoł!) A te budy, łańcuchy, klatki zwane kojcami. Nie chce się o tym gadać. Dla dzieci wychowanych w taki sposób schronisko jawi się jako szczyt luksusu i psia wygrana na loterii, bo tam jest lepiej, niż w pierwszej, lepszej zagrodzie. Trochę uogólniam, wiem. Na wsi też są ludzie godnie traktujący zwierzęta. Jednak w miażdżącej mniejszości, o ile mniejszość może być miażdżąca. Dotyczy to oczywiście nie tylko wsi. O niej piszę, bo tutaj żyję.

      Usuń
    3. A wydawałoby się że w czasach większej świadomości przekazu powinno być lepiej , sama pamiętam akcje schroniskowe ze swoich szkolnych czasów , gdzie z domu podbierałam poduszki , koce , koleżanki czyniły to samo i jechaliśmy autobusem do innej miejscowości gdzie było schronisko na końcu świata, gdyż trzeba było spory kawał pieszo iść i tam spędzaliśmy wiele czasu.
      Owszem nie było takich karm jak teraz, wtedy z domu w kartkowych czasach przemycało się trochę wędlin a chyba najbardziej te zwierzęta potrzebowały pieszczot, pogłaskania i z pewnością nie było to schronisko o takim standardzie jak teraz lecz brud, smród i ubóstwo a w nim wiele psich nieszczęść , choć dziwne bo kotów jakoś nie pamiętam żebym tam widziała.
      Ludzie prowadzą nieraz wielkie biznesy zarządzają setkami ludzi a nie potrafią swojego dziecka wychować w poczuciu odpowiedzialności i miłości w stosunku do zwierząt, lata mijają a krzywdy zwierząt nie ubywają lecz przybywają.

      Usuń
  7. Ilonko - popraw mój przepis na biszkopt, że MUSI być mąka KRUPCZATKA, bo z innej może nie wyjść. Przepraszam.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiem Jolando dzięki jak wyjdzie to nazwę go biszkopt ala Jolanda :)

      Usuń
  8. Często ludzie w internecie dorabiają różne teorie niezgodne z prawdą i potem przy bliższym poznaniu jest wielkie rozczarowanie. Każdy ma jakieś odczucia jakich ma ludzi na blogu , ja tez już wiem do kogo mam szczególny sentyment i wiem że komentarze od tych osób są szczere choć wiadomo że każdy pisze pięknie i ślicznie. Dobrze ze kotkowi lepiej. Ja też dzisiaj jestem póżniej. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Marysiu że poprzez internet można wiele sobie dodać aby zyskać, nie raz strasznie to wszystko skomplikowane choć mogłoby być proste.

      Usuń
  9. Jestem U Ciebie codziennie. Czytam z uwagą każdy Twój post.
    Nie piszę zawsze komentarzy. To fakt, że w biegu doskakuję do komputera. mam zbyt mało czasu.
    Wiem, wiem...Nie tłumaczy mnie nic.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też się noszę z zamiarem kupna dyktafonu i chyba będzie to niezbędne przy przeprowadzaniu badań do pracy mgr. A później się przyda przy rodzinnych spotkaniach wspominkowych - nie wszystko zdążę zapamiętać, a notes na stole często peszy.
    Jeśli chodzi o znajomości w internecie... Temat rzeka, chyba książkę bym mogła napisać. Wiem tylko jedno - nic na siłę i taka znajomość wymaga zaangażowania obu stron. Jeśli tylko jedna się będzie się dwoić i troić - nic z tego nie będzie.
    Miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak człowiek ma się dogadać, to się dogada wszędzie. Ja poznałam tutaj wielu wspaniałych ludzi, których zapewne nie dane byłoby mi poznać w realu.
    Mimo wszystko z zawarciem każdej znajomości w realu mam pewne obawy, tutaj te obawy znikają... nie wiem czemu tak się dzieje. Może jeszcze nie trafiłam na kogoś nieprzyjemnego.

    OdpowiedzUsuń